Przekręciłam
się leniwie na drugi bok i od razu mocniej zacisnęłam powieki. Mrugnęłam kilka
razy, żeby przyzwyczaić oczy do światła codziennego. Promienie słońca
bezlitośnie wdzierały się do wnętrza pokoju, przez wielkie i jasne zasłony.
Podniosłam się leniwie i oparłam na rękach. Zaczęłam się rozglądać po dwa razy
większej niż moja sypialni, wszystko było takie jasne. Ściany i wielka szafa
idealnie białe, podobnie jak pościel, w której spałam, podobało mi się tu.
Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna. Przetarłam zaspane oczy i złapałam za
materiał , żeby odsunąć ciężkie zasłony, wpuszczając do środka całe światło. Za
wielkim oknem znajdowałam się taras z basenem. Zastanawiało mnie czy to
wszystko należy do niego i czym zajmuje się jego ojciec. Taki dom zawsze był
dla mnie tylko marzeniem. Ale nie miałam zamiaru poruszać tego tematu, nie
chciałam, żeby Justin pomyślał, że to cenie w nim najbardziej. Nie obchodziło
mnie to, i mimo, że robiło wrażenie, to nie odnajdywałam tego w Justinie.
Podeszłam do szafy Justina i pociągnęłam za wielkie, ciężkie drzwi. Miał sporo
ubrań. Wzięłam pierwsze lepsze dresy i jakąś koszulkę. Zdałam sobie sprawę, że
nie mam przy sobie szczoteczki do zębów, więc podeszłam do krzesła, gdzie
leżała moja torebka. Zaczęłam w niej grzebać mając nadzieję, że znajdę chociaż
jedną gumę do żucia. Byłam wdzięczna Bogu, gdy znalazłam jakieś opakowanie.
Wsadziłam do buzi dwie gumy, mając nadzieję, że załatwią sprawę. Chwyciłam za
mokrą sukienkę i zeszłam na taras, słońce świeciło tak mocno, że byłam pewna,
że wyschnie szybko. Powiesiłam ją na oparciu bujanego krzesła, i pośpiesznie
ruszyłam do łazienki, żeby się przebrać. Zastanawiałam się czy Justin jeszcze
śpi.
Zeszłam po cichu na dół i weszłam do salonu. Justin leżał na kanapie i spał. Kąciki moich ust same się podniosły na jego widok. Wyglądał słodko owinięty kocem. Wpadłam na pomysł, że mogę przygotować jakieś śniadanie i najciszej jak umiałam, przeszłam na palcach do kuchni. Miałam nadzieję, że Justin lubi jajecznice, ale kto nie lubi. Na szczęście miał jajka i inne potrzebne składniki. Jego kuchnia była dobrze wyposażona. Cały dom był ogólnie jasno ustrojony. Ściany białe, beżowe lub jasno niebieskie, a dywany białe i miękkie. Wzdłuż blatu rozciągało się długie okno z tym samym widokiem co z jego sypialni, tyle że niżej. Włączyłam po cichu radio mając nadzieję, że nie obudzę Justina, dzielił nas długi korytarz. Nalałam na patelnię oliwy do rozgrzania, roztrzepując jednocześnie jajka. Rozglądałam się po wielkiej kuchni, co chwilę coś dotykając. Usłyszałam nagle głos Justina.
-To
dziś? Kurwa, zapomniałem, stary.- wszedł do kuchni przecierając dłonią zaspaną
twarz. Rozmawiał z kimś przez telefon.
Postawiłam talerzyk na stole i uśmiechnęłam się na przywitanie. Stał w
progu w samym majtkach, zbytnio się tym nie przejmując. Spojrzał zaskoczony na
przygotowanie przeze mnie śniadanie, kończąc rozmowę.
-Zadzwonię
do Ciebie później.- słuchał co rozmówca ma jeszcze do powiedzenia, przenosząc
wzrok na mnie. Spojrzał na mnie z góry na dół, uśmiechając się przy tym.
Wiedziałam, że chodzi mu o jego ubrania. – Będę, stary. Obiecuję. – powiedział
i rozłączył się. Przymrużył oczy skupiając uwagę na mnie.
-Śniadanie?
-To
za to, że pozwoliłam sobie coś od ciebie pożyczyć.- poprawiłam dłonią materiał
koszulki a Justin uśmiechnął się i siadł do stołu. Skupił się na jedzeniu a ja
nalałam mu pomarańczowego soku i postawiłam szklankę obok talerzyka, zajmując
miejsce naprzeciwko niego.
–Ty
to zrobiłaś?- zajadał się nawet na mnie nie patrząc. Uśmiechnęłam się sama do siebie
na widok, że mu smakuje.- Nigdy nie jadłem lepszej. Nigdy nawet nikt nie zrobił
dla mnie śniadania. – spojrzał patrząc mi w oczy.
-Nigdy?-
nie chciało mi się w to wierzyć. Chyba, że jego związki ograniczały się
wyłącznie do seksu.
-Naprawdę
ładnie wyglądasz w moich ubraniach- spojrzał mi w dekolt a ja szybko
wyprostowałam się łapiąc dłonią za szyję. Odłożył widelec i wziął do ręki
szklankę. Popijał sok, patrząc mi prosto w oczy. –Lubię Cię zawstydzać.-
zaskoczył mnie tymi słowami i nie bardzo wiedziałam co mam na to odpowiedzieć.
Postanowiłam, że puszcze to mimo uszu.
-Pójdę
się przebrać, sukienka pewnie wyschła. Powinnam jechać już do domu.- wstałam z
krzesła, zakładając sobie kosmyk włosów za ucho.
-Zaczekaj.
– odstawił szybko szklankę i wstał z krzesła. – Odwiozę cię. Daj mi tylko dwie
minutki.
***
Zaparkował pod moim domem, i gdy byłam już gotowa złapać za klamkę Justin odezwał się.
-Chloe.
-Tak?-
odwróciłam się w jego stronę z nogami na zewnątrz samochodu.
-Gramy
dziś mecz koszykówki. Wpadniesz? – w sumie i tak nie miałam żadnych planów, a
przyszło mi do głowy, że Dylan też tam będzie. W takim razie i Maggy. Tak,
miałam ochotę znów go zobaczyć.
-Em,
jasne. Będę na pewno. – Justin uśmiechnął się, a ja wysiadłam i zatrzasnęłam
drzwi. Pomachałam mu i gdy odjechał z pod mojego domu, przeszłam na drugą
stronę, szukając w torebce kluczy. Samochodu Sama nie było widać, pewnie znowu
siedzi u dziewczyny. Jego cały czas nie ma, już nie pamiętam kiedy z nim po
prostu rozmawiałam, cały czas mijaliśmy się. Weszłam do domu, i gdy tylko
zdjęłam buty, rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i w jednej sekundzie
zamarłam.
-Susan?
Co tutaj robisz?- spodziewałabym się każdego ale nie jej. Od razu do głowy
przyszedł mi Justin.
-Na
pewno nie przyszłam tutaj poplotkować. W co Ty grasz?
-Słucham?-
nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi. Wręcz próbowałam jej unikać jak tylko
mogłam, nie miałam ochoty na takie wizyty.
-Masz
zamiar się mścić?
-Nie
jestem Tobą Susan, nie będę się o nic mścić.
-W
takim razie zostaw Justina w spokoju. To przez ciebie nie odbiera telefonów, i
to przez ciebie mnie unika. Pilnuj swojego nosa, a wszyscy będą zadowoleni.
–nie miałam pojęcia, że ona do niego wydzwania, a co lepsze, że on nie odbiera
jej telefonów. Mimo wszystko nie było moim celem odbijać jej faceta..
-Powinnaś
już iść.
-Jeszcze
tego pożałujesz. – odwróciła się i wyszła. Nie spodziewałam się takiej wizyty,
ale nie miałam zamiaru za bardzo tego do siebie brać.
***
-Justin!-
wysoki blondyn krzyczał imię Justina, mając plan jak rozegrać to podanie.
Justin wyminął stojącego zbyt blisko niego przeciwnika, sprytnie i szybko
podając piłkę kumplowi z drużyny. Piłka trafiła centralnie w środek kosza, nie
dotykając nawet obręczy. Gwizdek sędziego oznaczał koniec połowy meczu, z
przewagą punktów dla drużyny Justina. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, z tego,
że Luke interesuje się koszykówką i to on jest kapitanem przeciwnej drużyny.
Gdy Justin cieszył się wraz z kumplami zakończoną sukcesem pierwszą połową
meczu, widziałam jak Luke zmierza w moim kierunku. Spojrzałam na Maggy, a ta od
razu gestem rąk oznajmiła, że wycofuje się z tej rozmowy.
-Idę
do Dylana- spojrzałam na nią błagającym wzrokiem, żeby mnie samą z nim nie
zostawiała, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
-Chloe,
co Ty tu robisz? Zobaczyłem Cię już na początku meczu, i nie mogłem się skupić.
Dlaczego nic nie mówiłaś, że wpadniesz mi pokibicować. –uśmiechnięty objął
mnie, próbując pocałować mnie w policzek. Odsunęłam się unikając tego
zbliżenia.
-Nie
wiedziałam, że będę.- wysiliłam się na sztuczny uśmiech uwalniając się z jego
uścisku. Spojrzałam w stronę Justina, i zauważyłam, że przygląda się nam. Nie
słuchał o czym rozmawiają jego kumple z drużyny, obserwował każdy ruch chłopaka
obok mnie. Jego mina zdradzała, że nie był zadowolony. Nie lubił Luka? Przecież
musieli się znać, grają razem.
-Luke!-
chłopak odwrócił się i pomachał dłonią do kolegi, który go wołał.
-Musze
lecieć, zobaczymy się później Chloe- uśmiechnięty cofnął się, napotykając się
na sylwetkę Justina. Spojrzeli na siebie mroźnym spojrzeniem, Luke momentalnie
spoważniał. Justin podszedł i pocałował mnie w policzek. Miałam wrażenie, że
robi to specjalnie, żeby Luke to widział. I udało mu się. Chłopak wydał się być
zły. Odwrócił się i szybkim krokiem odszedł.
-Co
on od ciebie chciał? Wyraźnie widziałem, że nie miałaś ochoty, żeby cię
dotykał.- Justin odprowadził wzrokiem bruneta, po czym skupił się na mnie. Miał
ściągnięte brwi, nie był zadowolony.
-To
właśnie jest „ten palant”, o którym Ci mówiłam.- zaśmiałam się, ale mina Justina
nadal była poważna. Poczułam, ze mój żart wcale nie był ani śmieszny, ani na
miejscu.
-Jeśli
chcesz mogę z nim porozmawiać. I to zaraz.
-Nie
nie nie, Justin. Wszystko jest okej, nie rozumiem dlaczego się złościsz.
-Nie
złoszczę się, myszko. Po prostu się martwię. – uśmiechnęłam się na te słowa.
Rozluźnił się nagle, i wiedziałam, ze mówi to szczerze.
-Ale
Justin, nie ma o co. A tak w ogóle to nie zdawałam sobie sprawy, że tak
świetnie grasz w kosza.
-Jak
wygram, to dasz się gdzieś zaprosić. – obydwoje zaśmialiśmy się, ale w tym
momencie sędzia dał znać, że druga połowa meczu właśnie się zaczyna.
-W
takim razie nie masz wyjścia, musisz wygrać- Justin na moje słowa uśmiechnął
się jeszcze szerzej. Mrugnął do mnie i wrócił na boisko. Gra zaczęła się i Maggy
z powrotem znalazła się obok mnie.
-Słuchaj,
Dylan powiedział mi, że w weekend robią wypad nad jakieś jezioro. Ciotka ich
kumpla ma domki w jakimś cichym miejscu i chcą tam jechać. Dylan powiedział, że
Justin chce cię zaprosić. – Maggy zaklaskała w dłonie, szczerząc się – Chloe,
on na ciebie leci, to jest pewne, że mu się podobasz.
-Maggy,
,my się tylko przyjaźnimy- spojrzałam na niego i spoważniałam trochę. Naprawdę
go lubiłam i wolałam, żeby zostało tak jak jest, nie chcę, żeby to się
skończyło, jeśli coś się nie ułoży.- Ale mogę się zgodzić – uśmiechnęłam się a
Maggy przytuliła mnie.
-To
będzie super weekend. No i w końcu spędzimy trochę czasu razem. Tak strasznie
cię przepraszam, że ostatnio nie miałam dla ciebie czasu.
-Nie
przepraszaj, ja też zapomniałam o świecie. – spojrzałam na Justina i
przyłapałam go na tym, że mi się przygląda. Zawstydzona uśmiechnęłam się do
niego. Momentalnie odnalazłam wzrokiem Luke. Obserwował mnie i Justina.
Poczułam się niezręcznie i skupiłam uwagę na Maggy, zapominając o nich dwóch.
Maggy planowała, co zabierze ze sobą, i jakie bikini musi kupić. Sędzia dał
znać, że do końca meczu zostały tylko dwie minuty. Chłopcy sprytnie
przekazywali sobie piłkę. Ta co chwilę wędrowała z rąk do rąk zawodników z obu
drużyn. Oby dwie były wystarczająco dobre. Czerwone cyferki na wielkiej tablicy
zaczęły odliczać czas. Do końca meczu zostało kilkanaście sekund, a piłkę
przejęła drużyna Justina. Gdy piłka znalazła się w rękach Justina zaczął się
hałas i krzyki. Musiał jak najszybciej podać piłkę lub ryzykować rzutem do
kosza z dość dużej odległości. Widząc, że Justin wymierzył piłkę w stronę
kosza, Luke szybko do niego podbiegł. Piłka znalazła się w koszu co oznaczało,
że Jego drużyna wygrała. Cieszyłam się na widok tego jak oni się cieszą.
Spojrzałam na Luka i widziałam w jego oczach złość. Złapał za piłkę i wymierzył
nią w Justina. Spoważniałam, gdy zobaczyłam jak Justin się do niego obraca.
Podszedł do niego, a na boisku zrobiło się wielkie zamieszanie. Nie widziałam
za dobrze, ale wiedziałam, że Justin popchnął go, więc szybko wstałam i
podbiegłam do narastającego tłumu. Sędzia za wszelką cenę próbował dostać się
do popychającej się dwójki.
-Coś
nie tak?- Justin nie czekając na odpowiedź uderzył bruneta pięścią w twarz.
Luke złapał się za szczękę krzycząc coś.
-Justin,
przestań – krzyczałam, gdy dostałam się na sam przód. Chciałam podejść do
Justina, ale jakiś wysoki chłopak mocno mnie trzymał, nie chcąc, żebym
podchodziła bliżej. Wyrywałam się ale to za wiele nie dawało.
-Słyszysz
co mówi, daruj sobie- mimo, że to on zaczął bójkę, nie zamierzał przestać
podpuszczać Justina.
-Zostaw
ją spokoju!- obydwóch za ramiona trzymali jacyś mężczyźni, próbując ich
powstrzymać, ale gdy Luke poruszył mój temat, Justin rozzłościł się jeszcze
bardziej. – Jeszcze raz ją dotkniesz.
-To
co.- Luke nie wahał się jeszcze bardziej denerwować Justina.
-To
sam długo nie pooddychasz. – Justin wyrwał się i doskoczył do Luka, przyłożył
mu w brzuch a ten zwinął się na ziemie.
-Justin!-
krzyczałam, ale zachowywał się jakby mnie nie słyszał. Luke szybko się podniósł
i podszedł do Justina. Chłopak oberwał w twarz, a z łuku brwiowego polała się
krew. To jeszcze bardziej wkurzyło Justina i zaczął z całych sił okładać
przeciwnika.
-Justin,
do cholery! Justin!- nie mogłam już na to patrzeć i po prostu wycofałam się –
Puść mnie! -Krzyknęłam do wysokiego chłopaka. Puścił mnie a ja przepychając się
przez tłum zeszłam z boiska. Widząc przed oczami zakrwawionego Justina, łzy
napłynęły mi do oczu. Zaczęłam biec, by szybko znaleźć się w samochodzie.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Justin pociągnął mnie do siebie. Wpatrywałam
się w jego rozwaloną brew.
-Zwariowałeś?
-Sam
zaczął, jest zazdrosny.- prychnął pewny siebie.
-Sprowokowałeś
go.- nie wiedziałam, że ten buziak w policzek tak rozzłości Luka. Justin zrobił
to specjalnie. Dotknął dłońmi mojej szyi kciukami głaskając moje policzki, i
przybliżył się tak bardzo, że oparłam się o auto. Jego wzrok był głęboki i
czegoś się obawiał. Przybliżył twarz jeszcze bardziej i nasze usta złączyły
się. Chciałam się od niego odsunąć, ale nie pozwalał mi na to. Wplątał palce w
moje włosy a ja uległam. Też zaczęłam go całować a on poluźnił swój uścisk.
Jego pocałunki były zachłanne i pełne niepokoju. Pewnie bał się jak na to
zareaguje. Przygryzł zębami moją dolną wargę i lekko pociągnął. Odsunął się ode
mnie a ja stałam z nadal zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyłam Justin wpatrywał
się we mnie z lekkim uśmiechem. Serce waliło mi tak szybko, że bałam się, że mi
wyskoczy. Tak długo czekałam na to uczucie.
____________________________________________________
MAM NADZIEJĘ, ŻE FAJNIE SIĘ CZYTAŁO A ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ. PRZEPRASZAM ZA WSZELAKIE BŁĘDY, ROZDZIAŁ PISAŁAM TROCHĘ NA SZYBKO.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ ZA TYDZIEŃ W NIEDZIELĘ, ALBO W PONIEDZIAŁEK. NIE DA RADY NIESTETY WCZEŚNIEJ, PO WYJEŻDŻAM NA TYDZIEŃ I NIE WIEM NAWET CZY BĘDĘ MIAŁA TAM INTERNET ;(
ZAPRASZAM DO MNIE NA ASK ORAZ TWITTER
MAM NADZIEJĘ, ŻE MOGĘ LICZYĆ NA KOMENTARZ Z OPINIĄ. TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE <3
MAM NADZIEJĘ, ŻE MOGĘ LICZYĆ NA KOMENTARZ Z OPINIĄ. TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE <3
ilysm
Genialne <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWspaniały! Czekam na następny
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzeczytałam wszystko! :D Bardzo fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuń*Uwaga chamska reklama
Piszę bloga o tematyce Harry'ego Pottera, a dokładniej Huncwotów :) Dopiero zaczynam, w każdym razie zapraszam :) http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/
~AleksandraOla
Dziękuję :)
UsuńSzkoda, że taki krótki. No ale podoba mi się i czekam na kolejny. Nie karz nam tak długo czekać :) Udanych wakacji i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
UsuńAwawaw ta końcówka <3 cudowne *.* ... Dziękuję kochana że starałaś się napisać to jak najszybciej :* rozdział świetny jednak czegos mi brakowało.. Hymm sama nie wiem czego ale wiem że następny będzie jeszcze lepszy :* czekam xoxo
OdpowiedzUsuńDziękuję miś :*
UsuńJejku, cudowny x
OdpowiedzUsuńI ta końcówka *_____*
Dziękuję;*
Usuńaw, jakie cudeńko ♥ czekam na kolejny :*:* ♥
OdpowiedzUsuńA dziękuję;*
UsuńProsimy szybko nastepny ❤
OdpowiedzUsuń💜
UsuńAww, takie kochane :* czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga www.one-shot-stories-jb.blogspot.com :)
Dziękuję :)
UsuńJejku ten rozdział jest super 👌 zresztą jak każdy ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńCzuje się jak bym sama się z nim całowała :) xx
OdpowiedzUsuńhahah <3
Usuńawww, jaki słodki..rewelacyjny !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Dziękuję 💝
UsuńCudeńko! *-*
OdpowiedzUsuń😍
UsuńSuper!! *00*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńChce next'a! *0*
OdpowiedzUsuń❤
Usuńaw, ta końcówka *.* ♥ czekam na następny <3 <3 ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń❤😍
UsuńCzytałam go na raty, bo innego wyjścia nie miałam, ale i tak uważam, że jest cudowny. Po prostu kocham Twój styl pisania i jak to wszystko opisujesz. To bardzo miłe ze strony Chloe, że postanowiła zrobić Justinowi śniadanie widać, że był tym wszystkim zaskoczony i nie spodziewał się tego. Bo jak sam powiedział, że jeszcze nikt mu śniadania nie zrobił. Co do zdarzenia z Luke nie musiał od razu, aż tak reagować, ale z drugiej strony pokazał, że jednak jest zazdrosny o nią mimo, że nie są parą. Jednak końcówka rozdziału bardzo mi się spodobała nawet nie przypuszczałam tego, że między nimi dojdzie do pocałunku.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Pozdrawiam, @bizzilie
Dziękuję bardzo skarbie ze się rozpisalas bardzo to doceniam :)
UsuńSuper piszesz opowiadanie czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOMG! Kobieto! Dawaj kolejny rozdział!♥ :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :* kocham Was !:*
Usuń
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
Ciekawi mnie co będzie dalej :)
Życzę weny *.*
I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
http://lovemeharder-justin.blogspot.com/
Oraz na ff o Zaynie i Pii http://dangerouszaynmalik.blogspot.com/
Dziękuję :)
Usuń