2 stycznia 2016

Rozdzial 25

-Bo chcę cię obronić przed wszystkim co złe. Ale ty musisz mi na to pozwolić. Mimo wszystko. Bo Cię kurwa kocham, Chloe. Rozumiesz?- cofnęłam się o pół kroku i oparłam się o ścianę. Patrzałam prosto w jego brązowe oczy, nie mrugając nawet powiekami. Oddychałam głośno, z otwartymi lekko ustami. Powtarzałam sobie w myślach to co właśnie od niego usłyszałam. Jeden raz, drugi, trzeci.. i uśmiechnęłam się do niego. Byłam taka wściekła.. i nadal jestem, ale.. nie spodziewałam się tych słów. I nie spodziewałam się, że tak wiele będą dla mnie znaczyć. Podszedł do mnie bardzo powoli i stanął przede mną nie wiedząc co zrobić. Uśmiech nagle zniknął mi z twarzy. Przerzuciłam wzrok na jego usta, tak bardzo chciałam, żeby mnie teraz pocałował. Ale nie wiedział co oznacza moja reakcja. W sumie nie pokazywałam po sobie nic. Ale tak wiele czułam. Odepchnęłam się od ściany i zarzuciłam ręce na jego szyję. Stanęłam na palcach by sięgnąć jego ust i zaczęłam go całować. Justin uśmiechnął się nie odrywając swoich ust od moich. Nasze pocałunki były bardzo zachłanne, szybkie, bez składu i ładu. Każde z nas w tej chwili tak bardzo siebie nawzajem pragnęło. Poczułam jego dłonie na moich pośladkach, i po chwili już moje nogi wisiały w powietrzu, a ja oparta byłam o ścianę. Owinęłam nogi wokół bioder Justina, i gdy pewny był już mojej stabilności, zabrał rękę spod mojego uda, przenosząc ją do mojej twarzy. Jego palce szybko powędrowały na tył mojej głowy wplątując się między kosmyki moich włosów. Pociągnął je lekko do tyłu, odsłaniając sobie moją szyję. Jego język momentalnie wywołał w moim ciele pojedyncze ciarki. Ja także wplątałam palce w jego włosy. Zaśmiał się, gdy lekko za nie pociągnęłam. Poczułam nagle lekkie pieczenie na skórze. Byłam pewna, że zostanie tam nie mały ślad, czego Justin był świadomy. Jego usta zaczęły składać pocałunki coraz to niżej. Puściłam jego włosy i złapałam za guziki od mojej bluzki. Zaczęłam je szybko odpinać a Justin zaczął się śmiać. Złapał mnie z powrotem pod uda i oderwał od ściany. Przygryzłam wargę a Justin od razu zawiesił na niej wzrok. Pocałowałam go a Justin ruszył do kuchni. (…)** Posadził mnie na stole, a ja usiadłam na nim swobodnie, puszczając się chłopaka. Uśmiechnął się i złapał za kołnierz swojej koszulki. Pozbył się jej w dwie sekundy, a mój wzrok od razu zawisł na jego opalonej i wytatuowanej skórze. Złapałam za dół mojej bluzki i pociągnęłam ją do góry.
-Pomogę ci- Ręce Justina szybko pomogły mi się jej pozbyć. Zaśmialiśmy się obydwoje. Rzucił moją koszulkę obok swojej porzucając je w niepamięć. Justin przygryzł wargę a ja znowu zawiesiłam ręce na jego szyi. Nasze usta znowu się połączyły. Nie chciałam dłużej czekać. Odepchnęłam go i ześlizgnęłam się ze stołu. Oparłam dłonie o jego tors i pchnęłam lekko do tyłu. Do salonu miałam na szczęście za ledwie kilka kroków. Pchnęłam go i gdy usiadł na kanapie zarzuciłam nogi po obydwóch stronach jego ciała. Byłam nad nim, Justin uśmiechnął się do mnie szeroko. Oparłam ręce o oparcie kanapy, całując Justina. Jego dłonie szybko znalazły się na mojej talii. Zachłanne palce wędrowały w górę, aż nie napotkały materiału mojego stanika. Wsadził palce pod materiał, a moje dłonie szybko zjechały w dół jego torsu. Złapałam za pasek, za wszelką cenę próbując go odpiąć. Pomyślałam nagle, że Justin pewnie by tego chciał. Tego co miałam zamiar zrobić. Ale ręce zaczęły mi się trząść. Z nerwów nie mogłam sobie poradzić nawet z odpięciem głupiego paska.
-Chloe..- Justin zaśmiał się, gdy nie mogłam sobie z nim poradzić tak jak bym tego chciała. – Kochanie..- powtórzył, głośniej wypowiadając słowa. Spojrzałam na niego przerywając odpinanie.- Co robisz?- jego usta nadal wyginały się w szerokim uśmiechu. Szybko zabrałam od niego ręce. Nie wiedząc co z nimi zrobić, założyłam kosmyki moich włosów za uszy.
-Chciałam..- złapał moje dłonie w swoje, widząc moje zakłopotanie.
-Chciałaś co?- co chciałam.. zrobić coś dla niego. Złapał w swoje dłonie moje policzki a ja oparłam swoje czoło o jego. – Nie musisz, jeśli nie jesteś gotowa.
-Jestem- wyprostowałam się, łapiąc się z powrotem za pasek. Justin znów złapał za moje dłonie odciągając je.
-O niczym innych nie marzę, jak o twoich ustach tam, ale.. jeszcze nie teraz, Skarbie.- Pocałował mnie a ja uśmiechnęłam się na jego słowa. To głupie, ale całkiem odbiegłam od tematu, skupiając się na tym, że jeszcze nie teraz. Te słowa dawały obietnicę. Ale od razu zadałam sobie pytanie czy rzeczywiście jestem gotowa. Chyba nie, ale dla niego chciałam to zrobić.
-Nie pojedziesz, prawda?- chodziło mi o wyścigi, i dobrze o tym wiedział. Poprawił się pode mną, siedząc swobodniej a ja oparłam dłonie o jego tors, patrząc się na niego. Nie odpowiadał. – Powiedz, że nie pojedziesz. Powiedz, że..- przerwał mi przykładając dłoń do mojego policzka. Do ust przyłożył mi kciuka, żebym nie kończyła. Ucichłam, a Justin przejechał palcem po mojej dolnej wardze.
-Zawsze się ścigałem, i nikt nigdy nie mógł mi tego zabronić. I nagle zjawiasz się Ty i oczekujesz, że się zmienię. Nawet na to nie czekałem, wiesz? Jesteś pierwszą osobą, która nie chce tego dla mojego dobra. Czuje, jakby po raz pierwszy komuś na mnie zależało.
-Bo zależy.
-Mi na tobie też zależy, Chloe.- cały czas mówiliśmy do siebie nie spuszczając z siebie wzroku. Obchodziły mnie tylko jego tęczówki. Słowa tak mocno do mnie trafiały. Co chwilę się uśmiechałam.
-I nie tylko mi. Jest masa ludzi, którym na Tobie zależy. Siostra, Tata, Dylan. Każdemu w inny sposób, ale dla każdego jesteś kimś ważnym. Nie rozumiem tylko dlaczego to do ciebie dociera.
-Dlaczego to Ty musisz robić mi na przekór najbardziej?
-Bo tak jak tobie zależy na mnie, tak i mi zależy na Tobie. I koniec już tych poważnych rozmów.- zaśmiałam się, a Justin szeroko się uśmiechnął. Ja też go kochałam. Ale w niewytłumaczalny sposób bałam się to powiedzieć.
-Okej, w takim razie, musze Cię teraz gdzieś zabrać. Niestety- dodał to ostatnie patrząc na mój dekolt. Nie zwracałam już nawet uwagi, że obydwoje byliśmy bez koszulek. Zaśmiałam się patrząc w kierunku kuchni, na nasze ubrania.
-Dokąd chcesz mnie zabrać?- Justin spojrzał na zegarek, i wstał z kanapy trzymając mnie mocno w pasie. Pocałował mnie szybko w usta i postawił na ziemi.
-Musimy się trochę pospieszyć, wytłumaczę Ci w samochodzie.-ubrałam bluzkę i ruszyłam do przedpokoju po buty. Gdy stanęłam już gotowa, Justin wyszedł z kuchni, zakładając jednocześnie bluzkę, a drugą rękę trzymając przy uchu. Nie wiem co on tyle robił, że nie zdarzy jeszcze się ubrać.
-Tak, właśnie wychodzimy z domu Chloe- mówił do swojego rozmówcy jakoś głośno i wyraźnie. Nie wiem z kim rozmawiał, ale nie miałam zamiaru pytać. Może to coś, co powie mi w aucie. Rozłączył się a ja zamknęłam drzwi.
-Spotkamy się z Hannah, a później przywiozę cię z powrotem.
-Hannah?- wsiedliśmy do samochodu, zapinając pasy i czekając aż mi powie o co chodzi. W sumie dawno jej nie widziałam, miło byłoby się spotkać.
-Hannah zajmuje się projektowaniem. Prosiła, czy nie spojrzała byś na jej szkice. Mam nadzieję, że to nie problem.
-Ja? Nie znam się na tym.- zdziwiłam się trochę. W ogóle Justin zaczął się jakoś dziwnie zachowywać. Nie rozumiałam tego.
-Chodzi o sale baletową. Stwierdziła, że przyda się jej twoja opinia.
-Sala baletowa?- uśmiechnęłam się patrząc za szybę. To miłe i nie spodziewałam się tego. Jak byłam mała mama zapisała mnie na balet. Kochałam tam chodzić. Zostało mi to aż do teraz. Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę projekty.

***

Siedziałyśmy u Hannah w domu i oglądałyśmy jej szkice. Były naprawdę świetne. Uznałam, że jak kiedyś uda mi się otworzyć własną szkołę tańca, o ile ją otworzę, to zatrudnię Hannah. Była taka przejęta swoją praca, i fajnie było ją zobaczyć. Justin stwierdził, że nie chce nam przeszkadzać, a musi na chwilę zajechać do warsztatu. Może to i dobrze, że zostawił nas same, bo pewnie by się nudził. Dziewczyna odłożyła nagle kartki patrząc na mnie.
-Dość o mnie. Opowiadaj lepiej jak z Justinem. Jak wam się układa?- uśmiechnęłam się i wzięłam w dłonie kubek z herbatą. Był taki ciepły. W sam raz na takie chłodne dni.
-Dobrze.- nie patrzałam na nią. Uśmiechałam się tylko do kubka, przypominając sobie dzisiejsze słowa Justina. – Bardzo dobrze.- dodałam a Hannah położyła dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na nią.
-Justin to naprawdę cudowny facet. Cieszę się, że natrafił na kogoś takiego jak ty. – spojrzałyśmy w stronę drzwi, czekając, aż ktoś się zza nich wysunie. Po trzaśnięciu drzwiami minęło kilka sekund, a Justin stanął w progu.
-No hej, i jak wam idzie?- potarł dłońmi rozgrzewając je. Musiało zrobić się chłodniej, za oknem robiło się już po woli ciemno.
-Chloe dużo mi pomogła, dziękuję- uśmiechnęła się, a Justin podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Pocałował w głowę i przyłożył zimną rękę do mojego policzka. Zaśmiałam się, odchylając przed kolejnym dotykiem. Justin i Hannah też się zaśmiali z mojej reakcji. Ręce miał lodowate.
-W takim razie my się już zbieramy, co Skarbie?- wstałam z krzesła i pożegnałam się z dziewczyną. Miałam nadzieję, że niedługo znowu się zobaczymy.

***

Wysiadłam z auta naciągając na nos chustkę. Nie było jeszcze zimy, ale przyszła mi myśl, że czas już zaopatrzyć się w jakąś ciepłą czapkę, szalik i rękawiczki. Justin też wyszedł i gdy zdarzyłam już obejść samochód, stał obok mnie. Sięgnęłam do torebki po klucze i otworzyłam drzwi. Zanim zdarzyłam jednak zrobić krok do przodu, Justin zatrzymał mnie szepcząc mi do ucha.
-Wszystkiego najlepszego, Kochanie.- powiedział i pchnął drzwi. Nie wiedziałam w pierwszej chwili o co mu chodzi. Ale gdy weszłam do środka, wiedziałam już, że przed te wszystkie sprawy, które się ostatnio działy, zapomniałam o swoich urodzinach. Justin zapalił szybko światło.
-Niespodzianka!- stałam i nie wiedziałam co się dzieję. Spojrzałam na Justina pytającym wzrokiem, gdy ujrzałam w małym gronie rodziców.
-Rodzice? Wiedziałeś?- uśmiechnęłam się szeroko, i gdy on także się uśmiechnął zarzuciłam mu ręce na szyję, składając długi pocałunek.


(…)** Zaparkowałem ostrożnie po drugiej stronie ulicy przed jej domem. Biorąc pod uwagę wybuchowy charakter tego palanta Justina nie trudno było się domyśleć, że może być z tego mała afera. Z resztą ta jego dziewczyna też miała niewyparzony jęzor. Uśmiechałem się pod nosem, czując, że skłócając tych dwóch mój plan się powiedzie. Chciałem się na nim zemścić. Nadal nie wiedziałam nad czym ten facet się wacha. Razem mogliśmy osiągnąć więcej, ale on stwierdził, że przez ta panienkę nie ma zamiaru się w to pakować. Chciało mi się śmiać. Teraz wpakuje go w jeszcze większe gówno. Wyrzuciłem fajkę przez szybę, kierując wzrok na jej dom. Uśmiech zszedł mi z twarzy a przez okno ujrzałem ich dwoje. Nie wyglądali mi na kogoś kto się pokłócił. Poprawiłem się w fotelu, gdy zobaczyłem jak Justin pomaga ściągnąć jej koszulkę. Laska była na niego nieźle napalona, on zresztą nie lepszy. I powiem, że ta cała Chloe miała co pokazać. Uśmiechnąłem się z powrotem gdy do głowy przyszedł mi o niebo lepszy pomysł.
-No to zabawimy się mała- powiedziałem sam do siebie odpalając silnik. Ale muszE cierpliwie czekać. Jeszcze nie teraz. Damy chłopakowi szanse. Zniknęli nagle z pola widzenia a ja odjechałem razem z moim planem.

________________________________________________
heeej, mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodziło. W sensie że to co jest napisane na końcu to takie wtrącenie. Działo się to w tym samym czasie :)
mam nadzieję, że się spodobał i że zostawicie jakiś malutki komentarzyk. To dla Was maksymalnie trzy minutki. I dziękuję bardzo stałym czytelnikom i komentatorom. Miło czytać wasze komentarze i to samo nazwisko czy nick pod każdym rozdziałem. strasznie to doceniam! <3
oddawajcie też głosy w ankiecie i wpadajcie do mnie na ASKA oraz TWITTERA.
;********************
NIE WIEM CO SIĘ STAŁO, ŻE JEST TAKIE BIAŁE TŁO POD TEKSTEM, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE SIĘ CZYTAĆ DOBRZE :/

6 komentarzy:

  1. Super! Tyle akcji, tyle wątków :)
    Cały czas chcę więcej, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów <3 świetne :D weny życzę <3 //natalka

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper! Czytam od samego początku. Dawaj kolejny rozdział! ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś rano przyjaciółka podesłała mi link do tego ff i już zdążyłam przeczytać całe. Jest fantastyczne, nie moge sie doczekać nastepnego rozdziału! ��

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział zaj*****y! naprawdę, dziewczyno masz ogromny talent! twoje opowiadanie jest lepsze niż niejedna książka. jak kiedyś pomyślisz o tym, żeby je wydać w formie książki, to z chęcią ją przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rodział :3 Ale coś czuję, że będą kłopoty :c Czekam z niecierpliwością na następny ❤

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy