15 sierpnia 2015

Rozdzial 5

Przekręciłam się leniwie na drugi bok i od razu mocniej zacisnęłam powieki. Mrugnęłam kilka razy, żeby przyzwyczaić oczy do światła codziennego. Promienie słońca bezlitośnie wdzierały się do wnętrza pokoju, przez wielkie i jasne zasłony. Podniosłam się leniwie i oparłam na rękach. Zaczęłam się rozglądać po dwa razy większej niż moja sypialni, wszystko było takie jasne. Ściany i wielka szafa idealnie białe, podobnie jak pościel, w której spałam, podobało mi się tu. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna. Przetarłam zaspane oczy i złapałam za materiał , żeby odsunąć ciężkie zasłony, wpuszczając do środka całe światło. Za wielkim oknem znajdowałam się taras z basenem. Zastanawiało mnie czy to wszystko należy do niego i czym zajmuje się jego ojciec. Taki dom zawsze był dla mnie tylko marzeniem. Ale nie miałam zamiaru poruszać tego tematu, nie chciałam, żeby Justin pomyślał, że to cenie w nim najbardziej. Nie obchodziło mnie to, i mimo, że robiło wrażenie, to nie odnajdywałam tego w Justinie. Podeszłam do szafy Justina i pociągnęłam za wielkie, ciężkie drzwi. Miał sporo ubrań. Wzięłam pierwsze lepsze dresy i jakąś koszulkę. Zdałam sobie sprawę, że nie mam przy sobie szczoteczki do zębów, więc podeszłam do krzesła, gdzie leżała moja torebka. Zaczęłam w niej grzebać mając nadzieję, że znajdę chociaż jedną gumę do żucia. Byłam wdzięczna Bogu, gdy znalazłam jakieś opakowanie. Wsadziłam do buzi dwie gumy, mając nadzieję, że załatwią sprawę. Chwyciłam za mokrą sukienkę i zeszłam na taras, słońce świeciło tak mocno, że byłam pewna, że wyschnie szybko. Powiesiłam ją na oparciu bujanego krzesła, i pośpiesznie ruszyłam do łazienki, żeby się przebrać. Zastanawiałam się czy Justin jeszcze śpi.
    
Zeszłam po cichu na dół i weszłam do salonu. Justin leżał na kanapie i spał. Kąciki moich ust same się podniosły na jego widok. Wyglądał słodko owinięty kocem. Wpadłam na pomysł, że mogę przygotować jakieś śniadanie i najciszej jak umiałam, przeszłam na palcach do kuchni. Miałam nadzieję, że Justin lubi jajecznice, ale kto nie lubi. Na szczęście miał jajka i inne potrzebne składniki. Jego kuchnia była dobrze wyposażona. Cały dom był ogólnie jasno ustrojony. Ściany białe, beżowe lub jasno niebieskie, a dywany białe i miękkie. Wzdłuż blatu rozciągało się długie okno z tym samym widokiem co z jego sypialni, tyle że niżej. Włączyłam po cichu radio mając nadzieję, że nie obudzę Justina, dzielił nas długi korytarz. Nalałam na patelnię oliwy do rozgrzania, roztrzepując jednocześnie jajka. Rozglądałam się po wielkiej kuchni, co chwilę coś dotykając. Usłyszałam nagle głos Justina.
-To dziś? Kurwa, zapomniałem, stary.- wszedł do kuchni przecierając dłonią zaspaną twarz. Rozmawiał z kimś przez telefon.  Postawiłam talerzyk na stole i uśmiechnęłam się na przywitanie. Stał w progu w samym majtkach, zbytnio się tym nie przejmując. Spojrzał zaskoczony na przygotowanie przeze mnie śniadanie, kończąc rozmowę.
-Zadzwonię do Ciebie później.- słuchał co rozmówca ma jeszcze do powiedzenia, przenosząc wzrok na mnie. Spojrzał na mnie z góry na dół, uśmiechając się przy tym. Wiedziałam, że chodzi mu o jego ubrania. – Będę, stary. Obiecuję. – powiedział i rozłączył się. Przymrużył oczy skupiając uwagę na mnie.
-Śniadanie?
-To za to, że pozwoliłam sobie coś od ciebie pożyczyć.- poprawiłam dłonią materiał koszulki a Justin uśmiechnął się i siadł do stołu. Skupił się na jedzeniu a ja nalałam mu pomarańczowego soku i postawiłam szklankę obok talerzyka, zajmując miejsce naprzeciwko niego.
–Ty to zrobiłaś?- zajadał się nawet na mnie nie patrząc. Uśmiechnęłam się sama do siebie na widok, że mu smakuje.- Nigdy nie jadłem lepszej. Nigdy nawet nikt nie zrobił dla mnie śniadania. – spojrzał patrząc mi w oczy.
-Nigdy?- nie chciało mi się w to wierzyć. Chyba, że jego związki ograniczały się wyłącznie do seksu.
-Naprawdę ładnie wyglądasz w moich ubraniach- spojrzał mi w dekolt a ja szybko wyprostowałam się łapiąc dłonią za szyję. Odłożył widelec i wziął do ręki szklankę. Popijał sok, patrząc mi prosto w oczy. –Lubię Cię zawstydzać.- zaskoczył mnie tymi słowami i nie bardzo wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Postanowiłam, że puszcze to mimo uszu.
-Pójdę się przebrać, sukienka pewnie wyschła. Powinnam jechać już do domu.- wstałam z krzesła, zakładając sobie kosmyk włosów za ucho.
-Zaczekaj. – odstawił szybko szklankę i wstał z krzesła. – Odwiozę cię. Daj mi tylko dwie minutki.

***

Zaparkował pod moim domem, i gdy byłam już gotowa złapać za klamkę Justin odezwał się.
-Chloe.
-Tak?- odwróciłam się w jego stronę z nogami na zewnątrz samochodu.
-Gramy dziś mecz koszykówki. Wpadniesz? – w sumie i tak nie miałam żadnych planów, a przyszło mi do głowy, że Dylan też tam będzie. W takim razie i Maggy. Tak, miałam ochotę znów go zobaczyć.
-Em, jasne. Będę na pewno. – Justin uśmiechnął się, a ja wysiadłam i zatrzasnęłam drzwi. Pomachałam mu i gdy odjechał z pod mojego domu, przeszłam na drugą stronę, szukając w torebce kluczy. Samochodu Sama nie było widać, pewnie znowu siedzi u dziewczyny. Jego cały czas nie ma, już nie pamiętam kiedy z nim po prostu rozmawiałam, cały czas mijaliśmy się. Weszłam do domu, i gdy tylko zdjęłam buty, rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i w jednej sekundzie zamarłam.
-Susan? Co tutaj robisz?- spodziewałabym się każdego ale nie jej. Od razu do głowy przyszedł mi Justin.
-Na pewno nie przyszłam tutaj poplotkować. W co Ty grasz?
-Słucham?- nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi. Wręcz próbowałam jej unikać jak tylko mogłam, nie miałam ochoty na takie wizyty.
-Masz zamiar się mścić?
-Nie jestem Tobą Susan, nie będę się o nic mścić.
-W takim razie zostaw Justina w spokoju. To przez ciebie nie odbiera telefonów, i to przez ciebie mnie unika. Pilnuj swojego nosa, a wszyscy będą zadowoleni. –nie miałam pojęcia, że ona do niego wydzwania, a co lepsze, że on nie odbiera jej telefonów. Mimo wszystko nie było moim celem odbijać jej faceta..
-Powinnaś już iść.
-Jeszcze tego pożałujesz. – odwróciła się i wyszła. Nie spodziewałam się takiej wizyty, ale nie miałam zamiaru za bardzo tego do siebie brać.

***

-Justin!- wysoki blondyn krzyczał imię Justina, mając plan jak rozegrać to podanie. Justin wyminął stojącego zbyt blisko niego przeciwnika, sprytnie i szybko podając piłkę kumplowi z drużyny. Piłka trafiła centralnie w środek kosza, nie dotykając nawet obręczy. Gwizdek sędziego oznaczał koniec połowy meczu, z przewagą punktów dla drużyny Justina. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, z tego, że Luke interesuje się koszykówką i to on jest kapitanem przeciwnej drużyny. Gdy Justin cieszył się wraz z kumplami zakończoną sukcesem pierwszą połową meczu, widziałam jak Luke zmierza w moim kierunku. Spojrzałam na Maggy, a ta od razu gestem rąk oznajmiła, że wycofuje się z tej rozmowy.
-Idę do Dylana- spojrzałam na nią błagającym wzrokiem, żeby mnie samą z nim nie zostawiała, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
-Chloe, co Ty tu robisz? Zobaczyłem Cię już na początku meczu, i nie mogłem się skupić. Dlaczego nic nie mówiłaś, że wpadniesz mi pokibicować. –uśmiechnięty objął mnie, próbując pocałować mnie w policzek. Odsunęłam się unikając tego zbliżenia.
-Nie wiedziałam, że będę.- wysiliłam się na sztuczny uśmiech uwalniając się z jego uścisku. Spojrzałam w stronę Justina, i zauważyłam, że przygląda się nam. Nie słuchał o czym rozmawiają jego kumple z drużyny, obserwował każdy ruch chłopaka obok mnie. Jego mina zdradzała, że nie był zadowolony. Nie lubił Luka? Przecież musieli się znać, grają razem.
-Luke!- chłopak odwrócił się i pomachał dłonią do kolegi, który go wołał.
-Musze lecieć, zobaczymy się później Chloe- uśmiechnięty cofnął się, napotykając się na sylwetkę Justina. Spojrzeli na siebie mroźnym spojrzeniem, Luke momentalnie spoważniał. Justin podszedł i pocałował mnie w policzek. Miałam wrażenie, że robi to specjalnie, żeby Luke to widział. I udało mu się. Chłopak wydał się być zły. Odwrócił się i szybkim krokiem odszedł.
-Co on od ciebie chciał? Wyraźnie widziałem, że nie miałaś ochoty, żeby cię dotykał.- Justin odprowadził wzrokiem bruneta, po czym skupił się na mnie. Miał ściągnięte brwi, nie był zadowolony.
-To właśnie jest „ten palant”, o którym Ci mówiłam.- zaśmiałam się, ale mina Justina nadal była poważna. Poczułam, ze mój żart wcale nie był ani śmieszny, ani na miejscu.
-Jeśli chcesz mogę z nim porozmawiać. I to zaraz.
-Nie nie nie, Justin. Wszystko jest okej, nie rozumiem dlaczego się złościsz.
-Nie złoszczę się, myszko. Po prostu się martwię. – uśmiechnęłam się na te słowa. Rozluźnił się nagle, i wiedziałam, ze mówi to szczerze.
-Ale Justin, nie ma o co. A tak w ogóle to nie zdawałam sobie sprawy, że tak świetnie grasz w kosza.
-Jak wygram, to dasz się gdzieś zaprosić. – obydwoje zaśmialiśmy się, ale w tym momencie sędzia dał znać, że druga połowa meczu właśnie się zaczyna.
-W takim razie nie masz wyjścia, musisz wygrać- Justin na moje słowa uśmiechnął się jeszcze szerzej. Mrugnął do mnie i wrócił na boisko. Gra zaczęła się i Maggy z powrotem znalazła się obok mnie.
-Słuchaj, Dylan powiedział mi, że w weekend robią wypad nad jakieś jezioro. Ciotka ich kumpla ma domki w jakimś cichym miejscu i chcą tam jechać. Dylan powiedział, że Justin chce cię zaprosić. – Maggy zaklaskała w dłonie, szczerząc się – Chloe, on na ciebie leci, to jest pewne, że mu się podobasz.
-Maggy, ,my się tylko przyjaźnimy- spojrzałam na niego i spoważniałam trochę. Naprawdę go lubiłam i wolałam, żeby zostało tak jak jest, nie chcę, żeby to się skończyło, jeśli coś się nie ułoży.- Ale mogę się zgodzić – uśmiechnęłam się a Maggy przytuliła mnie.
-To będzie super weekend. No i w końcu spędzimy trochę czasu razem. Tak strasznie cię przepraszam, że ostatnio nie miałam dla ciebie czasu.
-Nie przepraszaj, ja też zapomniałam o świecie. – spojrzałam na Justina i przyłapałam go na tym, że mi się przygląda. Zawstydzona uśmiechnęłam się do niego. Momentalnie odnalazłam wzrokiem Luke. Obserwował mnie i Justina. Poczułam się niezręcznie i skupiłam uwagę na Maggy, zapominając o nich dwóch. Maggy planowała, co zabierze ze sobą, i jakie bikini musi kupić. Sędzia dał znać, że do końca meczu zostały tylko dwie minuty. Chłopcy sprytnie przekazywali sobie piłkę. Ta co chwilę wędrowała z rąk do rąk zawodników z obu drużyn. Oby dwie były wystarczająco dobre. Czerwone cyferki na wielkiej tablicy zaczęły odliczać czas. Do końca meczu zostało kilkanaście sekund, a piłkę przejęła drużyna Justina. Gdy piłka znalazła się w rękach Justina zaczął się hałas i krzyki. Musiał jak najszybciej podać piłkę lub ryzykować rzutem do kosza z dość dużej odległości. Widząc, że Justin wymierzył piłkę w stronę kosza, Luke szybko do niego podbiegł. Piłka znalazła się w koszu co oznaczało, że Jego drużyna wygrała. Cieszyłam się na widok tego jak oni się cieszą. Spojrzałam na Luka i widziałam w jego oczach złość. Złapał za piłkę i wymierzył nią w Justina. Spoważniałam, gdy zobaczyłam jak Justin się do niego obraca. Podszedł do niego, a na boisku zrobiło się wielkie zamieszanie. Nie widziałam za dobrze, ale wiedziałam, że Justin popchnął go, więc szybko wstałam i podbiegłam do narastającego tłumu. Sędzia za wszelką cenę próbował dostać się do popychającej się dwójki.
-Coś nie tak?- Justin nie czekając na odpowiedź uderzył bruneta pięścią w twarz. Luke złapał się za szczękę krzycząc coś.
-Justin, przestań – krzyczałam, gdy dostałam się na sam przód. Chciałam podejść do Justina, ale jakiś wysoki chłopak mocno mnie trzymał, nie chcąc, żebym podchodziła bliżej. Wyrywałam się ale to za wiele nie dawało.
-Słyszysz co mówi, daruj sobie- mimo, że to on zaczął bójkę, nie zamierzał przestać podpuszczać Justina.
-Zostaw ją spokoju!- obydwóch za ramiona trzymali jacyś mężczyźni, próbując ich powstrzymać, ale gdy Luke poruszył mój temat, Justin rozzłościł się jeszcze bardziej. – Jeszcze raz ją dotkniesz.
-To co.- Luke nie wahał się jeszcze bardziej denerwować Justina.
-To sam długo nie pooddychasz. – Justin wyrwał się i doskoczył do Luka, przyłożył mu w brzuch a ten zwinął się na ziemie.
-Justin!- krzyczałam, ale zachowywał się jakby mnie nie słyszał. Luke szybko się podniósł i podszedł do Justina. Chłopak oberwał w twarz, a z łuku brwiowego polała się krew. To jeszcze bardziej wkurzyło Justina i zaczął z całych sił okładać przeciwnika.
-Justin, do cholery! Justin!- nie mogłam już na to patrzeć i po prostu wycofałam się – Puść mnie! -Krzyknęłam do wysokiego chłopaka. Puścił mnie a ja przepychając się przez tłum zeszłam z boiska. Widząc przed oczami zakrwawionego Justina, łzy napłynęły mi do oczu. Zaczęłam biec, by szybko znaleźć się w samochodzie. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Justin pociągnął mnie do siebie. Wpatrywałam się w jego rozwaloną brew.
-Zwariowałeś?
-Sam zaczął, jest zazdrosny.- prychnął pewny siebie.
-Sprowokowałeś go.- nie wiedziałam, że ten buziak w policzek tak rozzłości Luka. Justin zrobił to specjalnie. Dotknął dłońmi mojej szyi kciukami głaskając moje policzki, i przybliżył się tak bardzo, że oparłam się o auto. Jego wzrok był głęboki i czegoś się obawiał. Przybliżył twarz jeszcze bardziej i nasze usta złączyły się. Chciałam się od niego odsunąć, ale nie pozwalał mi na to. Wplątał palce w moje włosy a ja uległam. Też zaczęłam go całować a on poluźnił swój uścisk. Jego pocałunki były zachłanne i pełne niepokoju. Pewnie bał się jak na to zareaguje. Przygryzł zębami moją dolną wargę i lekko pociągnął. Odsunął się ode mnie a ja stałam z nadal zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyłam Justin wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem. Serce waliło mi tak szybko, że bałam się, że mi wyskoczy. Tak długo czekałam na to uczucie.

____________________________________________________
MAM NADZIEJĘ, ŻE FAJNIE SIĘ CZYTAŁO A ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ. PRZEPRASZAM ZA WSZELAKIE BŁĘDY, ROZDZIAŁ PISAŁAM TROCHĘ NA SZYBKO. 
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ ZA TYDZIEŃ W NIEDZIELĘ, ALBO W PONIEDZIAŁEK. NIE DA RADY NIESTETY WCZEŚNIEJ, PO WYJEŻDŻAM NA TYDZIEŃ I NIE WIEM NAWET CZY BĘDĘ MIAŁA TAM INTERNET ;(
ZAPRASZAM DO MNIE NA ASK ORAZ TWITTER
MAM NADZIEJĘ, ŻE MOGĘ LICZYĆ NA KOMENTARZ Z OPINIĄ. TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE <3
ilysm


42 komentarze:

  1. Wspaniały! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystko! :D Bardzo fajnie piszesz.
    *Uwaga chamska reklama
    Piszę bloga o tematyce Harry'ego Pottera, a dokładniej Huncwotów :) Dopiero zaczynam, w każdym razie zapraszam :) http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/
    ~AleksandraOla

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że taki krótki. No ale podoba mi się i czekam na kolejny. Nie karz nam tak długo czekać :) Udanych wakacji i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awawaw ta końcówka <3 cudowne *.* ... Dziękuję kochana że starałaś się napisać to jak najszybciej :* rozdział świetny jednak czegos mi brakowało.. Hymm sama nie wiem czego ale wiem że następny będzie jeszcze lepszy :* czekam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, cudowny x
    I ta końcówka *_____*

    OdpowiedzUsuń
  6. aw, jakie cudeńko ♥ czekam na kolejny :*:* ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww, takie kochane :* czekam na kolejny! :)

    Zapraszam na mojego bloga www.one-shot-stories-jb.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku ten rozdział jest super 👌 zresztą jak każdy ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuje się jak bym sama się z nim całowała :) xx

    OdpowiedzUsuń
  10. awww, jaki słodki..rewelacyjny !
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  11. Chce next'a! *0*

    OdpowiedzUsuń
  12. aw, ta końcówka *.* ♥ czekam na następny <3 <3 ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam go na raty, bo innego wyjścia nie miałam, ale i tak uważam, że jest cudowny. Po prostu kocham Twój styl pisania i jak to wszystko opisujesz. To bardzo miłe ze strony Chloe, że postanowiła zrobić Justinowi śniadanie widać, że był tym wszystkim zaskoczony i nie spodziewał się tego. Bo jak sam powiedział, że jeszcze nikt mu śniadania nie zrobił. Co do zdarzenia z Luke nie musiał od razu, aż tak reagować, ale z drugiej strony pokazał, że jednak jest zazdrosny o nią mimo, że nie są parą. Jednak końcówka rozdziału bardzo mi się spodobała nawet nie przypuszczałam tego, że między nimi dojdzie do pocałunku.

    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam, @bizzilie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo skarbie ze się rozpisalas bardzo to doceniam :)

      Usuń
  14. Super piszesz opowiadanie czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG! Kobieto! Dawaj kolejny rozdział!♥ :))

    OdpowiedzUsuń

  16. Rozdział świetny
    Ciekawi mnie co będzie dalej :)
    Życzę weny *.*
    I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/
    Oraz na ff o Zaynie i Pii http://dangerouszaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy