7 maja 2016

Rozdział 42

Podniosłam niechętnie głowę z poduszki, gdy usłyszałam ciche pukanie. Nie miałam ochoty rozmawiać teraz z Justinem, ale gdy się odwróciłam i zobaczyłam Maggy, ucieszyłam się. Wsparłam się na rękach by podnieść się i usiąść, gdy przyjaciółka znalazła się na łóżku obok mnie.
-Jezu, Chloe,  jak ja za Tobą tęskniłam. Jesteś taka mizerna.
-Nie mogłam się doczekać.
Przyjaciółka przytuliła mnie a ja z chęcią odwzajemniłam uścisk. Co do ostatniej części zdania, nie chciałam się do niej odnosić. Słyszałam to dwa razy dziennie, od kilku dni. Maggy położyła się obok mnie, wpatrując się we mnie dokładnie, z współczuciem w oczach. Ja też się położyłam, wkładając dłonie pod poduszkę i podciągając nogi pod brzuch.
-Jak się czujesz?
Fizycznie czułam się coraz lepiej, nie mogłam narzekać. Ale psychicznie miałam już dość dosłownie wszystkiego. A najbardziej sprzeczek z Justinem. Tak bardzo miałam mu za złe, że mnie okłamał. Zdałam sobie sprawę, że jego przeszłość rzeczywiście nie była kolorowa, ale on sam przykładał do tego rękę. Nie rozumiałam w jakim celu pchał się w narkotyki, ale czym mocniej się w to zagłębiałam, tym bardziej byłam na niego zła. Zastanawiałam się też jak to możliwe, że niby zmieniłam tak jego życie? Tak nagle przestał pakować się w kłopoty, nie licząc tutaj Brada, miałam bardziej na myśli na przykład bójki. Przez chwilę przyszło mi na myśl, że znów mnie okłamał i nadal w tym siedzi, ale pośpiesznie odrzuciłam od siebie tą myśl.  Nie odpowiedziałam Maggy, pokiwałam tylko głową, że jest okej. Przyjaciółka pogłaskała mnie po policzku, a mi poleciała łza. Zamrugałam szybko powiekami, nie chciałam przy niej płakać, ale nie chciałam też w sobie już nic dusić.
-Eeej, co się dzieję, Chloe?
Maggy przysunęła się i mnie przytuliła. Byłam wdzięczna, że jest tu teraz ze mną. W sumie nie miałam ochoty widzieć się dzisiaj z nikim, oprócz jej.
-Nic, po prostu pokłóciłam się z Justinem. Nic wielkiego.
-Był bez humoru, racja. Ale to na pewno nic poważnego?
Pociągnęłam nosem, wycierając łzy. Nie chciałam już płakać.
-Nie wiem. Pewnie zaraz mi przejdzie. Ale potrzebowałam Cię tutaj.
-To jestem.
Uśmiechnęła się pocieszając mnie.
-Masz ochotę na coś słodkiego? Może lody?
-Justin powinien coś mieć.
Najchętniej zjadłabym całe opakowanie. Albo dwa, jeśli po tym miałoby mi przejść. Nienawidziłam się kłócić z Justinem, ale w tym przypadku złość kierowała mną bardziej. Potrzebowałam może trochę czasu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jemu w tej całej sytuacji też nie było za łatwo, obwiniał za to co się stało siebie, ale to siedziało we mnie. Wiedziałam, że muszę to przeczekać. Leżałyśmy z Maggy i jadłyśmy plotkując. W większości to ona przemawiała, dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy. Zaniepokoiło mnie jednak to, że Nathan ciągle wydzwaniał do niej, wypytując się o to, jak ja się czuję. Nawet dwa razy dziennie. Temat Nathana, to też nie był łatwy temat. Jeśli chodziło o Justina, i ich podejście do siebie. Dowiedziałam się, że nawet Luke był w szpitalu, ale spałam po lekach. Justin najwidoczniej nie miał zamiaru mi o tym powiedzieć. Jednak najgorszą rzeczą jaka była z tego wszystkiego to myśl o Macku.. i co się z nim teraz dzieję. Czy wyszedł z tego w całości, czy raczej w kawałkach. Ale nie miałam zamiaru pytać o to Justina, ani w ogóle rozmawiać o nim, Justin by się chyba wściekł. Nie to, że broniłam Macka, oczywiście, że nie. I byłam Justinowi bardzo wdzięczna, ale domyślając się, to nie oberwał pewnie za lekko. Wiedziałam, że Justin umie się dobrze bić, a przez pamięć przemykało mi wspomnienie krwi widzianej przez mgłę. Krwi Macka. Wzdrygnęłam się na to wspomnienie, i pomyślałam w jakim celu się nad tym zastanawiam. Gdybym go teraz zobaczyła pewnie sama bym mu przywaliła w twarz. Zaczynała mnie boleć głowa. Przeszkadzało mi światło i hałas włączonego telewizora. Chciałam zostać sama.

***

Zastanawiam się jak długo to będzie jeszcze trwać. Chciałabym wrócić już do normalnego życia, zrobić coś ze sobą. Leżałam w łóżku gotowa do spania już od godziny. Wpatrywałam się bez wyrazu w jasną ścianę przede mną, leżąc na skraju wielkiego łóżka. Jakby odizolowana od reszty pokoju. Jedyne co robiłam to oddychanie i mruganie powiekami. Podniosłam się, by wyłączyć lampkę, gdy Justin wszedł do pokoju, opuszczając łazienkę. Przybrałam poprzednia pozycję, naciągając tylko bardziej kołdrę. Wpakowałam ręce po poduszkę, zamykając oczy. Poczułam uginający się materac, gdy Justin się położył. Zgasił swoją lampkę i ułożył się w końcu, wiercąc się przed tym. Panowała cisza. Wiedziałam, że nie ma zamiaru jeszcze iść spać, ale nie odzywał się. Otworzyłam oczy, przyglądając się ciemności. Pomyślałam, że chciałabym być w zupełnie innym miejscu. Gdzieś, gdzie jest ciepło i cały dzień świeci słońce. Miejsce, gdzie przy wejściu zostawiasz wszystkie swoje problemy. Muszą poczekać, to ty jesteś ważniejsza.
-Śpisz?
Drgnęłam w reakcji na jego miękki, ale lekko speszony z nutką strachu głos. Nie odpowiedziałam, zamknęłam tylko oczy, oddychając spokojniej. Poczułam jak się przybliża. Pocałował mnie w skroń i położył rękę na mojej talii. Nie chciałam tego. To znaczy chciałam, i to bardzo. Ale wolałam to przeczekać, musiał wiedzieć, że jestem na niego zła, że to co zrobił nie było w porządku. Pierwszy raz poczułam do niego taką złość. Żal. Odsunęłam się lekko, sugerując, że ma się ode mnie odsunąć.
-Jestem zmęczona. Zostaw, mnie proszę.
-Chloe, nie rób mi tego. Nie zachowuj się tak.
Czułam jak zły napływają mi do oczu. Chciałam odgonić  od siebie wszystkie złe odczucia, i sama się do niego przytulić. Ale to było silniejsze ode mnie. Odsunął się ode mnie a ja poczułam pustkę. Byłam tak cholernie pomiędzy czymś a czymś, i nie do końca wiedziałam co to. Nie lubiłam tego uczucia.
-Nie chciałem Cię okłamać. Nie chciałem Cię martwić. I wracać do tego. Bo z tym skończyłem, naprawdę skończyłem. Chciałem zamknąć ten rozdział. Znasz mnie przecież, wiesz jaki jestem. Proszę Cię pozwól mi się do Ciebie zbliżyć.
Nie odpowiadałam. Ale każde jego słowo dokładnie trawiłam. Z jednej strony rozumiałam go, ale z drugiej zastanawiałam się dlaczego. Zacisnęłam powieki, gdy poczułam, że znów mnie dotyka. Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Nie zaprzeczyłam, więc pewniej mnie objął. Moje ręce nadal tkwiły pod poduszką, nie wyrażałam żadnych zauważalnych dla niego emocji. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Kocham Cię, Chloe.
Zamknęłam oczy, gdy po skroni zleciała mi łza. Już ich nie otwierałam, chciałam zasnąć.

***

Siedziałam w kuchni i mieszałam łyżeczką w kubku z kakaem. Było już zimne, a ja zrobiłam prawie dziurę od tego mieszania. Bolała mnie głowa, i ogólnie nie miałam w sobie jakoś siły do życia. Chciałabym, żeby było tak jak dawniej, jak jeszcze miesiąc temu. Wszystko było inne, a puki co, to nie mogłam uleżeć spokojnie w łóżku. Choć tu było mniej wygodnie i zimniej niż w pachnącej pościeli Justina, nie chciałam go obudzić, stale się wiercąc. Miałam dosyć już samej siebie, od kiedy ja zaczęłam tak marudzić?  Musiałam to zmienić. Podskoczyłam lekko na krześle, gdy usłyszałam głos Justina. Przestraszyłam się, chociaż sama nie wiem czego.
-Jest wcześnie, dlaczego nie śpisz?
Poprawiłam się na krześle, odkładając łyżeczkę. Wzięłam kubek w obie ręce, tak jakbym chciała się ogrzać ciepłem kubka. Ale nie miałam już na co liczyć. Justin spuścił wzrok, zrezygnowany wchodząc w głąb kuchni, gdy zauważył, że od wczoraj między nami za dużo się nie zmieniło.
-Jadłaś coś?
Pokiwałam twierdząco głową.
-Powinniśmy niedługo jechać na kontrolę, i porozmawiać z policjantem.
Wydawało mi się, że szukał tematu, na który będziemy musieli porozmawiać. Jakby chciał, żebym powiedziała cokolwiek. Chwyciłam odruchowo za kule oparte o krzesło obok. Justin zamarł przy lodówce, przyglądając mi się.
-Nie mam ochoty o tym teraz rozmawiać. Ani z tobą, ani z żadnym policjantem.
-Dobrze, nie będę poruszał na razie tego tematu.
Zamknął lodówkę i oparł się o drugi koniec baru śniadaniowego, przyglądając mi się.
-Może porobimy dziś coś fajnego. Chcesz gdzieś wyjść? Możemy też zostać w domu. Wypożyczę film, jeśli chcesz, możemy..
-Chyba jednak pójdę się jeszcze położyć.
Przerwałam mu wstając z krzesła. Usłyszałam, że rzucił czymś na kredensie, ale nie odwróciłam się. Zamknęłam tylko oczy w reakcji na hałas. Nie zdążyłam przejść trzech kroków a trzasnął drzwiczkami od szafki. Przystanęłam, a Justin nie patrząc na mnie ruszył do salonu. Znów chciało mi się płakać. Miałam tego po dziurki w nosie. Chciałam wrócić do siebie do domu.

***

Siedziałam na łóżku i układałam swoje koszulki. I sama nie wiedziałam, czy mam zamiar się spakować, czy zostać. Podniosłam wzrok, gdy usłyszałam otwierające się drzwi.
-Chloe, musimy..
Przerwał w połowie zdania, przyglądając się temu co robię. Spojrzał na mnie z poważną i złą miną.
-Co Ty robisz?
Odłożyłam ubrania, które miałam na kolanach i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Justin nadal stał przy drzwiach.
-Pomyślałam, że.. lepiej będzie jak wrócę do siebie.
Niepewnie podniosłam na niego wzrok. Justin zmarszczył brwi, kiwając przecząco głową. Nie docierało do niego to co mówię.
-Lepiej?
Zapytał zdenerwowany, szybkim krokiem podchodząc do mnie. Kucnął przede mną, biorąc w swoje dłonie moje. Ścisnął je mocno, patrząc na mnie. W końcu na niego spojrzałam.
-Musimy porozmawiać. Czy tego chcesz czy nie, musisz mnie przynajmniej posłuchać.
-Justin..
-Nie. Posłuchaj mnie.
Spuściłam wzrok, ale szybko z powrotem na niego spojrzałam. Ledwo widzialnie pokiwałam głową, że zgadzam się.
-Nie powiedziałem Ci wtedy prawdy. Ale tylko dlatego, żeby Cię nie martwić. Nie dlatego, bo nie chciałem być z Tobą szczery i było mi to obojętne. Dlatego, że wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że to tak się potoczy. Nie chciałem mieszać Cię w moje problemy z Bradem. Twierdziłem, że to przeszłość, i nie będzie już miała wpływu na moje dalsze życie.
-Chciałam wiedzieć..
-Ale ja nie chciałem Cię tym zamartwiać.
Przerwał mi. Chciałam jednak powiedzieć coś więcej.
-Ale ja chciałam być w tym z Tobą. Jestem i nadal chce być. Twoje problemy, to także moje problemy. Pamiętasz jak mi to mówiłeś?
Spojrzał na mnie bardziej łagodnie. Był spokojniejszy.
-To są twoje słowa. Obiecałam Ci to, a ty powinieneś być taki sam wobec mnie. Dlaczego musiałam dowiedzieć się tego właśnie od niego?
-Znasz całą resztę.
-Nie powiedziałeś mi, że Luke był w szpitalu. Kilka razy..
-Chloe, proszę Cię, daj z nim spokój.
Zabrałam od niego swoje ręce. Nie miałam co z nimi zrobić więc zaczęłam bawić się wisiorkiem na szyi. Justin spojrzał na niego, i lekko się uśmiechnął w zamyśleniu.
-Pamiętasz co miało oznaczać to serce?
Wyciągnęłam je przed siebie, przyglądając się dwóm połówką, różnej wielkości.
-Jesteś tą.
Wskazałam na tą większą. Tak było. To on miał mnie chronić. Dotarło do mnie nagle, że Justin taki już jest. Zazdrosny, i się nie zmieni. Ale zazdrosny, bo mnie kocha. Rzeczywiście robi to wszystko po to, by mnie chronić. Chociaż nie zawsze może się to udać. Na to co zrobił Brad nie mógł mieć wpływu, a wiedziałam, że się obwinia. Nie powinien być teraz sam.
-I zawsze nią będę.
Po policzku spłynęła mi łza, ale szybko ją wytarłam. Jakbym chciała, żeby Justin nie zauważył. Ale było to nie możliwe. Przetarł mój policzek, gdy słynęły po nim kolejne.
-Nienawidzę, gdy płaczesz. Nie chcę, żebyś miała do tego powody. Dlaczego ostatnio twoje oczy ciągle są smutne?
Zamknęłam je. Justin przejechał kciukiem po moim policzku. Poczułam jego oddech na mojej skórze. A po chwili usta przy moich. Otworzyłam je lekko i pocałowałam Justina. Poczułam w tym pocałunku ból. Coś, czego nie chciałam czuć. Odsunęłam się i zmusiłam do lekkiego uśmiechu.  Widziałam jak ulga maluje się na jego twarzy coraz wyraźniej. Nasze usta połączyły się w krótkim pocałunku jeszcze raz. Oparł swoje czoło o moje, głęboko oddychając. Moje życie było na maxa zwariowane.
______________________________
czytasz = komentujesz :)
mam nadzieję misie, że się rozdział podobał :) 
zapraszam skarby na mojego aska <3

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam jak przekazujesz tyle emocji i zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem 😍😘 Czekam z niecierpliwością na następny 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twojego bloga
    Pisz tsk dalej ale żeby się mniej kocili choć w 2 rozdz pod rząd

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ����
    Pisz dalej bo idzie Ci to fantastycznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3 Czekam nn

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy