UWAGA!!!
ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY NIE ODPOWIEDNIE NA OSÓB, KTÓRE NIE UKOŃCZYŁY 18 LAT !!! (mój pierwszy taki rozdział ;))
Siedziałam na miejscu pasażera i wpatrywałam się
w boczną szybę. Justin się nie odzywał a ja miałam zaśmieconą myślami głowę.
Mimo tego, że wiedziałam, że to będzie świetny czas, miałam wyrzuty sumienia,
że zostawiam Maggy samą. Jako przyjaciółka powinnam teraz siedzieć z nią, i
gadać o byle czym, byle by tylko nie myślała o Dylanie i o ich kłótni. Była
zazdrosna i rozumiałam ją oczywiście. Pomyślałam wtedy o Justinie. On był
zazdrosny. O Nathana. Justin podpierał się łokciem patrząc ślepo przed siebie.
Był jakiś zamyślony i nie był dziś sobą, choć rano był pogodniejszy. Założyłam
rękę za siedzenie i oparłam łokieć o oparcie fotela Justina. Wplątałam palce w
włosy Justina i zaczęłam się nimi bawić. Spojrzał na mnie wracając do świata
żywych. Uśmiechnął się do mnie a ja pogłaskałam go po policzku.
-Dobrze dziś spałaś?- poprawił się na siedzeniu,
a ja zabrałam rękę przyciągając nogi do klatki piersiowej i obejmując je.
-Dobrze, a Ty?
-Denerwowałem się- spojrzałam na niego a on
uroczo się uśmiechnął.
-Tak? Dlaczego?
-Chcę, żeby ten wyjazd się udał.
-Uda się.- kąciki jego ust podniosły się
minimalnie, ale wyczuwałam, że coś jest nie tak. Był jakiś marudny i zamyślony.
Jakby był tutaj ze mną tylko ciałem, a nie duchem. –Coś się dzieję?- spojrzał
na mnie marszcząc brwi.
-Nie. Dlaczego?
-Widzę, że coś jest nie tak. – chyba nie chciał
rozmawiać, więc odwróciłam głowę, patrząc co dzieje się za oknem. Poczułam po
chwili jego dłoń na moim kolanie.
-Skarbie, nic czym mogłabyś się martwić.
–spojrzałam na niego, ale zaraz z powrotem się odwróciłam. Pogoda ewidentnie z
każdym dniem się pogarszała. Drzewa zaczęły nabierać innych kolorów. Wyczuwalna
była bardzo wczesna jesień. Kochałam tą porę roku, świat był wtedy taki
kolorowy. Justin pogłaskał moje udo i po chwili zabrał dłoń. Ciasno zacieśnił
obie na kierownicy.
-Dzwonił ojciec. Chce, żebyśmy przyszli dziś na
kolacje.
-Jedziemy do twojego taty?- Justin spojrzał na
mnie wielkimi oczami.
-Nie. Ale to nie daleko. Chce, żebym poznał Lee.
-Tym się martwisz?- zacisnął powieki i
przejechał po twarzy dłonią. Męczyło go to.
-Nie jestem gotowy. Nie chcę. Bez niego było mi
dobrze.
-Dlaczego nie dasz mu tego naprawić? Lee niczym
nie zawiniła.
-Nie będzie moją matką, nawet gdy ona i tata się
pobiorą. Co oczywiście mam nadzieję, że się nie stanie.
-Nie bądź taki. Dała szczęście twojemu tacie. Na
pewno nie chce dla Ciebie źle. Myślę, że powinieneś iść.
-My. My powinniśmy iść, jeśli już.- poprawił
mnie szybko, odwracając wzrok od drogi i skupiając swoją całą uwagę na mnie.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Dobrze. Jeśli to skłoni Cię do pójścia tam.
-Tak. Chce, żebyś poszła tam ze mną.
-Pójdę- widziałam jak Justin wypuszcza z siebie
powietrze. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wstrzymywał je w oczekiwaniu
ja moją odpowiedź. Nie wiem dlaczego się tym martwił. Dla mnie było jasne, że
pójdę, jeśli tylko on tego chce.
***
-To tutaj?- odpięłam pasy jak w zwolnionym
tempie gapiąc się na miejsce, w którym właśnie się znaleźliśmy. Justin wysiadł
z samochodu uśmiechając się pod nosem. Chyba chciał zrobić na mnie wrażenie, co
zresztą mu się udało. Dom, pod którym właśnie się zatrzymaliśmy był niczym w
porównaniu do widoku morza, rozciągającego się przede mną. Kochałam morze.
Brzeg znajdował się tylko kilkanaście metrów od nas. Otworzyłam drzwi i także
wysiadłam z auta. Wpatrywałam się w to wszystko z błyszczącymi oczami. Justin
znalazł się zaraz obok mnie z naszymi bagażami.
-Pamiętam jak rodzice zabierali
nas tutaj na wakacje. Nie wychodziłem wtedy z wody, a po powrocie byłem chory
przez dwa tygodnie. – spojrzałam na zamyślonego Justina. – Ale to było bardzo
dawno temu.- spojrzał na mnie całując mnie w głowę. – Chodź. – Szłam za nim
gapiąc się w uderzające o ogromny brzeg fale. Tu było cudownie. Weszliśmy do
środka, a białe jak śnieg firanki zaczęły się lekko kołysać, w odpowiedzi na
lekki wiaterek. Justin postawił torby na podłoże i złapał moją dłoń. Ścisnęłam
ją mocniej gdy splątał moje palce.
-Pokażę ci dom. – Ruszyłam za nim, rozglądając
się. Wszędzie było jasno i bardzo czysto. Podobnie jak w domu Justina. Białe
firany, białe meble i jasne ściany. Było tu przytulnie, ale w zimę za pewne
chłodno i ponuro. Justin otworzył drzwi od jakiegoś pokoju i uśmiechając się
puścił mnie przodem. Poczułam ukłucie w brzuchu, gdy zobaczyłam, że znajdujemy
się w sypialni. Jego uniesione kąciki ust dawały mi tylko jedno do myślenia.
Miałam wrażenie, że w powietrzu unosi się tylko jedna myśl. Justin objął mnie i
pocałował w czoło.
-Chodź, pokażę ci resztę.- złapał mnie za rękę i
wyszliśmy z sypialni. Byłam mu wdzięczna, bo byłam trochę zakłopotana. Gdy
znaleźliśmy się w kuchni Justin zabrał się na rozpakowywanie zakupów, które
zrobiliśmy zaraz przed przyjazdem tu. Ja siedziałam i przyglądałam się mu
uśmiechając się. Gdy spojrzał na mnie zamknął lodówkę i podszedł do mnie.
Złapał mnie w pasie i posadził na blacie.
-Przestaniesz to robić?- jego wzrok powędrował
szybko na moje usta, gdy stanął przede mną między moimi nogami. Spojrzałam na
niego pytającym spojrzeniem. –Twoja warga strasznie mnie rozprasza, jak ją tak
przygryzasz.- uśmiechnęłam się lekko a Justin położył dłonie na moje uda.
-Zaczekaj tu chwilę. – odsunął się ode mnie a ja
podparłam się rękoma o blat. Wyszedł z kuchni, wracając po chwili z jakimś
pudełkiem w ręku. Wyprostowałam się zaciekawiona czymś zawiniętym w bordowym
opakowaniu. Stanął na swoje poprzednie miejsce i wręczył mi pudełko. Wzięłam
patrząc na niego pytającymi oczami.
-Chciałbym, żebyś założyła to na dzisiejszą
kolację. –uśmiechnęłam się i otworzyłam pudełko. Spojrzałam na niego, gdy
wyciągnęłam ze środka sukienkę w kolorze opakowania.
-Justin, nie..
-Musiałem- przerwał mi dokańczając. Odłożyłam
pudełko zakładając Justinowi ręce na szyi. Zawiesił wzrok na moich ustach,
przybliżając się do mnie na milimetry.
-Dziękuję- wyszeptałam mu w usta, składając
delikatne pocałunki.
***
Justin otworzył przede mną drzwi, wpuszczając
mnie do środka przodem. Uśmiechnęłam się do niego, ściągając płaszcz. Justin
podszedł do mnie szybko i złapał za niego, by zabrać go i odwiesić.
-Nie było tak źle prawda?
-Mogłem co chwilę na ciebie spoglądać.
Zdecydowanie nie było aż tak źle.
-Bądź poważny- zaśmiałam się a Justin z
uśmiechem splątał nasze palce. Wolnym krokiem weszliśmy do salonu. Siadłam na
kanapie a Justin wyszedł do kuchni. Szybko ściągnęłam z nóg wysokie buty, nie
lubiłam ich nosić. Cieszę się, że poszliśmy na tą kolację. Pod koniec Justin
nawet normalnie rozmawiał z tatą. Cieszyłam się, gdy jeden opowiadał coś
śmiesznego, drugi się z tego śmiał. Może wino dało im trochę więcej odwagi i
pomogło się rozluźnić. A Lee to naprawdę przemiła kobieta. Chciałabym, żeby
Justin przekonał się do niej, ale on jest taki zawzięty.
-Co powiesz na czerwone wino? Tamto było
zdecydowanie nie dobre.- zaśmiałam się, gdy Justin postawił na stole dwa
kieliszki i butelkę z winem. Podał mi jeden i zajął miejsce obok mnie.
Zaciągnęłam się kolejnym dzisiaj łykiem napoju, a Justin przełożył moje nogi
przez swoje.
-Ślicznie dziś wyglądasz wiesz?- Justin oparł
się łokciem o kanapę uśmiechając się do mnie. Oboje mieliśmy świetne humory.
-Ty też nieco sobie- podrzucił okiem kiwając
potakująco głową. –W tej koszuli jesteś niebywale pociągający- Jego biała
koszula i czarne spodnie świetnie do niego pasowały. Był jeszcze
przystojniejszy.
-Tak?- zabrał ode mnie kieliszek i razem ze
swoim odstawił na stół. –Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale nie mogą
dzisiaj oderwać od ciebie oczu.- uśmiechnęłam się a Justin nachylił się nade
mną składając na moich ustach pocałunek. Smakował winem i słodkością. Złapałam za jego koszulę
przyciągając go do siebie. Zamruczał mi w usta szczerząc się. Przygryzł moją
dolną wargę pociągając ją w swoją stronę. Gdy jego usta zaczęły wędrować w
kierunku mojej szyi, odsunęłam się od niego lekko, a on przestał mnie całować.
Spojrzał na mnie a ja spuściłam wzrok.
-Justin..
-Tak?- wpatrywałam się w swoje palce, bawiąc się
nimi z zdenerwowania. Justin złapał mój podbródek, żebym na niego spojrzała.
Poczułam ukłucie w brzuchu. Patrzałam w jego oczy, próbując wydusić z siebie to
co chciałam mu powiedzieć. Tak cholernie się bałam ale byłam pewna, że jestem
gotowa.
-Chloe, coś się stało?- pomachałam przecząco
głową. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, zauważyłam, że
oczy Justina są nieco ciemniejsze.
-Justin..- czekał, aż powiem coś więcej, ale ja
biłam się z myślami. –Jestem gotowa. – Justin otworzył szerzej oczy.
-Gotowa?- patrzałam na niego, a on po chwili już
wiedział o co mi chodzi.
-Jeśli ty chce..
-Jasne, że chcę. Chloe, nie zdajesz sobie sprawy
jak bardzo tego chcę. – jego oczy zaczęły błyszczeć -Ale chcę, żebyś była
pewna. – serce waliło mi przynajmniej trzy razy szybciej niż do tej pory.
-Jestem pewna.- Justin zbliżył się do mnie a ja
zamknęłam oczy. Pocałował mnie delikatnie, a ja poczułam minimalną ulgę.
Przerwał pocałunek i wyciągnął w moim kierunku dłoń. Chwyciłam ją bez
zastanowienia, a Justin wstał prowadząc mnie do sypialni. Gdy znaleźliśmy się w
pokoju Justin zostawił mnie na środku i podszedł do szafki nocnej. Zapalił
lampkę, a z szafki wyciągnął trzy czerwone świeczki i zapalił je kładąc na
drewnianym oparciu łóżka. Uśmiechnęłam się, gdy zaraz z powrotem znalazł się
obok mnie.
-Chloe, nie musimy. Chcę, żebyś była szczęśliwa.
Nie chcę, żebyś czuła, że… - podeszłam bliżej i położyłam dłoń na jego
policzku.
-Jestem szczęśliwa Justin. Właśnie o to chodzi,
że jestem. I chcę to z Tobą zrobić.- patrzał na mnie z uśmiechniętymi oczami.
Jego dłonie też powędrowały na moje policzki.
-Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę. Chcę
dla Ciebie jak najlepiej Chloe, zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa i
bezpieczna. Jesteś dla mnie wszystkim, wiesz?- na te słowa zamknęłam oczy i
stanęłam na palcach by go pocałować. Jego dłonie powędrowały na moje plecy,
osuwając się powoli w dół. Cały czas mnie całował, gdy złapał za zamek
sukienki, powoli ją odpinając. Wolno zsunął ramiączka z moich ramiom,
powodując, że sukienka spadła na podłogę. Wyciągnął do mnie rękę, żeby pomóc mi
wydostać się z materiału w nogach. Złapałam go za rękę i odepchnęłam sukienkę
na bok. Justin nie spuszczał wzroku z
moich tęczówek. Zaczął szybciej oddychać, gdy położyłam dłonie na jego klatce
piersiowej. Zaczęłam nerwowo odpinać guziki jego koszuli. Zaśmiał się cicho,
gdy nie bardzo mogłam sobie z nimi poradzić.
-Jesteś piękna, wiesz? –uśmiechnęłam się a
Justin wyręczył mnie rzucając swoją koszulę na podłogę. Miał piękną, gładką
skórę. Nie mogłam powstrzymać się, żeby nie dotknąć jego pięknego i ciepłego
ciała. Justin złapał moją twarz w dłonie całując, zachłannie wsadzając mi do
ust swój język. Jego ręce objęły mnie w pasie przysuwając do jego ciała
najbliżej jak się da.
-Boję się- wyszeptałam nagle, a Justin odsunął
się ode mnie. Założył kosmyk moich włosów za ucho uśmiechając się do mnie.
-Kochanie nie ma się czego bać. Obiecuję Ci. – spojrzałam
w jego szczere oczy i uwierzyłam mu. Byłam gotowa. Zarzuciłam mu ręce na szyję,
wplatając palce w jego włosy. Pocałowałam go mocno i długo. Justin ruszył się,
kierując mnie w stronę łóżka. Dotknęłam skórą zimnego łóżka opadając na białą
pościel. Justin oparł się rękoma po oby dwóch stronach mojej głowy. Nachylił
się nade mną i delikatnie pocałował w nos, zaśmiałam się na co on odpowiedział
tym samym.
-Nie denerwuj się, Skarbie- uśmiechnęłam się a
Justin znowu mnie pocałował. Jego pocałunki nieco mnie uspakajały. Jego usta
powędrowały na moją szyję. Całował ją delikatnie, ssał i jeździł po niej
językiem. Po mojej skórze przechodziły pojedyncze dreszcze. Odchyliłam się
lekko do przodu na ten dotyk. Uwielbiałam, gdy całował mnie po szyi. Poczułam
nagle lekkie pieczenie, gdy Justin mocniej zassał moją skórę. Jego dłoń wędrowała
wzdłuż w dół moje ciała, zatrzymując się na udzie. Ścisnął je unosząc moją nogę
do góry. Wplątałam palce w jego włosy, gdy przeniósł usta na mój dekolt. Jego
ciepły język bardzo wolno przesuwał się w dół mojego brzucha. Zaśmiałam się
nerwowo, gdy poczułam przyjemne ukłucie w dole. Justin znów nade mną zawisł
całując moje usta.
-Pięknie pachniesz- przygryzłam wargę, a Justin
od razu przeniósł na nią wzrok. Uwolniłam ją szybko, gdy poczułam jak spodnie
Justina nabierają objętości. Mrugnęłam kilka razy, odrobinę szybciej
oddychając. Justin złapał za mój podbródek pragnąc dostać się do wnętrza moich
ust. Jego ręka wślizgnęła się pod moje plecy sprawnie odpinając mi stanik.
Ramiączka łaskotały moją skórę, gdy zdejmował go, po czym rzucił obok reszty
naszych rzeczy. Jego usta szybko znalazły się miedzy moimi piersiami. Poczułam
dreszcze, gdy mokre usta Justina zaczęły je całować. Odchyliłam głowę do tyłu,
gdy poczułam jak moje sutki twardnieją pod jego dotykiem. Jego język łagodził
szczypanie, gdy lekko je przygryzał. Jego dłoń zjechała w dół mojego ciała. Gdy
jego palce zatrzymały się na materiale moich majtek, wsunął je za pasek i lekko
pociągnął w dół, całując mnie. Złapał za moją nogę w kolanie, podnosząc ją i
opierając moje stopy równo na łóżku. Klęknął między moimi nogami, nachylając
się. Jego usta i język zaczęły zjeżdżać w dół moich ud. Dreszcze znowu
zagościły na mojej skórze, gdy czułam jego wargi przy moich majtkach. Zaciągnął
się powietrzem i uśmiechnął się. To samo zrobił z drugą nogą. Doskonale
wiedział, że cały czas go obserwuje. Kręciło go to. Wyprostował się spoglądając
na mnie z góry. Czekał czy nie zdecyduję się wycofać. Ale brak jakiejkolwiek
odpowiedzi z mojej strony przyjął jako potwierdzenie. Podniosłam lekko biodra,
a moje majtki zaczęły zsuwać się w dół. Gdy nie miałam na sobie już nic, Justin
nachylił się nade mną i zaczął proces pocałunków od nowa. Gdy znalazł się tuż
nad pępkiem, zaczęłam się denerwować. Jego głowa znalazła się między moimi
udami, a ja odruchowo zacisnęłam nogi. Rozluźniłam je od razu gdy Justin się
ruszył. Uśmiechnął się i znów znalazł się nade mną.
-Chloe, to będzie tylko przyjemność. Mogę ci to
zagwarantować.- był taki spokojny i uśmiechał się w odpowiedzi na całkowity
brak mojego doświadczenia. Wydawał się cieszyć z faktu, że jest moim pierwszym
seksualnym partnerem.
-Przepraszam.- wydukałam szybko, a mój chłopak
uśmiechnął się, pokazując zęby.
-Skarbie, nie masz za co przepraszać. Nie bój
się- pocałował mnie czule w usta i od nowa jego usta wędrowały po moim ciele.
Po szyi, dekolcie, brzuchu. Poczułam nagle jego mokry język w moim kroczu. Uczucie
było dużo przyjemniejsze niż się tego spodziewałam. Przygryzłam wargę i mocno
ją ściskając odrzuciłam głowę do tyłu. Co chwilę po moim ciele przechodziły
miłe dreszcze. Jeździłam dłońmi po pościeli, nie wiedząc za bardzo co z nimi
zrobić. Złapałam Justina za włosy, zacieśniając na nich swoje palce. Justin
spojrzał na mnie uśmiechając się, nie przestając kontynuować pocałunków.
Poczułam jego język w środku. Zamknęłam oczy, gdy poczułam jak w moim ciele
zaczyna coś drżeć. Przygryzłam mocniej wargę wydobywając z ciebie głośny jęk.
Język Justina zaczął przyspieszać a ja poczułam intensywne impulsy w środku.
Oddychałam szybko, gdy Justin zawisł nade mną. Patrzał w moje oczy z uśmiechem
na twarzy.
-Cudownie smakujesz. – zamknęłam oczy
zawstydzając się. Otworzyłam je gdy Justin przejechał knykciami po moim
policzku.
-Jesteś tego pewna?- byłam pewna? Byłam.
Chciałam to w końcu zrobić. Zależało mi na Justinie.
-Tak- uśmiechnął się do mnie rozpinając swoje
spodnie. Szybko pozbył się ich razem z bokserkami. Justin był przystojny w
każdym calu. Nie mogłam oderwać oczu od niego i od jego męskości. Widział i nie
przeszkadzało mu to. Uśmiechał się pod nosem. Odsunął się i sięgnął po portfel,
który leżał na szafce nocnej obok lampki i telefonu. Wyciągnął z niego srebrną
paczuszkę i odłożył go. Rozerwał folię zębami i wyciągnął prezerwatywę.
Sprawnie założył ją na swoją męskość. Wyglądał jak anioł gdy się nade mną
pochylał. Jego włosy były lekko rozczochrane a usta otwarte.
-Możesz się jeszcze wycofać, Chloe, ja..
-Nie chcesz?- powiedziałam szybko, gdy
usłyszałam jego słowa. W ustach nagle mi zaschło, ale Justin szybko przywarł do
nich swoimi. Pocałunek był długi i delikatny. Uśmiechnął się, gdy patrzał w
moje przestraszone oczy.
-Niczego bardziej nie chcę. Nigdy bardziej tego
nie chciałem, niż teraz. Z tobą.- potaknęłam nerwowo głową.- Nie będzie bolało,
myszko. Wszystko będzie dobrze.- oparł się czołem o moje a ja zamknęłam oczy.
Zacisnęłam powieki, gdy poczułam w kroczu jak ociera się o mnie penisem.
Otworzyłam usta, gdy poczułam jak powoli we mnie wchodzi. Z moich ust wydostał
się jęk, gdy ból narastał. Justin przestał się ruszać, całując mnie delikatnie
w usta.
-Spróbuję jeszcze raz, dobrze?- potaknęłam
głową, a Justin ponownie się ruszył. Zacisnęłam palce na prześcieradle, gdy
wypychał biodra coraz mocniej.
-Chloe, jesteś taka ciaśniutka- znów się
zatrzymał, ale złapałam go za ramiona namawiając, żeby nie przestawał. Nie
chciałam znów tego czuć. Co chwilę wydawałam z siebie krótkie jęknięcia. Justin
tak jak ja oddychał ciężej. Poczułam nagle jak po mojej skroni spłynęła
pojedyncza łza. Justin od razu się zatrzymał.
-Justin- objęłam go w pasie, przysuwając go do
siebie.
-Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała. Nie..
-Proszę..- przerwałam mu łapiąc jego twarz w
dłonie. – Proszę, chcę tego- pocałowałam go, zaciskając powieki.- Proszę..-
wyszeptałam.- Justin minimalnie się poruszył. Jęknęłam cicho, przyjmując
kolejne delikatne pchnięcia. Po chwili Justin poruszał się już znacznie
pewniej. Ból mijał, nie był już taki intensywny jak na początku, ale nadal
chciało mi się płakać. Klatka Justina podnosiła się i opadała, podobnie jak
moja. Uśmiechał się do mnie a ja czułam coraz większą ulgę. Jego włosy były
lekko wilgotne, a na skroni tworzyły się malutkie, pojedyncze kropelki.
Wydawałam z siebie jęk z każdym jego kolejnym wejściem we mnie. Jego ruchy
stawały się głębsze, szybsze i bardziej zdecydowane. Całował moją szyję i
dekolt. Jego język był zachłanny i niecierpliwy. Poczułam lekkie drżenia w moim ciele, szybki
oddech Justina odbijał się echem w moich uszach.
-Dalej, Chloe.- kosmyki włosów spadały na jego
mokre czoło, jego ruchy nadal były szybkie, ale nierówne. –No zrób to, Skarbie.
Dalej- mówił przez zaciśnięte zęby. Poczułam nagle jak członek Justina zaczął
drżeć we mnie, a moje mięśnie zaczęły się wokół niego kurczyć i rozluźniać.
Odchyliłam głowę do tyłu, wyginając się w łuk. Moje paznokcie zjeżdżały po
skórze Justina wbijając się w jego plecy. Justin oddychał ciężko jęcząc tak jak
ja, gdy oboje dochodziliśmy. Opadł po chwili na moje ciało. Oby dwoje
próbowaliśmy złapać trochę powietrza. Uśmiechnął się czule, gdy obydwoje
byliśmy w stanie już racjonalnie myśleć. Pocałował mnie i powoli ze mnie
wyszedł. Poczułam wielką ulgę, gdy leżał już obok mnie.
-To było inne. – patrzał na mnie uspakajając
jeszcze nierówne bicie serca. – Byłaś dzielna- nachylił się nade mną, opierając
się swoim czołem o moje.
-Chodź tu- Przytulił mnie, namawiając bym położyła się obok jego ciała. Słyszałam w
uszach jak jego serce nierówno bije. Byłam zmęczona ale szczęśliwa. Czułam się
bezpieczna i w jakiś sposób inna. To przez to, co stało się przed chwilą. Byłam
pewna, że czuję do niego coś więcej, coś poważnego.
_______________________________________________
PO PIERWSZE STRASZNIE PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ NIE POJAWIŁ SIĘ WCZORAJ, A PO DRUGIE OGROMNIE DZIĘKUJĘ WAM ZA AŻ 20 000 WYŚWIETLEŃ. TO TOTALNY OBŁĘD. NIE WIECIE ILE TO DLA MNIE ZNACZY. JESTEM WAM TAK MEGA WDZIĘCZNA. kOCHAM WAS !! <3
Yeah!! Boski,czekam na next:D
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity! Wszystko świetnie opisałaś i mogę Ci tylko w tym momencie pogratulować :* Czekam na kolejny rozdział, bo odnoszę wrażeniem, że z każdym rozdziałem będzie coraz więcej akcji x Zapraszam Cię serdecznie do mnie http://larmes-ameres.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńŚwietny!! Pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuńświetny! to wszystko było takie subtelne, delikatne, romantyczne.. naprawdę piekny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co dalej będzie.
Weny :*
I zapraszam do siebie na:
http://sorry-what-do-you-mean-baby.blogspot.com/
Oraz:
http://lovemeharder-justin.blogspot.com
( Oba są o Justinie Bieberze )
Cudowny *.* czekam na więcej takich pikantnych akcji :*
OdpowiedzUsuń