14 listopada 2015

Rozdzial 18

Poczułam świeży zapach morza i perfumy Justina. Niechętnie otworzyłam jedno oko, przyzwyczajając się do światła i bieli pomieszczenia. Rozbudziłam się po chwili mrugając nadmiernie oczami. Było mi dość ciepło, chodź zdałam sobie sprawę, że nie mam na sobie nic. Ciepłe ciało Justina oplatało mnie ciasno, nie dając najmniejszych szans na ucieczkę, gdybym z jakiegoś powodu ją planowała. Nie miałam nawet możliwości odwrócenia się twarzą w jego stronę, bo przytulony był do moich pleców jakbyśmy byli do siebie przyklejeni. Jego ręka swobodnie przerzucona była przez moje ciało unosząc się miarowo gdy oddychałam. Umiarkowanie wdychał zapach mojego szamponu, by po chwili go wypuścić. Na twarzy szybko pojawił mi się uśmiech, gdy przypomniałam sobie o naszym wczorajszym wieczorze. Zniknął on jednak, gdy poruszyłam się o centymetr a moje ciało przeszedł ból. Czułam go w każdej możliwej dolnej części ciała. Przygryzłam mocno dolną wargę, by nie wydobyć z siebie niepotrzebnego dźwięku, gdy wysunęłam się na centymetry z objęć anioła śpiącego obok mnie. Zamarłam w miejscu, gdy Justin mruknął coś pod nosem, naciągając na siebie kołdrę, ale nie puszczając mnie z objęć. Wręcz przeciwnie, przysunął się do mnie, wygodnie się rozkładając. Pocałowałam go lekko w czoło i powoli podniosłam jego rękę odkładając ją obok mnie. Zajęło mi to naprawdę nieprzewidywalnie dużo czasu. Wstałam po cichu i pociągnęłam za sobą prześcieradło, które wykopane było prawie na podłogę po mojej stronie łóżka. Osłoniłam się nim na palcach wychodząc do łazienki, która przylegała do sypialni. Otworzyłam drzwi i zauważyłam jak Justin rozłożył się na środku łóżka, szukając ręką mojej osoby. Na brak tego, czego oczekiwał mruknął niezadowolony i przytulił się do mojej poduszki. Zaśmiałam się bezgłośnie i jak najciszej zamknęłam za sobą drzwi do łazienki. Stanęłam przed lustrem, przyglądając się mojej twarzy. Zastanawiałam się czy wyglądam jakoś inaczej, bo tak się właśnie czułam. Ale moja twarz wydawała się od wczoraj nie za wiele zmienić. Miałam jedynie trochę zmęczone oczy, a włosów nigdy nie miałam aż tak potarganych. No i chyba to co przykuwało najwięcej uwagi to to, że na mojej szyi pojawiło się średniej wielkości fioletowe znamię. Moja dłoń szybko tam powędrowała. Gdy zamknęłam oczy, w głowie od razu pojawił się obraz całującego mnie Justina. Zrzuciłam prześcieradło na podłogę i zauważyłam na nim kilka czerwonych plam. Na wspomnienie zabolał mnie każdy centymetr mojego ciała. Szybko odkręciłam w wannie wodę, zatykając korek, a prześcieradło wrzuciłam do pralki. Poczułam nagle coś po wewnętrznej stronie mojego uda. Krew zleciała po nim powolnym i cieniutkim strumieniem. Weszłam szybko do dużej, okrągłej, białej wanny krzywiąc się z bólu, gdy kucałam by usiąść. Gorąca woda szczypała moje obolałe ciało, a mi chciało się płakać. Wycisnęłam do wanny dużą dawkę żelu pod prysznic i zanurzyłam się do ramion. Marzyłam, żeby poleżeć tak chociaż pięć minut.

***

Wzięłam wielki biały ręcznik, który leżał na komodzie pod lusterkiem i owinęłam się nim pod pachami. Był wyjątkowo mięciutki i gruby, drugi zawinęłam na włosach odrzucając go do tyłu. Otworzyłam po cichu drzwi i weszłam z powrotem do sypialni. Justin leżał w takiej samej pozycji , w jakiej go zostawiłam. Rozłożony na brzuchu bardziej na mojej połowie łóżka niż na swojej. Nałożyłam na siebie koronkowe czarne majtki i białą koszulę Justina, którą miał na sobie wczorajszego dnia. Ona także była miła w dotyku. Lubiłam chodzić w jego ubraniach, mimo że były na mnie za duże. Pachniały nim i bezwzględnie przynosiły na usta uśmiech. Resztę naszych rzeczy oraz ręczniki złożyłam i położyłam  na krześle przy toaletce. Odwróciłam się w stronę Justina, gdy usłyszałam jak coś marudzi. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jak się przeciąga. Ledwo otworzył oczy, oparł się na łokciu i rzucił spojrzenie w moją stronę.
-Mmm, seksownie wyglądasz- wyciągnął w moim kierunku rękę, a ja chętnie wdrapałam się na łóżko.- Zwłaszcza w moich ubraniach. Ale spodziewałem się innej pobudki. W moich objęciach i raczej bez tego co masz na sobie.- uśmiechnęłam się do niego, kładąc się ostrożnie obok. Jego dłoń szybko znalazła się pod koszulą, którą miałam na sobie, a on zawisł nade mną. Zaspany złożył na moich ustach słodki pocałunek. –Pięknie pachniesz.
-Tobą- na te słowa szeroko się uśmiechnął. – No i twoim żelem pod prysznic.
-Miałem nadzieję wziąć prysznic z tobą- jego wargi delikatnie musnęły pieczące i naznaczone miejsce na mojej szyi.
-Będziesz musiał poradzić sobie z tym sam.- uśmiechnął się, ale nie przerwał pocałunków. Złożył jeszcze kilka i spojrzał na mnie troskliwie.
-Jak się czujesz?- w jego oczach dostrzec można było troskę, ale też trochę strachu.
-Dobrze- spuściłam wzrok, przygryzając wargę. Nie do końca było to prawdą, ale nie chciałam o tym rozmawiać.
-Skarbie?- zniżył się, żebym spojrzała mu w oczy. – Na pewno? Jeśli coś jest nie tak, powiedz mi.- pokiwałam potakująco głowa i uśmiechnęłam się.
-Na pewno.- jego wyraz twarzy zmienił się, rozluźnił. -Zrobię śniadanie. Na co masz ochotę?
-Na ciebie- odpowiedział bez zastanowienia z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Pytam o jedzenie- uśmiechnęłam się, próbując się wydostać z jego objęć. Niechętnie pozwolił mi wstać, rozciągając się.
-Może na twoje przecudowne naleśniki?
-Robi się- uśmiechnęłam się i wyszłam z sypialni.

***

Rozgrzałam właśnie olej, wlewając na patelnie ciasto. Oblizałam palce, odstawiając na bok miskę. Podskoczyłam nagle czując w pasie duże dłonie Justina. Odwróciłam się szybko gotowa na jego pocałunek. Sprawiło to, że obydwoje się zaśmialiśmy. Włosy miał jeszcze wilgotne i pachniał żelem pod prysznic. Tym samym co ja. Oparł się o blat kuchenny dłońmi po obu stronach mojego ciała. Nie miał na sobie nic oprócz szarych dresów i czarnych bokserek, założonych wyżej niż spodnie. Miałam ochotę złapać za jego umięśnione ramiona, ale palce miałam ubrudzone ciastem.
-Z taką kuchareczką, mógłbym być do końca życia. – zawiesił wzrok na moich ustach, powoli przenosząc go na moje nogi.
-Nie mam nic przeciwko. – podrzucił brwią, zagryzając wargę. To rzeczywiście działało uwodzicielko. Nie dało się tego nie zauważyć. -Pod warunkiem, że tylko w twoich ubraniach.
-To mogłoby znaczyć, że i tak skończymy śniadanie w sypialni. A nie wiem czy dałbym radę to wytrzymać. – uśmiechnęłam się stając na palcach, by długo go pocałować. Ostatnio stało się to moim ulubionym zajęciem.
-Masz dziś na coś ochotę? Może na jakiś beznadziejnie nudny i romantyczny film? Albo jeszcze nudniejsze robienie zakupów? Czy wpadło ci go głowy jakieś inne ciekawsze zajęcie?- zaśmiałam się w odpowiedzi na śmieszny ton Justina.
-Zakupy są naprawdę dobrym pomysłem.- spoważniał przez chwilę, a ja jeszcze bardziej się zaśmiałam- Ale wystarczy mi po prostu twoja obecność. W jakiejkolwiek postaci.- na jego twarz wkradł się automatycznie zadziorny uśmieszek. Miał w głowie plan, a ja domyślałam się czego może on dotyczyć. Odwróciłam się by przewrócić naleśnika, a Justin przywarł do mnie torsem mocno obejmując mnie w pasie.  Pocałował mnie w szyje, schodząc w dół. Rozpiął dwa górne guziki od koszuli i odkrył moje ramię. Pocałował je i szepnął mi do ucha.
-Nie zdajesz sobie sprawy jakie to pociągające. – jego prawa dłoń powędrowała do mojej piersi. Miał na myśli to, że nie mam na sobie stanika. Odwróciłam się twarzą do niego, a on odsunął mnie od kuchenki. Wyłączył ją, zostawiając na patelni niedosmażonego naleśnika. Przywarłam do blatu a Justin wsadził swoje dłonie pod koszulę. Uśmiechnęłam się, gdy przygryzł moją dolną wargę i lekko ją pociągnął. Odwzajemniłam pocałunek, a Justin złapał mnie za biodra i posadził na blacie, tak że nogi luźno mi z niego zwisały. Skrzywiłam się z bólu a Justin od razu spoważniał.
-Co się dzieję?
-Nic- odpowiedziałam szybko i chwyciłam jego twarz w dłonie, całując go. Odsunął się lekko, przyglądając się mi.
-Coś się boli?
-Tyle co wcale.
-Przepraszam- mówił z  pełnym współczuciem w oczach. Bolało mnie cholernie, ale nie chciałam o tym rozmawiać. Przecież od tego nie przestanie.
-Nie przepraszaj. Dzięki Tobie to na razie najprzyjemniejszy ból.- uśmiechnął się lekko na moje słowa, a ja lekko się skrzywiłam.
-Obiecuję, że będę delikatniejszy.
-Dobrze- położyłam dłonie na jego torsie, kierując je powoli w dół. Chciałam uciec od tego tematu, a wiedziałam, że to skieruje jego myśli na inny tor. Uśmiechnął się i odpiął jeszcze jeden guzik od koszuli. Wplątałam palce w jego opadające na czoło włosy i lekko za nie pociągnęłam. Lubił gdy to robiłam.
-Justin?- chłopak odsunął się ode mnie, i oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi wejściowych do kuchni. Zeskoczyłam szybko z blatu, widząc w progu zakłopotanego tatę Justina. W ekspresowym tempie zabrałam się za zapinanie guzików od koszuli. Dziękowałam Bogu, że jego tata nie wszedł pięć minut później, to mogło nie wyjść za ciekawie.
-Przepraszam.. ehm..- nie za bardzo wiedział co ma powiedzieć, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Stać tak, czy jak najszybciej opuścić kuchnię. – Pukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi.- Nie mogłam wyjść, bo tata Justina stał w progu, ale nie mogłam stać tez przed nim w samej koszuli jego syna. To było takie jednoznaczne.. Chciałam się teraz zapaść pod ziemię. Stanęłam za stołem, zakładając kosmyk włosów za ucho. Mój chłopak stanął obok mnie obejmując mnie w pasie. Justin nie wiedział za bardzo co ma powiedzieć, więc jego tata znowu zaczął mówić. – Byłem nie daleko. Lee kazała zawieść Wam trochę ciasta. Sama robiła.- wszedł jednym dużym krokiem, postawił pudełeczko na stół i cofnął się jak najszybciej na swoje poprzednie stanowisko.
-Dzięki. Chcesz może.. – na szczęście zrozumiane przez wszystkich zostało to, że tak naprawdę to nie najlepszy moment na odwiedziny. Tata Justina przerwał mu, wycofując się.
-Nie. Nie, synu. Nie będę Wam przeszkadzał. Wpadnę innym razem, trochę spieszy mi się do kancelarii, rozumiesz..
-Innym razem- powtórzył za nim. Jego tata uśmiechnął się i wycofał na korytarz. Pchnęłam lekko Justina dając mu znać, że ma odprowadzić go do drzwi. Gdy zostałam sama zamknęłam oczy i wzięłam do płuc głęboką porcję powietrza. Zabrałam się za sprzątanie na blacie i za kończenie naleśników.
-Idealna pora na odwiedziny.. –skomentował kręcąc oczami, gdy wrócił do kuchni.
-Skąd miał niby wiedzieć, że jego syn ma akurat w tej chwili ochotę na igraszki w kuchni. – uśmiechnęłam się nie patrząc w jego stronę. Dalej sprzątałam, ale wiedziałam, że Justin uśmiecha się zadziornie, powoli idąc w moją stronę. Poczułam jego obecność za sobą i podskoczyłam, gdy Justin niespodziewanie klepnął mnie w tyłek.
-Justin!- zmierzyłam go poważnym spojrzeniem, ale nie za bardzo mogłam powstrzymać się ze śmiechu. Moja poważna mina nie za bardzo się udała.

***

-Ślicznie tu. Kocham ten zapach. – zamknęłam oczy, opierając się o ramie Justina. Spacerowaliśmy boso brzegiem morza, łapiąc się za ręce.
-Zapach dzieciństwa.- Justin skomentował, patrząc w stronę domu.
-Opowiesz?- spojrzał na mnie ,wyraźnie zwalniając kroku. I ugryzłam się nagle w język. Może nie koniecznie chciał opowiadać o swoim dzieciństwie. To pewnie przypominało mu mamę, a ja jak zwykle robiłam zanim pomyślałam. Spuściłam wzrok szurając bardziej po piasku.
-Tata z mamą zabierali nas tutaj, gdy byliśmy mali.- spojrzałam na niego, gdy zaczął mówić, ale on na mnie nie patrzał. Wzrok zawisł mu w przestrzeni gdzieś przed sobą. Przytuliłam się do niego mocniej, słuchając co ma do powiedzenia. Lubiłam, gdy coś opowiadał. –Przyjeżdżaliśmy tutaj na każde wakacje i każde ferie. W lato kąpałem się, aż byłem siny z zimna, a w zimę jeździliśmy po lodzie na łyżwach. Mama zawsze się kłóciła o to z tatą. Była taka opiekuńcza, ale tata zapewniał ją, że nic nam się nie stanie. I stało. Lód  popękał i Maddie wpadła do wody. Miała na szczęście wody tylko po kolana. – Zaśmiał się na to wspomnienie, a ja uśmiechnęłam się na jego widok. –Mama zrobiła wtedy przepyszne naleśniki i kakao. Siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś bajkę, grzejąc się pod kocami.- już teraz rozumiałam dlaczego tak przepadał za naleśnikami. W jeden sposób było to miłe, ale z innej strony smutne. Tak ciężko patrzyć na jego smutne oczy. –Tam dalej- pokazał palcem w stronę niedaleko domu. – Kiedyś był tam plac zabaw. Mama bujała nas tak mocno. Uwielbiam to miejsce. Dlatego Cię tu zabrałem. –spojrzał na mnie z szczerością w oczach. Stanęłam i przytuliłam się mocno i gwałtownie do jego torsu. Jak mała dziewczynka. Chwilę stał bez ruchu, w reakcji na moje zachowanie , ale po chwili objął mnie całując w głowę.
-A ty? Cieszysz się, że jesteś teraz z Samem?- zapytał gdy ruszyliśmy dalej.
-To całkiem inny świat. Ale brakuje mi rodziców. Kiedyś było tak idealnie. Jak jeszcze Sam mieszkał razem z nami. Ciągle się kłóciliśmy – zaśmiałam się – ale gdy wyjechał tak strasznie mi go brakowało. Teraz to dorosły mężczyzna. A moje życie zaczęło składać się z samych kłopotów.
-Byłaś niegrzeczna?- Justin spojrzał na mnie uśmiechając się, udając oburzoną minę. Zaśmiałam się.
-Byłam wyjątkowo grzeczną córeczką. – ale nie chciałam rozmawiać o jakich problemach myślałam. Mack to przeszłość i nie chciałam do niej wracać. Teraz liczył się tylko Justin. Przeszły mnie nagle ciarki, gdy poczułam jak fala lodowatej wody przepływa przez moje stopy.
-Zimno- zaśmiałam się uciekając przed kolejną nadchodzącą falą. Justin złapał mnie szybko w pasie, zatrzymując.
-A może masz ochotę, na orzeźwiającą kąpiel?
-Justin!- próbowałam się wyrwać, ale Justin wziął mnie na ręce. Objęłam go mocno za szyję, chowając głowę między jego ramię a kość policzkową. Justin wszedł do wody, udając, że mnie opuszcza.
-Nie! Justin błagam!- okręcił się ze mną, przechylając mnie do tyłu. Moje włosy falowały razem z wiatrem. Zaczęłam piszczeć i śmiać się.
-Ok, ale pod warunkiem, że dostanę buziaka.- powiedział zatrzymując się. Uśmiechnęłam się , a on nadstawił policzek. Pocałowałam go, a on nadstawił drugi. Zaśmiałam się głośno, gdy z powrotem nadstawił ten pierwszy. Chwyciłam jego twarz w dłonie i zaczęłam składać dużo pocałunków. Uśmiechnął się i postawił mnie na ziemi. Zapiszczałam gdy poczułam wodę aż po kostki. Justin wplątał palce w moje włosy, zacieśniając lekko uścisk. Stanęłam na palcach i zamknęłam oczy, gdy Justin mnie pocałował. Chciałam, żeby tak cudownie było już zawsze. Justin puścił mnie i przede mną kucnął.
-Wskakuj.- uśmiechnęłam się i wskoczyłam Justinowi na plecy. Wracaliśmy w stronę domu. – Za każdym razem jesteś coraz lżejsza. Nie podoba mi się to.
-Musisz psuć tą piękną chwilę?- Justin zatrzymał się i obrócił głowę w moją stronę. Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem i po chwili kontynuował spacer.
-Od dzisiaj, to ja będę Ci gotował i Cię karmił. Przejmuję stery w kuchni. – brzmiał trochę poważnie, ale mi chciało się śmiać.
-To brzmi bardzo ciekawie- pocałowałam go w szyję i widziałam, że chce być poważny, ale uśmiech wkradał mu się na twarz. Rozpraszałam go tym.
_______________________________________
HEEEEJ, ROZDZIAŁ TAKI TROCHĘ ROMANTYCZNY WYSZEDŁ, MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBAŁ :) I DZIŚ W SOBOTĘ (PÓŹNĄ) BO JUTRO NIE DAŁABYM RADY :)JAKBYM MOGŁA LICZYĆ NA JAKIŚ MALUTKI KOMENTARZ TO BYŁABYM BARDZO WDZIĘCZNA. z GÓRY DZIĘKUJE KOCHANI .:)
JAKBYŚCIE MOGLI, TO ODDAJCIE TEZ GŁOS W ANKIETACH NA PRAWO :)

JAK WAM SIĘ PODOBA PŁYTA JUSTINA? JAK DLA MNIE CUDOWNA. NIE MOGĘ PRZESTAĆ SŁUCHAĆ TYCH PIOSENEK. :* WEEKEND POMALUTKU SIĘ KOŃCZY, ALE ŻYCZĘ WAM FAJNEGO TYGODNIA I MIŁEGO PONIEDZIAŁKU ;)

ZAPRASZAM DO SIEBIE NA ASKA I TWITTERA :)
JERROWYCH SKARBY :*

8 komentarzy:

  1. Rozdział stanowczo romantyczny, ale moim zadaniem wyszedł Ci idealnie. Tata Justina to jednak ma niezłe wyczucie czasu. Czekam na kolejny rozdział, zapraszam do siebie i życzę Ci dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się,oby więcej takich romantycznych scen;) czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *-* Czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział idealny ;D a płyta cudowna. Justin przerósł najśmielsze oczekiwania <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa kocham i jeszcze ta romantyczna scena <33 tata Justina potrafi wyczuć moment xDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdziaaał ♥♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy