10 lipca 2015

Rozdzial 2

Przeczytałeś - Bardzo proszę zostaw komentarz! :)

Czułam jak moim płucom brakuje już tlenu. Zatrzymałam się i siadłam na ławeczce w parku, wpatrując się jak życie zaczyna się budzić. Obserwowałam jak starsza pani idzie z pieskiem na poranny spacer, mama odprowadza dzieci do szkoły, a młoda para idzie razem a ręce. Nie miałam nawet siły wyjmować z uszu słuchawek, w półtorej minuty wlałam w siebie całą butelkę wody. Pogoda była naprawdę ładna, nie chciało się siedzieć w domu, słońce bezlitośnie wdzierało się przez zasłony do wnętrza pokoju. Marzyłam już o prysznicu, więc niechętnie podniosłam się z ławki i ruszyłam w stronę powrotną. Lubiłam biegać, ale warunkiem była muzyka w uszach. Dużo wtedy myślałam, czasami nawet za dużo. Zastanawiałam się co słychać u rodziców w Londynie, jak sobie radzą i czy dalej sprzeczają się o dziecinnie głupie rzeczy. Martwił mnie casting i już nie mogłam się doczekać, kiedy dostanę jakąkolwiek odpowiedź. A przede wszystkim zastanawiało mnie co takiego robi Maggy, że jeszcze do mnie nie oddzwoniła, zaczynałam się martwić, Mogłaby włączyć ten cholerny telefon, nie zamieniłyśmy słowa od tego wyścigu, mogłaby dać znać, że żyje! Wyścig, właśnie… a raczej Justin. Denerwujące jest to, że od rana nie mam o kim myśleć tylko o nim. Dlaczego? O to jest pytanie. Chyba po prostu zrobiło mi się go żal, zrobił się smutny. Chyba wcale nie powinnam się odzywać, tylko po prostu podziękować za pomoc. Nagle usłyszałam swoje imię. Ściągnęłam jedną słuchawkę dalej biegnąc. Odwróciłam się, żeby się upewnić, ale w tym momencie usłyszałam głośny pisk hamujących opon.
-Chloe!
Poczułam na swoim ramieniu dłoń, która szybko odciągnęła mnie od jezdni.
-Nic Ci nie jest!?
Justin wpatrywał się we mnie ze strachem w oczach. Mrugnęłam kilka razy, żeby uświadomić sobie co się dzieje. Mężczyzna z samochodu szybko z niego wyskoczył.
- Przepraszam, nie chciałem… wyskoczyła mi pani przed maskę..
Justin dalej się we mnie wpatrywał czekając na odpowiedź. Szybko pokiwałam mu przecząco głową.
-Nic jej nie jest. Niech pan lepiej patrzy jak jeździ! Kto panu prawo jazdy dał?!
Mężczyzna wsiadł do auta i odjechał cały czas patrząc w naszym kierunku.
-Ty akurat jeździsz dużo gorzej. Chciałeś raczej zapytać kto tobie dał prawo jazdy..?Nakrzyczał na przestraszonego faceta a sam jeździ, jak jeździ.. Blondyn przymrużył oczy, a jego kąciki ust podniosły się, pokręcił głową z niedowierzania.
-Widzę, że rzeczywiście nic Ci nie jest. Nadal gadasz trochę za dużo. Mimo wszystko jeździ jak palant, prawie by Cię rozjechał.
-Na prawdę przepraszam nie wiem jak to się stało.
Zawinęłam słuchawki wokół telefonu, nawet nie pauzując muzyki.
-Odprowadzę Cię.
Powiedział dość stanowczo i ruszył w stronę, w którą biegłam, ruszyłam za nim.
-To trochę daleko. Nie trzeba, sama sobie poradzę.
Spojrzał pytającym wzrokiem ale wcale nie zamierzał mnie posłuchać. 
– To znaczy, że od wczoraj ja pakuję się w kłopoty, a Ty mnie z nich wyciągasz? 
Blondyn uśmiechnął się i zwolnił trochę tempa.
-Przestań pakować się w kłopoty, tak będzie chyba lepiej i dla mnie i przede wszystkim dla Ciebie. Biegasz? 
Spojrzał na mnie a ja automatycznie złapałam się za roztarganego koczka. Wyglądałam pewnie jak sto nieszczęść. Zasapana, zaczerwieniona  i w koszmarnej fryzurze.
-Przestań. I tak wyglądasz ślicznie.
Okej, zawstydził mnie. Nie rozumiałam czego chce i co tu robi.
-Skąd się tu nagle wziąłeś?
-Miałem coś do załatwienia niedaleko.
-To teraz będziemy na siebie wpadać?
- Raczej dalej będziesz pakować się z kłopoty, a ja..
-Rozumiem..
Przerwałam mu, bo dobrze wiedziałam co powie. Ale przyszło mi na myśl, że skoro już jest to wypytam go o Maggy, on na pewno coś wie.
-Rozmawiałeś z Dylanem? Maggy nie dała jeszcze znać, że wszystko okej, lub że nie..
-Ma wyłączony telefon. Nie masz się o co martwić, pewnie są teraz razem i odsypiają nie przespaną noc.
Powiedział to tak jakby był tego pewien i jakby było to normalne. Doszliśmy właśnie do mojego domu, więc zatrzymałam się.
-Hmm, tu mieszkam.
Justin zatrzymał się i niepewnie na mnie spojrzał.
-Mieszkasz z Samem?
-To mój brat.
Uśmiechnął się i wydawało mi się, że poczuł ulgę, choć nie wiem jaki był tego powód. Czułam, że nasza relacja w ogóle jest jakaś inna.. nie rozmawiałam z nim jak z każdym innym znajomym. Nad nami musiało coś wisieć, denerwowałam się gdy rozmawialiśmy i często nagle nie wiedziałam co mam powiedzieć, i każde słowo, które przychodziło mi na myśl nie było zbyt odpowiednie. No i także w tym przypadku nie wiedziałam co powiedzieć, więc niepewnie podniosłam rękę w geście pożegnania.
-Czekaj! Dziś jest impreza u Dylana, przyjdź z Maggy. Zależy mi.
Swoją uwagę stu procentowo skupił na moich oczach. Czułam przez to, że to naprawdę ma dla niego jakieś znaczenie, chciałam się zgodzić, ale spuściłam wzrok.
-Em, dobrze. Porozmawiam z Maggy.
Uśmiechnął się a ja odwzajemniając gest odwróciłam się, by po chwili znaleźć się w domu, nie miałam odwagi odwrócić się, by wiedzieć czy on się odwrócił. Gdy tylko odłożyłam telefon na stół, zaczął wibrować.
-Tak, słucham?
-Dzień dobry. My w sprawie castingu- serce zaczęło mi bić nagle dwa razy szybciej- sprawdzaliśmy dokumenty i zauważyliśmy jakieś niejasności. Nie jest to żadna poważna sprawa, ale bardzo prosilibyśmy, żeby zjawiła się pani u nas w studio, żeby wprowadzić poprawki. Jutro na 11?
-Tak. Tak, oczywiście. Będę na pewno.
-W takim razie do zobaczenia.
-Dziękuję, do widzenia. 
W sumie dobrze, że jutro tam, pójdę, może dowiem się czegoś więcej, tak strasznie mi zależało. Sama nie było w domu a ja postanowiłam wziąć prysznic.

***

Zimny prysznic był najlepszym pomysłem, niczego więcej nie było mi potrzeba. Jak zawsze pod prysznicem podejmowałam najważniejsze decyzje w ciągu dnia, tak i teraz zdecydowałam, że pójdę na imprezę. Oczywiście, jeżeli Maggy tez się tam wybiera. Zdjęłam z głowy ręcznik i zebrałam włosy z twarzy na bok. W tej samej chwili zauważyłam przed okno, że samochód, którego nie znam, właśnie zatrzymał się pod moim domem. Gdy zobaczyłam, że wysiada z niego Maggy, bez zastanowienia ruszyłam do drzwi, nie zwracałam uwagi na to, że jestem w zbyt krótkim szlafroku. Gdy tylko Maggy mnie zauważyła zaczęła do mnie machać, ze strony kierowcy wyszedł także Dylan.
-Hej!
Krzyknęli oby dwoje
-Hej.
Gdy staneliśmy naprzeciwko siebie pierwszy odezwał się Dylan.
-Chloe, jak już mam okazję, to.. robię imprezkę, wpadniesz?
-Właśnie, Chloe!
Wtrąciła Maggy z nadzieją w głosie.
-Ehm, jasne, dzięki za zaproszenie.
-Ooo to super. To do zobaczenia. Na razie mała.
Dylan pocałował Maggy, a ta całkowicie zatraciła się w pocałunku. Oby dwoje zapomnieli chyba, że stoję niecałe dwa metry dalej. Gdy w końcu odessali się od siebie, Dylan wsiadł do auta i odjechał, oby dwie obserwowałyśmy każdy jego ruch, gdy zniknął nam z pola widzenia złapałam Maggy za rękę i bez słowa zaciągnęłam do środka. Zatrzasnęłam drzwi i poszłam do kuchni, nie patrząc czy dziewczyna idzie za mną.
-Gdzieś Ty do cholery była? Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego jak ja się martwiłam?
-Wiem, przepraszam. Rozładował mi się telefon, aa..
Nie dałam jej dokończyć, byłam na nią taka zła, że miałam ochotę jej nawtykać.
-To nie zmienia faktu, że prawie oszalałam. Znikasz nagle w takich okolicznościach, a przez moja głowę przelatuje tysiące różnych przerażających myśli!
-Byłam z Dylanem. Wszystko było okey, ja też się martwiłam. Ale Dylan zapewniał mnie, że Justin jest z Tobą.
-Co?
Co to miało znaczyć, że był pewien..
-Dylan mówił, że widział jak Justin na Ciebie patrzył. Wtedy, przed wyścigiem.  Dylan zauważył też wtedy Brada.
-Kto to?
-Nie wiem. Sama zapytaj. Idziemy dziś na tę imprezę prawda? Założysz sukienkę tak krótką jak ten szlafroczek i Justin jest twój.

***

Siedziałam na kanapie z  Britney. To siostra Dylana, była naprawdę miła, rozmawiałyśmy i sączyłyśmy drinka. Maggy i Dylan obściskiwali się obok. Nigdzie nie widziałam Justina, ale nie chciałam pytać ani Britney, ani Dylana. Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Zatańczysz?
-Jasne. 
Uśmiechnęłam się i złapałam za dłoń, którą wyciągał w moim kierunku. Ubrana byłam w czarną sukienkę i wysokie buty. Nie często w takich chodzę, ale Maggy przekonywała mnie, że te idealnie będą mi pasować. Włosy ułożyłam w lekkie fale i nałożyłam na rzęsy tusz. Gdy tylko znaleźliśmy się na środku dużego salonu, chłopak od razu obkręcił mnie i przechylił do tyłu. Miał piękny uśmiech i był przystojny.
-Jesteś tu nowa?
Przybliżył się do mnie trochę zbyt blisko pod pretekstem głośnej muzyki.
-Przeprowadziłam się tutaj jakieś trzy tygodnie temu.
-Masz tu kogoś?
-Mieszkam tu z bratem.
-Nie pytam o brata.
Poczułam nagle jego usta na skroni. Odsunęłam się i poczułam nagle jak mocno czuć od niego alkohol. Jego ręka na moich plecach nagle niebezpiecznie zaczęła się zsuwać.
-Przepraszam, ale chyba kręci mi się w głowie. Musze usiąść. 
Chciałam jak najszybciej się znaleźć poza jego zasięgiem, ale moje komunikaty nie za bardzo do niego trafiały.
-Kyle.
Obydwoje odwróciliśmy się i zauważyłam Justina- Odbijamy- chłopak niechętnie mnie puścił, domyślałam się, że pewnie wie, że nie ma co z nim dyskutować. Nie daj Boże jeszcze on dostał by w nos w takich okolicznościach. Uśmiechnął się sam do siebie, bo wiedział, że ratuje mnie po raz już trzeci. Nawet w wysokich butach byłam odrobinkę zbyt niska, więc jak mogłam wyciągnęłam się, by sięgnąć do jego twarzy
-Dziękuję.
Powiedziałam mu na ucho, a Justin uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Dlaczego przyciągasz samych palantów.
-Ciebie też?
Spojrzałam na niego zduszając śmiech, gdy przypomniało mi się, że nazwałam go w samochodzie palantem.
-Masz też nie wyparzoną buzie.
-Nie jesteś do tego przyzwyczajony?
Przygryzł dolną wargę, żeby się nie śmiać. Powoli mnie obrócił, i gdy byłam tyłem do niego nachylił się, żeby mi coś powiedzieć.
-Może właśnie dlatego mnie zaciekawiłaś.
Wróciłam na swoje miejsce a Justin objął mnie w tali. W jego ramionach czułam się całkiem inaczej niż w ramionach tamtego chłopaka. Byłam pewna, że mimo wszystko jestem bezpieczna, i nie da mi zrobić krzywdy. Zastanawiałam się jak to możliwe, że czuję to po tak krótkim czasie.
-Chcesz wyjść na zewnątrz?
Pokiwałam twierdząco głową, a Justin złapał za moją dłoń, żeby nie zgubić mnie wydostając się przez tłum. Oby dwoje wzięliśmy drinki i wyszliśmy do ogrodu, na dworze było już ciemno, dookoła paliły się ogrodowe lampki. Usiedliśmy na bujanej ławce, a ja zaczęłam jeździć palcem po krawędzi szklanki.
-To skoro będziemy teraz na siebie wpadać, i mam za zadanie wyciągać Cię z problemów, to muszę coś o tobie wiedzieć.
Nie miałam nic przeciwko, że mam mu o sobie mówić, to pewnie zasługa drinków, które wypiłam już dzisiejszego wieczoru.
-Mam straaasznie nudne życie. Przeprowadzka tutaj, to jakby rozpoczęcie nowego etapu, i tego się trzymam. Od zawsze zajmowałam się tańcem, tutaj zamierzam to kontynuować.
-Noo, muszę przyznać, że ruszasz to Ty się świetnie. 
Lekko zawstydzona upiłam łyk zimnego napoju.
- A Ty?
-Mam warsztat, przy samochodach potrafię spędzać całe godziny.
-Ten na wyścigi to tez twoja robota?
-Oczywiście. Samowi tez prawisz takie kazania?
-Nie rozumiem.
Co Sam ma z tym wspólnego?
-Nie wiesz? No w sumie to chyba już z tym skończył. Ashley mu tego zabroniła. Każda kobieta tak ma? 
Nie miałam zielonego pojęcia, że Sam się ścigał. Zauważyłam, że się zmienił, nie jest taki jak kiedyś, to pewnie przez Ash. Teraz jest taki radosny i szczęśliwy.
-To jest niebezpieczne. Zresztą już to mówiłam. To chyba normalne. W sumie twoja dziewczyna myśli inaczej..
-Nie jestem z Susan, już Ci mówiłem.
-W takim razie co to miało znaczyć?
Byłam pewna, ze doskonale wie, że chodzi mi o ten pocałunek. Pokręcił głową i przymrużył oczy.
-Nigdy nie byłem w prawdziwym związku. 
Rozsiadł się wygodniej popijając drinka. Zaciekawiło mnie, więc siadłam bokiem do niego opierając się łokciem o oparcie ławki. Zrozumiał, że chcę dowiedzieć się czegoś więcej.
-Nigdy nie ustaliliśmy tego, że razem jesteśmy, nigdy żadną o to nie zapytałem. To takie związki bez zobowiązań. 
Spojrzał na mnie czekając aż powiem cokolwiek. Ja po prostu słuchałam a Justin popatrzył mi w oczy
-Nigdy nie powiedziałem  żadnej, że ją kocham.
-Dlaczego?
Zapytałam niepewnie i ciszej niż zamierzałam.
-Bo nigdy żadnej nie kochałem. 
Zrobiło się dziwnie, miałam wrażenie, że chciałby znaleźć kogoś, na kim będzie mu zależało i odwrotnie, nie wiedziałam co było powodem jego zwierzeń, ale domyślałam się, że alkohol. 
–Może teraz coś o Tobie. 
Uśmiechnął się próbując przestać zastanawiać się tak dogłębnie nad swoim życiem.
-Nie mam nikogo, jeśli o to chodzi.
-Domyślam się.
Łobuzersko się uśmiechnął a ja walnęłam go w ramie. To był cios poniżej pasa.
-Co to miało znaczyć?!
Udawałam oburzoną, w sumie taka byłam. On naprawdę był palantem, i dupkiem.
-Chodzi o to, że nie musiałbym Cię ratować. Robiłby to ktoś inny, a mi.. całkiem się to spodobało. 
I znowu robiło się poważnie i niezręcznie.
-Chyba musze już iść. Mam jutro spotkanie w sprawie castingu tanecznego. 
Wstałam z ławki a Justin poszedł szybko w moje ślady.
-Odprowadzę Cię. 
Odstawił szklankę i ruszył za mną w kierunku drzwi wejściowych.
-Ehm, zabiorę tylko torebkę i powiem Maggy. 
Weszłam do środka ale nigdzie nie mogłam znaleźć Maggy,ani Dylana, znowu…
-Britney, dasz znać Maggy, że poszłam do domu? I że nie musi się martwić.
-Nie zostaniesz dłużej?
-Przepraszam.
Uśmiechnęłam się i łapiąc torebkę wyszłam na zewnątrz. Szliśmy prawie środkiem ulicy oświetlanej tylko przez lampy. Dookoła było zaskakująco spokojnie.
-Kto to jest Brad?
Przypomniało mi się, jak Maggy dziś o nim wspomniała. Justin spojrzał na mnie zaskoczony.
-Dlaczego pytasz?
-Po prostu.
-To ten kutas, który przystawiał się do Ciebie po wyścigach.
-Znasz go?
-Tak, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać. 
Powiedział zbyt stanowczym tonem, żeby z nim dyskutować.
-Dlaczego akurat takie hobby?
Próbowałam zmienić temat, wiedziałam, że ten jest trafiony.
-Kocham adrenalinę
-To jednak jest coś co kochasz.
Justin zaśmiał się i pokręcił głową.
-Pewnie nie zdajesz sobie nawet sprawy, jak bardzo jesteś zaskakująca.
-A Ty pewnie zdajesz sobie sprawę jaki jesteś przemądrzały, pewny siebie i arogancki...
I przystojny.
-...dupek.
-To dlaczego nie możesz mi się oprzeć?
-Słucham?
-Widzę, że się denerwujesz i zawstydzasz, ale i tak chcesz ze mną przebywać, i nawet nie zaprzeczaj. Nie mogłabyś sobie wybaczyć, gdybyś dziś nie przyszła. Mam racje? Mimo wszystko i tak pociągają cię takie dupki.
-Czego ode mnie chcesz?
Zatrzymałam się, a Justin poszedł w moje ślady. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy.
-Nie wiem. Po prostu nie wiem. Nie znam tego.
-To się źle skończy..
-Po prostu otwórz się i daj mi Cię lepiej poznać. Nie chcę tracić tego kontaktu/
Ale chodzi o to, że ja tez nie chcę. Justin ma rację… 
- Po za tym, cały dzisiejszy wieczór dusiłem to w sobie, ale muszę to powiedzieć.
Przełknęłam ciężko ślinę, zastanawiałam się czego mam się spodziewać. 
– Ta sukienka.. Wyglądasz w niej..
Zaśmiałam się i ruszyłam z miejsca, nawet nie zdałam sobie sprawy, że staliśmy tak dobre kilka minut. Justin też się zaśmiał, potrafił tak nagle wywołać u mnie uśmiech, i zmienić sytuację.
-Ta koszula też jest niezła.
Próbowałam być poważna, ale coś nie bardzo mi wychodziło.
-Cieszę się, że to doceniasz.
Nawet nie zauważyłam kiedy  znaleźliśmy się pod moim domem, już drugi raz dzisiejszego dnia.
-Daj mi na chwilę swój telefon.
-Co?
-No daj.
Wygrzebałam z torebki komórkę i dałam ją Justinowi. Po chwili jego komórka zaczęła wibrować. Oddał mi moją i przybliżył się znacznie blisko. Zabrakło mi powietrza, moje płuca zaczęły szybciej przetaczać tlen. Położył dłoń na moim policzku i przejechał kciukiem po mojej wardze. Zamarłam i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić Justin zacisnął usta jakby chciał się powstrzymać. Pocałował mnie w czoło i odrobinę się ode mnie odsunął.
-Dobranoc.
Powiedział całkiem mnie puszczając.
-Dobranoc,
Mimo, że właśnie się żegnaliśmy i powinnam iść do domu, ja nadal stałam w tym samym miejscu. Justin uśmiechnął się a ja zaczesałam kosmyk włosów za ucho. Odwzajemniłam uśmiech i szybko ruszyłam w kierunku drzwi. Tym razem stać mnie było na to, żeby się odwrócić. Justin obserwował każdy mój ruch. Pomachałam mu i szybko weszłam do środka. Zdążyłam tylko zdjąć buty a mój telefon zaczął wibrować. Odebrałam, ale nie odezwałam się. Po chwili przerwy to Justin pierwszy coś powiedział.
-Tylko sprawdzam, czy na pewno wszystko w porządku.
-Przecież widziałeś jak wchodzę do domu.
-Noo, z Tobą to bywa różnie. Nie zdziwiłbym się gdybyś zdążyła już coś narozrabiać.
-A mówiłeś, ze to ja nie mogę się powstrzymać.
Nie odpowiadał ale czułam , że uśmiecha się na moje słowa sam do siebie.
-Dobranoc mała.
-Dobranoc.
 ________________________________________
NO I MAMY 2 :* STRASZNIE SIĘ CIESZE I STRASZNIE DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE, KTÓRE ZOSTAWILIŚCIE POD ROZDZIAŁEM PIERWSZYM. BYŁY TAK MIŁE, ŻE NIE MACIE NAWET POJĘCIA JAK BARDZO SIĘ DENERWOWAŁAM PISZĄC, A JESZCZE BARDZIEJ DODAJĄC TEN ROZDZIAŁ. TAK BARDZO NIE CHCIAŁABYM WAS ZAWIEŚĆ. 
PROSZĘ O ZOSTAWIENIE JAKIEGOKOLWIEK KOMENTARZA, ŻE SIĘ PODOBA, LUB ŻE NIE SPEŁNIŁAM OCZEKIWAĆ ;)
I POSTANOWIŁAM, ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE, GDY POD ROZDZIAŁEM POJAWI SIĘ 20 KOMENTARZY NIE LICZĄC MOICH ODPOWIEDZI :) A CO DO WYŚWIETLEŃ TO JESZCZE SIĘ ZASTANOWIĘ. NIE MACIE POJĘCIA ILE MAM POMYSŁÓW NA TO OPOWIADANIE, TYLKO MUSI SIĘ TO JAKOŚ ROZKRĘCIĆ JESZCZE TROSZKĘ I BĘDZIE OKEJ :) JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI DAJCIE ZNAĆ TUTAJ :)
JEŚLI CHCECIE SIĘ ZE MNĄ SKONTAKTOWAĆ, JAK NAJBARDZIEJ ZAPRASZAM NA MOJEGO 
lub


62 komentarze:

  1. A więc..... Opinia jest trochę monotonna, ale chyba oczywista ;) rozdział rewelacyjny, ale to jak i poprzedni :* super, że było dziś dużo Chloe i Justina *,* liczę, że będzie jeszcze więcej ❤ ciekawi mnie jakie będą okoliczności ich kolejnego spotkania ^^ ale okaże się w następnym rozdziale :)
    Więc jeszcze raz... Rozdział dobry i dalej życzę weny :* ilysm
    TT: @BizzleFap
    ask.fm: @kyylizzlemynizl

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest genialne ! Czekam ba następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie musisz sie martwić że zawiedziesz bo to co piszesz jest prawdziwą sztuką ! Nie przestawaj nigdy ! Twoje opowiadanie rak mnie wciągneło że jak bym miała taką książke to bym chyba w godzine ją pochłoneła 😊 ten rozdział jak zwykle genialny 💜 czekam z niecierpliwością na nastepny ! Do pracy ! 😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdał genialny:) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacja. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia i dużo, dużo weny. ;))) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaa kocham kocham ?:* Justin w tym opowiadaniu jest taki słodkiii :3 nie moge doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, nie zawiodłaś wcale tym rozdziałem! Może i się powtórzę, ale rozdział jest naprawdę świetnie napisany, a za tym idzie, że jest również i wciągający. Jednak sceny z Chloe i Justinem są bardzo słodkie, a Justin? Jest naprawdę kochanym i wspaniałym chłopakiem. Coś go ciągnie do Chloe, tak samo jak ją do niego.

    Czekam na następny :)
    @bizzilie

    OdpowiedzUsuń
  9. To dopiero drugi rozdział a ja już się zakochałam w tym opowiadaniu *_* Dawaj szybko następny ! Szybciutko !!

    OdpowiedzUsuń
  10. No, no nieźle :*
    Tylko mam proźbę, niech to nie będzie takie przewidywalne i łatwe, bo nie lubię zbytnio czegoś oczywistego, chociaż obie rzeczy dam rade przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku nawet nie wyobrażasz sobie jak pokochałam to opowiadanie a to dopiero 2 rozdział. Mam nadzieje że następny pojawi sie niedługo

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham to to jest takie kvjdfhdgvdiygiyd <3

    OdpowiedzUsuń
  13. no w końcu,zapraszam do mnie flamesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. jezu, to jest takie idealne adujhbfu
    i nie zawiodłaś, zajebiste jest x
    czekam na nn <3
    zapraszam do mnie
    impetuouspl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko! *.* Zakocham się w tym opowiadaniu. Strasznie podoba mi się to jak piszesz. Nie zawiodłaś w żadnym stopniu ;) Pisz, pisz kochanie ^^ Chcę jak najszybciej rozdział xD No, chyba nie tylko ja ;*** Życzę wenyyy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie piszesz, serio. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    Chciałabym oczywiście zaprosić do siebie -> http://evenwhenthenightchanges.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham !!!!! Kocham !!!! Kocham !!!! Oni jeszcze będą razem . Ja to wiem ;)
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham !!!!! Kocham !!!! Kocham !!!! Oni jeszcze będą razem . Ja to wiem ;)
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham !!!!! Kocham !!!! Kocham !!!! Oni jeszcze będą razem . Ja to wiem ;)
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział jak i całe to opowiadanie jest... nie wiem jak to określić... cudowne, wspaniałe, niesamowite :) nie wiem ale wiem, że już chcę kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  21. dopiero 2 rozdziały a ja już kocham to opowiadanie <3 <3 <3 czekam na kolejny rozdział i życzę dużo dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. woooah, to jest na prawdę świetnie, ! zaciekawiła mnie strasznie fabuła tej historii. Dopiero 2 rozdział, a już zapowiada się rewelacyjnie.. z niecierpliwością czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  24. Już pokochałam to opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń
  25. Super opowiadasz, masz mega potencjał :) Wiele pozytywnych wyrazów uznania ♥
    A teraz konstruktywna krytyka:
    • Czasem zdarzają Ci się błędy (literówki) przez które muszę cofnąć się do początku zdania, żeby zrozumieć.. ale to kwestia do poprawienia na spokojnie
    • Jak dla mnie (kogoś, kto słabo widzi) dałaś zbyt małą czcionkę i chwilami ciężko się czyta
    No to tyle. Liczę, że będzie lepiej i mimo wszystko obserwuję ♥
    Powodzenia i dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham Cię poprostu mam nadzieję że rozdział pojawi się szybko nie moge sie foczekac hah KOCHAM!!!! twoja czytelniczka :* * * *

    OdpowiedzUsuń
  27. Jejku świetny *.*
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  28. Jest cudowny<3 Czytam i czytam i po prostu uwielbiam to opowiadanie! Jestem wdzięczna za to, że je piszesz przynajmniej mam co czytać<3
    ask: @promisestory

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspaniały rozdział <3 Uwielbiam justina <3 Czekam na następny ,3

    OdpowiedzUsuń
  30. Super piszesz masz talent ��

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy