27 lutego 2016

Rozdzial 33

Wpakowałam pośpiesznie do czarnej torby wygodne buty i pierwszą lepszą bluzę, jak się okazało Justina. Ale dziś zdecydowanie nie miałam już czasu, żeby biec na górę po coś swojego. Zresztą nie miałam nic przeciwko noszeniu ubrań mojego chłopaka. Pomijając, że były na mnie za duże, uwielbiałam w nich chodzić. Wyszłam szybko z domu, wsadzając do torby klucze. Standardowo żółta taksówka stała już pod moim domem. Wpakowałam się niezdarnie na tylne siedzenie, zamykając dwukrotnie drzwi. Byłam dziś taka niezdarna, że sama na siebie przewracałam oczami. Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu, i gdy blondyn odwrócił się w moją stronę, znieruchomiałam poprawiając kosmyki włosów za ucho. Uśmiechnął się do mnie, a ja podyktowałam mu adres, pod który chciałam jak najszybciej dotrzeć. Chłopak zerkał na mnie w lusterku, zagadując o pogodzie i dzisiejszych wiadomościach. Nie miałam ochoty na żadne rozmowy, ani na sztuczne uśmiechanie się. Jakaś byłam dzisiaj roztrzepana i niewyspana, przez co zdecydowałam się na niegrzeczne wsadzenie sobie do uszu słuchawek. Oparłam się o oparcie na drzwiach, gapiąc się na nie za fajną pogodę. Była chlapa, a wszystko dookoła szare i nieprzyjemne. Uśmiechnęłam się jednak, gdy przypomniałam sobie twarz przebudzającego się Justina w moim łóżku, jeszcze dziś rano. Niecałe piętnaście minut przede mną pojechał popracować w warsztacie, a ja musiałam sobie uświadomić, że wszystko wraca do normy i czas iść w końcu na trening. Tak dawno mnie tam nie było, że boję się czy Nathan mnie pozna. Jeszcze do tego wszystko wskazuje na to, że się spóźnię. Ale znów wszystko usprawiedliwiam tym, że miło spędziłam wieczór z Justinem. I wyjazdem rodziców. Mam nadzieję, że spotkamy się jak najszybciej, bo już za nimi tęsknie. Ale każdy wraca dziś do swoich codziennych obowiązków, więc trzeba się wziąć w garść. Podniosłam się z siedzenia wyciągając z tylnej kieszeni telefon. Pięć minut. Nie zdążę. Na bank się spóźnię.. Cholera.
-Dziękuję!
-Do zobaczenia, ślicznotko- krzyknął za mną, gdy trzasnęłam drzwiami. Nie miałam już szans, żeby mu odpowiedzieć. Zresztą nie wiedziałam co. „Pa, przystojniaczku”? Zaśmiałam się sama do siebie i ruszyłam na pasy.
-Fuck..- powiedziałam sama do siebie, gdy zauważyłam już pełną salę. Nie miałam na co czekać. Wparowałam szybko, przyciągając do siebie wzrok każdego obecnego na sali. Uśmiechnęłam się do Nathana na przywitanie i zabrałam się za zmianę butów. Pomachał mi uśmiechając się od ucha do ucha. Nie jest zły, więc nie jest tak źle, jak myślałam. Dołączyłam szybko do rozciągającej się reszty.

***

-I jak?- odwróciłam się, gdy usłyszałam za sobą Nathana.
-Starałam się nadrobić, przepraszam, że nie było mnie..
-Świetnie Ci szło. Jak zawsze zresztą- przerwał mi, uśmiechając się. Także się uśmiechnęłam, zakładając torbę na ramię. Naciągnęłam za długie rękawy od bluzy i zapięłam ją do połowy.
-Dziękuję.- ruszyłam wolnym krokiem do drzwi, a Nathan ruszył szybko za mną.
-Mówię jak jest. Mam nadzieję, że będę Cię w końcu częściej widywał.
-Tak,  przepraszam, że opuściłam tyle zajęć. Nie było mnie i..
-Ważne, że już wróciłaś. Cała i zdrowa. Brakowało mi Cię tu, stęskniłem się.- otworzyłam usta, żeby coś odpowiedzieć, ale całkowicie zbił mnie z tropu.
-Chloe?- odwróciliśmy się oby dwoje do drzwi, gdy usłyszałam Justina. Podszedł do mnie szybko i pocałował namiętnie. Ale czułam w tym pocałunku coś nie tak, jakiś ból. Wiedziałam, że nie jest to szczere przywitanie, a jedynie udowodnienie czegoś Nathanowi. Po raz kolejny. Oderwałam się od niego, gdy poczułam, że nie powinniśmy tutaj tego robić. Nathan spuścił wzrok.
-Ehm, no to na razie- powiedziałam, lekko się uśmiechając.
-Miłego dnia.
-Dzię..
-Na pewno taki będzie..- Justin przerwał mi wpatrując się w Nathana. Czułam, że najlepiej będzie, gdy już sobie pójdziemy, więc splątałam nasze palce, ciągnąc go za sobą. Wyszliśmy na zewnątrz idąc prosto do auta Justina. To znaczy ja szłam za nim. Nie miał zamiaru na mnie poczekać. Siadłam niepewnie na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Justin bez słowa ruszył z parkingu.
-Nic nie mówiłeś, że po mnie będziesz.
-A co, miałaś jakieś inne plany? – odburknął nie patrząc na mnie. Był zły i miał zaciśnięte dłonie na kierownicy. Kostki odznaczały się wyraźnie dużo jaśniejszym kolorem.
-Nie.- odpowiedziałam krótko. Skrzyżowałam ręce na piersi, odwracając wzrok do okna. Kątem oka widziałam, że Justin spogląda w moją stronę. Odwróciłam się i sięgnęłam, żeby włączyć radio. Nie mogłam słuchać tej ciszy, więc miałam nadzieję sobie chociaż posłuchać muzyki. Nie minęły jednak dwie minuty a Justin wyłączył radio. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Nie masz ochoty porozmawiać? Chyba jest o czym.
-Słucham?
-Stęskniłem się? Brakowało mi Ciebie? Co to do chuja ma znaczyć??-nienawidziłam, gdy Justin podnosił głos. I nienawidziłam takich sytuacji.
- Nie wiedziałam, że powie takie coś. Wypalił to tak nagle.. Nie spodziewałam się.
-Chyba nie spodziewałaś się mnie.
-Słucham?- zaczynał przesadzać. Znosiłam jego zazdrości, ale powoli zaczynał tracić umiar. Nie miałam ochoty się tłumaczyć i z nim dyskutować.
-Ten palant od początku mnie wkurwiał. Chyba doskonale wie, że masz faceta. Nie jestem niewidzialny. Jeśli trzeba mu to wytłumaczyć w inny sposób, nie będę się zastanawiał.
-Justin! Chyba trochę przesadzasz!
-Ja przesadzam?!- nie wyglądało to już na rozmowę. Jedno przekrzykiwało drugie, a mnie zaczynało powoli nosić… - Nie widzisz tego jak się do Ciebie ślini? Chloe, nie chcę, żebyś tam więcej chodziła.
-Chyba sobie żartujesz?! Będę tam chodzić. Justin, to jest dla mnie ważne!
-To przynajmniej niech ten skurwysyn z Tobą nie rozmawia.
-Nic do niego nie mam, ile razy mam Ci to mówić?
-Ty może nie, ale po nim od razu widać, że najchętniej to by Cię tam przeleciał..
-Zatrzymaj się..!- powiedziałam stanowczo, gdy usłyszałam jego słowa. Nie spodziewałam 
się, aż takiej rozmowy. Zignorował to co mówię, kończąc rozmowę.
-Justin, zatrzymaj się!- krzyknęłam , a Justin odwrócił się w moją stronę.
-Chloe, nie..
-Zatrzymaj auto!- przerwałam mu, a on gwałtownie się zatrzymał.
-Nie wygłupiaj się- puściłam jego słowa mimo uszu i złapałam za torbę, żeby z nią wyjść. Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam przed siebie. Auto ruszyło, a Justin z otwartą szybą jechał obok mnie. Nie miałam zamiaru go słuchać.
-Chloe, wsiadaj do auta.- wyciągnęłam z kieszeni bluzy słuchawki i wsadziłam do uszu. – Chloe, do cholery, wsiadaj do środka!
-Zostaw mnie w spokoju!- puściłam muzykę, nie słysząc już co dzieje się poza mną. Przesadził.. Poczułam nagle szarpnięcie za ramię. Odwróciłam się a Justin pociągnął za słuchawki, wyciągając mi je z uszu.
-Powiedziałem wsiadaj do auta.
-A ja powiedziałam, że nie- odwróciłam się chcąc iść dalej, ale Justin znów mnie pociągnął
-Puść mnie!
-Nie.
-Puść!
-Nie, dopóki nie wsiądziesz do auta.- pociągnęłam mocniej ręką, uwalniając się z jego uścisku.
–Mam to gdzieś! – na te słowa Justin stanął jak wryty. Ruszyłam przed siebie, ale po kilku sekundach stanął przede mną, tarasując mi drogę. Chciałam go wyminąć, ale mi na to nie pozwolił.
-Proszę Cię, będziesz teraz zła?
-Mam tego dość wiesz? W ogóle nie masz do mnie zaufania.
-Ufam Ci!
-Właśnie widzę.. Mam dość tego jak się zachowujesz! Nie rozumiesz, że nie chodzę tam dla niego? To dla mnie cholernie ważne!
-Wiem to! Po prostu chodzi mi tylko o niego. Czy on musi to robić?! Nie rozumie, że masz 
faceta?
-Na pewno zdążył już to zauważyć. Nie jednokrotnie!- znów chciałam go ominąć, ale znów złapał mnie za rękę.
-Przepraszam za to co powiedziałem .
-To przestań przepraszać! Nie zachowuj się jak…- przerwał mi, ale dużo spokojniejszym tonem
-Nie mam zamiaru słuchać jak ten kutas.. Jeszcze raz i ..połamie go, przysięgam.
-Jesteś..- złapał za moje policzki i mocno przywarł do mnie ustami. Nie miałam najmniejszych szans, żeby się wyrwać. Zostało mi jedynie poddać się. -Zawsze tak robisz..- spojrzałam na niego, czując złość. Tak zawsze chciał wszystko załagodzić.
-Proszę Cię, wsiądź do samochodu.

***
Leżałam w łóżku i leniwie przełączałam kanały w telewizorze. Poczułam wibrację telefonu koło poduszki, ale postanowiłam ją zignorować. Wiedziałam, że to sms od  Justina, a nie miałam ochoty z nim pisać ani rozmawiać. Nawet na niego nie spojrzałam gdy wychodziłam z auta. Słyszałam jedynie jak uderza ręką w kierownicę. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wierciłam się i zmieniałam co chwilę pozycję. Gdy zdałam sobie sprawę, że znalazłam się po stronie, po której zawsze śpi Justin, poczułam kolejną wibrację. Zapominając już, że w ogóle włączony jest telewizor, wzięłam do ręki telefon. Trzy wiadomości. Każda od Justina.

GODZINA: 22:54
OD: Justin
„Śpisz już? Przepraszam za to, co dzisiaj miało miejsce. Nie chciałem, żeby tak to wyszło. Mam nadzieję, że nie jesteś już zła.”

22:56
„Nie chcę się z Tobą kłócić, przecież dobrze o tym wiesz, nie złość się już!”

23:04
„Masz zamiar mi w ogóle odpisać? Przepraszam! Ale powinnaś mnie zrozumieć, ten palant działa mi na nerwy. Chloe..”

Odłożyłam telefon i sięgnęłam po pilota. Wyłączyłam telewizor i ułożyłam się wygodnie. Było mi jakoś ciepło, odkryłam się trochę i wsadziłam ręce pod poduszkę zamykając oczy. Chciałam już zasnąć. Otworzyłam jedno oko, gdy znów przyszedł sms.

23:09
„Kochanie, śpisz?”

Chwilę potem kolejny.

„Chloe!”

Położyłam się na plecy, gapiąc bez celu w sufit. Zamknęłam oczy biorąc głęboki oddech. Justin nie dawał za wygraną, poczułam dłuższe wibracje, a telefon migotał. Czekałam cierpliwie, ale nie było końca. Usiadłam po turecku i chwyciłam telefon. Odebrałam.
-Dlaczego nie odbierasz i nie odpisujesz na moje wiadomości?
-Bo nie mam ochoty rozmawiać. Nie możesz po prostu odpuścić?- przez chwilę panowała cisza, ale Justin przerwał ją stanowczym tonem.
-Oczywiście, że nie. Ile razy mam przepraszać? Nienawidzę się z Tobą kłócić.
-A ja nienawidzę jak się tak zachowujesz. Kiedy to do Ciebie dotrze?!
-Obudziłem Cię?
-Nie- nie rozumiałam jego zmieniającego rozmowę pytania.
-To zaraz u Ciebie będę.
-Co? Jest prawie północ. I jest Sam.
-A czy godzina ma znaczenie? Po za tym nie obchodzi mnie Sam. Będę czy tego chcesz czy nie.
-Justin, nie- przerwało mi pikanie w słuchawce. Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do okna. Na ulicy było pusto. Złapałam za telefon i wystukałam numer do Justina. Nie chciałam, żeby jechał tu w środku nocy. Nie było to konieczne. Ale nie odbierał, nie było nawet sygnału. Wsunęłam nogi w kapcie i wyszłam z pokoju. Stanęłam na schodach, gdy zobaczyłam Justina z Samem. Uśmiechnęłam się do brata, gdy Justin ruszył w moim kierunku. Jak to możliwe, że nie widziałam jego auta? I nie żartował, gdy mówił „zaraz będę”. Gdy znaleźliśmy się u mnie w pokoju, trzasnęłam drzwiami.
-Co Ty tu robisz? Jest środek nocy.
-Nie mogłem siedzieć w domu, gdy nie chciałaś odpisać na moje wiadomości. Nie gniewaj się. Po raz setny przepraszam, zachowałem się jak dupek. Chcę być pewny, że wszystko między nami jest ok, i pojadę.
-Nie musisz jechać- przerwałam mu. Podszedł do mnie i złapał mnie w pasie, przyciągając do siebie. Ja nadal stałam z założonymi na piersi rękoma.
-Jestem o Ciebie cholernie zazdrosny. Kocham Cię, Chloe.- zamknęłam oczy, biorąc głębszy oddech. Przyciągnął mnie do siebie mocniej i przytulił. Objęłam go w pasie, przykładając go jego kurtki policzek. Pocałował mnie w głowę, a ja chcąc, nie chcąc, uśmiechnęłam się.
-Ja Ciebie też, Justin.

***

Leżałam na brzuchu machając w powietrzu nogami i trzymając pod poduszką ręce. Wpatrywałam się w Justina, który wpatrywał się we mnie. Jego ręka głaskała moją skórę pod bluzką, tworząc znaczki na moich plecach.
-Zostaniesz?- przerwałam ciszę, powodując uśmiech na jego buzi.
-Jeśli chcesz.
-Wiesz, że chcę.- powiedziałam i zmieniłam pozycję, kładąc się na wprost do niego. Zmarszczyłam brwi, gdy Justin zaczął się szeroko uśmiechać.
-Co?
-Nic, po prostu..- uśmiechnął się delikatnie i przybliżył do mnie. – Poduszka odcisnęła Ci się na policzku. Pocałował mnie w czoło i naciągnął na mnie kołdrę. – Późno już, śpij. Podniosłam się i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.
-Dobranoc, Justin.
-Dobranoc, Skarbie.

_______________________________________________





11 komentarzy:

  1. Pierwsza a tak myślałam żeby sprawdzić bo wieczorem sprawdzałam i nie było a teraz coś mnie dotknęło <3 Jesteś najlepsza i rozdział też super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję skarbie ;* miałam już nie dodawać tak późno ale jakoś mnie natchnelo :) miło ze się podoba ily 💜

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Jestem tutaj pierwszy raz i postanowiłam przeczytać ostatni rozdział. Bardzo mi się spodobał. Już wiem co będzie dziś czytać wieczorem w łóżku. Bardzo podoba mi się też wygląd twojego bloga.
    Zapraszam na moje opowiadanie
    http://americandream-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję miś :) cieszę się ze się podoba i zostaniesz na dłużej mam nadzieję ze polubisz to opowoadanie 💟💖💑
      Chętnie zajrzę ;*

      Usuń
  3. W każdym rozdziale mnie zaskakujesz :) Twoje opowiadanie jest tak świetne, że aż brak mi słów serio :) :* Uwielbiam czytać to co piszesz! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję aniołku ;* za tyle miłych słów ily👄

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Nowy wygląd bloga jest świetny <3 A rodział jak zawsze niesamowity ^^ Czekam nn :3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy