7 sierpnia 2015

Rozdzial 4

Justin złapał mnie za rękę i szybko przebiegliśmy na druga stronę ulicy. Taksówka odjechała a my znaleźliśmy się przed jakąś elegancką knajpką. Jus zaczął grzebać w kieszeni i po chwili wyciągnął z niej klucze.
-To twoje?-  zwątpiłam jednak gdy ujrzałam napis „ Jack’s bar” nad drzwiami.
-Dobrego znajomego. Ale wpadłem na pewien pomysł, był winien mi przysługę. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.- otworzył szklane drzwi i wskazał gestem dłoni, że mam pierwszeństwo. Uśmiechnęłam się i weszłam do środka, nawet fajnie bo na zewnątrz robiło się coraz chłodniej. Justin podszedł do baru i zaświecił światło. Kilka lampeczek wiszących nad blatem rozjaśniło trochę pomieszczenie. W dalszej części nadal było trochę ciemno. Ściany za barem były czerwone i cały ten kąt wydawał się być bardziej „odważny”.  Zdjęłam dżinsową kurteczkę, którą ubrałam do błękitnej zwiewnej sukienki a Justin szybko ją ode mnie odebrał, żeby zawiesić na oparciu krzesła.
-Jesteśmy tu tylko we dwoje, cały lokal jest do naszej dyspozycji.
-Co będziemy robić?- przeszłam wzdłuż blatu przecierając po nim ręką. Zastanawiałam się co takiego mógł wymyślić. Rozglądałam się po pomieszczeniu i miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu przyjdę. Naprawdę było tu uroczo.
-Wpadłem na coś.- Justin oparł się o blat po drugiej stronie i z lekkim uśmiechem na twarzy przyglądał mi się. Chciałam usiąść na wysokim krześle za barem ale Justin wyciągnął do mnie rękę. -Chodź- uśmiechnął się do mnie a ja wstałam i obeszłam krzesła, zaraz znalazłam się obok Justina. Oparłam się tyłem o blat i skrzyżowałam ręce na piersi. Chłopak podszedł do mnie i złapał w pasie. Podniósł mnie i znalazłam się na blacie, siedząc naprzeciwko jego twarzy. Szybko oparłam się rękoma, żeby zachować równowagę.
-Wyluzuj się. Nic się nie stanie, mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić.- uśmiechnął się i odwrócił by sięgnąć po jakąś chustkę. Stanął między moimi nogami i zwinnie złożył materiał. Poczułam się dziwnie gdy tak przede mną stał, ale wzięłam do siebie słowa Justina i odprężyłam się. Lubiłam go i wiedziałam, że to oczywiste, że nic mi nie zrobi. Postanowiłam, że tak jak powiedział będziemy się dobrze bawić. Justin odgarnął moje włosy do tyłu i przyłożył mi do oczu zawiniętą chustkę.
-Co Ty robisz?- nie spodziewałam się, że to po to, żeby zasłonić mi oczy. Nie miałam żadnego pomysłu na to co chciał robić. Po chwili widziałam już tylko ciemność.
-Zaczekaj chwilkę!- odszedł ode mnie a ja poczułam pustkę. Ciepło, które od niego biło dawało otuchy, a teraz czułam się całkiem sama. Usłyszałam nagle cicho lecącą muzykę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wygodniej rozsiadłam się na blacie. Oparłam ręce i bujając skrzyżowanymi w powietrzu nogami przysłuchiwałam się i muzyce, i krzątającemu się Justinowi. Słyszałam jak hałasuje gdzieś na zapleczu i jak co chwilę po cichu robi coś obok mnie.
-Próbujesz być romantyczny?- słyszałam jak po cichu się śmieje. Na ten dźwięk sama się zaśmiałam. Nie odpowiedział mi, ale po chwili zrobiło się cicho. Oprócz muzyki nie słyszałam nic. Wyprostowałam się i poczułam jego obecność tuż obok mnie. Nagle moje zmysły stały się bardziej wrażliwe, dokładniejsze i ciekawsze. Doskonale czułam jego perfumy. Pachniał cudownie i uwodzicielsko, co powodowało, że chyba się zaczerwieniłam przez myśli jakie zaczęły się tworzyć w mojej wyobraźni.
-Zabawimy się trochę.- poczułam nagle jego dłoń na moim kolanie i odruchowo ścisnęłam nogi, na jego słowa przestraszyłam się. – Chloe, nie chodzi mi o to!- sprostował szybko widząc moją reakcję. Przełknęłam ślinę a on sięgnął po coś, co leżało obok mnie.
-Otwórz buzie. – ściągnęłam brwi a Justin zaśmiał się. -No otwórz- rozchyliłam lekko usta i poczułam nagle na czubku języka smak winogrona. Uśmiechnęłam się i zaczęłam gryźć je razem z pestkami.
-Tego się nie spodziewałam.
-Smakuje?- pokiwałam głową, a chłopak szybko sięgnął po kolejne zielone kulki. Czułam jak materiał jego koszuli dotyka moich nadal mocno złączonych kolan. Gdy skończyłam jeść poczułam na ustach następny słodki owoc. To maliny. Usłyszałam jak Justin otwiera jakąś butelkę. Musi to być wino albo może szampan. Korek strzelił a Justin szybko nalał napój do szklanek. Myślałam, że będę tego musiała teraz próbować, ale słyszałam jak to on coś łyka.
-Otwórz- otworzyłam lekko usta i poczułam coś podłużnego. Ugryzłam i poczułam jak ostrość papryki pali mnie w język. Przyłożyłam do ust rękę i pomachałam odrzucająco głową. Justin zaśmiał się i słyszałam, że sięga po szklankę. Poczułam dreszcze jak usłyszałam ocierające się o blat szkło. Nienawidziłam tego dźwięku.
-Ostrożnie. Uważaj- poczułam na ustach zimne szkło. Ostrożnie otworzyłam usta a Justin przechylił jak się okazało kieliszek i napój wleciał mi do ust.
-Co to?- było nawet dobre, ale nigdy tego nie piłam.
-Białe wino. Smakuje Ci?
-Nigdy nie piłam. Ale jest dobre. – odstawił szklankę, a ja po chwili poczułam na ustach kolejny jak myślałam owoc. Zaczęłam gryźć i poczułam oliwki.
-Nienawidzę oliwek! -Otworzyłam usta a Justin podał mi chusteczkę. Wszystko na nią wyplułam a Justin zaczął się śmiać. Też się zaśmiałam, ale tak naprawdę to miałam ochotę zwymiotować. – Mogę pić?
-Jasne- Justin podał mi znowu to samo wino, ale ja szybko złapałam za kieliszek i trochę wina poleciało mi po szyi. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać a Justin szybko, chodź delikatnie wytarł napój.
-I tak będziesz się kleić-  śmiałam się, a ta cała zabawa nawet całkiem mi się podobała. –Dobra, otwieraj usta- wzięłam głęboki oddech i otworzyłam buzię dając znak, że jestem gotowa. Zanim jeszcze zdążyłam spróbować, wiedziałam, że jest to coś co lubię najbardziej. Pachniały nieziemsko.
- Kocham truskawki.- te były soczyste i słodkie. – Poproszę jeszcze.- wiedziałam, że się uśmiecha. Szeroko otworzyłam usta gotowa na więcej truskawek, a nogi wygodnie zwisały mi z blatu. Poczułam nagle jak Justin stoi miedzy nimi, i zdałam sobie sprawę, że jest bardzo blisko. Na tyle blisko, że słyszałam jak głęboko oddycha.
-Czekolada!- truskawki z czekoladą. – Biała!- lepiej nie mógł trafić. Zaśmiał się a ja poczułam nagle jak chustka spada mi z oczu. Justin podał mi kieliszek nadal stojąc tak blisko mnie.
-Skąd wiedziałeś, że lubię truskawki? I białą czekoladę?
-Nie wiedziałem.– uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam. Ta zabawa naprawdę mi się spodobała i nie chciałam jej kończyć. Wpadłam na świetny pomysł.
-Siadaj. – wskazałam na krzesło a Justin przyglądał mi się pytającym wzrokiem. – No siadaj. Teraz twoja kolej. - Odepchnęłam go od siebie i zeskoczyłam z blatu. Uśmiechnął się, sięgnął po kieliszek by upić wino i usiadł wygodnie na krześle, które stało za barem. Podobało mu się. Zabrałam od niego wino i zawiązałam starannie oczy. Pomachałam mu dla upewnienia dłonią przed oczami ale nie reagował więc zajęłam się jedzeniem. Na blacie stało jeszcze dużo rzeczy, których nie spróbowałam.
-Otwórz- Justin posłusznie otworzył szeroko usta a ja ukroiłam kawałek jabłka i wsadziłam mu do buzi. Gdy Justin skupił się na gryzieniu ja rozglądałam się w poszukiwaniu jakichś sztućców.
-Wiesz może gdzie tu jest jakiś widelec?
-W szafce po prawej stronie.- sięgnęłam do szafki i nabiłam na widelec kawałek pokrojonego ananasa.
-Mmm to jest dobre- też uwielbiałam ananasy więc i ja się skusiłam. Sięgnęłam po truskawki, ja także miałam zamiar go nimi nakarmić. Nachyliłam się a Justin złapał mnie za biodra.
-Co robisz?
-Nie bój się.- uspokoił mnie szybko. Nie wiem dlaczego reagowałam tak na jego gesty. Lubiłam go, ale nie chciałam chyba znów być skrzywdzona.. Justin przyciągnął mnie do siebie i posadził mnie sobie na kolanach. Siedziałam przodem do niego, ale nie miałam zamiaru teraz myśleć akurat o tym, przecież miałam się dobrze bawić. Justin otworzył usta a ja dałam mu truskawkę. Uśmiechnął się, więc sięgnęłam po drugą. Obok białej stała zwykła czekolada, ale postanowiłam, że jemu także dam białą.
-Czekolada. Biała- zaśmiał się i zdjął chustkę. Spojrzał mi prosto w oczy a ja położyłam mu dłoń na policzku. Był tak bardzo blisko a ja chciałam go dotknąć. Poczułam nagle na swojej dłoni jego dłoń. Przybliżył ją sobie do ust i pocałował.
-I co? Jestem romantyczny?
-To było bardzo romantyczne- uśmiechnęliśmy się i nagle komórka Justina zaczęła dzwonić. Puścił moją dłoń i sięgnął do kieszeni. Nie spojrzał nawet na ekran, żeby dowiedzieć się kto dzwoni i wcisnął czerwoną słuchawkę.
-To jest naprawdę ładne.- spojrzałam w stronę radia dokładnie wsłuchując się w słowa wolnej piosenki.
-Chcesz zatańczyć?
-Teraz?- spojrzał mi w oczy i wstał ze mną z krzesła stawiając mnie na podłodze. Wcześniej mogłam zaglądać mu prosto w oczy, teraz było to znowu niemożliwe. Złapał mnie za rękę i zaciągnął na środek lokalu. Jedną ręką objął mnie w pasie, drugą trzymał w powietrzu delikatnie trzymając za moją. Zaczęliśmy się powoli ruszać, byłam zaskoczona, że radzi sobie tak świetnie.
-Nie wiedziałam, że umiesz tańczyć.
-Umiem dużo innych rzeczy, o których jeszcze nie wiesz.- uśmiechnął się łobuzersko a ja nie za bardzo wiedziałam jak mam to odebrać.
-Dzięki za ten wieczór. Było naprawdę fajnie.
-Było?- uśmiechnął się lekko przechylając mnie do tyłu. Zaśmiałam się i gdy złapałam z powrotem równowagę,  Justin puścił mnie i przejechał knykciami po moim policzku. Spuściłam głowę w dół a Justin złapał mnie za podbródek zmuszając mnie, żebym spojrzała mu w oczy.
-Nie rozumiem dlaczego się zawstydzasz – wróciliśmy do poprzedniej pozycji i kontynuowaliśmy nasz taniec.
-To Ty mnie zawstydzasz- uśmiechnął się i podrzucił brwiami.
-Wiem, że mnie lubisz, ale widzę też, że się boisz. Tylko nie wiem dlaczego. – był pewny siebie.
-Tu nie chodzi o Ciebie.- patrzył mi prosto w oczy i całym sobą słuchał, co mam do powiedzenia. – Tu chodzi o mnie.
-To znaczy?- zastanawiałam się, czy znam go wystarczająco dobrze, i do czego to w ogóle zmierza i czy ma sens.
– Nie boję się. – nie chciałam na niego patrzeć, interesowały mnie w tej chwili guziki od jego koszuli. Tak było dużo łatwiej.- Chyba za bardzo się do wszystkiego przywiązuje. A później cierpię. Dlatego wolę trzymać wszystkich z dala od siebie.
-Nie mam zamiaru Cię krzywdzić. W żaden sposób.- patrzył na mnie niepewnym wzrokiem. Nie chciałam, żeby źle mnie zrozumiał.
-Wiem- uśmiechnęłam się i postanowiłam zmienić temat.- Zrobiło się chyba trochę duszno.- poczułam nagle lekkie szumienie w głowie, to pewnie przez to, że nigdy nie piłam wina.
-Masz ochotę na spacer?- to był w sumie dobry pomysł. Potrzebowałam trochę świeżego powietrza.

***

Atmosfera się poprawiła i nie było już tak poważnie. Rozmawialiśmy o normalnych, głupich rzeczach. Justin opowiadał o śmiesznych akcjach Dylana, i o ich wspólnych wybrykach. Cały czas się śmialiśmy a godzina robiła się coraz późniejsza. Rozśmieszał mnie, a ja przyglądałam się jak wiatr układa mu włosy.
-Lubię jak się śmiejesz- znowu mnie zawstydził i zrobiłam się trochę poważniejsza. Wiedziałam, że chce powiedzieć teraz coś, co jeszcze bardziej mnie zawstydzi, ale spojrzał w niebo, przymrużając oczy. Poczułam na ciele krople deszczu. Były cieple i ładnie pachniały. Lubiłam, gdy padało.
-Nie mamy dziś chyba szczęścia- zaśmiał się i złapał mnie za rękę. – Musimy się chyba pośpieszyć. Mieszkam nie daleko, chyba,  że masz coś przeciwko?- uśmiechnęłam się i pokiwałam przecząco głową. Deszcz nabrał na sile, a mi zrobiło się trochę zimno. Już po chwili lało tak mocno, że wiedziałam, że na bank nie wyjdziemy z tego sucho. Zaczęliśmy biec, ledwo co widząc przez tą ścianę deszczu. Poczułam nagle na sobie wielką tafle wody. Przeszedł mnie dreszcz, gdy zbyt blisko jadący samochód ochlapał mnie. Justin spojrzał na mnie i razem zaczęliśmy się śmiać. Chłopak stanął nagle przed wielką bramą i otworzył ją wpuszczając mnie przodem. Stanęłam przed domem i zamiast uciekać do środka gapiłam się na jego dom. Był wielki, biały z ogromnymi oknami.
-Ty tu mieszkasz?
-Będziesz tak moknąć?- złapał mnie za rękę i zaprowadził na altankę przed domem. Wygrzebał z kieszeni klucze i pośpiesznie otworzył drzwi, jak zwykle puszczając mnie jako pierwszą. Gdy weszliśmy do środka, Justin zapalił światło rozświetlając cały ogromny przedpokój. Z zaskoczeniem zdjęłam buty, rozglądając się.
-Nie wejdę, jestem cała mokra.- Chłopak podszedł do mnie i bez żadnego słowa wziął mnie na ręce.
-Justin!- nie obchodziło go co mówię. Wszedł ze mną dalej i postawił mnie na dywanie w salonie.
-Jeśli chcesz możesz wziąć prysznic.- odwróciłam się gwałtownie w jego stronę.
-To nie jest chyba dobry pomysł. Po prostu zadzwonię po taksówkę.
-Będziesz chora, jesteś cała mokra. – zaśmiałam się patrząc na niego. Nie był w cale ani troszeczkę suchszy ode mnie. Wyglądał uroczo. –Znajdę Ci coś do ubrania.- spoważniałam a Justin doskonale wiedział o czym teraz pomyślałam. Nie miałam zamiaru ubierać na siebie czegokolwiek co mogłoby należeć do jego byłej dziewczyny. Lub do którejś z byłych. – Siostra na pewno coś zostawiła. – spoważniał i bez słowa ruszył na górę.

***

Justin
Zszedłem po cichu schodami i wszedłem do salonu. Chloe stała obok kominka i oglądała zdjęcia. Widziałem, że trzyma w ręku zdjęcie, na którym jestem z mamą. Założyła kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęła się przygryzając dolną wargę. Nie zdawała sobie sprawy, że się na nią patrzę, i że w ogóle jestem w pokoju. Spodenki siostry, które jej dałem całkiem zniknęły pod moją koszulką, którą miała na sobie. Stała na boso a wilgotne czarne włosy spadały falami na jej ramiona. Na jej widok sam się do siebie uśmiechnąłem, była piękna. Chloe odłożyła zdjęcie na swoje miejsce i spojrzała w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niej a ona zawstydzona naciągnęła białą koszulkę.
-Ehm, dziękuje za te rzeczy- spojrzała na koszulkę unikając mojego wzroku.
-Masz ochotę na coś do picia?- uśmiechnąłem się do niej a ona odpowiedziała mi tym samym. Uwielbiałem jej uśmiech. Potaknęła głową, ale nie zdecydowała na co dokładnie ma ochotę.
-Wino?- zaproponowałem a Chloe pomachała głową. Zostawiłem ją wychodząc do kuchni. Zabrałem dwa kieliszki z szafki i chłodne wino z lodówki. Chloe siedziała na kapanie i wpatrywała się w tańczące płomienie w kominku. Nogi miała przyciągnięte do klatki piersiowej a koszulkę miała naciągniętą na kolana. Podszedłem do stolika i postawiłem na nim szkło. Wiedziałem, że obserwuje mnie gdy podszedłem do kominka, żeby podłożyć do ognia. Jej wzrok zawisł na moim torsie gdy podchodziłem do kanapy.
-Na zdjęciu to twoja siostra czy mama?- zapytała gdy podałem jej kieliszek z czerwonym winem.
-Mama- powiedziałem, krótko. Chloe spojrzała na mnie i niewinnie się uśmiechnęła.
-Jest piękna, jesteś do niej podobny- spojrzała w stronę zdjęcia.
-Zginęła osiem lat temu. Wypadek samochodowy- spojrzała na mnie poważnymi oczami.
-Przepraszam. Przykro mi- wysiliłem się na blady uśmiech a Chloe wyciągnęła nogi spod koszulki i przybliżyła się bliżej mnie. Podciągnęła jedną nogę opierając głowę na kolanie a drugą zgięła luźno dotykając moich dresów. Patrzała na mnie a ja poczułem, że chodź nie mam ochoty o tym myśleć, moje jej opowiedzieć. Czekała, aż coś powiem.
-Byliśmy z tatą i Maddie na łyżwach, jakoś tydzień przed świętami. Jeździliśmy z siostrą w kółko i śmialiśmy się. Nagle przewróciła się i złamała nogę.- Chloe nie spuszczała ze mnie wzroku. Całą sobą słuchała co mówię. Upiłem łyk wina. – Tata zadzwonił do mamy a ona od razu zerwała się z pracy i wsiadła w samochód. Spieszyła się a na zewnątrz było pełno śniegu. Było ślisko. Głupia historia. – Chloe sięgnęła po kieliszek i upiła kilka malutkich łyków. Oparła kieliszek o kolano i w zamyśleniu spoglądała w ogień.
-Naprawdę mi przykro.
-A Ty mi opowiesz? – spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Ale co?
-Nie wiem.  Co się stało zanim tu przyjechałaś? Dlaczego cierpisz?- użyłem słów, które powiedziała, gdy tańczyliśmy. Podniosła kieliszek i w kilka sekund wypiła wszystko co miała. Odstawiła kieliszek na stół i usiadła po turecku naciągając koszulkę w dół.
-Byłam z Mackiem. To było tylko pół roku. Zawsze mi się podobał i był taki zabawny, zabierał mnie w różne miejsca. – przestała na chwilę mówić i oparła głowę o kanapę wracając do tych wspomnień. Miałem wrażenie, że wszystko co mówi, pojawia się jej teraz przed oczami. –Wtedy pokłóciliśmy się. Nawet nie pamiętam o co, to była nieznacząca drobnostka. Wyszedł do kolegów, a ja zostałam sama. Płakałam cały wieczór, aż w końcu ubrałam się i poszłam do niego. – po policzku spłynęła jej nagle łza, ale szybko ją wytarła. Chciałem ją przytulić, ale Chloe zmieniła pozycję trochę się ode mnie odsuwając.- Zobaczyłam ich wtedy razem w łóżku, a ona była moją najlepszą koleżanką. Dwa w jednym. – zaśmiała się.- Gdy powiedziałam mu, że to koniec po prostu mnie uderzył.- po jej twarzy spłynęły kolejne łzy. Przysunąłem się i objąłem ją, a ona jak najmocniej wtuliła się we mnie. Zaśmiała się cichutko wycierając łzy. – Nie chcę tego pamiętać.- zacząłem ją głaskać i całować w włosy. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy. Poczułem nagle, że chcę się nią zaopiekować. Była taka delikatna, bezbronna i niewinna. Chciałem przerwać ciszę.
-Nie musisz trzymać się z daleka ode mnie.- wyprostowała się i usiadła twarzą do mnie.
-Dziękuję. Jesteś naprawdę wspaniały. Cieszę się, że mogę mieć takiego przyjaciela- przyjaciela.. przybliżyła się do mnie i pocałowała w policzek. Miałem ochotę wplątać palce w jej włosy i pocałować. Ale wiedziałem, że teraz nie mogę tego zrobić. Musze być z nią i ją wspierać. To tylko by ją wystraszyło.
-No to może coś na poprawienie humoru?- Chloe uśmiechnęła się i zaczęła bawić się swoim wisiorkiem. Pewnie nie zdawała sobie spawy, że mnie tym rozprasza. Zabrałem z kuchni truskawki i wróciłem na miejsce.
-Tym razem bita śmietana. Może być?
-Kocham truskawki, ale jak będę tyle jadła, to nie zmieszczę się w ulubione dżinsy- zaśmiała się. Lubiłem ten dźwięk. Lubiłem gdy była szczęśliwa i niczym się nie zamartwiała.

***

-Miałam wtedy dwanaście lat- śmialiśmy się i gadaliśmy o bzdurach. Siedziałem wygodnie na kanapie popijając wino a Chloe leżała z głową na moich kolanach. Czuła się już dużo swobodniej, ale to z pewnością przez ilość wypitego alkoholu.
-Biedny Sam- Bawiłem się jej włosami i cały czas się jej przyglądałem. Kąciki ust same mi się podnosiły na jej widok.
-A może teraz Ty dla odmiany powiesz coś o sobie.
-Co byś chciała wiedzieć?- zgarnąłem na truskawkę trochę bitej śmietany. Chloe nie zdążyła otworzyć ust a śmietana wylądowała jej na nosie. Zaczęła się śmiać a ja wychyliłem się po pudełeczko chusteczek, które stało na szafce obok kanapy. Oblizała usta, przygryzając przy tym dolną wargę. W tej chwili naprawdę miałem ochotę ją pocałować. Do tego leżała mi na kolanach w mojej koszulce. Odstawiła miseczkę i wytarła ręce w chusteczkę.
-Ten wieczór jest chyba za bardzo romantyczny. Truskawki, bita śmietana, te świeczki na stole i wino. Czuję się trochę jak w romantycznym filmie.
-Uwierz, że mogłoby być jeszcze romantyczniej- uśmiechnęła się a jej policzki nabrały intensywniejszego koloru.
-A co z Susan?
-Już Ci mówiłem, ze z nią nie jestem.
-Krótka przygoda?- nie miałem ochotę na pogawędki na temat Susan. To był błąd. Po prostu przespaliśmy się i tyle. Wtedy jeszcze nie znałem Chloe.
-Sama tego chciała. Nie odmówiłem, ale nie znałem wtedy ciebie.
-To znaczy?- spoważniała.
-To znaczy.. chodzi mi o to, że jesteś inna. Nie zasługujesz na to co Cię spotyka.
-Nikt na to nie zasługuje.- zaczęła bawić się palcami unikając mojego wzroku.
-Chodzi mi o to, że Susan sama tego chciała. Sama pcha się do łóżka i jej to odpowiada.
-Tobie też?- spojrzała na mnie i oczekiwała szczerej odpowiedzi. Odpowiedziałem szczerze.
-Tak było. Teraz coś się zmieniło. Ale jesteś świetną przyjaciółką. – uśmiechnęła się. -A ten facet, z którym się umówiłaś, to kto to?
-Palant- zaśmiała się. – Nie chcę o nim gadać okej? – uśmiechnęła się delikatnie. Wyglądała już na trochę zmęczoną. – Powinnam zamówić taksówkę i wracać.
-Chloe.. zostań. – popatrzała na mnie poważnym wzrokiem. – Mam duże łózko. Wyśpisz się. Ja bardzo lubię tą kanapę. – oby dwoje zaśmialiśmy się. Złapałem ją i podniosłem na rękach.
-Nie musisz mnie tak nosić- zaśmiała się.
-Twój organizm chyba nie jest przyzwyczajony no takiej ilości alkoholu- zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku.
-Dziękuję- powiedziała i wahając się pocałowała mnie w policzek. Położyłem dłoń na jej policzku i skupiłem się na jej ustach. W głowie pojawiło się milion myśli. Przejechałem kciukiem po jej dolnej wardze, a Chloe zamknęła oczy.
-Justin..- powiedziała tak cichutko, że usłyszeć to mogłem tylko ja.
-Przepraszam.- pocałowałem ją w czoło i zabrałem dłoń – Idź spać, mała. Dobranoc.- zgasiłem lampkę nocną i wstałem z łóżka. Gdy byłem już przy drzwiach Chloe odezwała się.
-Dziękuję za dziś. – uśmiechnąłem się a Chloe podciągnęła kołdrę pod brodę. – Dobranoc.- Zamknąłem drzwi, oparłem się o ścianę, i mocno zacisnąłem oczy. Tak bardzo chciałbym spać obok niej.

_________________________________________
HEJ, MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ. BAAARDZO PROSZĘ O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA, Z GÓRY DZIĘKUJĘ ;*
JEŚLI POJAWIĄ SIĘ JAKIEŚ BŁĘDY, TO PRZEPRASZAM ZA NIE XD
25 KOMENTARZY I 7500 WYŚWIETLEŃ TO ROZDZIAŁ 5
ZAPRASZAM DO MNIE:
ASK ORAZ TWITTER

43 komentarze:

  1. Świetny :) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci szczerze, że nie miałam ochoty komentować Ci dziś rozdziału i odłożyć, to na później, ale zapewnię zapomniałabym o tym, także komentuje teraz. Co do rozdziału to bardzo mi się on spodobał. Cieszę się, że Chloe spędziła z Justinem naprawdę miły wieczór. Przeczuwam coś, że na jednym ich spotkaniu się nie skończy.

    Czekam na następny :)
    Pozdrawaiam, @bizzilie

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałam czytač to ff od początku, bo już kompletnie zapomniałam o fabule, ale co tam :D rozdział fenomenalny i totalnie kojarzy mi się z filmem "9 1/2 tygonia" :p nie wiem co tu pisać hmmm masz talent, mega rozdział i życzę weny i aby szybko nabiły się te wyświetlenia i rozdziały, nie.nie cierpię czekać tyle na rozdziały ew :/
    Kocham ❤❤
    TT: @bizzlefap
    ask.fm: @kyylizzlemynizzl

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ❤ fajnie że nie było typowego zakończenia randki czyli sex, a potem on coś spieprzył i tak w kołko jak w innich opowiadaniach tylko staneło narazir na przyjazni ❤ szybko pisz nastepny. Ile mamy czekać ? Bez przesady ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. awww, jaki słodki, jaki świetny ! z niecierpliwością czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. Już czekam od bardzo dawna na ten rozdział i jest cudowny omomomo<3 Jezu ale zajebiascie że to piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział jak zwykle ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ten rozdział :) takie słodziaki z nich :D dobrze że od razu się na siebie nie rzucili i nie skończyło się to w tak oczywisty sposob jak we wszystkich opowiadaniach :) mam nadzieję że szybko pojawi sie kolejny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział zresztą jak pozostałe <3 wręcz się zakochałam tuż po pierwszym *.* pisz kochana bo masz ogromny talent :* Jenak taka mała prośba od fanki - nie każ nam tak długo czekać bo to jest straszne :( powoli zaczynam zapominać jak to się w ogóle zaczęło... Juz jestem ciekawa co będzie dalej ♡.♡ więc bardzo cię proszę i zapewne nie tylko ja abyś nie kazała nam tyle czekać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę przepraszam, postaram się pisać częściej skoro zapominacie :) i to takie miłe, że mam fanki <3
      ilysm <3

      Usuń
  10. W końcu coś realnego!♥
    Uwielbiam to za tą prostotę i już chcę więcej!!!♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialnie piszesz! :* czekam na dalsze rozdziały:) i przy okazji zapraszam do mnie www.one-shot-stories-justin-bieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Mogę kolejny rozdział? Błagam, to jeden z lepszych ff jakie czytałam ��
    Dodawaj jak najczęściej rozdziały bo to bardzo pociągająca historia.
    @luv_my_leeyum

    OdpowiedzUsuń
  13. Boze jak r o m a n t y c z n i e <3 kocham

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest przeurocze♥

    OdpowiedzUsuń
  15. jakie romantyczne ❤

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy