Poczułam świeży zapach morza i perfumy Justina.
Niechętnie otworzyłam jedno oko, przyzwyczajając się do światła i bieli
pomieszczenia. Rozbudziłam się po chwili mrugając nadmiernie oczami. Było mi
dość ciepło, chodź zdałam sobie sprawę, że nie mam na sobie nic. Ciepłe ciało
Justina oplatało mnie ciasno, nie dając najmniejszych szans na ucieczkę, gdybym
z jakiegoś powodu ją planowała. Nie miałam nawet możliwości odwrócenia się twarzą
w jego stronę, bo przytulony był do moich pleców jakbyśmy byli do siebie
przyklejeni. Jego ręka swobodnie przerzucona była przez moje ciało unosząc się
miarowo gdy oddychałam. Umiarkowanie wdychał zapach mojego szamponu, by po
chwili go wypuścić. Na twarzy szybko pojawił mi się uśmiech, gdy przypomniałam
sobie o naszym wczorajszym wieczorze. Zniknął on jednak, gdy poruszyłam się o
centymetr a moje ciało przeszedł ból. Czułam go w każdej możliwej dolnej części
ciała. Przygryzłam mocno dolną wargę, by nie wydobyć z siebie niepotrzebnego
dźwięku, gdy wysunęłam się na centymetry z objęć anioła śpiącego obok mnie.
Zamarłam w miejscu, gdy Justin mruknął coś pod nosem, naciągając na siebie
kołdrę, ale nie puszczając mnie z objęć. Wręcz przeciwnie, przysunął się do
mnie, wygodnie się rozkładając. Pocałowałam go lekko w czoło i powoli
podniosłam jego rękę odkładając ją obok mnie. Zajęło mi to naprawdę
nieprzewidywalnie dużo czasu. Wstałam po cichu i pociągnęłam za sobą
prześcieradło, które wykopane było prawie na podłogę po mojej stronie łóżka.
Osłoniłam się nim na palcach wychodząc do łazienki, która przylegała do
sypialni. Otworzyłam drzwi i zauważyłam jak Justin rozłożył się na środku
łóżka, szukając ręką mojej osoby. Na brak tego, czego oczekiwał mruknął
niezadowolony i przytulił się do mojej poduszki. Zaśmiałam się bezgłośnie i jak
najciszej zamknęłam za sobą drzwi do łazienki. Stanęłam przed lustrem, przyglądając
się mojej twarzy. Zastanawiałam się czy wyglądam jakoś inaczej, bo tak się
właśnie czułam. Ale moja twarz wydawała się od wczoraj nie za wiele zmienić.
Miałam jedynie trochę zmęczone oczy, a włosów nigdy nie miałam aż tak
potarganych. No i chyba to co przykuwało najwięcej uwagi to to, że na mojej
szyi pojawiło się średniej wielkości fioletowe znamię. Moja dłoń szybko tam
powędrowała. Gdy zamknęłam oczy, w głowie od razu pojawił się obraz całującego
mnie Justina. Zrzuciłam prześcieradło na podłogę i zauważyłam na nim kilka
czerwonych plam. Na wspomnienie zabolał mnie każdy centymetr mojego ciała.
Szybko odkręciłam w wannie wodę, zatykając korek, a prześcieradło wrzuciłam do
pralki. Poczułam nagle coś po wewnętrznej stronie mojego uda. Krew zleciała po
nim powolnym i cieniutkim strumieniem. Weszłam szybko do dużej, okrągłej,
białej wanny krzywiąc się z bólu, gdy kucałam by usiąść. Gorąca woda szczypała
moje obolałe ciało, a mi chciało się płakać. Wycisnęłam do wanny dużą dawkę
żelu pod prysznic i zanurzyłam się do ramion. Marzyłam, żeby poleżeć tak
chociaż pięć minut.
***
Wzięłam wielki biały ręcznik, który leżał na komodzie
pod lusterkiem i owinęłam się nim pod pachami. Był wyjątkowo mięciutki i gruby,
drugi zawinęłam na włosach odrzucając go do tyłu. Otworzyłam po cichu drzwi i
weszłam z powrotem do sypialni. Justin leżał w takiej samej pozycji , w jakiej
go zostawiłam. Rozłożony na brzuchu bardziej na mojej połowie łóżka niż na
swojej. Nałożyłam na siebie koronkowe czarne majtki i białą koszulę Justina,
którą miał na sobie wczorajszego dnia. Ona także była miła w dotyku. Lubiłam
chodzić w jego ubraniach, mimo że były na mnie za duże. Pachniały nim i
bezwzględnie przynosiły na usta uśmiech. Resztę naszych rzeczy oraz ręczniki
złożyłam i położyłam na krześle przy
toaletce. Odwróciłam się w stronę Justina, gdy usłyszałam jak coś marudzi.
Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jak się przeciąga. Ledwo otworzył oczy, oparł
się na łokciu i rzucił spojrzenie w moją stronę.
-Mmm, seksownie wyglądasz- wyciągnął w moim
kierunku rękę, a ja chętnie wdrapałam się na łóżko.- Zwłaszcza w moich
ubraniach. Ale spodziewałem się innej pobudki. W moich objęciach i raczej bez
tego co masz na sobie.- uśmiechnęłam się do niego, kładąc się ostrożnie obok.
Jego dłoń szybko znalazła się pod koszulą, którą miałam na sobie, a on zawisł
nade mną. Zaspany złożył na moich ustach słodki pocałunek. –Pięknie pachniesz.
-Tobą- na te słowa szeroko się uśmiechnął. – No
i twoim żelem pod prysznic.
-Miałem nadzieję wziąć prysznic z tobą- jego
wargi delikatnie musnęły pieczące i naznaczone miejsce na mojej szyi.
-Będziesz musiał poradzić sobie z tym sam.-
uśmiechnął się, ale nie przerwał pocałunków. Złożył jeszcze kilka i spojrzał na
mnie troskliwie.
-Jak się czujesz?- w jego oczach dostrzec można
było troskę, ale też trochę strachu.
-Dobrze- spuściłam wzrok, przygryzając wargę.
Nie do końca było to prawdą, ale nie chciałam o tym rozmawiać.
-Skarbie?- zniżył się, żebym spojrzała mu w
oczy. – Na pewno? Jeśli coś jest nie tak, powiedz mi.- pokiwałam potakująco
głowa i uśmiechnęłam się.
-Na pewno.- jego wyraz twarzy zmienił się,
rozluźnił. -Zrobię śniadanie. Na co masz ochotę?
-Na ciebie- odpowiedział bez zastanowienia z
łobuzerskim uśmieszkiem.
-Pytam o jedzenie- uśmiechnęłam się, próbując
się wydostać z jego objęć. Niechętnie pozwolił mi wstać, rozciągając się.
-Może na twoje przecudowne naleśniki?
-Robi się- uśmiechnęłam się i wyszłam z
sypialni.
***
Rozgrzałam właśnie olej, wlewając na patelnie
ciasto. Oblizałam palce, odstawiając na bok miskę. Podskoczyłam nagle czując w
pasie duże dłonie Justina. Odwróciłam się szybko gotowa na jego pocałunek.
Sprawiło to, że obydwoje się zaśmialiśmy. Włosy miał jeszcze wilgotne i
pachniał żelem pod prysznic. Tym samym co ja. Oparł się o blat kuchenny dłońmi
po obu stronach mojego ciała. Nie miał na sobie nic oprócz szarych dresów i
czarnych bokserek, założonych wyżej niż spodnie. Miałam ochotę złapać za jego
umięśnione ramiona, ale palce miałam ubrudzone ciastem.
-Z taką kuchareczką, mógłbym być do końca życia.
– zawiesił wzrok na moich ustach, powoli przenosząc go na moje nogi.
-Nie mam nic przeciwko. – podrzucił brwią,
zagryzając wargę. To rzeczywiście działało uwodzicielko. Nie dało się tego nie
zauważyć. -Pod warunkiem, że tylko w twoich ubraniach.
-To mogłoby znaczyć, że i tak skończymy
śniadanie w sypialni. A nie wiem czy dałbym radę to wytrzymać. – uśmiechnęłam
się stając na palcach, by długo go pocałować. Ostatnio stało się to moim
ulubionym zajęciem.
-Masz dziś na coś ochotę? Może na jakiś
beznadziejnie nudny i romantyczny film? Albo jeszcze nudniejsze robienie
zakupów? Czy wpadło ci go głowy jakieś inne ciekawsze zajęcie?- zaśmiałam się w
odpowiedzi na śmieszny ton Justina.
-Zakupy są naprawdę dobrym pomysłem.- spoważniał
przez chwilę, a ja jeszcze bardziej się zaśmiałam- Ale wystarczy mi po prostu
twoja obecność. W jakiejkolwiek postaci.- na jego twarz wkradł się automatycznie
zadziorny uśmieszek. Miał w głowie plan, a ja domyślałam się czego może on
dotyczyć. Odwróciłam się by przewrócić naleśnika, a Justin przywarł do mnie
torsem mocno obejmując mnie w pasie. Pocałował mnie w szyje, schodząc w dół.
Rozpiął dwa górne guziki od koszuli i odkrył moje ramię. Pocałował je i szepnął
mi do ucha.
-Nie zdajesz sobie sprawy jakie to pociągające.
– jego prawa dłoń powędrowała do mojej piersi. Miał na myśli to, że nie mam na
sobie stanika. Odwróciłam się twarzą do niego, a on odsunął mnie od kuchenki.
Wyłączył ją, zostawiając na patelni niedosmażonego naleśnika. Przywarłam do
blatu a Justin wsadził swoje dłonie pod koszulę. Uśmiechnęłam się, gdy
przygryzł moją dolną wargę i lekko ją pociągnął. Odwzajemniłam pocałunek, a
Justin złapał mnie za biodra i posadził na blacie, tak że nogi luźno mi z niego
zwisały. Skrzywiłam się z bólu a Justin od razu spoważniał.
-Co się dzieję?
-Nic- odpowiedziałam szybko i chwyciłam jego
twarz w dłonie, całując go. Odsunął się lekko, przyglądając się mi.
-Coś się boli?
-Tyle co wcale.
-Przepraszam- mówił z pełnym współczuciem w oczach. Bolało mnie
cholernie, ale nie chciałam o tym rozmawiać. Przecież od tego nie przestanie.
-Nie przepraszaj. Dzięki Tobie to na razie
najprzyjemniejszy ból.- uśmiechnął się lekko na moje słowa, a ja lekko się
skrzywiłam.
-Obiecuję, że będę delikatniejszy.
-Dobrze- położyłam dłonie na jego torsie,
kierując je powoli w dół. Chciałam uciec od tego tematu, a wiedziałam, że to
skieruje jego myśli na inny tor. Uśmiechnął się i odpiął jeszcze jeden guzik od
koszuli. Wplątałam palce w jego opadające na czoło włosy i lekko za nie
pociągnęłam. Lubił gdy to robiłam.
-Justin?- chłopak odsunął się ode mnie, i oboje
spojrzeliśmy w stronę drzwi wejściowych do kuchni. Zeskoczyłam szybko z blatu,
widząc w progu zakłopotanego tatę Justina. W ekspresowym tempie zabrałam się za
zapinanie guzików od koszuli. Dziękowałam Bogu, że jego tata nie wszedł pięć
minut później, to mogło nie wyjść za ciekawie.
-Przepraszam.. ehm..- nie za bardzo wiedział co
ma powiedzieć, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Stać tak, czy jak
najszybciej opuścić kuchnię. – Pukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi.- Nie
mogłam wyjść, bo tata Justina stał w progu, ale nie mogłam stać tez przed nim w
samej koszuli jego syna. To było takie jednoznaczne.. Chciałam się teraz zapaść
pod ziemię. Stanęłam za stołem, zakładając kosmyk włosów za ucho. Mój chłopak
stanął obok mnie obejmując mnie w pasie. Justin nie wiedział za bardzo co ma
powiedzieć, więc jego tata znowu zaczął mówić. – Byłem nie daleko. Lee kazała
zawieść Wam trochę ciasta. Sama robiła.- wszedł jednym dużym krokiem, postawił
pudełeczko na stół i cofnął się jak najszybciej na swoje poprzednie stanowisko.
-Dzięki. Chcesz może.. – na szczęście zrozumiane
przez wszystkich zostało to, że tak naprawdę to nie najlepszy moment na
odwiedziny. Tata Justina przerwał mu, wycofując się.
-Nie. Nie, synu. Nie będę Wam przeszkadzał.
Wpadnę innym razem, trochę spieszy mi się do kancelarii, rozumiesz..
-Innym razem- powtórzył za nim. Jego tata
uśmiechnął się i wycofał na korytarz. Pchnęłam lekko Justina dając mu znać, że
ma odprowadzić go do drzwi. Gdy zostałam sama zamknęłam oczy i wzięłam do płuc
głęboką porcję powietrza. Zabrałam się za sprzątanie na blacie i za kończenie
naleśników.
-Idealna pora na odwiedziny.. –skomentował
kręcąc oczami, gdy wrócił do kuchni.
-Skąd miał niby wiedzieć, że jego syn ma akurat
w tej chwili ochotę na igraszki w kuchni. – uśmiechnęłam się nie patrząc w jego
stronę. Dalej sprzątałam, ale wiedziałam, że Justin uśmiecha się zadziornie,
powoli idąc w moją stronę. Poczułam jego obecność za sobą i podskoczyłam, gdy
Justin niespodziewanie klepnął mnie w tyłek.
-Justin!- zmierzyłam go poważnym spojrzeniem,
ale nie za bardzo mogłam powstrzymać się ze śmiechu. Moja poważna mina nie za
bardzo się udała.
***
-Ślicznie tu. Kocham ten zapach. – zamknęłam
oczy, opierając się o ramie Justina. Spacerowaliśmy boso brzegiem morza, łapiąc
się za ręce.
-Zapach dzieciństwa.- Justin skomentował,
patrząc w stronę domu.
-Opowiesz?- spojrzał na mnie ,wyraźnie
zwalniając kroku. I ugryzłam się nagle w język. Może nie koniecznie chciał
opowiadać o swoim dzieciństwie. To pewnie przypominało mu mamę, a ja jak zwykle
robiłam zanim pomyślałam. Spuściłam wzrok szurając bardziej po piasku.
-Tata z mamą zabierali nas tutaj, gdy byliśmy
mali.- spojrzałam na niego, gdy zaczął mówić, ale on na mnie nie patrzał. Wzrok
zawisł mu w przestrzeni gdzieś przed sobą. Przytuliłam się do niego mocniej,
słuchając co ma do powiedzenia. Lubiłam, gdy coś opowiadał. –Przyjeżdżaliśmy
tutaj na każde wakacje i każde ferie. W lato kąpałem się, aż byłem siny z
zimna, a w zimę jeździliśmy po lodzie na łyżwach. Mama zawsze się kłóciła o to
z tatą. Była taka opiekuńcza, ale tata zapewniał ją, że nic nam się nie stanie.
I stało. Lód popękał i Maddie wpadła do
wody. Miała na szczęście wody tylko po kolana. – Zaśmiał się na to wspomnienie,
a ja uśmiechnęłam się na jego widok. –Mama zrobiła wtedy przepyszne naleśniki i
kakao. Siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś bajkę, grzejąc się
pod kocami.- już teraz rozumiałam dlaczego tak przepadał za naleśnikami. W
jeden sposób było to miłe, ale z innej strony smutne. Tak ciężko patrzyć na
jego smutne oczy. –Tam dalej- pokazał palcem w stronę niedaleko domu. – Kiedyś
był tam plac zabaw. Mama bujała nas tak mocno. Uwielbiam to miejsce. Dlatego
Cię tu zabrałem. –spojrzał na mnie z szczerością w oczach. Stanęłam i
przytuliłam się mocno i gwałtownie do jego torsu. Jak mała dziewczynka. Chwilę
stał bez ruchu, w reakcji na moje zachowanie , ale po chwili objął mnie całując w
głowę.
-A ty? Cieszysz się, że jesteś teraz z Samem?-
zapytał gdy ruszyliśmy dalej.
-To całkiem inny świat. Ale brakuje mi rodziców.
Kiedyś było tak idealnie. Jak jeszcze Sam mieszkał razem z nami. Ciągle się
kłóciliśmy – zaśmiałam się – ale gdy wyjechał tak strasznie mi go brakowało.
Teraz to dorosły mężczyzna. A moje życie zaczęło składać się z samych kłopotów.
-Byłaś niegrzeczna?- Justin spojrzał na mnie
uśmiechając się, udając oburzoną minę. Zaśmiałam się.
-Byłam wyjątkowo grzeczną córeczką. – ale nie
chciałam rozmawiać o jakich problemach myślałam. Mack to przeszłość i nie
chciałam do niej wracać. Teraz liczył się tylko Justin. Przeszły mnie nagle
ciarki, gdy poczułam jak fala lodowatej wody przepływa przez moje stopy.
-Zimno- zaśmiałam się uciekając przed kolejną
nadchodzącą falą. Justin złapał mnie szybko w pasie, zatrzymując.
-A może masz ochotę, na orzeźwiającą kąpiel?
-Justin!- próbowałam się wyrwać, ale Justin
wziął mnie na ręce. Objęłam go mocno za szyję, chowając głowę między jego ramię
a kość policzkową. Justin wszedł do wody, udając, że mnie opuszcza.
-Nie! Justin błagam!- okręcił się ze mną,
przechylając mnie do tyłu. Moje włosy falowały razem z wiatrem. Zaczęłam
piszczeć i śmiać się.
-Ok, ale pod warunkiem, że dostanę buziaka.-
powiedział zatrzymując się. Uśmiechnęłam się , a on nadstawił policzek.
Pocałowałam go, a on nadstawił drugi. Zaśmiałam się głośno, gdy z powrotem
nadstawił ten pierwszy. Chwyciłam jego twarz w dłonie i zaczęłam składać dużo
pocałunków. Uśmiechnął się i postawił mnie na ziemi. Zapiszczałam gdy poczułam
wodę aż po kostki. Justin wplątał palce w moje włosy, zacieśniając lekko
uścisk. Stanęłam na palcach i zamknęłam oczy, gdy Justin mnie pocałował.
Chciałam, żeby tak cudownie było już zawsze. Justin puścił mnie i przede mną
kucnął.
-Wskakuj.- uśmiechnęłam się i wskoczyłam
Justinowi na plecy. Wracaliśmy w stronę domu. – Za każdym razem jesteś coraz
lżejsza. Nie podoba mi się to.
-Musisz psuć tą piękną chwilę?- Justin zatrzymał
się i obrócił głowę w moją stronę. Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem i po
chwili kontynuował spacer.
-Od dzisiaj, to ja będę Ci gotował i Cię karmił.
Przejmuję stery w kuchni. – brzmiał trochę poważnie, ale mi chciało się śmiać.
-To brzmi bardzo ciekawie- pocałowałam go w
szyję i widziałam, że chce być poważny, ale uśmiech wkradał mu się na twarz. Rozpraszałam
go tym.
_______________________________________
HEEEEJ, ROZDZIAŁ TAKI TROCHĘ ROMANTYCZNY WYSZEDŁ, MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBAŁ :) I DZIŚ W SOBOTĘ (PÓŹNĄ) BO JUTRO NIE DAŁABYM RADY :)JAKBYM MOGŁA LICZYĆ NA JAKIŚ MALUTKI KOMENTARZ TO BYŁABYM BARDZO WDZIĘCZNA. z GÓRY DZIĘKUJE KOCHANI .:)
JAKBYŚCIE MOGLI, TO ODDAJCIE TEZ GŁOS W ANKIETACH NA PRAWO :)
JAK WAM SIĘ PODOBA PŁYTA JUSTINA? JAK DLA MNIE CUDOWNA. NIE MOGĘ PRZESTAĆ SŁUCHAĆ TYCH PIOSENEK. :* WEEKEND POMALUTKU SIĘ KOŃCZY, ALE ŻYCZĘ WAM FAJNEGO TYGODNIA I MIŁEGO PONIEDZIAŁKU ;)
ZAPRASZAM DO SIEBIE NA ASKA I TWITTERA :)
JERROWYCH SKARBY :*
Rozdział stanowczo romantyczny, ale moim zadaniem wyszedł Ci idealnie. Tata Justina to jednak ma niezłe wyczucie czasu. Czekam na kolejny rozdział, zapraszam do siebie i życzę Ci dużo weny <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się,oby więcej takich romantycznych scen;) czekam na next:D
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo fajny!!
OdpowiedzUsuńŚwietny *-* Czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńOmg kocham
OdpowiedzUsuńrozdział idealny ;D a płyta cudowna. Justin przerósł najśmielsze oczekiwania <3
OdpowiedzUsuńAaa kocham i jeszcze ta romantyczna scena <33 tata Justina potrafi wyczuć moment xDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziaaał ♥♥
OdpowiedzUsuń