Przemyłam zmęczoną
twarz chłodną wodą i przetarłam ją mięciutkim i delikatnym białym ręcznikiem
Justina. Byłam już wykończona tymi wszystkimi sprawami. Chciałam spokoju,
postanowiłam więc nie przejmować się „cichym” telefonem. Zeszłam na dół do
kuchni. Justin wstawiał właśnie wodę na makaron. Gdy weszłam, odwrócił się w
moją stronę, wycierając dłonie w ściereczkę.
-Masz ochotę
na spaghetti?- uśmiechnął się przykrywając garnek. Potaknęłam głową i też się
do niego uśmiechnęłam.
-Naprawdę
masz zamiar teraz cały czas gotować? – zaśmiał się i podszedł do mnie.
-Mówiłem –
pocałował mnie w czoło, sięgając jednocześnie do tylnej kieszeni spodni.
Spojrzał na ekran i przyłożył go do ucha, zakładając jednocześnie mi kosmyk
włosów za ucho.
-Cześć
Dylan- spojrzał na mnie, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się i wspięłam na
blat. Machałam nogami, nie słuchając o czym rozmawia z przyjacielem. Nie dało
się tego jednak ignorować, bo Justin zrobił poważną minę, a jego głos był nieco
niższy. – Jestem z Chloe, nie wiem czy to dobry pomysł. – spotkaliśmy się
wzrokiem, gdy wypowiedział moje imię.
– No dobra, na razie.- odłożył telefon na blat obok mnie i stanął pomiędzy moimi nogami. Nachyliłam się i złożyłam na jego ustach szybki pocałunek.
– No dobra, na razie.- odłożył telefon na blat obok mnie i stanął pomiędzy moimi nogami. Nachyliłam się i złożyłam na jego ustach szybki pocałunek.
-Będziemy
mieć gości. Jeśli masz ochotę. Mogę to odwołać. – uśmiechnął się a ja się
wyprostowałam. Nie musiał mnie przecież o to pytać. Byliśmy u niego.
-Jasne-
uśmiechnęłam się.
-Wpadnie
Dylan, Maggy przyjdzie z nim, do Ciebie.- uśmiechnęłam się na tą wiadomość. – Wpadnie
jeszcze Tom i Ron. – zeskoczyłam z blatu podwijając rękawy.
- W takim
razie muszę ci chyba pomóc w tym gotowaniu- Justin uśmiechnął się i pocałował mnie długo.
***
Siedziałam z
Maggy w kuchni, a chłopacy siedzieli w salonie. Pili i dyskutowali. Cieszyłam
się w sumie, że przyszli. Justinowi tego brakowało. Mi też brakowało Maggy.
Siedziałyśmy przy stole i popijałyśmy czerwone wino. Skubałyśmy też przy tym
orzeszki i plotkowałyśmy.
-Chloe?-
spojrzałam na przyjaciółkę. Maggy przyglądała mi się. –Ziemia do Chloe, mówię
do ciebie a ty co chwilę się wyłączasz. Coś się dzieje?
-Nie, nic
takiego- uśmiechnęłam się upijając łyk wina.
-Chyba
możesz mi powiedzieć. – zabrała mi kieliszek z rąk i odstawiła na stół.
Czekała.
-Widziałam
się dzisiaj z Mackiem.- Maggy przybliżyła się otwierając szeroko oczy?
-Z kim?
-Tak. Z
Mackiem. Też byłam w szoku.
-Czego on od
ciebie chce?! I co on w ogóle tutaj robi?!
-Przyjechał
specjalnie, żeby powiedzieć mi, że mnie kocha. Dobrze, że przyjechał akurat
Justin, bo nie wiem jakby się to skończyło.
-Spotkali
się?
-Justin
uderzył Macka. – spojrzałam w stronę salonu, patrząc na Justina. Nie miał
pojęcia, że możemy teraz o nim rozmawiać. Śmiał się co chwilę, popijając piwo.
-Nie wierze-
spojrzałam z powrotem na Maggy. Kręciła niedowierzająco głową.
-Maggy, on
wszystko zepsuje. Wiem, że sobie nie odpuści, nie Mack. Boje się tylko reakcji
Justina. Jak się dowie, po co on tutaj przyjechał.
-Trzeba go w
takim razie stąd spławić.- sięgnęła po kieliszek, upijając sporo trunku.
-Nie, Maggy.
Błagam cię. Nie chcę niepotrzebnych kłótni. Wszystko się psuje. -Wstałam i
wyciągnęłam z szafki nad zlewem kolejną butelkę z winem.
-Mhmm, to ja
lecę do łazienki.- odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam za mną Justina. Nie
wiem czemu, Maggy chyba chciała zostawić nas samych. Odstawiłam butelkę na bok
i odwróciłam się do niego. Oparłam się dłońmi o blat, oglądając swoje
skarpetki. Justin podszedł do mnie łapiąc za mój podbródek. Spojrzałam do góry
na jego błyszczące oczy.
-Nie za
dużo, Kochanie?- Justin uśmiechnął się obserwując dokładnie moją twarz.
-Dawno się
nie widziałyśmy- wymusiłam uśmiech, uciekając od niego wzrokiem. Zmarszczył
brwi.
-W takim
razie, nie myśl teraz za dużo. Nie przejmuj się tym palantem. Możesz zostawić
to mnie.- łatwo było mu mówić.. W sumie może i nie tak łatwo, ale nie wie, że
Mack wyznał mi miłość. Zaczęłam się nagle bać, że mogę od niego nie ucieć.
Tylko jego brakowało do tego całego gówna. Uśmiechnęłam się słabo, a Justin
złapał mnie w pasie i posadził na blacie. Robił to dość często. Pewnie dlatego,
że było mu wtedy dużo wygodniej. Byłam od niego sporo niższa, a tak bez
problemu mógł patrzeć na mnie prawie na tym samym poziomie.
-Obiecaj mi,
Skarbie, że przestaniesz się wszystkim martwić. Wolę kiedy się uśmiechasz, a
ostatnio coraz mniej uśmiechu na twojej buźce.- uśmiechnęłam się do niego, ale
tym razem szczerze na jego słowa.- Tak znaczniej lepiej.- on także się
uśmiechnął. Objął moją twarz w obie dłonie, i powoli przesuwał je do tyłu mojej
głowy. Zacisnął palce między moje włosy i przysunął się na milimetry ode mnie.
Zamknęłam oczy i otworzyłam usta, chcąc już jego pocałunku. Na to zatrzymał się
uśmiechając się jeszcze szerzej. Otworzyłam oczy widząc jak Justin przygryza
wargę. Złapałam za jego koszulkę i mocno go do siebie przyciągnęłam. Zaśmiał
się całując mnie namiętnie. Naprawdę namiętnie i długo. Chciałam , żeby
pocałunek się nie kończył, a przez obecność alkoholu w moim organizmie,
pragnęłam ściągnąć z niego jego koszulkę tu i teraz. Chciałam poczuć jego
ciepło. On zresztą też już trochę wypił. Objęłam go nogami i przyciągnęłam do
siebie najbardziej jak się dało, a Justin wsadził dłoń pod moją koszulkę,
jeżdżąc nią wzdłuż moich pleców, zadzierając ją lekko do góry. Moja dłoń
zjechała na pasek jego spodni, a on zaczął się na to wiercić. Uśmiechnął się szeroko
a jego ręka szybko powędrowała na mój tyłek. Tym gestem dałam mu pozwolenie i chęć
do działania. Przygryzłam wargę, gdy jego duża dłoń ścisnęła mój pośladek.
Zaczęłam głośno oddychać, a Justin zaśmiał się gardłowo. Odwróciliśmy się, gdy
ktoś odchrząknął. Zabrałam od Justina ręce, gdy Ron wszedł dalej do kuchni.
-Czekamy na
Ciebie, ale widzę, że przeszkodziłem –zaśmiał się, a Justin odwrócił się z
powrotem w moją stronę.
-Zaraz
wracam- zignorował kolegę, a ten wyszedł z kuchni, gwiżdżąc pod nosem. Justin
znowu przywarł do mnie ustami. Odsunęłam go od siebie śmiejąc się do siebie.
-Teraz to na
pewno, nie będę się zamartwiać. Idź do nich- uśmiechnęłam się. Justin nie
słuchał mnie i nie miał za bardzo zamiaru wyjść z kuchni. Zaczął całować mnie
po szyi a mi trudno było znów go od siebie odepchnąć. Uwielbiałam gdy to robił,
i chciał to chyba wykorzystać. Nie dałam się jednak.
-Justin-
odsunął się ode mnie, opierając się o blat po obydwóch stronach moich nóg.
Patrzył na mnie uśmiechając się i kręcąc głową.
-Musieli
wybrać akurat ten moment..
-Zakochańce,
wystarczy tego dobrego- Maggy weszła do kuchni i podeszła do nas zabierając z
blatu butelkę, zasiadła z powrotem przy stole, nie zwracając na nas uwagi.
Pewnie chłopacy ją przysłali.
-Idź-
uśmiechnęłam się a Justin ostatni raz mnie pocałował. Ześlizgnęłam się i
skoczyłam na równe nogi. Stanęłam za Justinem i pchnęłam go by wyszedł z
kuchni.
-Ostatni
raz- nachylił się i złożył na moich ustach ostatni pocałunek. Zaśmiałam się a
Justin wyszedł. Zasiadłam na swoje poprzednie miejsce naprzeciwko przyjaciółki.
Mój kieliszek był już przez nią napełniony.
-Przyszedł
na pięć minut a ty od razu cała w skowronkach. Co ten facet z tobą robi-
pokręciła głową śmiejąc się. Uśmiechnęłam się patrząc w jego stronę. Patrzył na
mnie głodnym spojrzeniem.
***
Justin
Przebudziłem się, gdy poczułem jak Chloe wymyka się z moich objęć. Zamrugałem kilka razy, by przyzwyczaić się do światła.
Przebudziłem się, gdy poczułem jak Chloe wymyka się z moich objęć. Zamrugałem kilka razy, by przyzwyczaić się do światła.
-Wracaj do
łóżka, Skarbie- próbowałem ją namówić, ale ona krzątała się po pokoju zbierając
z podłogi jakieś ubrania. Gdy wczoraj położyłem się do łóżka, ona już smacznie
spała.
-Za godzinę
mam trening. Musze tam być, Nathan mnie zabije jeśli się nie pojawię..- na jego
imię nóż mi się w kieszeni otwiera. Musi mi psuć dzień od samego rana.
-Jego nie
powinno to obchodzić- powiedziałem ostrzejszym tonem a Chloe wspinając się na
łóżko, złożyła na moich ustach szybki pocałunek. Nie zdarzyłem zareagować, a
ona z powrotem stała już obok łóżka. Założyłem ręce za głowę, obserwując ją.
Miała na sobie tylko i wyłącznie moją czarną koszulkę i bordowe majtki.
Poczułem w kroczu impuls, gdy nachyliła się tyłem do mnie, naciągając na siebie
dżinsowe spodnie. Podniosłem się od razu i oparłem na łokciach.
-Chodź tu na
chwilę- wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, ale Chloe nie zareagowała.
-Justin, nie
chcę się spóźnić.- zapięła guzik i zabrała z krzesła swój stanik. Chciała udać
się do łazienki.
-Tylko na
chwilę, proszę- odwróciła się w moją stronę kręcąc głową. Uśmiechnąłem się ,
gdy wspięła się na łóżko. Pociągnąłem ją do siebie, kładąc się na nią. Wierciła
się pode mną, ale nie miałem zamiaru jej puścić.
-Musisz tam
jechać?- zacząłem całować ją po szyi.
-Muszę, i
przez Ciebie będę spóźniona.- położyła dłonie na moim torsie z zamiarem
odepchnięcia mnie, ale zrezygnowała, gdy przejechałem po jej szyi delikatnie
językiem. Lubiła gdy tak robiłem. Uwielbiałem jej tak robić. Moja dłoń zaczęła
przesuwać się pod koszulkę, a kutas zareagował momentalnie, wiedząc, że nie ma
na sobie stanika. Poczuła to i zaśmiała się cicho.
-Justin!
Musze się uszykować!- próbowała być poważna, ale rozpraszałem ją. Odepchnęła
mnie wydostając się z moich objęć. Wkurwiało mnie, że spieszyła się tak do tego
pojeba.
-W takim
razie odwiozę cię- zwlokłem się z łóżka, podchodząc do Chloe i obejmując ją
tyłem.
-Nie miałeś
iść do pracy?
-Tak miałem iść dziś do warsztatu, ale mogę cię najpierw odwieść.
-Nie mu..
-Muszę-
przerwałem jej, całując w policzek.
***
Chloe
Justin zatrzymał się na parkingu, a ja otworzyłam szybko drzwi.
Justin zatrzymał się na parkingu, a ja otworzyłam szybko drzwi.
-Czekaj-
odwróciłam się w jego stronę, będąc już w połowie na zewnątrz. – Przyjadę po
ciebie za dwie godziny. Mam dla ciebie niespodziankę- uśmiechnął się a ja
wsiadłam z powrotem do środka. Uśmiechnęłam się i przybliżyłam do niego.
-Nie mogę
się doczekać- nachyliłam się i pocałowałam go. Justin przejechał kciukiem po
mojej wardze i jeszcze raz złożył na niej pocałunek.
-Do
zobaczenia- powiedział a ja odmachałam mu zamykając drzwi. Ruszyłam szybko w
stronę drzwi, żeby się nie spóźnić.
***
Zakręciło mi
się nagle w głowie. Zatrzymałam się, na co Cleo uderzyła we mnie. Uśmiechnęłam
się, dając znać, że wszystko jest okej i usiadłam na ławkę. Nathan w ułamku
sekundy znalazł się obok mnie.
-Nie
przerywajcie!- krzyknął do grupy kucając przy mnie.
-Wszystko w
porządku?
-Tak, to
tylko chwilowe- Nathan przejechał pocieszająco dłonią po moim udzie a ja
wzdrygnęłam się. Zabrał szybko rękę, zdając sobie sprawę, że ktoś może się na
nas patrzeć. Po mojej minie dotarło też do niego chyba, że nie za bardzo mi się
to spodobało. Wstałam, ruszając w kierunku drzwi.
-Na pewno?
Mogę iść z tobą!- krzyknął za mną, ale ja nie chciałam, żeby ze mną szedł.
-Tak, na
pewno. – weszłam do łazienki opierając się o zlew. Zebrałam szybko z twarzy
wszystkie kosmyki, gdy zorientowałam się, że krew znów leci mi z nosa. Zamknęłam
oczy, czekając na to, aż minie. Zastanawiałam się czy to zmęczenie. Zdecydowanie,
ale psychiczne. Odkręciłam wodę, żeby w razie czego dać znak, że wszystko okej.
Stałam tak jeszcze chwilę, czekając aż się polepszy. Krew przestała mi lecieć a
ja zakręciłam kran, urywając dużo papieru. Wyrzuciłam go do kosza i oparłam się
o ścianę, ponwoli osuwając się w dół. Telefon zaczął mi wibrować, więc wstałam
i wyciągnęłam go z kieszeni. Dobrze, że chwyciłam go szybko, wychodząc z sali.
-Cześć
piękna. To znowu ja- przełknęłam ślinę, zaciskając powieki.
-Czego
chcesz?- brzuch zaczął boleć mnie z nerwów.
-Dzwonię
tylko, żeby ci coś zaproponować. – nie odpowiedziałam, tylko słuchałam. Po chwili
zaczął mówić, wiedząc, że nadal jestem po drugiej stronie słuchawki. –Będę czekał
dziś na ciebie w starej siłowni. Mam nadzieję, że wiesz gdzie to jest. Wszystko
zależy od tego czy przyjdziesz. A chciałem tylko z tobą porozmawiać. Chyba, że
wolisz, żebym załatwił to inaczej z twoim chłopakiem. –zaschło mi w ustach na
jego słowa. – Lepiej to przemyśl. To tylko taka moja mała rada. – oddychałam głośno,
nie mogąc nic z siebie wydusić. – Mam nadzieję, że się zobaczymy. Czekam za
godzinę, Skarbie.- rozłączył się nie czekając na żadne potwierdzenie ani
odrzucenie. Chciał się spotkać. A ja miałam zamiar iść. Przestraszyłam się
jeszcze bardziej, gdy telefon zaczął znów dzwonić, a na ekranie pojawiło się imię
mojego chłopaka.
-Halo?
-Cześć,
Skarbie. Zaraz wyjeżdżam, potrzebujesz czegoś?
-Nie-
wydukałam. Chciał coś powiedzieć, ale szybko wtrąciłam. – Nie musisz po mnie przyjeżdżać.
Mam coś jeszcze do załatwienia na mieście. Wrócę później.
-Nie mówiłaś
nic. Przygotowałem.. Dobra, w takim razie mogę przyjechać później, jeśli ci
pasuje.
-Dobrze. Dam
znać.
-Chloe,
wszystko dobrze?
-Tak..tak.
Muszę kończyć, pa.- rozłączyłam się nie czekając na jego odpowiedź i wpakowałam
telefon do kieszeni. Miałam zamiar spotkać się z nim i wszystko wyjaśnić.
Nawet, jeśli Justin miałby coś przeciwko. A na pewno będzie miał. Dlatego nie
mam zamiaru mu na razie o tym mówić. Wyszłam pospiesznie z łazienki i ruszyłam
po swoje rzeczy.
______________________________________________________
Hej misie, mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
CU-DOW-NY! <3
OdpowiedzUsuńdziękuje Skarbie <3
Usuń<3333333333333
OdpowiedzUsuń