Justin
Nie mogłem usiedzieć w miejscu, chciałem już wejść do
Chloe, zobaczyć ją. Przerażało mnie to, że do jej sali co chwilę wchodził nowy
lekarz. Miałem nadzieję, że to nic poważnego, inaczej nie wybaczyłbym sobie.
Maggy siedziała na jednym z białych krzeseł obok, oparta głową o ścianę. Gapiła
się przed siebie, nie mrugając prawie wcale oczami. Była zapłakana, zmęczona. W
innym świecie, bez życia. Podniosła się jednak szybko, gdy z sali wyszła
pielęgniarka. Szybko do niej podszedłem.
-Mogę do niej wejść?
-Trwają jeszcze badania, niestety muszą państwo jeszcze
trochę poczekać.
Pielęgniarka uśmiechnęła się, chcąc nas pocieszyć, ale nie
chciałem kończyć tej rozmowy, złapałem ją za ramię.
-Wiadomo już coś?
-Nie jestem upoważniona do udzielania takich informacji,
przykro mi.
-Powiedzcie mi do cholery co się dzieję!
Ciemnowłosa
dziewczyna spojrzała na Maggy, i potem znowu na mnie. Przyjaciółka Chloe
spuściła wzrok, a pielęgniarka odeszła od drzwi, upewniając się, że na pewno nikt
nas nie słyszy.
-Pani Chloe ma rozbitą głowę i dość mocno poobijane
żebra. Spadła z dość dużej wysokości, ale na szczęście wyjdzie z tego. Skręciła
także kostkę. Do tego jest odwodniona i bardzo osłabiona. Przez ostatnie kilka
dni jej organizm nie radził sobie za dobrze. Tylko tyle mogę powiedzieć, o
wynikach dokładniejszych badań dowiemy się później.
Wziąłem głęboki oddech,
odchylając głowę do tyłu. Pielęgniarka spojrzała na nas oboje ostatni raz, i
odeszła. Siadłem na krześle, chowając twarz w dłonie
-Justin?
Nie odpowiedziałem, ale wiedziałem, że Chloe
wie, że ją słucham. Myślami jednak byłem gdzie indziej, nie mogłem dopuścić do
siebie myśli, że to wszystko się wydarzyło. Że musiało się to przytrafić
właśnie Chloe, która nie była w żadnym stopniu niczego winna.
-Muszę Ci coś powiedzieć. O Chloe.
Podniosłem na nią
wzrok. Była wystraszona i zdenerwowana. Przez to i ja zacząłem się denerwować.
-O Chloe? Coś się stało?
Wstała zasłaniając twarz
dłońmi. Zwlekała, a ja robiłem się coraz bardziej niecierpliwy.
-Maggy, co chcesz mi powiedzieć?!
Objęła swoje ramiona
rękoma i spojrzała mi w oczy. Nie odzywała się, tylko mi się przyglądała. Nagle
po jej policzku spłynęła łza, a ja wstałem szybko jak poparzony i do niej
podszedłem.
-Co się dzieję?
Wytarła szybko policzek dłonią, i wzięła
głęboki oddech. Czy ona zamierzała w końcu coś z siebie wydusić?
-Przed tym, jak Chloe zniknęła..
Słuchałem uważnie, ale
Maggy urywała co chwilę. Jakby bała mi się to powiedzieć.
-Ona.. Chloe
powiedziała mi coś.
-Co takiego?
-Myślę, że w takiej sytuacji powinieneś wiedzieć..
-Maggy, do cholery, co takiego powinienem wiedzieć?
Nie
podobało mi się to. W głowie kłębiło się miliony myśli, najzwyczajniej w
świecie zaczynałem się bać.
-Chloe podejrzewała.. że jest w ciąży.
Co takiego?
Chciałem powiedzieć to na głos, ale otworzyłem jedynie usta. Zamarłem. Nie
mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Zatkało mnie. I nagle byłem w innym
świecie. To mnie przeraziło. Nie dlatego, że nie chciałem tego, ale dlatego, że
bałem się o jej stan. I to mnie zdziwiło. Nie spodziewałem się usłyszeć takiego
czegoś, ale nie spodziewałem się także, że tak to przyjmę. Mam być ojcem? Nie
jestem gotowy, żeby być ojcem. Nie umiem nim być.
-Justin?
Maggy wypowiedziała moje imię, a ja ocknąłem
się. Chciałem jak najszybciej zobaczyć Chloe. Upewnić się, że nic nie jest jej,
ani dziecku.
-Musze do niej wejść!
***
Chloe
Nienawidziłam zapachu szpitali. Ilość kabelków
podłączonych do mojego ciała przerażała mnie coraz bardziej. Widok lekarzy w
białych fartuchach doprowadzała mnie do gorączki. Strasznie bolała mnie głowa i
brzuch. Ale jedyne co mnie obchodziło, to czy wszystko w porządku z moją
fasolką. Czy ktoś miał zamiar powiedzieć mi cokolwiek na ten temat? Nie miałam siły
się podnieść, wyciągnęłam tylko rękę, by złapać panią doktor za dłoń. Spojrzała
na resztę lekarzy obecnych w sali i po chwili zostałyśmy same.
-Jest pani osłabiona, powinna pani teraz odpocząć.
Uśmiechnęła się łagodnie. Miała krótkie blond włosy, i wydawała się wyć bardzo
miła.
-Długo będę musiała tutaj zostać? Wolałabym tego uniknąć.
Czy wszystko jest w porządku? Czy wszystko jest w porządku z moją fasolką?
Niech w końcu mi to powie.
-Ma pani rozbitą głowę. Może to powodować mdłości, i dość
duże bóle. Oczy są wrażliwe na światło, ale to normalne w takiej sytuacji.
Jeśli chodzi o klatkę piersiową, mogą pojawiać się problemy z oddychaniem. Pani
żebra są mocno poobijane. W najlepszym stanie jest kostka, ale nie powinna pani
za dużo chodzić, to mogłoby pogorszyć sprawę. Pani organizm jest strasznie
osłabiony. Przez kilka najbliższych dni będzie pani musiała z nami zostać, ale
zapewniam, że nie będzie aż tak źle. Na korytarzu czekają na panią bliscy.
Justin.. a ja musze się dowiedzieć, to czego jeszcze nie usłyszałam.
-Chciałabym się dowiedzieć jeszcze jednej rzeczy.
-Tak?
Pani doktor usiadła na krześle obok, skupiając na
mnie całą swoją uwagę.
-Od kilku dni spóźniała mi się miesiączka. Nigdy
wcześniej nie zdarzało się tak. Czy to może oznaczać..
Uśmiechnęła się i
odłożyła swoją teczkę na szafeczkę obok.
-Oczywiście zrobiliśmy badania USG. Ale nie powinna się
pani przejmować. Brak miesiączki zapewne pojawił się z powodu dużego stresu i
zmęczenia, nie jest Pani w ciąży. Wszystko się ustabilizuje, potrzebuje pani tylko
czasu i dużo odpoczynku.
Opadłam na poduszki, gapiąc się w sufit. Nie
wiedziałam, co mam teraz myśleć. Cieszyć się, czy nie.
-Ma pani ochotę z kimś się zobaczyć?
Pokiwałam głową a
kobieta wyszła z sali. Po policzku spłynęła mi łza, zamknęłam szybko oczy. Nie
chciałam teraz płakać. Czułam jednak wielką pustkę. Jakby czegoś we mnie
brakowało. Byłam rozczarowana. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo
chciałam tego dziecka. Nie zależnie od tego, jak przyjmie to Justin. Wytarłam
dłonią łzy, gdy właśnie wszedł do sali. Stanął w progu i powoli zamknął za sobą
drzwi. Uśmiechnęłam się słabo, a Justin podszedł do mnie szybkim krokiem.
Usiadł obok mnie i pocałował mnie w czoło.
-Jak się czujesz, kochanie?
Wysiliłam się na uśmiech.
-Dobrze.
Skrzywiłam się jednak, poprawiając się. Mój grymas na twarzy nie
bardzo go chyba przekonał.
-Pięknie wyglądasz.
Zaśmiałam się, ale zmieniło się to w
kaszel i ogromny ból. Cieszyłam się, że mogłam go w końcu zobaczyć. Tak
strasznie za nim tęskniłam. Justin przyglądał się uważnie całej mojej twarzy.
Skanował moje policzki, oczy. Spojrzał na owiniętą bandażem głowę. Wydawał się
być jakiś nieswój, jakby coś go dręczyło.
-Na korytarzu czeka Maggy, Sam za chwilkę przyjedzie. Chcesz
się z nimi zobaczyć? Pokiwałam przecząco głową i złapałam go szybko za dłoń.
Splątał nasze palce, jeżdżąc kciukiem po mojej skórze.
-Może później, dobrze. Chciałabym pobyć chwilkę z Tobą.
Uśmiechnął się szeroko, ale po chwili spoważniał.
-Gdybym mógł znosić za ciebie ten ból..
-Chętnie się podzielę.
Zaśmialiśmy się obydwoje, ja
krzywiąc się lekko z bólu.
-Chloe..
-Tak?
Przybliżył się i przejechał knykciami po moim
policzku.
-Musze Cię o coś zapytać.
Nie odpowiedziałam, tylko
czekałam, aż zacznie mówić dalej. Stał się tak poważny, że zaczęłam się bać.
-To prawda? To, co mówiła Maggy jest prawdą?
-Co powiedziała Ci Maggy?
Przestraszyłam się. Zaczął
mnie boleć brzuch.
-Chloe, jesteś w ciąży? Będziemy mieli dziecko?
Chciałam podnieść się na rękach, ale poczułam przeogromny ból w klatce
piersiowej. Justin złapał mnie za ramię, ze strachem w oczach.
-Nie podnoś się, Chloe!
-Maggy Ci powiedziała?
-A nie powinna? Czyli to prawda..
Zamknęłam oczy,
oddychając głęboko.
-Chloe, sam się tego nie spodziewałem, ale cieszę się.
Dodał
po chwili i uśmiechnął się. Spojrzałam na jego twarz. Mój świat jakby się
zawalił. To wszystko nie miało być tak. Sama w sumie nie wiem jak, ale na pewno
nie o to mi chodziło.. Justin chciał dziecka? Łzy spływały mi po policzkach.
-Chloe, co się dzieję?!
Był przestraszony. Pokiwałam
głową, że wszystko jest okej. Zacisnęłam powieki. Chciałam zniknąć.
-Powiedz mi! Czy..
-Nie jestem w ciąży.
Spojrzał na mnie bez żadnego wyrazu
twarzy. Czułam tak strasznie wielką pustkę.. zaczęłam płakać i chciałam
jedynie, żeby mnie przytulił. I jakby czytał mi w myślach. Położył się obok
mnie ostrożnie, żeby nie pociągnąć za żaden kabelek i przytulił mnie do siebie.
Głaskał mnie po włosach, uważając na bandaż.
-Cśśś…nie myśl teraz o tym. Spróbuj zasnąć.
***
Justin
Siedziałem pod oknem oparty o ścianę, myśląc o tym
wszystkim, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich dni. Maggy siedziała przy
Chloe, trzymając ją za rękę. Chloe zasnęła po tym jak dostała dużą dawkę leków
przeciwbólowych, spała już dobre kilka godzin. Sam pojechał pół godziny temu,
ale miał wrócić. Spojrzałem na zegarek, była już dziewiętnasta. Chloe wyglądała
jak aniołek, który spadł z nieba. Miała owiniętą bandażem głowę, i kilka
przyklejonych nad okiem plastrów. Jej policzki były zapadnięte, a obojczyki
jeszcze nigdy jej tak nie odstawały. Przerażała mnie ilość kabli, którą miała
do siebie przyczepioną, w sali słychać było tylko pikanie różnych urządzeń.
Doskonale wiedziałem, że to wszystko przeze mnie. Gdyby mnie nie poznała, nie
leżała by teraz tutaj. Nie musiała by tak cierpieć. Nie zasłużyła na to. Nie
chciałem, żeby to ciągnęło się w nieskończoność, nie mogło. Nie mogłem jej tak
krzywdzić. Nie wiedziałem co mam robić, i w jakim kierunku biegną moje
rozważania. Wiedziałem jednak, że nie mogę zostawić jej z tym samej. Musiałem być
teraz przy niej, i opiekować się nią. Zasługiwała na to, jak nikt inny. Tak
strasznie ją kocham. Nie spodziewałem się, że wiadomość, że Chloe jednak nie
jest w ciąży będzie taka straszna. Uświadomiłem sobie, że mając z nią dziecko,
byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Moje dawne życie tak strasznie
się zmieniło pod tym względem. Nigdy nie pomyślałbym, że mógłbym teraz zostać
ojcem. Ale wiedziałem, że chcę spędzić z Chloe resztę mojego życia, i jestem na
to gotowy. To takie niespodziewane. Poprawiłem się, gdy do sali weszła
pielęgniarka. Ta sama, która udzieliła mi i Maggy informacji.
-Na dzisiaj to już koniec odwiedzin. Pacjentka powinna
zostać sama.
Maggy odeszła od łóżka, spoglądając na mnie.
-Zostaje. Nie zostawię jej samej.
Powiedziałem, a pielęgniarka
chciała już coś odpowiedzieć, ale zdążyła otworzyć tylko usta, gdy weszła do
środka kobieta z jasnymi włosami. Uśmiechnęła się, i ciemnowłosa dziewczyna
wyszła.
-Mogę zostać? Nie chcę zostawiać jej tu samej.
-Powinien pan odpocząć. Chloe śpi, a pan w niczym nie
może nam pomóc.
-Na pewno chciałaby, żebym tu był, gdy się obudzi.
Spojrzała na Maggy, zastanawiając się.
-Dobrze. Ale tylko pan.
Maggy pokiwała głową i podeszła
do mnie. Spojrzała na mnie i po chwili mocno się do mnie przytuliła. Nigdy
wcześniej nie widziałem Maggy takiej. Niepewnie odwzajemniłem uścisk.
Pocałowałem ją w czoło, a Maggy uśmiechnęła się blado i wyszła razem z lekarzem,
gasząc światło. Zostałem z Chloe sam. Usiadłem na miejsce, gdzie przed chwilą
siedziała przyjaciółka Chloe. Złapałem w dłonie jej malutką dłoń i pocałowałem
długo. Niespodziewanie po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Tak strasznie
chciałem, żeby Chloe nie musiała tyle cierpieć. Była dla mnie całym światem.
Ale zdałem sobie sprawę, że to ja niszczę jej świat. Chciałem ochronić ją przed
wszystkim złem, ale to ja byłem tym największym. Poczułem nagle jak ściska moją
dłoń. Spojrzałem na jej twarz. Była wykończona i ledwo co otwierała oczy. Nie
miała sił.
-Jesteś?
Spytała cicho, a ja dotknąłem jej policzka. Jej
skóra była zimna i blada. Była dla mnie wszystkim co mam, ten widok łamał mi
serce.
-Jasne, że tak. I nigdzie się nie wybieram.
-Powinieneś odpocząć.
Chciała podnieść się na rękach,
ale szybko zrezygnowała, krzywiąc się.
-Nie zostawię Cię tutaj samej.
Uśmiechnęła się blado,
zamykając oczy.
-Co z Mackiem?
Nie odpowiadałem, nie rozumiałem
dlaczego ją to obchodzi. Przecież to przez niego spadła ze schodów.
-Dlaczego pytasz?
-Nieźle oberwał.
-Wyjdzie z tego.
Miałem nadzieję, że będzie miał
nauczkę. I nigdy więcej się do niej nie zbliży.
-A Brad?
-Uciekł policji. Ale poniesie za to karę, nie musisz się
o to martwić.
Spojrzała w stronę okna. Było ciemno, ale wpatrywała się w
oświetlone budynki. Miałem tyle pytań.. ale nie zamierzałem jej teraz o nic
pytać. Nie chciałem, żeby się denerwowała. W głowie jednak pojawiał się co
chwilę ten okropny filmik..
-Spróbuj zasnąć. Leki wtedy lepiej działają.
Spojrzała
z powrotem na mnie.
-Nie chcę..
Złapała mnie za rękę. Nie chciała być sama.
Ale ja nie zamierzałem nigdzie się stąd ruszać.
-Będę tutaj cały czas. Gdy się obudzisz też. Zamknij oczy,
myszko.
Wstałem i pocałowałem ją w czoło.
-Kocham Cię, Justin.
Nie miała siły nawet mrugać
oczami. Zamknęła powieki, lekko się uśmiechając.
-Ja Ciebie też kocham.
Przyłożyłem jej dłoń do swojego
policzka.
-Śpij, aniołku.
_______________________________________________________
Kocham Cię
OdpowiedzUsuńTo ja Cię kocham, Skarbie ;*
Usuń😘😘😘
Usuń<3
UsuńWoow znowu tyle emocji *,* Uwielbiam to jak piszesz :*
OdpowiedzUsuńto ja uwielbiam Was słonka moje <3
UsuńCudowna moja <3
OdpowiedzUsuńily <3
UsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuń💛💙💜💚
jutro skarbie <3 już dziś się za niego biorę :*
UsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuń💛💙💜💚