Justin
Zaparkowałem przed domem i sięgnąłem po torbę z rzeczami
z siłowni. Trzasnąłem drzwiami, szukając po kieszeniach kluczy od domu. Nie
miałem pojęcia co ze sobą zrobić, roznosiło mnie. Chciałem zobaczyć się już z
Chloe, mijał trzeci dzień jak jej nie ma. Na policji byłem już z dziesięć razy,
ale żadnych postępów nie zdążyli zrobić. Pieprzone gliny.. Tak nie dało się
funkcjonować, dzień zrobił się jakiś ponury, ale nie chodziło w ogóle o pogodę.
Bez Chloe nie wiedziałem co mam robić, nie mogłem nawet do niej zadzwonić, żeby
usłyszeć jej głos. Dotknąć jej policzka, i złożyć delikatny pocałunek. Tak delikatny
jak ona. Miałem ochotę w coś przywalić, siłownia była najlepszym pomysłem jaki
mógł mi przyjść do głowy. Znalazłem właściwy z kilku kluczy i wszedłem do
środka. Rzuciłem wszystkie rzeczy w progu i zaczłapałem się do salonu.
Włączyłem telewizor, i ruszyłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę, i stałem tak
przy niej z pięć minut. Gapiłem się w zawartość aż do obrzygania. Nie miałem
ochoty nic jeść. W końcu sięgnąłem po butelkę z pomarańczowym sokiem i napiłem się
z gwinta. Nie chciało mi się obracać po szklankę, nie dbałem o to. Chloe pewnie
na takie coś by mi nie pozwoliła. Pewnie sam z siebie wziąłbym tą pieprzoną
szklankę. Odstawiłem butelkę i ruszyłem na górę. Nie wiem po co ten telewizor
grał, ale nie chciałem być w sumie sam. Czułem pustkę. Gdy znalazłem się w
łazience, szybko pozbyłem się ubrań i wszedłem pod strumień gorącej wody.
Oparłem się o kafelki, pozwalając by woda spływała mi po karku. Przypomniała mi
się od razu nasza noc w górach. Wszystko kojarzyło mi się z nią. Nawet głupi
sok pomarańczowy. Zamknąłem oczy i błagałem w duchu, żeby Chloe znalazła się cała
i zdrowa. Tylko na tym mi zależało. Chciałem ją przytulić, i być cały czas przy
niej. Zacisnąłem pięść, gdy pomyślałem o tym skurwysynie. Przysiągłem sobie, że
zrobię z niego miazgę. Zastanawiałem się ile to będzie trwać, czy długo będzie
mnie tak trzymał. Ile będzie grał na moich emocjach, i testować moją
cierpliwość. Nie powiedziałem Chloe całej prawdy. Nie powiedziałem jej o
narkotykach, nawet zaprzeczyłem. Gdybym mógł cofnąć czas, powiedziałbym całą
prawdę. Ale nie dociera do mnie, dlaczego ten dupek chce się na mnie mścić
dopiero teraz. I czego ode mnie tak w ogóle chce. Pieniędzy? Byłem w stanie
zapłacić każdą sumę, żeby tylko Chloe nic się nie stało. Musiałem zrobić wszystko
co mi karze. Była dla mnie najważniejsza. Jednocześnie nienawidziłem i kochałem
to uczucie. Było nie do zniesienia, ale dziękowałem Bogu, że Chloe stanęła na
mojej drodze. Gdybym jej nie spotkał.. pewnie dalej robiłbym to samo. Niszczył
sobie życie. Jak długo miałem ponosić konsekwencje? Nalałem szamponu na rękę i
rozprowadziłem go po włosach. Umyłem się i wyszedłem spod prysznica, owijając
się ręcznikiem. Gdy stanąłem przed lusterkiem, zauważyłem, że nie goliłem się
od trzech dni.. Od tych trzech dni. Nie miałem jednak siły i chęci się za to
zabierać. Może jutro, albo kiedyś. Trochę przeraziłem się, gdy wszedłem do
sypialni. Tak porozrzucanych ubrań jeszcze nigdy nie miałem. Dostałem się do
komody, odsuwając nogą ciuchy. Naciągnąłem bokserki i dresy i zszedłem na dół.
Miałem wejść do kuchni, ale zatrzymałem się w progu, gdy usłyszałem dzwonek do
drzwi. Nie miałem ochoty na żadne wizyty, ale stwierdziłem, że powinienem
otworzyć. Poczta.
-Dziękuję.
zabrałem, zamykając szybko drzwi.
-Miłego dnia, panie Bieber.
Ta, na pewno będzie. Szurałem do podłodze, przekładając kolejno koperty. Zatrzymałem się jak na rozkaz, gdy na jednej ujrzałem napis „Chloe”. Tak, to było pismo Chloe.. Odpakowałem szybko rozrywając papier. W środku była płytka. Ruszyłem jak poparzony do salonu, żeby odpalić komputer. Moje serce zaczęło walić sto razy szybciej. Co to miało znaczyć? Co było na płytce! Pospiesznie wsadziłem ją do komputera, czekając jak się uruchomi. Spojrzałem na stół i zauważyłem kartkę, która wystawała z koperty. Rozłożyłem ją szybko i zamarłem Jeśli policja się dowie, nigdy więcej jej nie zobaczysz. Spojrzałem na ekran i ujrzałem jej twarz. Miała zamknięte oczy, a po policzku leciała jej łza. Zacisnąłem pięści. W środku aż się we mnie gotowało, nie potrafiłem opisać tego uczucia.
Ta, na pewno będzie. Szurałem do podłodze, przekładając kolejno koperty. Zatrzymałem się jak na rozkaz, gdy na jednej ujrzałem napis „Chloe”. Tak, to było pismo Chloe.. Odpakowałem szybko rozrywając papier. W środku była płytka. Ruszyłem jak poparzony do salonu, żeby odpalić komputer. Moje serce zaczęło walić sto razy szybciej. Co to miało znaczyć? Co było na płytce! Pospiesznie wsadziłem ją do komputera, czekając jak się uruchomi. Spojrzałem na stół i zauważyłem kartkę, która wystawała z koperty. Rozłożyłem ją szybko i zamarłem Jeśli policja się dowie, nigdy więcej jej nie zobaczysz. Spojrzałem na ekran i ujrzałem jej twarz. Miała zamknięte oczy, a po policzku leciała jej łza. Zacisnąłem pięści. W środku aż się we mnie gotowało, nie potrafiłem opisać tego uczucia.
„Tęsknisz,
prawda? Niegrzeczna dziewczynka. Myślisz, że Justin miałby coś przeciwko?
Ścisnęło mnie w środku, gdy przejechał dłonią po jej
policzku. Pomyślałem, że jeżeli jeszcze raz ją dotknie, drogo za to zapłaci. Po
jej policzku spływało coraz więcej pojedynczych łez.
„Masz
ochotę się troszeczkę zabawić?”
Walnąłem w stół, gdy zobaczyłem co jej robi. Ten sukinsyn
za dużo sobie pozwalał. Nie mogłem już usiedzieć, chciałem jak najszybciej
wyjść z domu.
„Jeszcze
raz się suko odezwiesz, a nie będą mieli po co Cię szukać, rozumiesz?”
Krzyczała, a mnie bolało serce, czułem największy ból w
swoim życiu, większego jeszcze nie doznałem.
„Więcej
Justin nie musi widzieć, potrzebujemy trochę prywatności, prawda?”
W tym momencie wiedziałem, że jeżeli ten skurwiel
cokolwiek jej zrobił, zabije go. Chloe płakała, a kamera zaczynała wariować.
Zatrzymałem szybko, gdy ukazało się pomieszczenie, w którym byli. Dokładnie wiedziałem
co to za miejsce. Złapałem za pudełko od płytki i rzuciłem nim w ścianę. Nie
nadawało się już do ponownego użycia. Złapałem za koszulkę, która leżała na
kanapie, łapiąc przy tym szybko za telefon. Buty założyłem z szybkością
światła. Czekałem na sygnał w komórce, zatrzasnąłem za sobą drzwi.
***
Chloe
Siedziałam w kącie, zastanawiając się, jak długo miałam
tutaj jeszcze siedzieć. Nie miałam już nawet siły płakać. Nie miałam siły na
nic. Nie miałam pojęcia, która godzina może być. Otarłam o siebie poranionymi
dłońmi. Ślady od sznurka były głębokie i nie dało się ich nie zauważyć. Oparłam
głowę o ścianę, rozkładając przed sobą nogi. Co to w ogóle było za miejsce? Bez
okien, bez świeżego powietrza. Nie wiem nawet po to tutaj schody, może
prowadziły gdzieś, gdzie było światło, szansa na ucieczkę? Ale nie miałam siły
wstać. Przewróciłabym się, gdybym to zrobiła. Mogłam tylko obserwować.
Zauważyłam, że jedna w szafek w meblach jest uchylona. Nie miałam pojęcia co
mogło w niej być. Nie widziałam też, żeby ktokolwiek do niej zaglądał. Żyrandol
wyglądał, jakby miał zaraz spaść na podłogę. Był tak zakurzony, że aż
przerażający. To całe pomieszczenie było przerażające. Nie miałam nawet
zielonego pojęcia gdzie byłam. Poza miastem? W innym kraju? Po mocnym uderzeniu, ocknęłam się
dopiero tutaj. Ile mieli zamiar mnie tu trzymać? Aż umrę? Może aż znajdzie mnie
Justin. Nie chciałam myśleć, jak zareagował na ten kretyński film. Testowali
jego cierpliwość, a wszyscy wiedzieliśmy, że nie trzeba dużo, żeby wybuchnął.
Mimo wszystko łza i tak powoli spłynęła po moim policzku. A myślałam już, że
wszystko wypłakałam. Chciałam zobaczyć Justina, przytulić go. Zamknęłam oczy.
Było tu zimno. Strasznie zimno. Otworzyłam oczy, gdy usłyszałam otwierające się
drzwi. Tylko nie to, nie chciałam znów przez to przechodzić. Wstałam nagle na
równe nogi, gdy zobaczyłam kto wszedł do środka. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie
mogłam. To nie mógł być Mack.. Zaczął iść w moim kierunku. A ja w jego.
-Nie wierze. Nie wierzę, że to twoja sprawka.
Zaczęłam
bić pięściami w jego klatkę piersiową, chodź uderzenia nie były zbyt mocne.
-Chloe, uspokój się!
Złapał moje nadgarstki w swoje
dłonie, ale ja i tak machałam rękoma. Nie zwracałam już nawet uwagi na ból.
-Jesteś największym palantem jakiego w życiu spotkałam.
Jak ja mogłam cię kochać!
-Chloe!!
Krzyknął i próbował mnie do siebie przytulić.
-Nie dotykaj mnie!
-Daj mi wszystko wyjaśnić.
Nie wierzyłam w to co do mnie
mówił. Wyjaśnić? On mi chciał to wyjaśniać? Nienawidziłam go całą sobą.
-Nie chcę Cię znać, jesteś najgorszym co mnie w życiu
spotkało.
-Chloe, to nie tak. Ja chciałem zemsty na Justinie, nie
na Tobie!
-Co?
-Przypadkiem dowiedziałem się, że Brad nienawidzi się z
tym palantem, z którym się spotykałaś. Później było za późno, żeby się z tego wycofać.
Nie mogłem się sprzeciwić, nie jemu. Gdy dowiedziałem się jaki ma plan.. Chloe
nie chciałem tego, nie chciałem, żebyś cierpiała.
Mówił strasznie szybko, nie
wierzyłam w ogóle w to co mówić. Miałam ochotę przywalić mu w twarz.
-Nie chciałeś? To najgorsze, co mogłeś zrobić, wiesz? Nie
chcę Cię więcej widzieć, ani znać. Dla mnie już nie istniejesz.
-Chloe, nie mów tak. Ja cię kocham.
Nie wierzyłam w to
co mówił, nie wierzyłam w to co słyszę, to był jakiś obłęd. Czułam się, jakby
zaczynało brakować mi powietrza.
-Ty wiesz co ty mówisz? Mack, ty potrzebujesz leczenia,
nie jesteś taki jak kiedyś..
-Chloe, kiedy ty zrozumiesz, że to przez miłość. Przez
miłość do ciebie.
-Przestań!
Nie chciałam tego słuchać, to mi się tylko
śniło.
-Nie masz pojęcia jak strasznie żałuję tego co się
wydarzyło.
Złapał poje policzki w dłonie, i mocno trzymał, patrząc mi prosto
w oczy.
-Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to. Ale nie mogę. Możemy
to naprawić. Jeszcze mamy czas. Nie masz pojęcia jak cierpiałem, gdy
dowiedziałem się, że wyjechałaś. To nie miało być tak!
-A jak!
Przerwałam mu
- Myślałeś, że wszystko będzie po staremu? Tak jak zawsze? Po tym jak zobaczyłam cię z nią w łóżku? Mam teraz nowe życie. Lepsze od tamtego.. Jestem z Justinem i kocham go. Kocham, rozumiesz? I nic tego nie zmieni, ani nikt. To całe przedstawienie, to jedno wielkie nieporozumienie. Musisz się z tym pogodzisz, Mack. Nas już nie ma.
Nie miałam już na nic siły. Nie byłam pewna, czy to co mówię trafi do niego. Czy zrozumie.
- Myślałeś, że wszystko będzie po staremu? Tak jak zawsze? Po tym jak zobaczyłam cię z nią w łóżku? Mam teraz nowe życie. Lepsze od tamtego.. Jestem z Justinem i kocham go. Kocham, rozumiesz? I nic tego nie zmieni, ani nikt. To całe przedstawienie, to jedno wielkie nieporozumienie. Musisz się z tym pogodzisz, Mack. Nas już nie ma.
Nie miałam już na nic siły. Nie byłam pewna, czy to co mówię trafi do niego. Czy zrozumie.
-Nie prawda, Chloe. Możemy to zmienić. Jeśli tylko
zechcemy.
Łzy znów zaczęły mi kapać. Chciałam, żeby był przy mnie Justin.
– Nie dam Ci odejść, Chloe. Musisz się z tym pogodzić.
Zacieśnił dłonie na moim nadgarstku. Skrzywiłam się, w reakcji na ból. Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i ruszyłam w stronę schodów. Gdy znalazłam się już w połowie, dość wysoko, poczułam jak mnie pociąga. Odwróciłam się, wyrywając mu się.
– Nie dam Ci odejść, Chloe. Musisz się z tym pogodzić.
Zacieśnił dłonie na moim nadgarstku. Skrzywiłam się, w reakcji na ból. Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i ruszyłam w stronę schodów. Gdy znalazłam się już w połowie, dość wysoko, poczułam jak mnie pociąga. Odwróciłam się, wyrywając mu się.
-Mack, puść mnie!!
-Przestań się w końcu sprzeciwiać!
-Puść!
Nie miałam wystarczająco energii, żeby się od niego uwolnić. Pchnęłam go na ścianę. Widziałam w jego oczach gniew. Odsunęłam się na sam skraj schodów. Nie było barierki, musiałam być ostrożna.
Nie miałam wystarczająco energii, żeby się od niego uwolnić. Pchnęłam go na ścianę. Widziałam w jego oczach gniew. Odsunęłam się na sam skraj schodów. Nie było barierki, musiałam być ostrożna.
-Nie będziemy tak ze sobą rozmawiać.
Chciał mnie
chwycić, a ja zrobiłam krok w tył. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, gdy
czułam, że lecę. Poczułam ogromny ból w głowie i brzuchu, gdy poczułam zimno
podłogi. Kręciło mi się w głowie i miałam ochotę zwymiotować. Dotknęłam głowy i
poczułam coś lepiącego.
-Chloe?
Słyszałam jak zbiega ze schodów. Zaczęłam trafić
świadomość, gdy zorientowałam
się, że to krew. Usłyszałam huk. I hałas, dużo
ludzi, ale nie miałam siły się podnieść.
-Chloe!
Otworzyłam oczy, gdy usłyszałam jego głos.
Justin. Słyszałam Justina. Podparłam się łokciami, a ktoś do mnie podbiegł.
-Wszystko już dobrze, Chloe, Justin tu jest.
Widziałam Dylana,
ale jego twarz zaczęła mi się rozmazywać. Spojrzałam w bok i widziałam jak
Justin stoi razem z Mackiem. Słyszałam wiele głosów, ale były za mgłą. Echo
odbijało mi się w uszach. Widziałam jak Mack osuwał się po ścianę. Justin uderzał
w niego pięściami raz po raz, ale nie miałam nawet siły krzyknąć. Zaczęło mnie
wszystko w środku boleć, gdy zaczęłam kaszleć. Strasznie czuć było kurz. Nie
widziałam twarzy Macka, widziałam tylko krew. Dużo krwi. Zamknęłam oczy.
-To krew?
Powiedział pod nosem Dylan.
–Cholera, Justin!
Otworzyłam usta, gdy poczułam, że nie mogę oddychać. Coś w środku strasznie mnie kuło. Poczułam nagle, że ktoś ściska moją dłoń. Nie miałam siły, odwzajemnić dotyku Justina.
–Cholera, Justin!
Otworzyłam usta, gdy poczułam, że nie mogę oddychać. Coś w środku strasznie mnie kuło. Poczułam nagle, że ktoś ściska moją dłoń. Nie miałam siły, odwzajemnić dotyku Justina.
______________________________________
Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY JAKIE SIĘ POJAWIĄ, MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE ICH JAK NAJMNIEJ. JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ, PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ, TO DLA NIE STRASZNIE MOTYWUJĄCE :)
Znowu tyle wyjątkowych emocji :* Jestem pod ogromnym wrażeniem:* Czekam jak najszybciej na następny:**
OdpowiedzUsuńdziękuje słoneczko ;*
UsuńIle emocji o Boże! Mam nadzieję że z jej 'ciąża' będzie ok..... No i rozdział jak zwykle super <3
OdpowiedzUsuńdziękuję kochanie <3
UsuńJezu jak zwykle najlepsza <3 Mam nadzieje że tlyko jej i 'dziecku' nic nie bedzie <3
OdpowiedzUsuńdziękuję ci skarbie bardzoo <33
UsuńWow ... jakie zakończenie
OdpowiedzUsuńPisz dalej i życzę Ci dużo weny ;)
dziękuję skarbie :)
UsuńUmarłam, pa
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa czytając to ff mam tyle emocji, że to aż chore XD Więc rodział jest zajebisty *-* ❤ Czekam nn
OdpowiedzUsuńhahah cieszę się skarbie <3 :*
Usuń