ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA OSÓB PONIŻEJ 18 ROKU ŻYCIA
-Po prostu nie mam pojęcia, co mogłabym mu kupić. Mam
nagłą pustkę w głowie.
W sumie nie tak nagle. Od kilku dni nie mogłam zdecydować
się co byłoby najbardziej odpowiednie na prezent dla mojego chłopaka. Zaczynało
mnie to przerażać, i bałam się, że nie wymyślę nic na czas. Zostały tylko dwa
dni, i wiedziałam, że do jutra musze się zdecydować. To było straszne. Maggy
była jedyną osobą, której mogłabym się poradzić. Przecież nie mogłam zapytać o
to mamy, zaproponowałaby pewnie jakieś bezsensowne perfumy, które nie
odzwierciedlałyby tego co do niego czuję. Nie sądziłam, że to będzie takie
trudne.
-Wymyślisz coś, może Sam Ci pomoże.
-Liczyłam na twoją pomoc.
-Może jakieś perfumy, jakich używa?
Serio? Nie mogłam uwierzyć, że to powiedziała. Miała
racje, nie mogła mi w tym pomóc.
-Jakbym słyszała mamę.
Musiałam to powiedzieć. Samo nachodziło na język .Musiała
wiedzieć, że ma fatalny gust.
-Widzisz? Znamy się na tym.
-Co Ty co dajesz Dylanowi?
Sięgnęłam do stolika przed oknem po herbatę. Chciałam
wziąć łyk, ale zatrzymałam kubek przed samym nosem, gdy usłyszałam odpowiedź
przyjaciółki.
-Zerwaliśmy.
Spojrzałam w tym momencie na Justina, który wszedł do
pokoju. Zrezygnowałam z picia i odstawiłam kubek na swoje miejsce.
-Kiedy? I dlaczego nie mówiłaś wcześniej?
Utrzymywałam cały czas kontakt wzrokowy z Justinem.
Zmarszczył brwi widząc mój szokowany wyraz twarzy. Ruszył w moją stronę wolnym
krokiem.
-Pokłóciliśmy się wczoraj. Ciągle się kłócimy Chloe, mam
tego dość. On chyba też.
Przygryzłam wargę, nie wiedząc za bardzo co mam jej
odpowiedzieć. Może gdyby nie Justin, który usiadł właśnie na parapecie
naprzeciwko mnie, rozgadałabym się bardziej. Ale takie rozmowy przeprowadza się
tylko między dziewczynami.
-Rozmawiałaś z nim dziś? Tak mi przykro, że mnie nie ma.
Justin skrzyżował ręce na klatce piersiowej, patrząc w
okno, ale wiedziałam, że słucha co mówię.
-Przepraszam. Nie chcę Ci psuć wyjazdu, ani świąt. Możemy
porozmawiać o tym jak wrócisz. Ja i tak potrzebuje trochę spokoju. Odezwę się
jeszcze, dobrze?
-Dobrze. Trzymaj się.
Usłyszałam w słuchawce zakończone połączenie i spojrzałam
na telefon. Przestałam się w niego gapić dopiero, gdy poczułam dłoń Justina na
swoim kolanie. Położyłam komórkę na stoliku obok herbaty.
-Coś się stało?
-Dylan i Maggy. Rozstali się.
Oczy Justina powiększyły się dwukrotnie, gdy usłyszał co
powiedziałam. Zaczęłam mówić dalej.
-Nie chciała za wiele mówić, pokłócili się.
-Może to chwilowe, dogadają się.
-Oby.
Podniosłam się chwytając Justina za rękę. Wstał za mną,
idąc w kierunku łóżka. Gdy się położył, wtuliłam się w niego, zamykając oczy.
-Jesteś zmęczona?
-Nie. Po prostu chciałam się przytulić.
Odchyliłam głowę, spoglądając na jego twarz. Uśmiechnął
się szeroko, i przytulił mnie.
-Rozmawiałam rano z Benem.
Czekałam na jego reakcję, ale ani drgnął. Nie
odpowiedział nic.
-Umówiliśmy się na bilard. W takim przytulnym barze nie
daleko. Pamiętam jak kiedyś ciągle tam chodziliśmy. Podają tam pyszną szarlotkę
i gorącą czekoladę. Polubisz Corny, jest bardzo sympatyczna. Będzie też kilka
innych moich znajomych, chciałabym, żeby cię poznali.
Wsadziłam rękę pod koszulkę Justina i objęłam go, kreśląc
wzroki na jego plecach. Spojrzałam na niego a Justin lekko się uśmiechnął.
-Też się cieszę.
Nie byłam do końca o tym przekonana, ale nie byłam też
zaskoczona. Trudno. Musiał iść ze mną. Jakby się tak głębiej zastanowić, to
było to trochę przerażające, ale i tak go kochałam. Chciałam to znosić.
***
-No dobrze, patrzcie na to.
Uśmiechnęłam się i ustawiłam, by wbić ostatnia bilę.
Jeśli dobrze bym to rozegrała, wygrana byłaby nasza. Czułam na sobie wzrok
Justina i Bena. Siedzieli przy stoliku popijając piwo. Wątpię, żeby zawzięcie
ze sobą rozmawiali, nic innego im nie zostało jak gapienie się na nas. Ale
byłam Justinowi wdzięczna. Miał lepszy humor niż rano, i co chwilę się do mnie uśmiechał.
Wyprostowałam się, patrząc czy bila wpadnie w miejsce zapewniające nam wygraną.
Amy zaczęła skakać, przybijając mi piątkę, a chłopacy spojrzeli na siebie z
niezadowolonymi minami. Wygrałyśmy. Zostawiłam zawodników przy stole i
podeszłam do Justina. Złapał mnie za rękę, namawiając bym usiadła mu na
kolanach. Zrobiłam tak, i objęłam go za szyję. Jego dłoń powędrowała na moje
udo, głaszcząc je na całej długości. Przytuliłam się do niego, a Justin
pocałował mnie w szyję. Spojrzałam na Bena, i poprawiłam się na kolanach
chłopaka. Ben przyglądał się nam, ale odwzajemnił mój uśmiech.
-Nie macie ochoty zagrać?
-Szczerze, wolę popatrzeć jak ty to robisz.
Justin uśmiechnął się zadziornie, a ja przygryzłam wargę,
nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Justin spojrzał na Bena, gdy ten przyznał mu
rację.
-Zgadzam się.
Spojrzenie Justina wystarczyło, żeby Ben wstał,
oznajmiając, że idzie do toalety.
-Gracie?
Pokiwałam przecząco do Ian’a . Chciałam zostać z
Justinem. Poczułam jego dłoń na moich plecach, Justin uśmiechnął się lekko.
-Nie jest tak źle, prawda?
Wplątałam palce w jego włosy, bawiąc się kosmykami.
Zamruczał mi cicho do ucha, lubił kiedy bawiłam się jego włosami.
-Teraz nie.
Uśmiechnął się, a ja nachyliłam się, by go pocałować.
Dłoń Justina powędrowała wyżej pod mój sweterek, a ja poczułam jak męskość
Justina reaguje. Oderwałam się od niego.
-Justin.
Zaśmiałam się, gdy zaczął mnie znowu całować.
Podskoczyłam prawie na jego kolanach, gdy usłyszałam za sobą Emily. Justin
zabrał swoją rękę, normalnie mnie obejmując.
-Wpadliśmy z resztą na pomysł, żebyśmy wpadli do mnie.
Całą paczką, mam wolną chatę.
Spojrzałam na Justina. Uśmiechnął się lekko, był za, więc
pokiwałam twierdząco głową.
-Świetnie. W takim razie dokończymy tylko grę.
Emily odeszła do reszty, a ja zamarłam, gdy zobaczyłam w
wejściu Kimberly. Amy spojrzała szybko w moją stronę. Nie miałam ochoty na
takie spotkanie.
-Justin, możemy wyjść na chwile na zewnątrz?
Zeszłam mu z kolan i złapałam za rękę. Chciałam jak
najszybciej stąd wyjść, na świeże powietrze. Justin złapał mój płaszczyk i
ruszył za mną. Zamarłam, gdy usłyszałam za sobą jej głos.
-Chloe!
Odwróciłam się, a Kimberly podeszła do mnie. Ścisnęłam
mocniej dłoń Justina. Obydwie patrzałyśmy się na siebie. Spojrzałam odruchowo
na Justina, gdy dziewczyna zaczęła mówić.
-Co ty tu robisz? Wróciłaś? Dzwoniłam, ale ty nigdy nie
chciałaś odebrać ode mnie telefonu.
Przybliżyła się do mnie, chcąc złapać mnie za rękę, ale
ja cofnęłam się.
-Powinnam iść.
-Zaczekaj.
Zauważyłam w jej oczach napływające łzy. Ale była jedyna
osobą, której nie było mi żal.
-Daj mi spokój.
-Chloe, chcę to wszystko wyjaśnić. W końcu mam szansę.
Puściłam Justina, podchodząc bliżej dziewczyny.
-Nie mamy o czym rozmawiać. Zostaw mnie w spokoju. Raz na
zawsze. Zakończyłam ten etap, a Ty byłaś moja pomyłką.
Otworzyła usta, a łza spłynęła jej po policzku. Nie
chciałam na nią patrzeć. Ponownie chwyciłam dłoń Justina, ciągnąc go do wyjścia.
-Kto to był?
-To z nią zdradził mnie Mack. Nie chcę do tego wracaj,
okej?
Oparłam się o ścianę budynku, wypuszczając z płuc zimne
powietrze. Powinnam się ubrać, ale nie mogłam się ruszyć. Ostatnią rzeczą jaką
chciałam zrobić to spotkać właśnie ją. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy.
Nie mogła zepsuć mi tego wieczoru, ani wyjazdu.
***
Siedziałam na kanapie, z nogami na kolanach Justina.
Miałam nie pić, ale Emily zapewniała mnie, że ma wolny pokój, a nikogo nie ma w
domu. Jej dom był naprawdę ogromny, a sądząc po tym ile alkoholu zostało już
wypite, nie tylko my skorzystamy z propozycji dziewczyny. I tak nie mogłabym już
prowadzić. Justin tym bardziej. Siedzieliśmy w salonie rozmawiając i pijąc.
Byliśmy trochę podzieleni, bo po jednej stronie kanapy siedzieli faceci, a po
drugiej dziewczyny, ale my z Justinem nie mieliśmy ochoty się rozdzielać. Widziałam,
jak Ben cały czas mi się przygląda, ale nie chciałam się tym przejmować.
-Co powiecie na to, żeby trochę potańczyć?
Zaproponowała Amy, i wszystkie cztery wstały jak na
rozkaz z kanapy. Emily złapała mnie za rękę, ale odmówiłam wskazując na
kieliszek. Zaśmiałam się, patrząc jak ruszają na środek salonu. Liam z Adamem
szybko do nich dołączyli, a reszta gapiła się na nich krzycząc coś i śmiejąc
się. Widziałam, że Justin dogadywał się ze wszystkimi oprócz Bena. Ten siedział
i był dziś jakoś małomówny. Zaczęłam nagle sprawdzać kieszenie, uświadamiając
sobie, że nie mam telefonu.
-Dasz mi kluczyki? Zostawiłam telefon w aucie.
-Pójdę z Tobą.
-Nie musisz poradzę sobie.
Wstałam, chwiejąc się lekko.
-Zaraz wracam.
Poczułam w pasie dłonie Justina. Słyszałam jak Paul
odpowiada Justinowi. Na dworze było strasznie zimno, więc ruszyłam szybko do
samochodu. Justin otworzył szybko drzwi, i oboje wpakowaliśmy się do środka.
Zabrałam telefon z siedzenia, odblokowując ekran.
-Mama. Dzwoniła dwa razy.
Było już dosyć późno, więc postanowiłam nie oddzwaniać,
tylko wysłać jej wiadomość. Dałam jej znać, że nocujemy u Emily. Dobrze znała jej
rodziców, i wiedziałam, że nie będzie miała nic przeciwko. Oczywiście, jeżeli
nie dowie się, że nie ma ich w domu, a dziesięciu innych znajomych Emily pije
alkohol i nieźle się bawi. Odłożyłam telefon i spojrzałam za okno. Nie było widać
prawie nic, było biało.
-Nie chce mi się wracać.
Spojrzałam na Justina i uśmiechnęłam się, gdy włączył
ogrzewanie.
-Chcesz tu zostać?
Uśmiechnęłam się. W sumie nie miałam nic przeciwko.
-Cieszę się, ze nie miałeś nic przeciwko. Emily jest
super. Tęsknie za nimi.
Justin położył dłoń na moim kolanie, pocierając
pocieszająco. Ale ja nie miałam zamiaru się rozklejać.
-Chcesz wracać do środka?
Nie odpowiedziałam. Rozejrzałam się po samochodzie. Było
w nim już ciepło, a szyby były calutkie zaparowane. To przez temperaturę i
alkohol w powietrzu. Oparłam głowę o oparcie, zsuwając z nóg buty. Justin uśmiechnął
się, nie wiedział po co to robię. Podniosłam się z siedzenia i dosyć sprawnie
przeniosłam się na stronę kierowcy, siadając okrakiem na kolanach Justina.
Uśmiechnął się szeroko.
-Masz coś przeciwko rozgrzaniu się?
-Czytasz mi w myślach.
Przygryzłam wargę, łapiąc za guziki od koszuli Justina.
Zauważyłam, że ostatnio coraz częściej nie mogłam się mu oprzeć. Intensywniej
działały na mnie jego zapach i sposób w jaki na mnie patrzył. Zauważyłam, ze
jego oczy odrobinę pociemniały, ale może była to wina padającego światła. Albo
jego brak. Na zewnątrz jak i w samochodzie było ciemno. Która to była godzina,
po drugiej w nocy? Justin złapał za moją bluzkę i szybko ją ze mnie ściągnął.
-Jesteś pewna, że chcesz to tutaj robić?
-A ty?
-Seks z Tobą w samochodzie, to najbardziej podniecająca
rzecz jaką robiłem do tej pory.
Objęłam go za szyję, całując długo i namiętnie. Wsadził
dłonie w moje spodnie, przyciągając mnie do swojego ciała najmocniej jak się
da. Zatopił nos między moimi piersiami, całując je i lekko ssąc. Odsunęłam się
od niego opierając na kierownicy, gdy jego ręce znalazły się przy guziku moich
spodni. Odpiął go sprawnie i pociągnął w dół za rozporek. Zdecydowanie
musieliśmy zmienić pozycję. Podniosłam się i niezdarnie przeniosłam na tylne
siedzenie. Justin ściągnął z siebie odpięta już przeze mnie koszule i otworzył
schowek, wyciągając z niej prezerwatywę. Podniosłam tyłek do góry, ściągając z
siebie spodnie. Justin znalazł się zaraz między moimi nogami, pomagając wydostać
się z nogawek. Czułam, że moje majtki robią się wilgotne, w brzuchu latało
stado motyli. Justin ściągnął swoje spodnie, uśmiechając się do mnie szeroko.
Otworzyłam usta widząc jak uwalnia swojego twardego i uniesionego penisa z
bokserek. On także był już gotowy. Justin nachylił się nade mną, a ja poczułam
jego przyjaciela na brzuchu. Przygryzłam wargę patrząc mu prosto w oczy. Justin
złapał mnie w pasie i uniósł, żeby odpiąć mój stanik. Justin był nagi, a ja
zostałam w samych majtkach. Rozejrzał się po samochodzie i uśmiechnął szeroko,
szyby były tak zaparowane, że aż białe. Jęknęłam cicho, gdy Justin wsadził we
mnie swoje palce.
-Jesteś taka gotowa.
Złapałam w dłoń jego członka i przejechałam kciukiem po
główce.
-Uwielbiam Cię taką wiesz?
Uśmiechnął się szeroko, pokazując szereg białych zębów.
Otworzył usta, gdy ścisnęłam go lekko i przejechałam dłonią kilka razy w górę i
w dół. Był twardy i wydawał się być ogromny. Justin chwycił go w swoją dłoń i
nachylił się by mnie pocałować. Jęknęłam głośno, gdy wszedł we mnie powoli, ale
od razu i do końca.
-Kurwa.
Usłyszałam ciche przekleństwo, gdy wyszedł ze mnie całkiem
i wszedł ponownie. Tak samo jak za pierwszym razem. Za trzecim zaczął się już
poruszać w jednym stałym tempie. Jego język przejechał po moim sutku, powodując,
że zaczął on twardnieć. Zaczął poruszać się szybciej. W ekspresowym tempie
zaczynało robić się duszno. Objęłam Justin w pasie, odchylając szyję, i dając
mu lepszy postęp do mojej skóry. Lubiłam, gdy jeździł językiem w dół i w górę
mojej szyi.
-Myślałaś nad tym co zaproponowałem?
Całował mnie pod uchem, ssąc co chwile moja skórę.
-Co masz na myśli?
Nie bardzo mogłam skupić się nad tym co mówił, gdy wbijał
się we mnie do samego końca raz po razie. Kręciło mi się w głowie.
-To, żebyśmy razem zamieszkali.
Zaśmiałam się, wbijając przy tym paznokcie z jego skórę
na plecach. Krzyknęłam prawie, gdy złapał mnie w pasie i przytrzymał chwilę. To
było niesamowite uczucie.
-Chciałbym robić to z tobą codziennie. Na stole, a rano
zjeść tam śniadanie. Zerżnął bym Cię tak, że pamiętałabyś to za każdym razem,
gdy weszła być do kuchni.
Zwolnił trochę, a ja zaczęłam uspakajać oddech.
-I chciałbym mieć z Tobą dziecko. Teraz to wiem, Chloe.
Pocałował mnie, a ja zamknęłam oczy. Jego słowa odnawiały
się co chwile w mojej głowie. Położyłam dłonie na jego torsie, odpychając go na
drzwi. Po chwili siedziałam już na nim okrakiem.
-Zgadzam się na wszystko. Tylko daj temu trochę czasu.
Uśmiechnął się szeroko, a ja złapałam w dłonie jego
policzki, całując go zachłannie. Złapałam w dłoń nabrzmiałego penisa Justina, i
osunęłam się powoli, wydając z siebie gardłowy jęk. Justin złapał mnie w pasie,
a moje ruchy stały się szybsze. Oparłam dłonie o szybę, gdy poczułam alkohol w
powietrzu. Nachyliłam się, całując go. Krzyknęłam, gdy poczułam na tyłku rękę
Justina. Nie zdążyłam nic zrobić, a poczułam mocne klepnięcie drugi raz.
Otworzyłam usta, gdy Justin zaczął poruszać się pode mną bardzo szybko. Czułam
jak pośladek zaczyna mnie piec. Usłyszałam krótkie jęki Justina. Odepchnął się
od drzwi, przybierając siedzącą pozycję. Przycisnął mnie mocno w dół, a ja
objęłam go za szyję. W moim ciele zaczęły narastać coraz dłuższe drgania, a po
chwili poczułam silne wibracje i ciepło. Justin wydawał z siebie krótkie jęki,
także dochodząc we mnie.
***
Ben
Złapałem za butelkę piwa i fajki. Wstałem z kanapy, by
zapalić na zewnątrz. Na dworze nikogo nie było. Było za to cholernie zimno.
Siadłem na krześle i odpaliłem papierosa. Zastanawiało mnie, gdzie wywiało
Chloe, i tego jej chłopaka. Nie było ich już dłuższy czas. Nie spodziewałem się,
że Chloe tak nagle się tu zjawi. Strasznie się ucieszyłem, gdy jej rodzice
powiedzieli mi, że przylatuje. Ale nie spodziewałem się też, że gdy ją zobaczę,
poczuję do niej to samo co kiedyś. Wiedziałem, że byliśmy przyjaciółmi od zawsze,
i nie mogę powiedzieć jej tego, że się w niej zakochałem. Byłem w sumie
rozczarowany, że uczucie wróciło. Nie mogłem tego znieść. Nie było tak jak kiedyś.
Teraz musiałem patrzeć jak ściska się ze swoim chłopakiem. Sądziłem, że to nie
sprawiedliwe. Dlaczego to tak bolało.. Może dlatego, że ją kochałem . Darzyłem ją miłością, o której nie
miała zielonego pojęcia. I nie mogła się dowiedzieć, zawsze będziemy się tylko
przyjaźnić. Sięgnąłem po butelkę, ale zatrzymałem ją w połowie drogi do ust,
gdy zauważyłem duży, czarny, kołyszący się samochód. A raczej, to co działo się
w nim. Okna były zaparowane, ale nie dało się tego nie zauważyć. Widziałem
kogoś opierającego się o szybę z tyłu i wiedziałem, że był to Justin. Zabolało
mnie to, gdy zdałem sobie sprawę, że dłonie odbite na szybie po oby dwóch
stronach jego głowy, to dłonie Chloe. Po chwili został tylko ślad zjeżdżających
po szybie palców. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Byłem niewytłumaczalnie
zazdrosny. Przyłożyłem butelkę do ust i po chwili wyzerowałem odstawiając ją na
stoliku. Nie chciałem na to patrzeć. Wstałem i poszedłem w druga stronę.
__________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz