Stałam z Maddie przy zlewie i wycierałam talerze, które mi podawała. Zamiast patrzeć co robię, spoglądałam jak Justin siedzi z małą Mellanie przy stole. Jego widelec krążył przed jej buźką udając samolot i wydając z siebie podobne do niego dźwięki. Dziewczynka cieszyła się a brukselka wylądowała po chwili w jej buzi. Zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz widzę Justina takiego. Cały czas od naszego przyjazdu nie odchodził od niej na krok. Bawił się z nią, nie spuszczając z niej wzroku. Był uśmiechnięty i widziałam w nim dziecko. Niczym się nie martwił i wydawał się odprężyć. Patrząc na to mogłam stwierdzić, że na co dzień wcale taki nie jest. Zachowuje się jakby tutaj nie było zmartwień i problemów. Może po prostu brakowało mu rodziny, a tutaj ma wszystko czego może chcieć. Prawie.
-Mell go uwielbia, ale tak rzadko teraz u nas bywa.
Spojrzałam na przyglądającą mi się Maddie . Podała mi talerz uśmiechając się. Odwzajemniłam uśmiech odwracając się przodem do zlewu.
-Jest taki wesoły. Ucieszył się na przyjazd tutaj.
Prawie wykręciłam w talerzu dziurę jeżdżąc po nim niebieską szmatką.
-Cieszę się, że ty jesteś tutaj z nami. Jeszcze nigdy nie poznałam żadnej dziewczyny Justina. A tym razem to on mnie poinformował, że bez Ciebie się nie wybiera.
Szerzej się uśmiechnęłam na jej słowa. Nie wiedziałam, że nie przedstawiał swoich dziewczyn rodzinie. A Maddie jest dla niego bardzo ważna. Poczułam w środku miłe ukłucie. Po takich słowach wiedziałam, że nie mogę Justina zawieść w żadnej, nawet najmniejszej rzeczy.
-Szkoda, że jest taki uparty.
Nie wiedziałam o co za bardzo jej chodzi, więc zmarszczyłam brwi, zabierając od niej kolejny mokry talerz.
-To znaczy?
-Chodzi o tatę. On tak bardzo chce to wszystko naprawić. A Justin nie pozwala mu się do siebie zbliżyć. Jest taki stanowczy i nie da mu się tego przetłumaczyć.
-Justin wspominał, ale nie wiedziałam, że to taka poważna sprawa.
Maddie odłożyła mytą właśnie szklankę i odwróciła się przodem do mnie.
-Nie mówiłam mu, ale zaprosiłam jutro tatę na obiad.
Westchnęła spuszczając głowę na dół.
- Wiem, że gdyby wiedział, nie przyjechałby. A to dla mnie takie ważne.
Nie wiedziałam za bardzo co mam jej poradzić, więc tylko pogłaskałam ją po ramieniu.
- Chloe, jestem w ciąży.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Wiesz o tym tylko ty.
Powiedziała ściszonym głosem, a mały uśmiech wkradł jej się na usta. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ją mocno, oby dwie cieszyłyśmy się. Odsunęłyśmy się od siebie, gdy go kuchni wszedł Justin. Zaśmiał się cicho na nasz widok.
-A tutaj co się dzieję. Aż tak zdarzyłyście się polubić?
Chłopak podszedł do zlewu stając między nami i wsadził do niego talerz, z którego karmił przed chwilą Mellanie.
-To źle?
Uśmiechnęłam się a Justin pocałował mnie w policzek.
-Lepiej sobie tego wymarzyć nie mogłem.
Mrugnął do nas okiem, a Maddie machnęła ściereczką w jego tyłek.
-Idź i zrób lepiej coś pożytecznego.
Justin odsunął się szybko w ucieczce przed kolejnym machnięciem.
-Justin?
-Idę!
Krzyknął do Olivera, który krzyczał za nim z tarasu. Uśmiechnął się i wyszedł z kuchni podbiegając do dziewczynki i biorąc ją wysoko w górę. Dziewczynka zaśmiała się a Justin zaczął ją delikatnie gilgotać. Wyszli razem na taras a ja z uśmiechem na twarzy wróciłam do wycierania ostatniego już talerzyka.
-Obiecuję, że z nim porozmawiam.
-Mam nadzieję, że cię posłucha.
Wiedząc co Maddie chciała nam wszystkim powiedzieć, nie mogłam pozwolić na to, żeby Justin odstawiał jakieś szopki. Cieszyłam się, że powiedziała mi coś, o czym wiedziała na razie tylko ona. Nawet Oliver nie miał o niczym bladego pojęcia.
-Zmienił się.
Popatrzałam na Maddie a ona wytarła dłonie i oparła się o blat obok mnie.
–Jest dużo spokojniejszy, i to dzięki Tobie. Masz na niego dobry wpływ, cieszę się, że Cię poznałam.
-Justin jest wspaniały.
-To ty jesteś wspaniała. Widzę jak na Ciebie patrzy, cieszę się, że w końcu się zakochał.
Popatrzyłam na nią przestając na sekundy oddychać. Przypomniało mi się jak mówił, że jeszcze nigdy się nie zakochał. Że nikomu nie powiedział, że kocha. Spuściłam wzrok biorąc do siebie jej słowa. Nie byłam do tego do końca przekonana. Nie chciałam Justina do niczego zmuszać, ani niczego przyspieszać. Sama nie wiedziałam co ja tak naprawdę do niego czuję. Był dla mnie bardzo ważny, był inny niż Mack. Całkiem inny. Zdałam sobie sprawę, że zaczęłam uzależniać się od jego osoby. Gdy nie było go obok czułam, że czegoś mi brakuje. Wystarczyła mi jego obecność, czułam się wtedy całkowicie bezpieczna. Ciepło, które od niego biło zaspakajało mnie.
-Szkoda, że mama nie miała okazji zobaczyć jak się zakochuje, jak dorasta i staje się mężczyzną.
Pogłaskałam ją po ramieniu, a ona delikatnie się uśmiechnęła.
***
Siedzieliśmy z Justinem na altance patrząc jak słońce zachodzi. Jego ciepłe barwy coraz mniej oświetlały nasze twarze. Mimo to na zewnątrz było naprawdę ciepło, pogoda była tutaj całkiem inna. Wciągając głęboko powietrze dało się wyczuć jeszcze późne lato. Siedziałam Justinowi bokiem na kolanach z zarzuconymi rękoma na jego szyi, a on obejmował mnie w pasie, głaskając moje plecy.
-Pięknie tu.
Było tu tak spokojnie i zielono, przed nami rozciągał się wielki ogród. Przed altanką leżały jeszcze porozwalane zabawki Mellanie.
-Bardzo pięknie.
Wydobył z siebie niskie gardłowe mruknięcie, zagłębiając swoją twarz między moje ramie a kość policzkową. Jeździł delikatnie nosem po mojej szyi. Zaśmiałam się na ten miły dotyk odchylając lekko głowę, dając mu lepszy postęp do mojej szyi. Lubiłam jego dotyk. Justin zaczął składać na mojej skórze delikatne i długie pocałunki. Ciepło, które od niego biło powodowało gęsią skórkę na moim ciele. Chłopak zaczął całować mnie po kości policzkowej przygryzając moją skórę.
-Justin, w każdej chwili może tu ktoś przyjść.
Zaśmiałam się cicho, lekko się od niego odsuwając. Justin zacieśnił lekko uścisk, mocniej mnie do siebie przytulając.
-To już nie mogę poprzytulać się do mojej dziewczyny?
Nie chciałam, żeby Maddie nas zobaczyła, ale i tak mu uległam. Wplątałam palce w jego włosy, a Justin przywarł do mnie ustami. Zamknęłam oczy oddając się jego pocałunkom. Zaczęłam się lekko wiercić na jego kolanach, przybliżając się do niego najbardziej jak się da. Ręka Justina szybko powędrowała na moje nagie udo. Jego dłoń jeździła w górę i w dół rozgrzewając moją skórę. Odsunęłam się nagle od Justina słysząc trzaśnięcie drzwiami.
-Wujku, wujku!
Mellanie w jednym momencie znalazła się obok nas. Ubrana była w różową piżamkę, a w ręku trzymała białego misia wielkością prawie takiego jak ona sama.
– Idę już spać!
Dziewczynka bujała się stojąc obok nas łapiąc za oparcie bujanego krzesła, na którym siedzieliśmy z Justinem.
-Tak? To dobranoc szkrabie.
Justin pogłaskał ją po włosach i pocałował ją w czoło.
-A Ty też idziesz spać?
-Tak zaraz też się kładziemy.
-A ciocia też? Będziecie spać razem?
Justin spojrzał na mnie uśmiechając się. Nie wiem czemu ale poczułam, że moje policzki lekko się zaczerwieniły. Justin chyba to zauważył i z powrotem skupił swoją uwagę na dziewczynce.
-Tak, ciocia też. Muszę ciocię pilnować, wiesz?
-A dasz ciocie, żeby przeczytała mi bajkę?
Wyprostowałam się lekko na słowa dziewczynki. Uśmiechnęła się do mnie a ja zeszłam z kolan Justina. Niechętnie mnie puścił marudząc coś pod nosem.
-No dam, dam. Ale musisz obiecać, że nie długo mi ciocię oddasz.
-Peewnie!
Dziewczynka zaśmiała się pokazując swoje małe białe ząbki. Złapała mnie za rękę, a ja uśmiechnęłam się do Justina wchodząc z nią do środka. Justin klepnął mnie w ostatniej chwili w tyłek, a ja odwróciłam się mając nadzieję, że nikt tego nie widział.
-Głupi jesteś.
Powiedziałam a Justin wyszczerzył w moim kierunku swoje zęby w uśmiechu.
***
Założyłam na siebie szlafrok i zaciskając w pasie biały pasek weszłam do naszej sypialni. Była dość duża i bardzo przytulna, miała wielkie łóżko stojące na środku pod ścianą, na którym miałam spać z Justinem. Justin leżał na nim grzebiąc coś w telefonie. Gdy tylko zauważył, że weszłam, odłożył telefon na szafkę nocną i oparł się łokciami o poduszki patrząc na mnie. Na jego usta wkradł się łobuzerski uśmieszek, a ja zaczerwieniłam się lekko gdy chłopak przejechał po mnie wzrokiem od góry do samego dołu. Podeszłam bliżej naciągając szlafrok, który sięgał mi do połowy ud.
-Hmm, jakie nogi.
Uśmiechnął się szerzej a ja zagryzłam lekko dolną wargę. Ściągnęłam z głowy ręcznik, wieszając go na oparciu od krzesła i zabrałam z toaletki szczotkę do włosów.
-Chodź tu, ślicznotko.
Wyciągnął w moją stronę rękę a ja podeszłam do łóżka i wspinając się po nim usiadłam przed Justinem. Zabrał ode mnie szczotkę i kazał usiąść tyłem do niego. Złapał mnie w pasie i przybliżył do siebie rozkładając nogi po obu stronach moich. Usiadłam po turecku a Justin zaczął delikatnie czesać moje włosy. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy wyobraziłam sobie jak teraz wygląda jego skupiona twarz.
-Nie wiedziałam, że potrafisz być aż tak delikatny.
-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz, Skarbie.
Powiedział schylając się do mojego ucha. Złożył pocałunek na skórze tuż pod moim uchem i wrócił do czesania moich włosów.
-Czego o tobie jeszcze nie wiem?
Zapytałam po chwili a Justin wykonał jeszcze dwa pociągnięcia szczotką i odłożył ją na szafkę obok telefonu. Nie odpowiadał, więc odwróciłam się przodem do niego. Patrzał na mnie miarowo oddychając. Nie zamierzał się chyba odezwać, więc podparłam się na rękach by klęknąć. Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej zarzucając nogi po obu stronach jego talii. Oparłam dłonie na jego nagiej klatce piersiowej i przybliżyłam się by móc go pocałować. Justin cały ten czas nie spuszczał ze mnie wzroku. Nasze usta złączyły się a dłonie Justina szybko znalazły się na mojej talii. Wyprostował się a ja zarzuciłam ręce na jego ramiona. Pocałowałam go jeszcze raz, a Justin złapał za pasek od mojego szlafroka całkiem go rozwiązując. Odsunęłam się lekko od niego nie spuszczając z niego wzroku.
-Jest coś co powinnam o tobie wiedzieć?
Patrzył się prosto w moje oczy oddychając niego głębiej.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
W tym momencie to mi oddech nieco przyspieszył. Jasne, że chciałam wiedzieć, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jest coś o czym nie wiem a powinnam. Ledwo widzialnie potaknęłam głową.
-Ścigam się w nielegalnych wyścigach. Kiedyś robiliśmy tak, że napadaliśmy na auta i okradaliśmy je. Często było to z góry zaplanowane, i wiedzieliśmy, że wiąże się z tym niezła kasa. Nie braliśmy pod uwagę pierwszych lepszych samochodów. Wiedzieliśmy dokładnie co robimy. Nie mieliśmy pojęcia co później działo się z właścicielem aut, ale towar zawsze został dostarczony. Nie zawsze były to pieniądze, nieraz chodziło o całkiem inny towar.
Przełknęłam ślinę poprawiając się na jego nogach.
-Narkotyki?
Powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
-I to w nie małych ilościach.
-Nadal to robisz?
-Nie.
Powiedział stanowczo a ja lekko się rozluźniłam.
- Wtedy..
zaczął przerywając na chwilę i wracając pamięcią do jakiejś sytuacji
- Brad też tam był. Wtedy też się nienawidziliśmy, zawsze wiedziałem, że przyjaciółmi to my nie będziemy. Tego mężczyznę postrzelono. To Brad go zabił. Chciał zgonić to na mnie, ale szybko doszli do prawdy. Siedział dwa lata, później wypuścili go. Zapłacił wielką kasę, nie było to dla niego żaden problem. Zrezygnowałem z tego, ale Brad chce się teraz na mnie za to mścić. Za to, że byłem lepszy. Nie chcę, żeby wziął sobie na celownik Ciebie.
Zamknęłam oczy, biorąc do siebie jego słowa.
- Chloe.
Spojrzałam na niego z powrotem a on mnie do siebie przytulił.
– Nie martw się, nie pozwolę, żeby coś Ci zrobił. Ale wiem, że nie odpuści. Już teraz odpierdala chore akcje. Nawet nie wiadomo kogo ma w zespole, trzeba strzec się przed wszystkimi. Obiecaj mi, że będziesz ostrożna.
Patrzałam na niego z przerażeniem w oczach.
-Obiecuję.
Wyszeptałam. Już wiem dlaczego tutaj był taki wesoły i beztroski. Wiedział, że tutaj nikt nie może mi niczego zrobić. Złapałam jego policzki w dłonie i przywarłam do niego ustami. Złapał za materiał szlafroku i zsunął go po moim ramieniu. Wyłożyłam z rękawów ręce, odrzucając szlafrok na podłogę. Justin odsunął się ode mnie na widok tego co miałam na sobie. Zaczerwieniłam się gdy Justin zmierzył wzrokiem moją sylwetkę. Znowu. Złapał za czarny materiał zimnej koszuli, którą miałam na sobie, i powoli zsunął mi z ramienia ramiączko. Przełknęłam ślinę, a w brzuchu zaczęło mi się przewracać. Nie wiedziałam do czego to wszystko zmierza.
-Wyglądasz pięknie.
Pocałował mnie a ja zaplątałam w jego włosach palce, widać było, że lubił gdy tak robiłam. Złapał mnie w pasie i w sekundzie znalazłam się pod nim. Jego usta zachłannie starały zatrzymać moje najbliżej tak to było możliwe. Jego ręka szybko powędrowała na moje udo. Powoli jechał zwinnymi palcami ku górze. Wzdrygnęłam się gdy jego dłoń znalazła się pod materiałem koszuli. Pocałował mnie ostatni raz odsuwając się ode mnie na milimetry. Zacisnął powieki ciężko oddychając.
-Przepraszam.
Wyszeptał nie otwierając nadal oczu. Jakby próbował coś od siebie odgonić.
-Jus..
-Ćss..
Przerwał mi od razu składając na moich ustach ostatni pocałunek. W sumie nie wiedziałam co miałam zamiar powiedzieć. Jego imię bez zastanowienia wydostało się z moich ust. Justin położył się obok mnie zachęcając bym położyła głowę na jego torsie. Z chęcią skorzystałam i wtuliłam się z jego gorącą skórę. Wiedziałam, że zdawał sobie sprawę, że nie jestem jeszcze na cokolwiek gotowa. Ale nawet ja tego nie wiedziałam. Coraz bardziej się zastanawiałam i chciałam być jak najbliżej niego. Wiedziałam, że nie mogę odkładać tego w nieskończoność. Mimo wszystko było we mnie coś malutkiego co blokowało mnie przed tym. Justin rozpędził te myśli głaskając mnie po głowie. Przypomniało mi się nagle o czym rozmawiałam dzisiaj z Maddie. Podniosłam głowę wpatrując się w Justina. Postanowiłam całkiem zmienić temat.
-Coś się stało?
Podciągnęłam się wyżej opierając głowę tak, że doskonale widziałam jego brązowe oczy.
-Zrobisz coś dla mnie?
-Jasne. O co chodzi?
Spojrzałam na niego nie za bardzo wiedząc jak zacząć ten temat.
-Proszę Cię, bądź jutro miły.
Justin zmarszczył brwi uśmiechając się delikatnie.
-A dlaczego miałbym nie być?
-Chodzi mi o twojego tatę.
-Słucham?
Jego uśmiech momentalnie zniknął z twarzy. Podniosłam się przybierając siedzącą pozycję. Justin także podniósł się na rękach i oparł o oparcie łóżka. Założyłam kosmyk włosów za ucho i przełknęłam ślinę.
-Maddie zaprosiła go na jutrzejszy obiad.
-On tu jutro będzie? I ty o tym wiedziałaś?
-Dopiero dzisiaj Maddie mi o tym powiedziała.
-Gdybym wiedział, wcale by mnie tu nie było.
Powiedział bardziej do siebie. Ta wiadomość zdenerwowała go. Zastanawiałam się skąd w nim taka nienawiść do ojca. Przysunęłam się do niego i zaczęłam głaskać jego policzek.
-To dla Maddie bardzo ważne, proszę Cię zrób to dla niej. I dla mnie.
-Dlaczego miałbym to robić?
Podniósł ton a ja lekko się odsunęłam. Zauważył to i złapał mnie delikatnie za rękę.
-Przepraszam, Chloe.
Spuściłam wzrok a on złapał mnie za podbródek i podniósł na siebie mój wzrok.
-Po prostu nie chcę z nim rozmawiać. Nie mam na to najmniejszej ochoty.
-Przestań być taki zawzięty. To twój ojciec. Zgubił się, ale teraz chce to naprawić. Daj mu szansę! Jak ty byś się czuł, gdyby twój syn nie chciał z tobą rozmawiać.
Popatrzał na mnie mocno otwartymi oczami.
-Nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji.
-Daj mu drugą szansę. Kiedyś go zabraknie, i to ty nie będziesz miał szansy tego naprawić.
Przyglądał mi się bez słów. Po chwili spuścił wzrok patrząc w dół. Nachyliłam się by na mnie spojrzał.
-Okej. Zrobię to.
Uśmiechnęłam się do niego i złożyłam na jego ustach długi pocałunek.
– Dla Ciebie.
-Dziękuję.
Powiedziałam i wróciłam do poprzedniej pozycji, zanim zaczęłam ten temat. Justin z powrotem zaczął mnie głaskać, ale nie odzywał się. I nie miałam zamiaru przerywać mu tej ciszy. Wiedziałam, że ma teraz w głowie mały mętlik. Pocałowałam jego skórę pod moim policzkiem, a on na ten gest mocniej mnie do siebie przytulił. Cieszyłam się, że zdecydował się podjąć dobrą decyzje.
_____________________________
Heeej miśki kochane!! :*
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jeśli tak zostawcie mały komentarzyk :)
sorki za błędy jeśli jakieś się pojawią.
I GŁOSUJCIE SKARBY NA JUSTINKA. TWEETUJCIE Z TYM HASZTAGIEM <3
<3
zachecam także do oddania głosu w ankietach <3
ta mordka *.*
Świetny rozdział♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuń;)))))
OdpowiedzUsuń:*
UsuńMega,kiedy next?? Czekam :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię za to ff <3
OdpowiedzUsuńTo ja uwielbiam Was, dziękuje <3
UsuńJeju to takie piekne ❤ nie moge znalezć słow na to żeby opisać jak piekne jest to opowiadanie:D
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle miłych słów od Ciebie <3
UsuńŚwietny rozdział :D już nie mogę doczekać się następnego! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam twoje ff! Cudowne jest ! Nie moge sie doczekać następnego;) zaprasz rownież do siebie http://n-othing-lasts-forever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuje skarbie, ciesze się, że się podoba :*
UsuńPo prostu wspaniały :*
OdpowiedzUsuńDziękuje myszko *.*
UsuńŚwietny rozdział nie mogę się doczekać kolejnego ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje skarbie <3
UsuńJak zwykle świetny rozdział :) z niecierpliwością czekam na następny
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńGenialny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń