ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI ODPOWIEDNIE TYLKO DLA OSÓB, KTÓRE SA PEŁNOLETNIE.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej zimny sok
pomarańczowy. Justin stał przy zlewie i zmywał po śniadaniu, nucąc coś pod
nosem. Naprawdę dobrze mu to wychodziło. Odstawiłam kartonik na swoje miejsce i
oparłam się o blat obok Justina. Włosy spadały mu na twarz, ale wydawało się ,
że zbytnio się tym nie przejmował. Spojrzał nagle na mnie, przerywając
śpiewanie.
-Przyglądasz się temu, jak myje naczynia? To aż takie
fascynujące?
Zaśmiałam się pod nosem, trzymając przy ustach szklankę.
Nie chodziło mi wcale o to jak męsko wyglądał przy zlewie, ale o to, że ma
naprawdę świetny głos.
-Muszę przyznać, że tak. Ale właściwie, to stwierdziłam,
że powinieneś śpiewać w jakimś zespole. Wokalista zawsze jest
najprzystojniejszy, więc wszystko poszłoby jak po maśle.
Justin zaśmiał się, a ja odstawiłam szklankę i wskoczyłam
na blat, machając w powietrzu nogami.
-Wróżysz mi karierę piosenkarza?
-W sumie to nie do końca. Bezpieczniej byłoby, gdybyś na
czymś grał.
Zrobił minę jakby czegoś nie rozumiał.
-Bezpieczniej?
Odstawił talerzyk na zmywarkę i wypuścił wodę.
-Stado napalonych fanek przeciwko mnie. To nie byłoby
bezpieczne. Ani dla mnie, ani dla ciebie.
Uśmiechnęłam się szeroko, a Justin stanął naprzeciwko
mnie. Chciał złapać moje policzki w dłonie, ale ja odsunęłam się szybko do
tyłu.
-Masz mokre ręce.
Zignorował mnie i umazał mnie na twarzy pianą.
-Justin!
-Jednego buziaka.
Zaśmiałam się i zaczęłam piszczeć, gdy Justin pochlapał
mnie wodą. Odsunęłam go od siebie i ześlizgnęłam się na podłogę. Puściłam wodę
w kranie i zaczęłam chlapać Justina. Zrobił poważną minę i zakręcił kran. Nie
spodziewał się takiego obrotu sprawy. Przejechał dłonią po mokrej twarzy i
uśmiechnął się do mnie łobuzersko. I już wiedziałam, że coś kombinuje, a ja nie
wyjdę z tego cało. Żałowałam, że cokolwiek zrobiłam.
-Przyjmuje wyzwanie.
Justin objął mnie w pasie i ruszył w stronę łazienki. Nie
mogłam powstrzymać śmiechu, ale gdy dotarło do mnie jaki Justin ma plan,
zaczęłam się wyrywać.
-Justin, postaw mnie na ziemi! Słyszysz?!
Nie posłuchał mnie, a gdy weszliśmy do łazienki zamknął
za nami drzwi.
-Zimny prysznic da Ci do zrozumienia, że nie należało
oblewać mnie wodą.
-Ale to nie moja wina!
-Zaczęłaś wojnę, Kochanie!
Doskonale wiedziałam, że go tym sprowokowałam. Szczerze
oberwał dużo mocniej niż ja na początku, zemsta nie mogła być chyba gorsza. Nie
mogłam powstrzymać się od śmiechu, gdy na siłę wsadził mnie do kabiny
prysznicowej. Zaczęłam piszczeć, gdy poczułam pierwsze krople zimnej wody.
Justin zamknął za sobą kabinę, zostając w środku razem ze mną. Po chwili woda
zrobiła się cieplejsza, a ja próbowałam złapać oddech pod dużym strumieniem
wody. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, że Justin też jest cały mokry. Złapał
za dół mojej sukienki i przeciągnął ją przez moje ciało i głowę, zarzucając na kabinę.
Zawiesiłam ręce na jego szyi, a Justin złapał mnie za tyłek i podniósł
opierając o kafelki. Owinęłam jego biodra nogami i nachyliłam się by go
pocałować. Poczułam jego język i uśmiechnęłam się. Odgarnęłam jego włosy do
tyłu, odchylając swoją głowę. Zaczął całować mnie po szyi, odpinając jedną ręką
mój stanik. Ściągnęłam go rzucając nam prosto pod nogi. Zachłanne usta Justina szybko
znalazły się na moim dekolcie. Złapał mnie za tyłek, wsadzając dłonie pod
majtki. Moja ręka zaczęła wędrować w dół jego opalonego torsu, ale zabrałam
szybko palce, zanim złapałam za jego bokserki.
-Do czego to prowadzi?
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Po chwili zaczął
mnie z powrotem całować.
-Do porannego seksu pod prysznicem.
Mówił między pocałunkami. Przygryzłam wargę, chcąc żeby
Justin przestał mnie , całować, ale nie zwracał na to uwagi. Odepchnęłam go od
siebie, trzymając między nami moje dłonie. Justin spojrzał na mnie mrużąc oczy
pod wodą.
-Nie możemy. Nie chcę, żeby historia się powtórzyła.
Teraz już dobrze wiedział o co mi chodzi. Seks bez
zabezpieczenia nie był najlepszym pomysłem, oby dwoje to wiedzieliśmy. Justin
postawił mnie i nachylił się, wplątując w moje mokre włosy swoje palce.
Pocałował mnie w czoło, nos, i delikatnie w usta. Uśmiechnęłam się zamykając
oczy.
-Nie rozczeszę tego.
Złapałam za moje włosy a Justin zaśmiał się.
-Chodź.
Justin złapał mnie za rękę, żebym weszła pod strumień
wody. Nalał na dłoń szamponu do włosów i zaczął masować skórę na mojej głowie.
Objęłam go w pasie i przytuliłam do jego umięśnionego i wytatuowanego torsu.
Justin zaśmiał się. Byłam sporo od niego niższa, więc nie przeszkadzało mu to,
że się do niego przytulam, mógł spokojnie kontynuować mycie moich włosów.
***
Leżałam na łóżku między nogami Justina i jadłam truskawki
oglądając telewizję. Justin całował mnie co chwilę w głowę, mieszając palcami w
moich włosach. Lubiłam gdy się nimi bawił. Podniosłam rękę do góry trzymając w
niej truskawkę, i przechyliłam głowę do tyłu, żeby coś widzieć, a Justin
otworzył usta. Zaśmiałam się, kiedy złapał za moją dłoń i oblizał mojego palca,
mrucząc. Zabrałam rękę sięgając po kolejną truskawkę, wracając do poprzedniej
pozycji.
-Nie ma nic ciekawszego?
Sięgnęłam po pilota, który przed nami leżał i podałam go
Justinowi. Film był rzeczywiście nudny, więc nie miałam nic przeciwko, żeby
poszukał czegoś innego. Oparłam się z powrotem o jego tors, a Justin objął moje
ramię, głaskając je. Musiałam podnieść głowę wyżej, żeby trafić do buzi. Z
jednej strony skupiał się na telewizorze, a z drugiej, jego palce powoli
wędrowały pod koszulkę, którą miałam na sobie. Była to oczywiście za duża na
mnie koszulka Justina, ale kochałam zapach jego ubrań. Nie miałam na sobie nic
oprócz niej i majtek. Justin leżał w samych bokserkach, było naprawdę ciepło.
Odstawiłam miseczkę na szafeczkę obok łóżka i rozciągnęłam przed sobą nogi.
Justin odsłonił moje ramię, a ja zataczałam palcem kółeczka na jego udzie.
Przechyliłam głowę, patrząc w sufit. Justin nachylił się i pocałował mnie w
nos.
-Masz ochotę coś porobić?
Rzeczywiście nie wiedziałam co ze sobą zrobić, wierciłam
się i nuciłam coś pod nosem. Pomachałam jednak przecząco głową, nie chciało mi
się wstawać, a była dopiero dwunasta godzina.
-A Ty?
Złapałam za dół jego bokserek i pociągnęłam w dół. Justin
uśmiechnął się szeroko. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a Justin
nachylił się i pocałował mnie w skroń. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy poczułam
na plecach jego reagującą męskość.
-Jest jedna taka rzecz. Malutka i pełna energii.
-Tak?
-Ehem, wierci mi się tutaj, i nie może spokojnie
usiedzieć.
Uśmiechnęłam się, i odwróciłam się przodem do niego, klękając między jego
nogami. Położyłam dłonie na jego udach, nachylając się. Jego wzrok powędrował
na moje przebijające przez koszulkę sutki. Przełożyłam najpierw jedną, później
drugą nogę po oby dwóch stronach jego ciała, i usiadłam na jego kroczu. Justin
otworzył usta, nabierając więcej powietrza. Uśmiechnęłam się do niego, a jego
ręce szybko powędrowały na moje pośladki.
-To jaki masz plan? Chcesz w coś pograć? Szachy, karty?
Pocałowałam go w szyję, i usiadłam prosto. Justin
uśmiechnął się, kręcąc głową.
-Coś o wiele ciekawszego. Coś co zacząłem już wcześniej.
-Naczynia są pozmywane.
Justin zaśmiał się, ściskając moje pośladki. Podniósł się
z poduszki, a ja objęłam go za szyję. Przejechał po niej powoli językiem, a ja
przygryzłam wargę, zamykając oczy.
-I zrobić to tak, że będziesz krzyczeć.
Otworzyłam oczy, słysząc przy uchu jego słowa.
-Wolisz stół w jadalni, czy w kuchni?
Uśmiechnęłam się szeroko, a Justin złapał za koszulkę i
przeciągnął ją przez moją głowę. Zaczęłam poruszać się do przodu i tyłu,
ocierając się swoim kroczem o jego. Odchyliłam głowę to tyłu, gdy poczułam na sutkach
mokry język Justina.
-Kuchnia.
Szepnęłam mu do ucha, a Justin złapał mnie w pasie i
wstał ze mną z łóżka. Złapałam go mocno za szyję, przytulając się do niego.
Wyciągnął z szafki prezerwatywę i ruszył w kierunku kuchni. Poczułam nagle pod
tyłkiem zimny blat stołu. Zjechałam dłońmi powoli po jego torsie, a Justin
odgarnął do tyłu moje włosy i wplątał w nie palce. Pociągnął je lekko w dół,
robiąc sobie łatwiejszy dostęp do mojej szyi. Przeszły mnie ciarki, gdy
przejechał językiem od mojego dekoltu, po linię szczęki. Jedną ręką objął mnie
w pasie, a drugą położył mi na udzie. Jego palce przesuwały się w stronę moich
majtek, odrobinę mnie łaskocząc. Uśmiechnęłam się, a Justin przygryzł moją
dolną wargę i pociągnął do siebie. Poczułam jego palce, zabierające na bok moje
majtki. Nie musiałam długo czekać, aż poczułam w sobie jego palce. Zaczął nimi
poruszać, a ja wydałam z siebie cichy jęk.
-Zawsze jesteś taka gotowa.
Widziałam jak reagował na to, jak ja reaguję na niego.
Podobało mu się to, przez co pragnął naszej bliskości jeszcze bardziej. Mnie
też to podniecało. Uwielbiałam Justina patrzącego się na mnie z pożądaniem i
niecierpliwością. Miał wtedy ciemniejsze oczy, a linie jego szczęki układały
się nieco inaczej. Było to przeciwieństwo romantycznego Justina, ale
zdecydowanie byłam za. Zabrał ze stołu leżącą obok mnie prezerwatywę i rozerwał
zębami opakowanie. Był niecierpliwy. Przyglądałam się jak ściąga majtki i sprawnie zakłada gumkę na gotowego do
działania penisa.
-Nie będzie trwało to długo, ale zapamiętasz to do końca
życia. Śmiało możesz krzyczeć moje imię.
Złapał za koronkowy materiał moich majtek i rozerwał je
jednym pociągnięciem. Nie miał zamiaru tracić czasu na normalne ściągnięcie ich
z mojego tyłka. Jęknęłam gardłowo, gdy stanowczo we mnie wszedł. Odchyliłam
głowę do tyłu, obejmując go w pasie. Ruszał się powoli, ale jego ruchy były
stanowcze i intensywne. Miałam wrażenie, że wszystko się we mnie rozrywa.
Ścisnęłam jego tyłek, gdy przyspieszył. Podniecały go moje krótkie i urywane na
skutek krótkich pchnięć pojękiwania.
-Justin.
Uśmiechnął się szeroko i wbił się we mnie do samego
końca, przytrzymując mnie przy sobie kilka sekund.
-Chce to usłyszeć jeszcze raz.
-Aaaa!
Wbiłam w jego plecy paznokcie, zaciskając powieki. Tak jak
chciał, powtórzyłam jego imię. Otworzył usta, wydając z siebie zachrypnięte
warknięcie. Uśmiechnęłam się widząc go takiego bezradnego. Był coraz bliżej
końca. Wplątałam palce w jego włosy, przyciągając go do siebie. Jego pocałunki
były namiętne i długie. Poczułam ukłucie rozkoszy w dolnej części brzucha. Po
kolejnych trzech pchnięciach Justina, dotarły one do mojego krocza. Justin
zaczął całować mnie za uchem, ssał skórę na mojej szyi. Usłyszałam nagle
urywane jęknięcia wydobywane z jego ust tuż przy uchu. Wszedł we mnie powoli
kilka razy a ja poczułam w sobie jego ciepło, gdy dochodził.
-Kurwa..
Uśmiechnęłam się, a Justin złapał mnie w pasie i
podniósł, przygniatając do ściany. Po moich plecach przeszedł dreszcz, gdy
poczułam za sobą zimną ścianę. Znów zaczynał poruszać się odrobinę szybciej, a ukłucia
które przed chwilą czułam, wróciły.
-No dalej mała, twoja kolej.
Całował mnie po szyi, wchodząc we mnie i wychodząc prawie
do końca. Owinęłam ciaśniej jego biodra, gdy poczułam, że uczucie na które
bardzo czekałam, nadchodzi.
-Dalej, Chloe.
Szepnął mi do ucha, a moje ciało zaczęło drżeć wokół
jego. Zamknęłam oczy, opierając głowę o ścianę. Justin cały czas będąc jeszcze we
mnie pocałował mnie w usta.
***
Justin
Jakby przez sen poczułem pewnego rodzaju pustkę. Otworzyłem
oczy i zobaczyłem, że leże w łóżku sam. Przetarłem oczy i podniosłem się.
-Chloe?
Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Ściągnąłem z siebie
prześcieradło i wstałem wchodząc do kuchni. Nie było jej chyba wcale w domku.
Wróciłem do sypialni, żeby założyć na siebie majtki i wyszedłem na taras.
Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, gdy zobaczyłem ją nad brzegiem. Moczyła
kostki w wodzie. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, że się boje, dopóki teraz
nie poczułem ulgi. Dostawałem chyba na głowę na jej punkcie. Odwróciła się w
moją stronę i gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko. Pomachałem jej, a
Chloe wysłała mi buziaka. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Była taka urocza.
Odwróciłem się do drzwi, gdy usłyszałem dzwonienie swojego telefonu. Wszedłem
do sypialni, szukając po kieszeniach komórki. Nie spodziewałem się Dylana, ale
cieszyłem się, że dzwoni. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i wyszedłem z powrotem
na taras.
-Hej.
-Hej. Dzwoniłem wcześniej, ale nie było sygnału. Dzwonię,
bo muszę Ci coś powiedzieć. Zacznę od tej dobrej sprawy. Jest obok Ciebie
Chloe?
Spoważniałem i oparłem się łokciami o kolana, gadał jak
najęty i od razu chciał przejść do rzeczy. Wiedziałem, że coś nie gra.
-Nie ma, dlaczego?
-Wsadzili Brad’a za kratki. Ten skurwiel w końcu dostał
za swoje.
Nabrałem głęboko do płuc powietrza, i wypuściłem razem z
ogromna ulgą. Na to liczyłem.
-Stary nie wiesz jak się cieszę. Tak strasznie bałem się
o Chloe.
-Ale to nie wszystko. Mam też złą wiadomość. Podobno
widzieli w mieście Alex’a.
Zaniemówiłem, gdy usłyszałem imię brata tego skurwysyna.
- Wiesz co to oznacza?
Zemstę. Zemstę na mnie. Lub co gorsza.. Zamknąłem oczy,
zaciskając palce w pięści. To gówno nigdy się nie skończy. Nie potrafiłem
znaleźć rozwiązania tej sprawy. Przez głowę przeszła mi najgorsza myśl w życiu…
__________________________________________
KOCHANI, WIĘKSZOŚĆ Z WAS STWIERDZIŁA, ŻE WOLI NOWĄ CZĘŚĆ NIŻ CAŁKIEM OPOWIADANIE, WIĘC I TAK BĘDZIE. TAAAKŻE, PLANUJE JESZCZE TYLKO KILKA ROZDZIAŁÓW I WIDZIMY SIĘ W NOWEJ CZĘŚCI. TROSZECZKĘ NAMIESZAM :D
Super rozdział. To znaczy ze będzie 2 część tego opowiadania? Bo niedokładnie zrozumiałam co napisaas :-)
OdpowiedzUsuńTak będzie druga część SYRM, takie kontynuowanie :) i dziekuję ;*
UsuńBoskie boskie boskie boskie kocham kocham kocham kocham❤️😍❤️😍 ach super ze będzie 2 cześć !!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Słoneczko ;*
UsuńZawsze mnie zaskakujesz 😱😍😍 Cudo 💕
OdpowiedzUsuńCieszę się, i mam nadzieję, że pozytywnie tylko xd <3
Usuń