UWAGA!
ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA OSÓB POWYŻEJ 18STEGO ROKU ŻYCIA !
Siedziałam znudzona na musztardowej kanapie w salonie
razem z resztą domowników. Rodzice jedynie siedzieli w kuchni i pili herbatę.
Mimo, że telewizor był włączony, prawie nikt go nie oglądał. No oprócz Justina.
Siedział zapatrzony z pilotem z ręku, a ja siedziałam sobie wygodnie z nogami
przełożonymi przez jego nogi i przeglądałam jakiś stary magazyn, który zostawił
jakiś mieszkaniec tego domku, który był tu przed nami. Justin zapatrzony w ekran,
jeździł dłonią w dół i w górę po mojej łydce. Maggy z Ashley siedziały po
turecku na podłodze i malowały sobie paznokcie, Dylan siedział skupiony i
grzebał coś w telefonie, a Sam znudzony prawie spał, rozłożony na całą długość
kanapy. Jakby tak ktoś z zewnątrz na nas spojrzał, pewnie chciałoby mu się z
nas śmiać. Ja bym się śmiała. Wiecznie znudzeni życiem. Aż stęskniło mi się za
latem, gdy zobaczyłam w magazynie stroje kąpielowe. Chyba dawno tu nikt nie
mieszkał, skoro gazetka była aż z lata.
-Patrz jaki fajny, szkoda że wcześniej go nie
widziałam.-szturchnęłam Justina, przysuwając mu pod nos magazyn. Spojrzał
leniwie, ale po chwili poprawił się, żeby wygodniej mu się siedziało. Zabrał
ode mnie gazetę nie komentując tego co przed chwilą do niego powiedziałam.
Zaczął wertować strony, ale wydawało się, jakby szukał czegoś konkretnego, bo
tylko zerkał i przewracał dalej.
-Dałbym wiele, żeby zobaczyć Cię teraz w tym.- nachylił
się i powiedział dość cicho, żeby reszta nie słyszała o czym gadamy. Ale Maggy
i tak obróciła się w naszą stronę, bo pewnie usłyszała, że zaczęliśmy gadać.
Ale szybko wróciła do swojego zajęcia. Zabrałam od niego gazetkę, i spojrzałam,
że chodzi mu o bieliznę. Uśmiechnęłam się i rzuciłam magazyn na stół.
-Nie wiem ile mogę pokazać w takich okolicznościach-
przygryzłam dolną wargę, pociągając rękaw bluzki i łapiąc za ramiączko od
stanika. Justin od razu tam spojrzał, przenosząc po chwili wzrok na mój biust.
Spojrzał szybko czy nie jesteśmy przez nikogo obserwowani i bliżej mnie do
siebie przysunął. Pocałował mnie dyskretnie w szyję, a ja się cicho zaśmiałam.
Założył kosmyk moich włosów za ucho, przybliżając się i szepcząc.
-Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo
muszę powstrzymywać się od dziś rana. – pocałował mnie tuż pod uchem , i wrócił
do mówienia. -I jak bardzo na twoje zaczepki reaguje mój przyjaciel.- na te
słowa poprawiłam się, zdając sobie sprawę, że ocieram się nogami o jego krocze.
Spojrzałam szybko w stronę Maggy, przełykając ciężko ślinę. –Gdybym mógł Cię
teraz..- odsunął się ode mnie, gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do salonu. Rodzice
stanęli w progu, rozglądając się po pokoju.
-Dzieci- zaczęła mama – Chcieliśmy…- mama spojrzała na
tatę, a on zaczął mówić.
-Wychodzimy dziś- spojrzał na mamę a ona się uśmiechnęła
-Mam nadzieję, ze poradzicie sobie- na te słowa nawet Sam
podniósł się zaspany mrugając oczami. Byłam naprawdę szczęśliwa, że rodzice się
aż tak dobrze dogadują. Nie pamiętam już kiedy tata zabierał gdzieś mamę.
Siedzieli ciągle w domu i chyba z nudów kłócili się o bzdury. –W lodówce
zostawiłam Wam coś do jedzenia, gdybyście jeszcze zgłodnieli.
-Jasne!- rzuciła szybko Maggy.- Nie muszą się Państwo o
nic martwić. Idźcie i bawcie się dobrze. Może my też gdzieś wyskoczymy. Są tu
jakieś dyskoteki?- Justin spojrzał na mnie uśmiechając się. Cała Maggy.
***
Kończyłam pić już trzeciego drinka. Nie sądziłam, że
nagle znajdziemy się w klubie. Wszyscy byli za, tylko mama trochę marudziła. Na
szczęście tata potrafił jej przemówić, że nie jesteśmy już małymi dziećmi.
Podobało mi się tutaj. Cieszyłam się, że wszyscy tutaj jesteśmy. Z dziewczynami
siedziałyśmy po jednej stronie stolika, a po drugiej chłopacy. Wszystkie się w
sumie dziś odstawiłyśmy, Ashley zrobiła nam makijaże, a Maggy pożyczyła
sukienki. Nie myślałam nawet, że może mi się tu przydać taka sukienka. I
wysokie buty. Nie wiem o czym Maggy myślała pakując się tutaj. Ale jakby nie
było, byłyśmy jej za to wdzięczne. Nie byłam do końca przekonana do tej
krótkiej, czerwonej sukienki, ale obie nalegały i mówiły, że jest naprawdę
świetna. I chyba działało, bo Justin co chwilę na mnie zerkał, wyłączając się z
rozmowy.
-Macie ochotę na jeszcze jednego drinka?- Dylan wstał,
gotowy, żeby ruszyć w stronę baru.
-Chodź ze mną!- przekrzykiwał muzykę wołając do Justina.
Wszystkie miałyśmy ochotę, żeby jeszcze wypić, więc Dylan nie miał jak się z
tym zabrać.
-Skarbie jesteś pewna? Dobrze wiemy, że masz słabą
głowę.- Justin wstał nachylając się do mnie. Pokiwałam głową. I tak sam dość
już wypił. Miałam ochotę się dziś dobrze bawić.
-Jak przyniosą nam drinki, to ruszamy na parkiet!
-Ja dołączę do Was później- Ash wstała i przesiadła się
obok Sama. Pierwszy raz ją taką widziałam, ale była to zasługa alkoholu. Szybko
przykleiła się do niego i zaczęli się całować. Spojrzałam przelotnie w stronę
baru i zobaczyłam, że jakaś dziewczyna podeszła właśnie do Justina, który stał
tam razem z Dylanem. Blondyna szczerzyła się do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Nie miałam zamiaru długo czekać.
-Zaraz wracam!- krzyknęłam do Maggy, wstając od stolika.
-Dokąd idziesz?- krzyknęła za mną, ale muzyka była za głośna,
żeby usłyszała już moją odpowiedź, więc wskazałam palcem w stronę baru. Pewnym
krokiem ruszyłam w ich kierunku. Nie przeszkadzały mi wysokie buty, nawet
dodawały mi więcej odwagi. Złapałam Justina w pasie, a on odwrócił się w moim
kierunku. Dziewczyna spojrzała na mnie z wrogim wyrazem twarzy. Justin nachylił
się, żeby mnie pocałować, a dziewczyna machnęła na to włosami.
-Rozumiem!- powiedziała pod nosem i odeszła. Zajęłam jej
miejsce, obok mojego chłopaka.
-Widzę, że znów ratujesz mnie z kłopotów- zaśmiał się,
obejmując mnie w pasie.
-To raczej ona mogła mieć kłopoty- podrzucił brwiami, nie
przestając się śmiać. Barman postawił na barze nasze drinki, więc sięgnęłam po
jednego. Upiłam szybko kilka łyków, krzywiąc się trochę.
-Chloe, nie poznaje Cię.
-Masz ochotę zatańczyć?
-Zapraszasz mnie do tańca? – Pokiwałam głową, uśmiechając
się a Justin przygryzł wargę i upił dwa łyki ze swojego drinka. Odwrócił się do
Dylana, żeby coś mu powiedzieć i pociągnął mnie za sobą na parkiet. Objął mnie
w pasie a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Czekałem na ten taniec. Mówiłem Ci, że ślicznie
wyglądasz?
-Ze sto razy- zaśmiałam się, a Justin bliżej mnie do
siebie przyciągnął, nachylając się do mojego ucha.
-Ale mówię to serio. Jeszcze nie widziałem tu
piękniejszej kobiety od Ciebie.
-A ja mówiłam Ci jak seksownie wyglądasz w takich koszulach?
-Pierwsze co słyszę- zaśmiałam się, a Justin odpowiedział
mi tym samym.
-Było widać, że blondynka na ciebie leci.
-Nie byłem zbytnio zainteresowany. Poza tym na Ciebie
gapi się tu większość palantów. Zwątpiłem, czy ta sukienka była jednak dobrym pomysłem.
– odwróciłam się i przyłapałam faceta obok na tym, że rzeczywiście się gapi.
Zawstydziło mnie to i z powrotem szybko wtuliłam się w Justina. Nie wyglądało
to w sumie na taniec. Raczej kołysaliśmy się, przytulając się do siebie.
-Nie zwracam na to uwagi.
-Za to mnie zaczyna to wku..- nie dałam mu dokończyć
przyklejając się do jego ust. Chętnie odwzajemnił pocałunek.
-Sukienka Ci się nie podoba?
-Podoba mi się w niej Twój tyłek. I to bardzo- zaśmiałam
się i oderwałam się od niego, zaczynając się poruszać. Jego ręce szybko
powędrowały na mój tyłek. Zakręciło mi się nagle w głowie, ale nie dałam po
sobie tego poznać. To przez alkohol. Odwróciłam się do niego tyłem, a Justin
złapał mnie w biodrach i przyciągnął do siebie. Odsunął moje włosy na jedną stronę,
całując moją szyję. Zaczęłam poruszać biodrami, ocierając się o krocze Justina.
Przygryzłam wargę, gdy poczułam jak jego męskość twardnieje. Zamruczał mi do
ucha, a ja zakręciłam tyłkiem jeszcze raz. Zdawałam sobie sprawę co robię, i
jak na niego to działa. Ale zdecydowanie miałam ochotę na coś więcej.
-Kochanie, możemy stąd wyjść?- uśmiechnęłam się do
siebie, wiedziałam że dziś ma już dość takich gierek. Ja też miałam na to
ochotę. Zresztą miałam wrażenie, że cały dzisiejszy dzień wisi nad nami jakiś
podtekst erotyczny. Wyczuwałam go w każdym słowie i geście Justina.
-Chodź- pociągnęłam go za rękę w stronę naszego stolika.
Usiadłam obok Maggy, łapiąc ją za rękę.
-Maggy, nie czuje się za dobrze. Chyba pojadę do domu.
-W takim razie my też pojedziemy..
-Nie, nie. Pojadę z Justinem. Nie przejmuj się, bawcie
się dobrze.
-Na pewno? Ale..
-Jasne, to nic takiego.- uśmiechnęłam się do niej i
złapałam za mój płaszczyk, Justin zadzwonił po taksówkę i po chwili
wychodziliśmy już z klubu. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, stwierdziłam, że
był to w sumie dobry pomysł, przydało mi się trochę świeżego powietrza, ale w
głowie nadal mi nieźle szumiało. Justin podszedł do mnie, opierając mnie o
ścianę.
-Muszę przyznać, że dobrze to wymyśliłaś -Przywarł do
mnie ustami, opierając jedną rękę o ścianę, a drugą trzymając na moim biodrze.
Odrywałam się co chwilę od jego ust, żeby zaczerpnąć powietrza.
-Mam nadzieję, że rodziców jeszcze nie ma.- mówiłam
między pocałunkami. Ale Justin przestał mnie całować.
-Może pojedziemy do hotelu? Nie będziemy musieli się o
nic martwić.
-Nie możemy wrócić sami nad ranem- Justin uśmiechnął się
i znów zaczął mnie całować. Odchyliłam głowę, gdy Justin zaczął jeździć
językiem po mojej szyi. Oddychałam głośno i szybko. Miałam ochotę złapać za
jego koszulę i pociągnąć ją bez odpinania guzików. Ciepło, które czułam w
środku dziwnie mieszało się z zimnem ściany. Poczułam, że moje policzki robią
się ciepłe i różowe. Justin oderwał się ode mnie szybko, gdy ktoś wyszedł na
zewnątrz. Uśmiechnął się szeroko, a za chwilę podjechała taksówka.
-Ciiii- przyłożyłam palec do ust, gdy Justin zaczął
mruczeć mi coś do ucha, przytulając się do moich pleców. Zaczął się śmiać, a ja
wygrzebałam z torebki klucze. Otworzyłam drzwi bardzo po cichu, i na palcach
weszliśmy do środka. Wszędzie było ciemno, i nie wiedziałam, czy dlatego, że
rodziców jeszcze nie ma, czy dlatego, że śpią. Ale pamiętam jak mama zawsze
zostawiała zapaloną lampkę w przedpokoju, gdy wychodziłam gdzieś wieczorem.
Wyglądało na to, że ich nie ma. Zobaczyłam, że przy wejściu nie ma żadnych
butów, więc weszłam na korytarz przy ich sypialni. Pokój był pusty, więc
rodziców nie było. Zamknęłam drzwi, ściągając z siebie płaszcz.
-Jesteśmy sami.- ściągnęłam buty, a Justin objął mnie w
pasie zachłannie całując. Rzuciłam rzeczy na podłogę w przedpokoju.
-Nie masz pojęcia jaką mam na Ciebie ochotę- Justin też
zdjął swoją kurtkę i rzucił ją koło moich rzeczy. Złapał mnie za tyłek i podniósł,
opierając mnie o ścianę. Jego dłonie powędrowały pod sukienkę, ściskając moje
pośladki. Wplątałam palce w jego włosy, lekko za nie pociągając. W moim ciele
zaczęły gromadzić się przyjemne dreszcze w odpowiedzi na jego dotyk. Byłam taka
niecierpliwa, Justin chyba też. Całował mnie zachłannie i namiętnie.
-Chodźmy na górę- oderwałam usta od jego warg, wiercąc
się by postawił mnie na podłodze. Złapałam go za rękę szybko idąc na schody.
Gdy znaleźliśmy się już w swojej sypialni, Justin przekluczył drzwi, i rzucił
kluczyk na komodę. Spojrzał na mnie, i gdy prowokująco przygryzłam wargę,
złapał mnie w pasie i pchnął na drzwi. Dzięki Bogu, że byliśmy sami, bo
narobilibyśmy niezłego hałasu. Jego język przejechał wzdłuż mojej szyi, a on
złapał moje dłonie i przyłożył do drzwi nad moją głową, mocno je trzymając.
Podniosłam nogę ocierając ją o jego spodnie. Jego ręka szybko powędrowała pod
moje udo, ściskając je boleśnie. Moje palce jak najszybciej rozpinały guziki
jego koszuli. Justin zniecierpliwiony szybko mi w tym pomógł. Gdy jego koszula
znalazła się na podłodze, a moim oczom ukazał się jego umięśniony i wytatuowany
tors, pchnęłam go, zmuszając by szedł tyłem aż do łóżka. Gdy dotknął jego
krawędzi usiadł na łóżku, a ja pośpiesznie zdjęłam sukienkę, przeciągając ją
sobie przez głowę. Rzuciłam ją koło łóżka, dokładając tam po chwili rajstopy.
Justin wciągnął głośno powietrze gdy stanęłam przed nim w samej bieliźnie. Tak
jak tego oczekiwałam czerwona bielizna z koronki zrobiła na nim wrażenie.
Zarzuciłam mu ręce na szyi i siadłam okrakiem na jego kolanach, przerzucając
nogi po obydwóch stronach jego ciała. Zaczęłam go całować, a jego dłonie od
razu znalazły się na moim tyłku. Złapałam za pasek od jego spodni, szybko się
tym razem go pozbywając.
-Od kiedy taka chętna?- zaśmiał się, całując mój dekolt.
Szybko wplątałam palce w jego włosy.
-To twoja wina.
-Tak?- zaśmiał się jeszcze głośniej, sprytnie odpinając
mój stanik i w sekundę się go pozbywając.
-Marzyłam o tym, gdy tylko Cię dziś zobaczyłam pod moim
domem. Później w samochodzie. I na kanapie.-Justin całował mój biust, a ja
czułam jak pode mną rośnie jego męskość.
-Myślisz, że ja nie miałem ochoty przelecieć Cię w tym
samochodzie, gdy mnie prowokowałaś? I gdy kurewsko seksownie ocierałaś się o
mnie tyłkiem. Wiem co kombinowałaś.
-W takim razie przejdź do rzeczy- powiedziałam mu do
ucha, całując go po szyi. Spojrzał na mnie z głodem w oczach. Prowokowałam go,
a on nie mógł już wytrzymać. Chciałam już tylko poczuć go w sobie. Złapał mnie
w pasie i wstał, idąc kawałek i sadzając mnie na komodzie. Nie była za wysoka,
i tak musiałam wyprostować się, by sięgnąć do jego ust. Wyjął z kieszeni
opakowanie i włożył je do ust, by przytrzymać je zębami i zdjął spodnie. Chwilę
potem był cały nagi, i rozrywał paczuszkę.
-Jak sobie Skarbie życzysz- złapał mnie w pasie i
przyciągnął na skraj komody. Jego palce szybko znalazły się pod moimi majtkami.
–Taka gotowa.- przygryzłam wargę, gdy odsunął materiał mojej bielizny trochę na
bok. Nie miał zamiaru ich ze mnie ściągnąć. Złapał w dłoń swoją męskość i po
chwili był gotowy. Odchyliłam głowę do tyłu, gdy poczułam jak powoli we mnie
wchodzi, a moje nogi szybko owinęły go w talii. Wydałam z siebie głośny jęk,
gdy poczułam, jak wszystko się we mnie rozciąga. Bolało, ale był to ból, na
który niecierpliwie czekałam. Poruszał się powoli a jego język jeździł w górę i
w dół po mojej szyi, zostawiając pojedyncze pocałunki. Moje palce szybko
odnalazły jego kosmyki włosów, zacieśniając uścisk. Pociągnęłam go lekko za
włosy, a Justin przyspieszył. Oparłam się szybko jedną ręką o blat, gdy Justin
wchodził we mnie i wychodził znacznie szybciej i rytmiczniej. Nie miał zamiaru
się cackać.
-Aaa!- urywane jęki wydobywały się ze mnie, gdy wchodził
we mnie do samego końca. Miałam ochotę zacząć krzyczeć. Justin zaśmiał się,
szybko przywierając do mnie ustami. Musiałam bym ciszej.
-O to chodziło?- pokiwałam głową, nie będąc w stanie
wydusić z siebie słowa.
-Powiedz to- Justin wbił się we mnie szybko i boleśnie
trzy razy.
-Ta..tak.k- uśmiechał się na widok, co się ze mną działo.
-Oh, Chloe. Co Ty
ze mną robisz?- objęłam go za szyję, a Justin złapał mnie pod udami, podnosząc
mnie i siadając na łóżku. Oddychałam nierówno, gdy znalazłam się znów na jego
kolanach.
-Raczej co Ty zrobiłeś ze mną- uśmiechnęłam się, łapiąc w
dłoń jego męskość. Jęknął gdy powoli osunęłam się na dół. Zaczęłam poruszać się
w dół i w górę, a Justin zamknął oczy. Pocałowałam go delikatnie, a jego ręce
znów znalazły się na moich pośladkach. Moje sutki zaczęły twardnieć pod jego
językiem. Pchnęłam go na łóżko nachylając się nad nim i znacznie szybciej się
poruszając. Moja ręka błądziła po jego torsie, gdy ciężko oddychał. Po chwili moje
ruchy stawały się coraz wolniejsze a Justin złapał mnie w pasie i w sekundzie
znalazłam się pod nim. Odsunął się ode mnie, łapiąc za materiał moich majtek.
Podniosłam tyłek do góry, a koronka powoli ześlizgnęła się po moich nogach.
Zamknęłam oczy, gdy Justin zgniótł je w ręku. Rzucił je na podłogę i znów we
mnie wszedł. Nie czekał zbyt długo i znów poruszał się naprawdę szybko.
-Uwielbiam ten dźwięk- skomentował moje jęki, a ja
objęłam go za szyję. –I twój widok pode mną.
-Ju..ustin- uśmiechnął się i przygryzł moją wargę.
-No dalej, Chloe!- powiedział przez zęby, tracąc rytmikę.
Jego ruchy stawały się mniej regularne i wolniejsze. Poczułam nagle jak ciepła
ciesz rozlewa się w folii. Justin ciężko oddychał.- No już, Chloe..- ledwo co
go rozumiałam, ale poczułam po chwili, jak moje ciało zaczyna drżeć. Poczułam
mocne ukłucie i zdając sobie sprawę, że przejeżdżając po jego plecach
paznokciami narobiłam mu niemałych śladów, zacisnęłam pięść na pościeli
odchylając się do tyłu. Moje ciało drżało a ja za wszelką cenę próbowałam się
czegoś złapać. Chwyciłam za poręcz za moją głową, jęcząc głośno.
Krzyknęłam, a Justin przywarł do mnie szybko ustami. Poczułam ulgę kładąc się
bezsilna pod nim. Oddychaliśmy głośno, Justin nadal był we mnie.
-To było cudowne- przeniósł pocałunki na moją szyję,
powoli ze mnie wychodząc. Położył się obok mnie ale po minucie wstał i wyszedł
do łazienki przy naszej sypialni. Zamknęłam oczy, i gdy je otworzyłam,
zakręciło mi się w głowie. Za dużo alkoholu. Oparłam się na łokciach, gdy
usłyszałam, że wchodzi do pokoju. Gdy położył się obok, oparłam się o jego
tors, by go pocałować. Leżeliśmy z dwadzieścia minut, ja robiąc kółka na jego
torsie, a on głaskając mnie po plecach. Moje kąciki ust podnosiły się same na
myśl tego co było przed chwilą.
-Dotrzymałaś obietnicy.
-Jakiej?- podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć
-Dodałaś tej całej pikanterii- zaśmiałam się, naciągając
bardziej kołdrę.
-Podobało mi się.- przygryzłam wargę, uśmiechając się
sama do siebie.
-Zapewniam Cię, że lepiej sobie nie mogłem tego wymarzyć.
Ale nie wiem czy następnym razem zniosę te twoje.. kusiłaś mnie cały dzień.
Wiesz jakie to drażniące, gdy nie mogłem nic zrobić, a w środku.. miałem ochotę
sprać Cię na kwaśne jabłko.
-Wiesz co, mimo wszystko.. chyba zaryzykuję, jeśli tak to
się ma kończyć. -Justin złapał mnie ręką w pasie i znalazł się zaraz nade mną.
-A co? Masz ochotę jeszcze trochę nagrzeszyć?- zaśmiałam
się, a Justin przyssał się do mojej skóry na szyi. Składał tam delikatne i
krótkie pocałunki.
-A Ty nie?- spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami.
-Zdecydowanie nie powinnaś tyle pić- czułam, że
nadchodził ten czas, gdy alkohol znów daje się we znaki, a później zacznie mi
całkiem przechodzić.
-To znaczy, że nie?- uśmiechnął się, kładąc rękę na moim
biodrze. Zsunął się w dół całując każdy centymetr mojego brzucha. Jego dotyk
był przyjemny i chciałam, żeby nie przestawał. Podniósł się nagle, nachylając
się do mojego ucha.
-Masz ochotę na wspólny prysznic?- pokiwałam głową,
szczerząc się. Uśmiechnął się i wstał łapiąc mnie za rękę. Gdy znaleźliśmy się
w łazience Justin puścił wodę, pod której strumień chętnie szybko weszłam.
Kabina była dość duża i ładna, nie spodziewałam się tutaj takiej. Justin wziął
żel pod prysznic, wylewając dużą dawkę na dłoń.
-Odwróć się- zrobiłam jak kazał, odwracając się do
ściany. Przytulił się ciałem do moich pleców, jeżdżąc dłonią po moim brzuchu i
biuście. Znów wszystko we mnie zaczynało się napinać. Czułam jego męskość na
swoich pośladkach, on także zaczynał głębiej oddychać mi do ucha. W łazience
zaczynało parować, w kabinie robiło się naprawdę gorąco. W głowie kręciło się
coraz bardziej. Oparłam jedną dłoń o ścianę, gdy poczułam jak jego ręka zjeżdża
w dół wzdłuż mojego brzucha. Jęknęłam gdy poczułam jak jego dwa palce powoli
wsunęły się we mnie.
-Justin..
-Ciii..- usłyszałam przy uchu. Jego palce zaczynały
wsunąć się i wysuwać coraz szybciej. Owinął sobie moje włosy wokół dłoni i
pociągnął za nie lekko w dół. Przechyliłam głowę do tyłu, nie mając za bardzo
innego wyjścia.
-Jesteś taka cudowna..- ścisnęłam nogi, czując pojedyncze
ukłucia. Złapałam Justina za rękę, a on wycofał swoją dłoń. Odwróciłam się do
niego, całując go. Chwyciłam za tą samą butelkę z żelem i też wylałam go sporo
na dłoń. Justin uśmiechnął się a ja obeszłam go i stanęłam za nim. Delikatnie
jeździłam dłonią po jego plecach. Miał na nich czerwone ślady drapania, po moim..
zapomnieniu. Pocałowałam go w jedno z tych miejsc i przeszłam z powrotem przed
niego.
-Przepraszam..- wyszeptałam a Justin złapał za mój
podbródek, unosząc moją głowę.
-Nic się nie stało, Kochanie. To było podniecające-
pocałował mnie a ja uśmiechnęłam się i zaczęłam rozprowadzać żel po jego
torsie. Moja dłoń wędrowała powoli w dół. Wzięłam głęboki oddech i wzięłam jego
męskość w dłoń. Justin pociągnął powietrze przez zęby, a ja jeszcze raz go
pocałowałam. Zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół. Jego członek twardniał w
ekspresowym tempie.
-Chloe, jeśli nie..
-Pozwól mi- na moje słowa uśmiechnął się szeroko.
Kucnęłam, a Justin zebrał z mojej twarzy wszystkie kosmyki. Serce zaczęło mi
bić, ale nie był to strach, to dzięki alkoholowi, który dalej był w moim
organizmie, Justin też jeszcze miał go sporo. Wzięłam go do ust i zaczęłam go
nimi pieścić. Widziałam, że Justin zamknął oczy, przechylając głowę do tyłu. Poprawiał
co chwilę moje włosy, które opadały mi na twarz. Jego jęki dawały mi
satysfakcję.
-Oh, Chloe, Chloe..- zaczęłam robić to nieco szybko,
Justin wydawał z siebie pojedyncze i gardłowe jęki. Podobało mu się. A mi
ulżyło, że zebrałam się na to. Dziwiło mnie w sumie to, że wobec mnie jest
zawsze delikatny, a w innych sytuacjach nie potrafi się powstrzymać. Poczułam
nagle, że ciągnie mnie lekko za włosy.
-Chloe, wolniej.. zaraz..- kontynuowałam ale wolniej, tak
jak chciał. Jęknął głośno, cofając się. – Nie chcę tego jeszcze.- złapał mnie
za ramiona, więc wstałam i oparłam się o ścianę. Justin przywarł do mnie
ustami. Gdy się oderwał ode mnie, jego dłoń powędrowała w dół. Podniecający był
widok takiego Justina. Bezbronnego. Zarzuciłam mu na szyję ręce zachłannie
całując.
-Proszę..- powiedziałam między pocałunkami, a Justin
dokładnie wiedział o co mi chodzi. Uśmiechnął się łapiąc za moje dłonie i
przenosząc je nad moją głowę. Trzymał je kurczowo, całując moja szyję.
-Nie mam gumek- odparł ciężko, cały czas mnie całując.
Nie chciałam czekać, chciałam znów go poczuć.
-Justin..- puścił jedną moją dłoń i objął swoją męskość.
Jęknął mi do ucha, ocierając nim o moje krocze. Widziałam jak się waha i nie
może się powstrzymać. Tak samo jak ja. I poczułam nagle, jak znowu we mnie
wchodzi.
-Oooh..Ju...- oddychałam szybko, gdy złapał mnie pod uda
i podniósł by oprzeć mnie o kafelki. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę
opierając ją, gdy poruszał się we mnie dość szybko i mocno. Do samego końca.
Jego usta pieściły moją szyję, dekolt i piersi. Oddychaliśmy tak samo ciężko.
Alkohol i gorąca para mieszały się ze sobą, powodując kręcenie w głowie.
-Kocham Cię , Chloe. – pocałował mnie w usta, a ja
zamknęłam oczy rozkoszując się jego słowami i czynami. Złapałam za jego
policzki, i pociągnęłam zębami jego dolną wargę. Poczułam pierwsze ukłucie, i
szybko puściłam Justina opierając ręce o ścianę. Nagle niespodziewanie poczułam
fale zalewającą moje ciało. Moje głośne i urywane jęki odbijały się o ściany.
Justin po chwili z powrotem mnie postawił, szybko ze mnie wychodząc. Zacisnął
powieki, a ja szybko złapałam jego członka. Oparł ręce po oby dwóch stronach
mojej głowy, a ja poruszałam szybko dłonią. Po chwili także i on doszedł. Oparł
głowę o moją, szybko oddychając.
-Ja Ciebie też, Justin- uśmiechnął się nadal nie
otwierając oczu. Staliśmy tak chwilę, uspakajając oddechy. Było mi słabo,
dobrze, że miałam o co się oprzeć. Justin sięgnął po chwili po szampon i wylał
trochę na moje włosy. Uśmiechnęłam się, gdy zaczął delikatnie masować moją
głowę. Zamarł na chwilę, spoglądając w stronę drzwi. Spojrzałam tam gdzie on i
usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Nie jesteśmy już chyba sami- wrócił do masowania mojej
głowy, a ja po chwili ustawiłam się pod strumieniem wody.
-To pewnie rodzice- Justin nalał sobie sam szamponu i też
szybko umył włosy. Otworzyłam kabinę i szybko wyszłam owijając się ręcznikiem a
drugi nakładając na głowę. Wyszłam szybko z łazienki. Nieźle nachlapałam,
robiąc ślady na korytarzu.
-Mama- zatrzymałam się na ostatnim schodku na schodach.
Złapałam kurczowo ręcznik, poczułam się dziwnie, gdy tata wszedł za nią.
-Skarbie, Ty już wróciłaś? Jesteś sama?
-Nie, eghm.. z Justinem. Ale jest w pokoju, zaraz idzie
brać prysznic- wskazałam odruchowo ręką w stronę korytarza na górze. Mama
spojrzała na tatę, a ja chciałam znaleźć się już z powrotem w sypialni.
-A Sam? I reszta?
-Źle się czułam. Nie chciałam psuć im zabawy- zerknęłam w
stronę kuchni, patrząc na zegarek. Była dopiero dwunasta. Dałabym sobie rękę
uciąć, że coś koło trzeciej.
-Wszystko dobrze? Potrzebujesz czegoś? – mama podeszła do
mnie przykładając mi dłoń do czoła.
-Nie , mamo wszystko jest ok, jestem chyba po prostu
zmęczona- przejechała knykciami po moim policzku, bacznie mi się przyglądając.
Błagam, dajcie mi już stąd iść.
-Dobrze, w takim razie, dobranoc córeczko.- wtrącił się
tata. Złapał mamę za rękę odciągając ją ode mnie. Uśmiechnął się do mnie, jakby
wiedział, że nie mam ochoty na tą rozmowę. Ja także się do niego uśmiechnęłam,
uciekając wzrokiem.
-Ale ona ma chyba gorączkę. Zobacz.
-Wszystko w porządku. Na pewno- weszłam na schodek wyżej,
próbując zakończyć rozmowę.
-Dobranoc- powtórzył tata a ja szybko pobiegłam na górę.
Zamknęłam drzwi i odetchnęłam z ulgą. Justin był jeszcze w łazience, a ja
podeszłam do walizki wyciągając z niej bieliznę. Nałożyłam na siebie szybko
majtki, zostając nadal w ręczniku. Szybko zebrałam nasze porozwalane ciuchy i
położyłam na komodzie. Ściągnęłam ręcznik z głowy i ruszyłam do łazienki.
Justin stał przed lusterkiem w bokserkach myjąc zęby.
-I jak? Bałem się już, że zginęłaś.
-Moja mama jak zwykle wymyślała mi choroby.
-Mam nadzieję, że nikt niczego nie..
-Nie.- pocałowałam go w policzek i sięgnęłam po swoją
szczoteczkę. Nałożyłam pastę i zaczęłam szczotkować zęby. Nie czułam się źle,
ale czułam, że cały alkohol ze mnie wyparował. Tak nagle, jakby nie zostało ani
trochę. Justin stanął za mną, przyglądając mi się w odbiciu lusterka.
Uśmiechnęłam się i uciekłam wzrokiem. Nachyliłam się, żeby wypluć pianę, i tym
samym uniknąć jego spojrzenia. Dlaczego tak nagle się wstydziłam?
-Ej, rumienisz się? –podwinął do góry mój ręcznik, łapiąc
za mój tyłek.- Po tym co właśnie się wydarzyło?
-Przestań- zaśmiałam się i odsunęłam, dając mu miejsce by
wypłukał buzie. Gdy sięgnął po ręcznik ja także odłożyłam szczoteczkę
przemywając twarz.
-Było cudownie- złapał mnie w pasie, opierając o zlew.
-Justin, chcesz żeby ktoś nas usłyszał?
-Twoi rodzice śpią przecież na dole. Nie rozumiem czym
się przejmujesz.
-Czuję się jakbym miała szesnaście lat- uśmiechnęłam się,
a Justin nachylił się, żeby mnie pocałować. Miałam o równe trzy lata więcej. I
jeden dzień. Justin złapał za serduszko, które miałam na szyi i obrócił je
kilka razy w palcach.
-Dziękuję- spojrzałam na łańcuszek a potem na niego.
Uśmiechnął się i wskazał ręką w stronę drzwi.
-No już, do łóżka- ruszyłam a Justin klepnął mnie w
tyłek. Odsunęłam się, puszczając go przodem. Zaśmiał się a ja szłam za nim
obejmując go w pasie. Zabrał z krzesła swoją koszulę i rozłożył ją przede mną.
Uśmiechnęłam się szeroko i szybko pozbyłam się ręcznika. Wsunęłam ręce w
rękawy, przykładając materiał do nosa. Justin zaśmiał się i zabrał się za
zapinanie guzików. Oczywiście kilka ostatnich na górze zostawił rozpiętych,
całując mnie w szyje. Podszedł do łóżka i odsunął pościel.
-Wskakuj.
_____________________________________________
MAM NADZIEJE, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ SŁONECZKA :)
BARDZO PROSZĘ O ZOSTAWIENIE CHOCIAŻ MALUTKIEGO KOMENTARZA, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE :* STARAŁAM SIĘ NAPISAĆ JAK NAJDŁUZSZY, I WYSZEDŁ NAJDŁUŻSZY JAK DO TEJ PORY :)
Megaaa!!!!!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńrozdział wyszedł Ci epicki! chyba najlepszy, a zarazem najdłuższy jak do tej pory <3 najlepsze ff jakie kiedykolwiek czytałam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ci skarbie :* za te miłe słowa i ze cały czas od początku ze mną jesteś 💜 ily
UsuńJezu...umarłam czytając ten rodział *-* Zajebisty jak zawsze ;3 Czekam na następny ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję miś ;*
UsuńCudo! Czekam na kolejny ❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńMisiu jesteś cudowna <3 Jezu tak bardzo nie chce żadnych dram, błagam :O<3. No i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńDziękuję kochanie :*
UsuńAle nie mogę obiecać, ze ich nie będzie bo będą na pewno, ale mam nadzieję, ze będzie się Wam podobać :)
:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKiedy kolejny? :c
OdpowiedzUsuń