ROZDZIAŁ ZAWIERA NIEODPOWIEDNIE TREŚCI DLA CZYTELNIKÓW NIEPEŁNOLETNICH !
-Jak się czujesz, w porządku?
-Tak, jasne.
Odpowiedziałam pośpiesznie, uśmiechając się lekko, żeby
przekonać go, że rzeczywiście tak jest. Justin naciągnął na moją głowę czapkę,
wciskając do środka wszystkie wystające kosmyki. Podziękowałam, a Justin splątał
nasze palce, gdy zeszliśmy po schodkach. Wolną rękę wsadziłam w kieszeń kurtki,
dorównując mu kroku. Na szczęście mogłam pozbyć się już kul, noga nie bola tak
bardzo. Lekarz powiedział dziś rano, że mój stan jest o wiele lepszy, i że
szybko wrócę całkowicie do zdrowia. Na szczęście Justin nie szedł tak szybko,
jak zwykle ma to w zwyczaju. Było trochę zimno, śnieg prószył delikatnie.
Powinnam powiedzieć Justinowi o propozycji mojej mamy, którą złożyła kilka dni
temu. Szczerze miałam nadzieję, że
zgodzi się spędzić święta z moją rodziną. Ale chciałam porozmawiać o tym
wieczorem.
-Hej, nadal jesteś na zła? O tamto? Myślałem..
Spojrzałam na niego, wracając do świata żywych.
Zamyśliłam się.
-Nie, nie.
Uśmiechnęłam się. Nie byłam już zła, przemyślałam sobie wszystko,
poza tym ufałam mu, i wierzyłam, że z
tym skończył i ten temat jest zakończony. Nie powinno się do niego wracać,
Bradowi rzeczywiście udało się namieszać.
-To o co chodzi? O przesłuchanie?
-Po prostu, nie chciałam sobie tego wszystkiego przypominać
i..
Przystanął, a ja od razu za nim. Złapał w dłonie moje
policzki, i przybliżył się. Materiał rękawiczek przyjemnie mnie łaskotał.
-Nie musiałaś, jeśli nie chciałaś. Mogli poczekać, aż
będziesz czuć się lepiej.
-Dobrze, że mam to już za sobą, chciałam to już
zakończyć.
Justin przybliżył się jeszcze bardziej a ja zamknęłam
oczy, gdy poczułam jego ciepłe i mokre wargi na swoich. Odsunął się
odrobinkę i spojrzał mi w oczy.
-W takim razie mamy to już za sobą, tak? A Bradem nie
musisz się martwić.
Uśmiechnęłam się szczerze i stanęłam lekko na palcach, by
go pocałować. Justin nachylił się szybko i złożył jeszcze jeden przeciągany
pocałunek. Złapał mnie z powrotem za rękę, kontynuując drogę do samochodu.
-A może masz ochotę na coś ciepłego? Gorąca czekolada? Może
pizza? Spędźmy jakoś ten wieczór.
Uśmiechnęłam się na tą propozycje. Zdecydowanie spadł mi
z nieba. Z tą czekoladą, brakowało mi cukru.
-Może zaprosimy kogoś? Jeśli masz ochotę, zadzwonię po
Maggy i ..
-Nie.
Przerwałam zatrzymując się. Justin zmarszczył brwi,
przyglądając mi się. Uśmiechnęłam się szybko, chcąc wyjaśnić.
-Wolałabym spędzić ten wieczór inaczej. Mógłbyś to
zrobić?
-W takim razie na co masz ochotę?
Wsadziłam ręce do kieszeni, depcząc z nogi na nogę, było
mi już naprawdę zimno, a pomysł, który siedział mi w głowie podobał mi się
coraz bardziej.
-Żadnych gości, po prostu Ty, ja i.. łóżkooo.
Przeciągnęłam ostatnie słowo, a Justin momentalnie
szeroko się uśmiechnął. Ja też, miałam ochotę na długi i nudny wieczór.
-No i może jakiś film. Jakikolwiek.
Złapałam go za rękę, ciągnąć za sobą. Nie chętnie ruszył
się z miejsca, trawiąc pewnie jeszcze to co przed chwilą powiedziałam. Mówiąc o
łóżku, nie spodziewał się pewnie nudnego filmu pod kocem.
***
Zakryłam twarz dłońmi, nie mogąc powstrzymać się od
śmiechu. Justin spoglądał na mnie też się śmiejąc, ale bardziej chyba ze mnie
niż z tego co mówił.
-Dlaczego się śmiejesz? Jeszcze nie skończyłem.
Powiedział oskarżycielskim tonem, udając dotkniętego.
-Nie nadajesz się do opowiadania kawałów.
Siedzieliśmy na kanapie jedząc kolację i pijąc wino.
Musiałam przyznać, że dawno nie jadłam tak pysznej sałatki, Justin był dobrym i
przystojnym kucharzem. Sięgnęłam po wino siadając po turecku. Musiałam zmienić
pozycję, zanim moje nogi zdrętwieją, nienawidzę tego uczucia.
-Przez ciebie go spaliłem.
-Znałam go.
Justin odstawił swój talerzyk i także sięgnął po wino. Byłam
mu wdzięczna, że w końcu się śmieje. Ten wieczór był bardzo udany. Justin
wyciągnął rękę bym się do niego przytuliła. Tak też zrobiłam.
-Zapomniałam Ci powiedzieć.
Oderwałam się nagle od niego, obracając w jego stronę.
-Co takiego?
Oparł łokieć o oparcie kanapy, zakładając mój kosmyk za
ucho.
-Dzwoniła do mnie mama. Chce, żebyś poleciał ze mną do
nich. Na święta.
Zaskoczyłam go chyba tą wiadomością, sądząc po minie.
-Jeśli chcesz, oczywiście.
Dodałam szybko. Justin uśmiechnął się.
-Mama Ci to zaproponowała?
Pokiwałam twierdząco głową, i uśmiechnęłam się. Chciałam,
żeby się zgodził. Brałam pod uwagę Maddie i jego tatę, ale domyślałam się,
Justin nie chciałby spędzać z nim świąt.
-Dobrze, cieszę się.
-Naprawdę?
Uśmiechnął się szeroko kiwając głową. Ucieszyłam się, to
przecież musiały być ideale święta. Podniosłam się i złożyłam Justinowi krótki
pocałunek, po czym wróciłam do swojej poprzedniej pozycji.
-Dziś dzwonił też Sam. Pytał kiedy wracam do domu.
-I co mu powiedziałaś?
Wzięłam kolejny łyk wina.
-Że niedługo.
Spojrzałam na Justina. Był piękny. Stęskniłam się za nim.
Mino, że jest przy mnie, to czułam, że tęsknie. Przygryzł wargę, gdy tylko
spojrzałam mu na usta. Wiedziałam, ze robi to specjalnie, ale mi to nie
przeszkadzało.
-Chyba Ci wystarczy.
Zabrał ode mnie kieliszek i odstawił na stół. Gdy tylko
oparł się z powrotem o kanapę, wstałam i przerzuciłam nogę przez jego ciało,
siadając na nim okrakiem. Walnęłam przy tym w stół, na co Justin zaczął się
śmiać. Też się zaśmiałam, patrząc na niego. Po chwili spoważnieliśmy trochę,
Justinowi aż świeciły się oczy.
-Zamieszkaj ze mną, na stałe.
Uśmiechnęłam się.
-Co? To chyba Tobie już wystarczy.
Zabrałam jego kieliszek i odwróciłam się, by postawić go
na stole. Justin złapał mnie w pasie, bym nie poleciała do tyłu. Gdy znów na
niego spojrzałam, zdałam siebie sprawę, że chyba mówi to na poważnie. Ale
zignorowałam to. Złapałam w dłonie jego policzki i pocałowałam delikatnie i
długo. Justin złapał mnie za ramiona i odsunął od siebie. Uśmiechał się, więc
spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Jeżeli nie podoba Ci się tu, w takim razie gdzie
indziej. Bez różnicy, ważne że z Tobą.
Nie wiedziałam jak mam zareagować. Oparłam dłonie o jego
tors, a Justin złapał mnie za tyłek i bliżej do siebie przyciągnął.
-Możemy stąd wyjechać, i zacząć życie od nowa.
Był taki szczęśliwy, gdy to mówił. Oczy mu się świeciły,
a ogromny uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Justin, zwariowałeś? O czym Ty mówisz?
-Na Twoim punkcie zwariowałem już dawno. Ja tego chcę, a
Ty?
Spoważniałam. Mówił serio. Ale jak on sobie to wyobrażał?
-Chcesz wyjechać? Gdzie? Zostawić tu wszystko?
-Chloe, Ty jesteś wszystkim. Mając Cię przy sobie nie
potrzebuje nic więcej. Chcę tylko, żebyś ty była szczęśliwa.
-Kochanie, ja jestem szczęśliwa.
-Zastanów się.
-Zastanowię.
Uśmiechnęłam się i objęłam go za szyje. Chyba przez to
wino gadał te rzeczy. Ale cieszyłam się, że tak widzi naszą wspólną przyszłość.
Zaśmiałam się, a Justin spojrzał się na mnie pytającym spojrzeniem.
-Co?
-Nic. Teraz mam inne życzenie niż nowy dom.
Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli. Powoli, patrząc
się przy tym w jego oczy. Justin uśmiechnął się szeroko.
-Racja, trochę tu duszno.
Zaśmiałam się, odpinając kolejny guzik.
-Jeszcze?
-Zdecydowanie.
Złapał za dolny guzik, pomagając mi pozbyć się jego
koszuli. Po chwili leżała już na kanapie obok. Zaczęłam go całować, czując pod
koszulką ręce. Jego dłonie przesuwały się coraz wyżej, i wyżej. Złożyłam na
jego szyi mokry pocałunek, gdy poczułam, że jego dłonie zmieniają kierunek
wycieczki. Jęknął cicho, gdy zassałam jego skórę nieco wyżej obojczyka. Chciałam
zostawić tam po sobie ślad, jaki nieraz on zostawiał mi. Złapał za dół mojej
koszulki i podciągnął ją do góry. Z chęcią podniosłam ręce, by pozbyć się ubrania. Justin poprawił się pode mną, i złapał mnie
za tyłek by przyciągnąć znów do siebie. Oparłam ręce o oparcie kanapy, gdy jego
nos wylądował między moimi piersiami. Zamknęłam oczy, gdy zaczął całować mnie
po dekolcie. Odchyliłam się nagle i
spojrzałam na Justina.
-Masz..
Uśmiechnął się lekko, wiedział o co mi chodzi.
-W sypialni.
Wolałam na razie więcej nie kochać się bez zabezpieczenia.
Justin chyba też. Złapał mnie w pasie i podniósł. Gdy wstał z kanapy,
przewiesił mnie sobie przez ramię. Szybko złapałam się go w pasie.
-Justin!
Gdy zobaczyłam pod sobą schody, poczułam się nie pewnie.
Ale Justin trzymał mnie mocno. Kiedy byliśmy już znowu na równym gruncie,
Justin zwolnił tempo. Wszedł po woli do sypialni, zamykając za sobą drzwi.
Stanął dopiero przed łóżkiem, ale nie miał zamiaru mnie postawić. Poczułam
nagle jego usta na swoim pośladku. Zamknęłam oczy, czułam się nagle zawstydzona.
Postawił mnie na podłodze, i złapał kciukiem za podbródek, gdy na niego nie
spojrzałam. Teraz byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się. Cofnęłam
się do łóżka i usiadłam na nim. Szybko wspięłam się i znalazłam się przy
poduszkach. Justin odpiął swoje spodnie, zostając po chwili w samych
bokserkach. Ja też miałam na sobie tylko bieliznę. Wszedł na łóżko i złapał w
dłonie moje kostki. Po chwili leżałam już pod nim. Justin przejechał językiem po
całym moim brzuchu, zatrzymując swoje usta tuż nad moimi majtkami.
-Tęskniłem, wiesz?
Uśmiechnęłam się, a Justin złapał za materiał i powoli
zsunął go po moich nogach. Zamknęłam oczy, gdy poczułam jego usta po
wewnętrznej stronie mojego uda. Błądził tak długo, że zaczynałam się
niecierpliwić. Uśmiechnął się, gdy poczuł w swoich włosach moje palce. Drgnęłam,
gdy jego język znalazł się TAM. Pokój oświetlała tylko lampka, zasłony były
zasłonięte, rzeczywiście wydawało się być trochę duszno. Zdałam sobie sprawę,
że tak dawno tego nie czułamJego język poruszał się coraz szybciej. Chciałam
jednak, by to jego męskość jak najszybciej się już tam znalazła. Zacieśniłam
palce w jego włosach, zmuszając żeby przestał. Uśmiechnęłam się, a Justin z
powrotem zawisł nade mną. Serce biło mi odrobinkę szybciej. Justin sięgnął do
szafki, i wyciągnął z niej gumki.
-Są.
Przygryzłam wargę, gdy patrzałam jak odrywa jedną. Pozbył
się swoich majtek, ukazując swoją męskość, a ja poczułam miłe ukłucie w środku.
Przyglądałam się temu, jak sprawnie zakładał prezerwatywę. Pomógł mi pozbyć się
stanika, i zawisł nade mną znowu. Objęłam jego policzki, całując go namiętnie i
długo. Czułam go ocierającego się o moje wejście. Przygryzłam jego dolną wargę
i lekko pociągnęłam do siebie, gdy wszedł we mnie powoli. Otworzyłam jednak po
chwili usta, by złapać powietrza.
-Dobrze się czujesz?
Wiedziałam, że chodzi mu o mój oddech. Jedyne co nie było
jeszcze do końca w porządku to to. Ale było okej.
-Tak. Bardzo dobrze.
Uśmiechnął się szeroko, zaczynając się we mnie poruszać.
Powoli. Objęłam go za szyję, gdy poczułam jego język między piersiami.
Delikatnie oplatał nim mój sutek, by po chwili mocno go zassać. Twardniał z
każda sekundą, a każda część mojego ciała bardziej się napinała. Justin zaczął
poruszać się szybciej i intensywniej. Jego członek wchodził we mnie do samego
końca. Nasze oddechy robiły się nieco szybsze i głębsze.
-Mógłbym z Tobą spędzać tak cały dzień.
Uśmiechnął się całując mnie w usta.
-Zde..cydowanie.
Urywałam w połowie słowa, gdy Justin gwałtowniej we mnie
wchodził. Uśmiechał się słysząc to. Ja też
-Justin.
-Wolałbym, żebyś to wykrzyczała.
Powiedział i wszedł we mnie mocno. Wydałam z siebie głośny
jęk, a Justin zadał jeszcze kilka takich pchnięć. Zaczął całować mnie po szyi,
a ja objęłam go w pasie. Z każdym takim pchnięciem wbijałam paznokcie w jego
skórę. Widziałam, że podobało mu się to. Poczułam pieczenie na skórze, gdy
zasysał ją na mojej szyi. Nie pozostał mi dłużny. Objął mnie w pasie i
podniósł, tak że teraz to ja na nim siedziałam.
-Uwielbiam taki widok wiesz?
-A ja tą pozycję.
Szepnęłam mu do ucha a Justin szeroko się uśmiechnął.
Złapał mnie w pasie i wszedł we mnie mocno. Oparłam się o jego tors, otwierając
usta. Zaczął poruszać się bardzo szybko i głęboko. Moje urywane jęki podobały
się mu.
-Pokaże Ci jeszcze jedną.
Przestał się poruszać, pocałował mnie tylko długo.
-Odwróć się.
Spojrzałam się a Justin jeszcze raz mnie pocałował.
Chwilę się wahałam, ale zrobiłam jak chciał. Justin złapał mnie w pasie, a ja
oparłam się o oparcie łóżka. Całował mnie po ramieniu, zbierając moje włosy na
jedną stronę. Objął dłonią moją szyję, gdy powoli we mnie wszedł. Jęknął mi do
ucha, a ja zamknęłam oczy. Jego język błądził po mojej szyi, a ja próbowałam zapanować
nad nierównym oddechem. Przeniosłam ręce na ścianę, gdy Justin znów stanowczo
we mnie wchodził. Czułam go intensywniej i głębiej, miałam ochotę krzyczeć. Justin
złapał moją pierś, rolując mojego sutka. Słyszałam cały czas jego nierówny
oddech przy uchu. Zaczynałam czuć w sobie małe drgania, które przechodziły co
chwilę.
-Justin..
Justin wyszedł ze mnie i wziął mnie na kolana. Wsunął
palce w moje włosy, zacieśniając je. Objęłam jego szyję, poruszając się w górę
i w dół. Jego język łaskotał moje podniebienie. Uśmiechnęliśmy się oboje,
próbując złapać trochę powietrza. Czułam, że nie potrwa to już za długo.
Podnosiłam się i opadałam coraz szybciej, a Justin trzymał mnie w pasie, jęcząc
mi do ucha. Lubiłam to słyszeć. Usłyszałam go wyraźniej, gdy moje ciało zaczęło
drżeć. Poczułam w sobie ogromne ciepło, prawie krzycząc. Justin schował głowę w
moim dekolcie, uspakajając oddech po wspólnym orgazmie. Nadal był we mnie,
uśmiechając się. Pociągnął mnie za sobą, kładąc się na łóżku. Zamknęłam oczy,
przygryzając wargę. Od dawna chciałam się czuć tak jak teraz.
________________________________________________
OMG co za rozdział!!
OdpowiedzUsuńMegaaa kiedy kolejny ??? :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMerkur 25c Merkur 25c Merkur Razor Online Reviewed
OdpowiedzUsuńMerkur 25c 예스 벳 Review: Merkur 25c 1xbet app Merkur 25c is an adjustable deccasino safety razor that can 오래된 토토 사이트 handle หารายได้เสริม double-sided objects that have no