ROZDZIAŁ TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA OSÓB, KTÓRE UKOŃCZYŁY 18 ROK ŻYCIA!
Zamknęłam za sobą drzwi, i gdy się odwróciłam, wpadłam na
małą Mellanie. Złapała mnie za sukienkę, ale Justin podbiegł do niej szybko i
podniósł na ręce. Blondyn zaczął ją gilgotać a mała śmiać się i piszczeć.
-I co teraz?– powiedział do niej z uśmiechem, gdy w końcu
ją dogonił. Mell uwielbiała się z nim bawić, a Justinowi aż świeciły się oczy.
Był taki szczęśliwy, gdy się z nią widywał. Przestał jednak ją gilgotać, gdy na
mnie spojrzał. Spoważniał nagle, a ja nie wiedziałam co miałam powiedzieć,
czując na sobie jego intensywny wzrok.
-Wyglądasz.. – zmierzył moją sylwetkę wzrokiem od dołu do
góry i uśmiechnął się lekko.
-Jak księznicka!- powiedziała Mellanie, szeroko się
uśmiechając.
-Jak księżniczka. – Justin powtórzył za nią cicho, a ja
założyłam kosmyk włosów za ucho.
-Wujku, mogę iść do mamy?- Mellanie spojrzała na Justina
a ten szybko postawił ją na podłodze.
-Jasne.- pogłaskał ją po włosach, a ja otworzyłam jej
drzwi. Po chwili zostaliśmy już sami. Spojrzałam na Justina, i musiałam
przyznać, że uwielbiałam go w takim stroju. Biała koszula i spodnie od
garnituru czyniły go jeszcze bardziej przystojniejszym niż był.
-Chloe, wyglądasz ślicznie, aż nie wiem co powiedzieć.
-Nic nie mów- uśmiechnęłam się, a Justin złapał mnie w
pasie i mocno do siebie przyciągnął. Zarzuciłam mu ręce na szyje, podnosząc na
niego wzrok. – Po prostu mnie pocałuj. – Justin uśmiechnął się i zacieśnił
palce na moich włosach. Nie zwracałam uwagi na to, że dopiero co ułożone włosy
rozwalą się, uwielbiałam, gdy Justin mnie całował.
-Muszę iść na dół, Maddie na mnie czeka- odsunęłam się
lekko, ale Justin nie chciał przestać mnie całować. – Justin.. –zaczęłam się
śmiać, a Justin, nachylił się żeby powiedzieć mi coś do ucha.
-Justin?- Wyprostował się, i oby dwoje spojrzeliśmy na
Dereck’a. Kuzyn Justina zrobił zakłopotaną minę, a ja całkiem odeszłam od
mojego chłopaka. – Nie chciałem przeszkadzać, tylko..
-I tak muszę iść..- pokazałam ręką w kierunku schodów,
uśmiechając się. Justin położył dłoń na mojej szyi i pocałował mnie w czoło.
Mrugnął do mnie a ja zostawiłam ich samych.
Z tego, co dowiedziałam się kilka godzin temu, nie za bardzo się
dogadywali. Nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie, po za tym byłam potrzebna
pannie młodej.
***
-Jesteś tutaj najpiękniejsza, wiesz? – uśmiechnął się i
spojrzał mi w oczy.
-Kłamczuch- zaśmiałam się, a Justin ciaśniej mnie objął.
Zarzuciłam mu ręce na szyję, kontynuując nasz wolny taniec.
-Mówię poważnie.- czułam jak ręce Justina co chwilę
osuwały się odrobinę za bardzo w dół, ale w porę się opamiętywał. Było pewne,
że jesteśmy obserwowani nie tylko przez tatę Justina, ale pewnie i całą resztę
ciotek i wujków. Mimo, że to nie my jesteśmy gwiazdami wieczoru.
-A Ty zdecydowanie najprzystojniejszy.- Justin opuścił
wzrok na moje usta, ale ja szybko odwróciłam głowę. Zaśmiał się pod nosem.
-Wiesz, lubię gdy tak robisz.
-To znaczy?- znowu na niego spojrzałam, i zauważyłam, że
jego oczy lekko przyciemniały.
-Jesteś niedostępna.
-Wiesz, że to nie czas i miejsce na to.
-Na co?- uśmiechnął się szeroko, a ja przekręciłam tylko
oczami. Z jednej strony śmieszyło mnie to, ale z drugiej czułam się lekko
zakłopotana. – Chyba nic się nie stanie, jeśli skradnę swojej dziewczynie
jednego, niewinnego buziaka.- uśmiechnęłam się szeroko, a Justin delikatnie mnie
pocałował.
-Przepraszam. Można prosić?- Mina Justina zdecydowanie
mówiła o tym, że nie jest chętny oddawać mnie w czyjeś ręce. Mimo to
uśmiechnęłam się, i puściłam Justina. – Jeden taniec.
–Justin kiwnął głową, a
jego tata szybko skupił swoją uwagę na mnie. Złapał mnie jedną ręką w pasie, a
drugą uniósł w powietrzu, chwytając moją dłoń. Tata Justina też był dużo ode
mnie wyższy, jak i jego syn, ale w tej sytuacji nie przeszkadzało mi to. Mogłam
obserwować obecnym na sali, nie patrząc na niego. Postanowiłam jednak szybko
zająć się czymś innym, gdy zauważyłam przyglądającego się nam Justina.
-Spoglądałem na Was trochę.- wróciłam myślami na ziemię,
gdy tata Justina odezwał się. – Bardzo ładna z was para.
-Dziękuję- nie bardzo wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam
się trochę dziwnie i nieswojo. Ale to nie był koniec rozmowy.
- Pierwszy raz od bardzo dawna widzę Justina tak
szczęśliwego. To znaczy od czasu, gdy jest z Tobą. Masz na niego dobry wpływ.
Potrafisz zmienić człowieka.
-Justin jest dobrym człowiekiem. Potrzebuje po prostu
odrobinę ciepła.- tata Justina odwrócił wzrok i zmarszczył brwi. Dotknęło go
chyba to co powiedziałam, ale nie czułam się winna.
-Doskonale wiem, że zaniedbałem nasze relację. Justin ma
mocny charakter i w sumie nie dziwię mu się, że jest taki twardy. Doceniam to.
Ale pragnę naprawić nasze relacje. Powinien dać mi szansę.
-Może po prostu potrzebuje trochę czasu. W jego życiu
dużo się dzieję. Na wszystko przyjdzie pora.
– uśmiechnął się słabo i okręcił mnie, by po chwili znów przybrać poprzednią
pozycję.
-Jesteś bardzo mądrą kobietą, cieszę się, że Justin Cię
spotkał.
***
Justin’s POV
-Chodź- złapałem Chloe za rękę, kierując się w stronę
tarasu. Miałem już dość tej głośnej muzyki i ludzi, którzy co chwile coś do
mnie mówili. Chciałem pobyć z Chloe trochę sam na sam. Miałem też szczerze dość
gapienia się, jak reszta facetów pożera ją wzrokiem. Ale nie miałem zamiaru z
Chloe o tym rozmawiać, znalem jej
odpowiedź. Ani rozczulać się nad tym. Gdy stanęliśmy przy drewnianej barierce, Chloe
złapała mnie za krawat, przyciągając do siebie. Nachyliłem się, by sięgnąć jej
zaróżowionych ust. Jej pocałunek był głęboki, szczery i długi. Zaśmiała się,
odrywając się ode mnie.
-Pięknie tu. – Stanęła przodem do barierki, opierając na
niej ręce. Objąłem ją w talii, przytulając się do jej pleców. Na dworze było
zimno, ale nie przeszkadzało nam to. Za pewne dzięki kilku kieliszkom wina.
-Piękny wieczór- skomentowałem, a Chloe odwróciła się do
mnie. Uśmiechnęła się i objęła mnie w pasie. Odgarnąłem jej falowane włosy do
tyłu, jeżdżąc kciukami po jej delikatnej skórze na szyi. Zamknęła oczy,
przygryzając dolną wargę.
-Na szczęście jeszcze się nie skończył.- otworzyła oczy,
spoglądając na mnie. Spojrzałem na zegarek i aż się zdziwiłem, że jest ta
godzina.
-Po drugiej- czas leciał zaskakująco szybko, a ja nie
mogłem się nią nacieszyć. Przejechałem palcem po jej wardze, a Chloe
uśmiechnęła się szeroko.
-Myślisz, że ktoś zauważy, że zniknęliśmy?
-Co masz na myśli?- nachyliłem się, żeby pocałować jej
szyję. Chloe chętnie przechyliła głowę, dając mi większy dostęp do jej skóry.
Przejechałem po niej językiem, a Chloe wydała z siebie cichy jęk.
-To, że nie wytrzymam dłużej w tych szpilkach.
–Wyprostowałem się, patrząc na nią. Szczerze spodziewałem się innej odpowiedzi,
ale Chloe uśmiechnęła się zadziornie. Lubiła mnie prowokować.
-W takim razie mogę zamówić taksówkę. Mamy przed sobą
kawałek drogi.
-Dom Maddie jest dwie minuty stąd. – spoważniała,
przyglądając mi się badawczo.
-Chciałem, żebyśmy byli całkiem sami. Oni pewnie też by
tego chcieli- uśmiechnęła się lekko.- Już się wszystkim zająłem. Mamy hotel
piętnaście minut drogi stąd, a bagaże już tam są – jej piękne oczy zrobiły się
dwa razy większe, a ja szeroko się uśmiechnąłem. Nie
mogłem się doczekać, kiedy
tam dotrzemy.
***
-Czuje się, jakbym to ja była panną młodą- uśmiechnęła
się szeroko, gdy przeniosłem ją przez próg naszego małego apartamentu.
-Byłbym największym szczęściarzem na ziemi- Chloe
ciaśniej objęła moją szyję, mocno mnie całując. Pchnąłem drzwi nogą, i wszedłem
do środka. Postawiłem Chloe, zapalając światło. Ucieszyłem się, gdy zobaczyłem,
że podobało się jej tu.
-Mam propozycję. Przygotuję Ci kąpiel. Chętna?- odwróciła
się i spojrzała na mnie świecącymi oczkami. Rzuciła na ziemię dopiero co zdjęte
buty i podeszła do mnie. Zawiesiła mi ręce na szyję, a ja złapałem ją za tyłek
i podniosłem. Pocałowała mnie delikatnie i spojrzała, głębokim wzrokiem.
-Kocham Cię, wiesz?- zamknąłem oczy, słysząc te słowa.
Wiedziałem, że to co mówi jest szczere. Po raz kolejny zdałem sobie sprawę, że
jestem ogromnym szczęściarzem. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo to ja
kochałem ją. Otworzyłem oczy i ujrzałem jej szeroki uśmiech. – I tak chętna.
Nawet bardzo.
***
Odwróciłem się, gdy usłyszałem, jak drzwi od łazienki zamykają
się. Chloe zawiązała króciutki szlafrok i spojrzała na mnie. Zastygła w połowie
kroku, gdy ujrzała to, co miała przed sobą.
-Justin..- miałem ogromną nadzieje, że płatki róż i
świeczki zrobią na niej wrażenie. Na szczęście nie myliłem się. Objąłem ją w
pasie, gdy podeszła do łóżka. –Z jakiej to okazji?
-Z takiej, że ja też Cię kocham- uśmiechnęła się szeroko
i jeszcze raz spojrzała na łóżko, całe w płatkach. Złapałem za sznureczek jej
szlafroka, który miała na sobie, i pociągnąłem go tak, że upadł na ziemię. Moje
wszystkie mięśnie same się napięły, gdy ujrzałem ją w bieliźnie, którą miała na
sobie. Jej czerwony materiał idealnie pasował do całego wystroju. Stała przede
mną, i czekała na moje kolejne ruchy, cały czas patrząc w moje oczy. Złapałem
za materiał i osunąłem po jej ramionach, by po chwili także spadł na podłogę.
Reakcja odczuwalna była w kroczu. Wyglądała ślicznie. Złożyłem na jej ramieniu
kilka krótkich pocałunków, i złapałem za gumkę na jej włosach, a luźno upięte
włosy spadły kaskadami na jej ramiona i piersi. Odsunąłem jej kosmyki,
przejeżdżając dłonią po jej dekolcie. Złapała za moją koszulę i wyciągnęła mi
ją ze spodni, przygryzając przy tym wargę. Zaczęła odpinać guziki, a ja
poluzowałem krawat. Po chwili i moja koszula leżała z jej rzeczami. Poczułem
nagle jej ciepłe usta na moim torsie. Składała mokre i krótkie pocałunki, a ja
miałem ochotę rzucić ją na łóżko. Złapałem ją w pasie, i po chwili leżała już
pode mną. Jej włosy rozrzucone były po całej poduszce, a ręce swobodnie
spoczywały po oby dwóch stronach jej głowy. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy
przyszedł mi do głowy pomysł, patrząc na jeżdżący po jej ciele krawat, za
każdym razem gdy się nachyliłem. Przełożyłem go sobie przez głowę, nachylając
się do jej ucha.
-Mam pomysł. Zgadzasz się?- spojrzała na mnie
zaciekawiona, ale po chwili pokiwała lekko głową. Ufała mi. Złapałem za jej
dłonie i ułożyłem nad samą głową. Wygięła się lekko w łuk, by zobaczyć, co mam
zamiar zrobić. Zacisnąłem krawat na jej dłoniach i sprawnie przywiązałem go do
obręczy łóżka.
-Mam być związana?- spojrzała na mnie, a ja złapałem ją w
pasie i osunąłem trochę w dół. Otworzyła usta, ale nie miała zamiaru nic mówić.
-Nie ruszaj się.- uśmiechnęła się, zamykając oczy. Widok
jej pode mną, i do tego przywiązaną, budził we mnie coraz większe pożądanie.
Otarłem się materiałem spodni o jej krocze, a Chloe wzięła głębszy oddech. Wyglądała
jak anioł, ale miała coś z diabła. Chloe odchyliła głowę do tyłu, a ja przejechałem
językiem do jej szyi, w dół do dekoltu.
-Ślicznie pachniesz- nie skomentowała moich słów, ale
poruszyła się lekko pode mną. Mój język zaczął tworzyć kółka i linie na jej
brzuchu, osuwając się powoli, ale coraz bardziej w dół. I z każdym takim
ruchem, Chloe robiła się coraz bardziej niecierpliwa.
-Naprawdę, bardzo ślicznie pachniesz- podniosła głowę,
gdy przejechałem nosem tuż nad materiałem jej majtek.
-Justin.
-Ćśśśś.- wyprostowałem się, klękając między jej nogami.
Wsunąłem palce za materiał jej dolnej bielizny i osunąłem ją lekko w dół. Chloe
chętnie i szybko podniosła tyłek do góry, aby ułatwić mi zadanie. Uśmiechnąłem
się szeroko, a Chloe odpowiedziała mi tym samym. Zawsze była niecierpliwa.
Majtki zaczęły delikatnie się osuwać po jej delikatnej i wrażliwej skórze,
lądując po chwili w mojej dłoni. Rzuciłem je obok koszuli, i całej reszty.
Chloe oddychała coraz głębiej, gdy zacząłem jeździć nosem po wnętrzu jej ud. Szarpnęła rękoma, gdy dotknąłem jej
kobiecości. Uśmiechnąłem się, widząc, że jest gotowa. Zacząłem pieścić ją
językiem, a Chloe wiła się w odpowiedzi.
-Nie wierć się - z jej ust co chwilę wydobywał się
głośniejszy jęk. Ale nie chciałem, żeby w taki sposób doznała rozkoszy.
Próbowała się nie ruszać, ale nie wychodziło jej to za bardzo.
-Justin.. rozwiąż mnie.- uśmiechnąłem się, bo doskonale
wiedziałem, jak bardzo pragnie zacieśnić palce w moich włosach. Lubiłem to,
więc przestałem, i wyprostowałem się. Chloe patrzyła na mnie, uspakajając
oddech. Usiadłem obok niej, powoli rozwiązując krawat. Gdy jej dłonie stały się
odrobinę luźne, pociągnęła nimi, uwalniając się od zaciśniętego na jej
nadgarstkach materiału. Bez zastanowienia podniosła się, i usiadła na mnie
okrakiem. Popatrzyła przez chwilę, głęboko oddychając, po czym wplątała palce w
moje włosy, i zaczęła zachłannie całować. Moje dłonie szybko powędrowały na jej
tyłek, przyciągając ją do siebie najbardziej jak mogłem. Jej malutkie dłonie
szybko odnalazły pasek od moich spodni. Zeszła ze mnie, a ja pomogłem jej się
ich pozbyć. Jak i spodnie, tak i moja bielizna wylądowały na podłodze. Chloe
przygryzła wargę, a ja złapałem ją za włosy i długo pocałowałem. Jej dłoń
szybko odnalazła moją męskość, która z każdą sekundą twardniała coraz bardziej
pod wpływem jej dotyku. Oparłem się wygodnie o ramę łóżka, gdy zaczęła jeździć
dłonią w górę i w dół. Zamknąłem oczy, gdy poczułem, jak powoli wsuwa go sobie
do ust. Jej ruchy stawały się coraz szybsze, a ja zebrałem wszystkie jej
kosmyki włosów, przytrzymując, by nie upadały. Chloe uśmiechnęła się, gdy
jęknąłem w odpowiedzi na to co robiła, ale chciałem już jak najszybciej znaleźć
się w niej. Złapałem ją za ramię sięgając do szafki, po gumki. Przyglądała się,
jak zakładam ją na twardego kutasa, przygryzając przy tym wargę.
-Nie chcę, żeby ta noc się kończyła.
-Skarbie, ona dopiero się zaczyna- uśmiechnąłem się
szeroko, a Chloe pocałowała mnie namiętnie i długo. Przestała mnie całować, gdy
poczuła, jak powoli w nią wchodzę. Otworzyła usta, gdy złapałem ją w pasie,
osuwając na dół. Jęknęła głośno, gdy znalazłem się w niej do końca. Złapałem za
zapięcie jej stanika i szybko się go pobyłem. Chloe osuwała się i podnosiła po
woli, a ja całowałem jej szyję. Oparła się rękoma o mój tors, a ja zassałem
delikatnie jej skórę. Po chwili jej szyje zdobiło zaróżowione znamię, które z
każdą sekundą robiło się coraz ciemniejsze. Zacząłem poruszać się pod nią
szybciej, a Chloe przeniosła ręce na ramę łóżka. Z każdym kolejnym pchnięciem,
coraz bardziej brakowało nam oddechu. Złapałem Chloe w pasie, i po chwili była
już pode mną.
-Justin.- zaczęła, ale dźwięk jej telefonu, przeszkodził
nam. Oby dwoje zignorowaliśmy go jednak.
-Tak, Skarbie?- całowałem delikatnie jej szyję, uważając
na piekącą, fioletową malinkę. Przejechałem po niej językiem, a Chloe
zaciągnęła powietrze.
-Wiem, że już to dziś mówiłam, ale..- telefon przestał
dzwonić, a Chloe zarzuciła ręce na moją szyję. – Kocham Cię tak mocno..-
poruszałem się w niej teraz naprawdę wolno. Odgarnąłem jej włosy z czoła,
przyglądając się jej twarzy. Była piękna, a jej duże oczy mówiły wszystko.
-Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. I nie ma
nikogo kogo kochałbym bardziej.- Chloe zamknęła oczy i pocałowała mnie. Moje
ruchy stały się bardziej intensywne, ale nadal wolne. Niespodziewanie zaczął
dzwonić mój telefon. – Kur..- powiedziałem pod nosem, ale ignorowałem natrętne
urządzenie. Nie miałem pojęcia, kto może się do nas dobijać po trzeciej w nocy.
Zacząłem poruszać się szybciej, słuchając jak Chloe traci pode mną oddech. Odchyliła
się do tyłu, obejmując mnie w pasie. Jej paznokcie wbijały się w moją skórę, z
każdym nowym pchnięciem. Przeniosła ręce szybko na pościel, i zacisnęła w
dłoniach prześcieradło. Poczułem nagle jak jej wnętrze miarowo zaciska się
wokół mojej męskości. Po chwili także i ja doszedłem, jęcząc w jej usta. Chloe
padła bez sił na łóżko, a ja na nią, unosząc się ledwo co na rękach. Uwielbiałem
z nią to robić.
Chloe’s POV
Leżeliśmy wtuleni w siebie, popijając czerwone wino.
Justin głaskał mnie po włosach, a ja składałam mu co jakiś czas długi
pocałunek, który chętnie odwzajemniał. Podniosłam się po chwili, gdy
przypomniało mi się, że ktoś do nas dzwonił, wtedy..
-Co robisz?
-Chcę tylko sprawdzić, kto dzwonił- odstawiłam kieliszek,
ciągnąc za sobą prześcieradło, trzymając je przy piersi. Zdziwiłam się trochę,
gdy ujrzałam numer Sama. – Oddzwonię- popatrzałam na Justina, który także
odłożył szkło na szafkę. Brat odebrał niespodziewanie szybko.
-Hej, dzwoniłeś. Coś się stało? – spojrzałam na Justina.
Przyglądał mi się.
-Chloe.. Mieliśmy włamanie..
____________________________________________________
HEJ, KOCHANI! IE BĘDĘ SIE TU ROZPISYWAĆ, DLACZEGO ROZDZIAŁ TAK PÓŹNO, BO PISAŁAM O TYM NA ASKU :)
PRZYZNAM SIĘ, ŻE MI SAMEJ TEN ROZDZIAŁ CIĘŻKO SIĘ PISAŁO, SAMA NIE WIEM CZEMU, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBAŁ, I ZOSTAWICIE JAKIŚ KOMENTARZYK :*
Długo kazałaś mi czekać, ale Ci wybaczam, bo bardzo się cieszę, że nareszcie jest następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, trzymam kciuki.
😘😘😘
Długo kazałaś mi czekać, ale Ci wybaczam, bo bardzo się cieszę, że nareszcie jest następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, trzymam kciuki.
😘😘😘
Omgg cudowny! 😙
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńDziś Skarbie <3
Usuń