24 października 2015

Rozdzial 15

-Dziękuję ci za ten weekend- siedziałam rozłożona na przednim siedzeniu, obok Justina. Chłopak już od trzech godzin siedział za kierownicą. Popatrzył na mnie a jego dłoń znalazła się na moim kolanie.
-Cieszę się, że byłaś tam ze mną.- uśmiechnęłam się i przyszła mi na myśl rozmowa Justina z jego tatą. Wahałam się, ale zdecydowałam się zapytać.
-Jak rozmowa ?- Justin popatrzał na mnie pytająco, a ja dodałam szybko. – Z tatą.- zaciągnął się dużą porcjom powietrza odwracając wzrok.
-Dobrze. Ale nie chcę teraz o tym rozmawiać, okej?- jego odpowiedź ani trochę mnie nie zdziwiła. Przygryzłam dolną wargę i potaknęłam głową. Dłoń Justina szybko znalazła się przy moich ustach. Kciukiem uwolnił moją wargę od mocnego uścisku. Zauważyłam, że rozpraszałam go tym. Ale był to odruchowy gest, nigdy nie zwracałam na to uwagi. Uśmiechnęłam się a Justin przejechał palcem po czubku mojego nosa. Zaśmiałam się a Justin zaczął mnie gilgotać. Odsunęłam się szybko, zanim wpadnę w śmiech. Miałam straszne gilgotki. Poza tym Justin powinien bardziej się skupić na drodze.
-Jeśli chcesz mogę poprowadzić. Widzę, że jesteś zmęczony- Justin zabrał ode mnie rękę i zacieśnił ją na kierownicy.
-Nie ma takiej potrzeby. Masz na jutro jakieś plany?- dodał spoglądając w boczne lusterko, przymierzając się do wyprzedzania.
-Mam trening. Musze też posprzątać w domu, Sam robi niezły bałagan. – zaśmiałam się poprawiając bransoletkę, która się przekręciła.
-Mogę po Ciebie przyjechać po treningu. Możemy wyskoczyć na obiad jeśli chcesz- uśmiechnął się, a ja poprawiłam kosmyk włosów zakładając go za ucho.
-Jasne, że chcę.
-Świetnie- uśmiechnął się i dodał.-A oddzwoniłaś do Maggy?- o cholera.
-Zapomniałam..- Odpięłam szybko pasy i odwróciłam się, sięgając na tylne siedzenie po torebkę.
– Uważaj, Chloe! Zapnij pasy- ton Justina był poważny i stanowczy, więc siadłam normalnie i wygrzebałam telefon. Torebkę rzuciłam niedbale do tyłu, nawet nie wiem, czy trafiła ona z powrotem na siedzenie, czy na podłogę za fotelem. Odblokowałam ekran jednocześnie zapinając pasy. Wystukałam szybko numer Maggy. Odebrała po trzecim sygnale.
-Chloe?- jej głoś był drżący i wydawało mi się jakby właśnie płakała.
-Maggy? Wszystko dobrze?- w odpowiedzi dostałam tylko głośny szloch. -Maggy co się stało?- wzrok Justina od razu powędrował w moją stronę. Wzruszyłam ramionami dając znać, że jeszcze niczego się nie powiedziała.
-Chloe możesz przyjechać, proszę?
-Jasne, niedługo będę. Ale dowiem się co się stało?
-Nie chcę rozmawiać przez telefon.
-No dobrze. Czekaj na mnie. Pa
-Pa-  wcisnęłam czerwoną słuchawkę rzucając telefon na kolana.
-Powiedziała ci co się stało?
-Nie, ale płakała. Musze do niej jechać.
-Teraz? – potaknęłam głową, a Justin westchnął. Miał inne plany co do nas? - Jeśli chcesz mogę cię podwieźć- Mimo wszystko w jego głosie dało się usłyszeć troskę. Wolałam jednak jechać najpierw do domu.
-Musze się przebrać. Po prostu się przejdę, ale dziękuję.
-Mam nadzieję, że Dylan czegoś nie odjebał.- powiedział bardziej do siebie.

***

Justin zaparkował pod moim domem, a ja szybko wysiadłam z auta. Ruszyłam od razu do bagażnika, ale Justin szybko znalazł się obok zabierając mi z rąk moją torbę.
-Mam po Ciebie później przyjechać?
-Nie, zostanę u niej na noc. Powinnam z nią w końcu trochę pobyć. – otworzyłam tylne drzwi, żeby sięgnąć torebkę. Tak jak czułam, musiałam się aż położyć na siedzenie, żeby sięgnąć ją zza mojego siedzenia. Wygrzebałam szybko klucze, i nerwowo otworzyłam drzwi. Justin postawił torbę na podłodze, ja stanęłam przed nim.
-Jeszcze raz dziękuję- stanęłam na palcach, by sięgnąć do jego ust. Pocałowałam go, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Chloe?
-Tak?- złapał w swoje dłonie moje mniejsze i przyłożył sobie do ust. Pocałował je a na moich policzkach pojawiło się więcej różu.
-Mam nadzieję, że przyjmiesz zaproszenie i zechcesz pójść ze mną na ten ślub- patrzał prosto w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Jasne, że chciałam z nim iść.
-Oczywiście, że pójdę- Justin też szeroko się uśmiechnął i złapał mnie w talii. Nachylił się by złożyć na moich ustach pocałunek. Wydawał się być szczerze zadowolony.

***

Miałam nadzieję, że Sam będzie w domu i zawiezie mnie do przyjaciółki, ale jak zawsze zastałam dom pusty. Musiałam z nim pogadać. Z nim też powinnam spędzać więcej czasu. Jezu, jak ja wszystkich zaniedbałam. Ale ceną za to było spędzanie czasu z moim chłopakiem. Uwielbiałam spędzać z nim każdą chwilę, siedząc nawet przed telewizorem i oglądając mega nudny film, a do tego nie rozmawiać i jeszcze go oglądać. Usiadłam na podłodze w przedpokoju i naciągnęłam na stopy czarne trampki. Zasznurowałam sznurówki i wpakowałam do torby chustkę. Na dworze było dość chłodno, nie to co u rodziny Justina jeszcze tego samego dnia. Podniosłam się z podłogi i wsadziłam do uszu słuchawki, a przez ramię przewiesiłam torbę, której miałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Koszulkę Justina do spania, szczoteczkę do zębów i coś na jutro. Zamknęłam dom i wpakowałam telefon do jeszcze letniej kurtki. W uszach grała mi muzyka a ja szłam w jej dość szybkim tempem. Jedyna rzecz, której mi jeszcze brakowało, to wielka czekolada. Maggie zawsze czekolada poprawiała humor.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się, wdzięczna chłopakowi, który przytrzymał mi drzwi, gdy wychodziłam ze sklepu. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, ale coś jednak mi nie pasowało. Odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopak, który miał wejść do sklepu, zrezygnował. Przyspieszyłam, odwracając się jeszcze raz w jego stronę. Oddech na sekundę zatrzymał się w moim gardle, gdy poznałam w chłopaku z kapturem na głowie znajomy chód. Szłam tak szybko, że aż prawie biegłam. Wiedziałam, że mężczyzna, którego widziałam w barze razem z kolegami Brada idzie za mną. Błagałam w duszy, żeby zgubić go za rogiem budynku. Do Maggy było tak blisko.. I znowu chciałam, żeby Justin był obok. Gdyby tu był, prawdopodobnie chłopak nie odważyłby się pokazać na oczy. Czy Brad zaczynał swoje przedstawienie? Zaczęłam biec, by zatrzymać się dopiero pod drzwiami Maggy. Nigdzie go nie było. Nagle przyszło mi na myśl, że to wcale nie był on. Nie szedł za mną z jakimś nieprzyjemnym zamiarem, a ja po prostu wbiłam sobie do głowy chore wyobrażenia. Te myśli nieco mnie uspokoiły. Weszłam po schodkach i zapukałam do drzwi. Zmarnowana Maggy otworzyła.

***

Leżałyśmy w jej łóżku z ciepłym kubkiem kakao.
-Zabierz ode mnie tą czekoladę, bo będę gruba- Maggy mówiła z pełną od słodkości buzią. Zaśmiałam się na jej minę. Siedziała na łóżku w różowej pidżamie z rozwalonym kokiem na samym czubku głowy. Robiło mi się jej żal, gdy na nią patrzałam.
-Nie grozi Ci to- Maggy popatrzała na mnie spod byka.
-Tobie akurat grozi. Czy ty w ogóle jesz? Bo nie bardzo widać- zaśmiałam się odstawiając kubek na szafkę nocną.
-To o co poszło z Dylanem?- zmieniłam temat, bo chciałam z niej to w końcu wyciągnąć. Ona także odstawiła kubek i oparła się o oparcie łóżka. Naciągnęła kołdrę pod samą brodę, krzyżując ręce na piersi.
-Pokłóciliśmy się. O Susan..
-Co?- o nią?? Co ona miała do diabła z tym wspólnego?
-Byliśmy z Dylanem w barze, była nas spora grupka i ona też tam była. Kleiła się do niego suka, a on nie miał nic przeciwko.
-Przystawiała się do niego?
-Pchała mu się na kolana. Dylan zaprotestował dopiero, gdy ja zwróciłam mu uwagę. Palant- powiedziała zacieśniając pięści na pościeli. Przysunęłam się do niej kładąc się obok.
-Ona taka jest. To jej hobby, ździra. A Dylan by ci tego nie zrobił.
-Po prostu jestem o niego zazdrosna.
-Wiem, jutro porozmawiajcie i będzie dobrze. – uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie.
-Cieszę się, że jesteś- przytuliłam się do niej mocniej, wygodnie układając się w pościeli.
-A jak z Justinem? Opowiadaj jak było.- pociągnęła nosem.
-Było świetnie. To był cudowny weekend.
-Dawno Cię takiej nie widziałam- podniosłam głowę, żeby na nią spojrzeć i uśmiechnęłam się do rudej dziewczyny.
-Ja siebie też.
-Chyba zawrócił Ci w głowie. Ty jemu też.- westchnęłam a Maggy odchyliła się, żeby móc na mnie spojrzeć.
-Co?
-Zrobiliście to?- jej oczy świeciły się z ciekawości. Zaśmiałam się.
-Nie.
-Nie chciał?
-Chciał.
-To o co chodzi? – odwróciłam się na brzuch podpierając się na łokciach.
-Maggy, ja nigdy tego nie robiłam.- zakryłam oczy a Maggy zaczęła się śmiać.
-Musisz być pewna.- spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko.
-Jestem. Chyba jestem gotowa.

***

Sięgnęłam po telefon, gdy melodia zakłóciła mi film. Maggy dawno już spała a ja nie mogłam zasnąć. Uśmiechnęłam się od razu, gdy na ekranie pojawiło się imię mojego chłopaka. Wygrzebałam się z łóżka i odebrałam idąc do innego pokoju.
-Przepraszam, że dzwonię o tej godzi..
-I tak nie mogłam zasnąć- przerwałam mu pakując się na parapet, a on się zaśmiał.
-Wiesz, że zdarzyłem się już stęsknić?- uśmiechnęłam się do siebie, na te słowa.
-Wiesz, że ja też?- nie odpowiedział ale widziałam, że Justin też się szczerzy.
-To dziwne uczucie.- zmarszczyłam brwi, czekając aż coś od siebie doda. Nie rozumiałam o jakim uczuciu właśnie mówił. –Dziwne? – zachęciłam go do kontynuowania.
-Nigdy za nikim nie tęskniłem. To miłe.- uśmiechnęłam się przygryzając dolną wargę. I pomyślałam jak to na niego działa. Uwolniłam wargę spod między zębów, chociaż nie było go tu.
-Siedzę tu sama i nie wiem co mam ze sobą zrobić, Maggy już dawno zasnęła.
-Mam przyjechać?
-Nie- zaśmiałam się. – Zobaczymy się jutro.
-No dobrze, a co z nią?
-Pokłócili się, to ich sprawa.- nie chciałam o tym rozmawiać, bo nie chciałam mówić o Susan. Niech przyjaciel sam mu powie…
-Okej, nie będziemy o tym rozmawiać. O której kończysz jutro trening? Przyjadę.
-Po 13:00, pasuje Ci?
-Jasne, że tak. – usłyszałam, że telewizor nagle ucichł. Pewnie To Maggy.
-Muszę kończyć, Maggy chyba nie śpi.
-Pa, Skarbie.
-Pa- uśmiechnęłam się i wciskając czerwoną słuchawkę zwlekłam się z parapetu.

***

Jak zawsze Nathan odprowadzał mnie po treningu na parking.
-Miło było Cię w końcu zobaczyć, stęskniłem się aż.- uśmiechnęłam się blado, a Nathan objął mnie, przytulając.
-Muszę już iść- odepchnęłam się lekko, ale Nathan nadal mnie obściskiwał. Cofnęłam się, lekko się uśmiechając. To nie było za bardzo na miejscu.
-Cześć, kochanie- Nathan puścił mnie a Justin z poważną miną złapał mnie za rękę. Nie patrzył na mnie, gdy mnie obejmował, tylko groźnym spojrzeniem mierzył sylwetkę tego samego wzrostu chłopaka.
-Cześć, Justin- zwróciłam tym na niego swoją uwagę. Justin spojrzał na mnie nachylając się i przywierając do mnie ustami. Doskonale wiedziałam o co mu w tej chwili chodzi. Oderwałam się do niego lekko przygryzając wargę.
-Justin, to jest Nathan. Nathan, Justin- Nathan wyciągnął w jego kierunku dłoń, ale Justin nie miał zamiaru odpowiadać na jego gest.
-Justin, chłopak Chloe. Skończyłaś na dzisiaj?- tę drugą część zdania skierował do mojej osoby. Pokiwałam głową, a Justin obrócił głowę w kierunku samochodu.
-To chyba na nas czas- spojrzał z powrotem na Nathana, który szybko wpakował ręce do kieszeni.
-Tak na mnie tez już czas. Miło było poznać. Chloe, do zob.. widzenia- zmieszał się i szybko odszedł w kierunku swojego samochodu. Uwolniłam się z objęć Justina i ruszyłam w kierunku jego auta. Justin podbiegł, doganiając moje tępo. Bez słowa otworzyłam drzwi pasażera, wyprzedzając w tym Justina. Wpakowałam się do środka i zatrzasnęłam drzwi. Justin stał nadal na zewnątrz i wpatrywał się we mnie, ale ja nie miałam zamiaru na niego spojrzeć. Ruszył po chwili by obejść samochód i zając miejsce za kierownicą.
-Złościsz się?- odwrócił się w moją stronę nie odpalając nawet silnika.
-Justin, po co to wszystko, co? Nie musiałeś aż tak dobitnie dawać mu do zrozumienia, że jesteś moim chłopakiem. Na pewno sam się domyślał.
-Miałem patrzeć jak się do Ciebie klei? – W mojej głowie pojawiła się myśl, że to dokładnie odwrotnie niż Dylan. Nie mogłam mieć do niego o to pretensji. Ale miałam – Nie widzisz jak na ciebie leci? Mógłby tego chociaż nie robić na moich oczach- był zły, i prawie że krzyczał. Odpalił silnik nie patrząc w moim kierunku.- Chyba za bardzo Cię frajer lubi. Lepiej będzie jak będzie trzymał od ciebie łapy z daleka. – spojrzałam w jego kierunku mrużąc oczy.
-Justin, Nie krzycz na mnie.
-Nie krzyczę- powiedział dużo łagodniejszym tonem, spoglądając w moją stronę. Ale ja odwróciłam wzrok za okno. – Przepraszam, ale nie mam zamiaru patrzeć na to jak gapi ci się na tyłek. – spojrzałam na niego, a on wciągnął do płuc dużą dawkę powietrza. –Nie chce się z tobą kłócić.
-To dlaczego się kłócisz?
 -W porządku, już nie rozmawiajmy o tym. Nie tak wyobrażałem sobie nasze powitanie.- położył na moim kolanie ręke, a moje kąciki lekko się podniosły na jego przepraszający wyraz twarzy.
-Jadłaś coś dziś?
-Jogurt na śniadanie.
-I to tyle?- spojrzał na mnie, nie skupiając się na drodze. To prawda ostatnio miałam jakiś mniejszy apetyt, ale nie przeszkadzało mi to. Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami.
-Zabieram Cię na obiad.
-Mogłabym najpierw pojechać do domu? Chciałabym się przebrać i wziąć prysznic.
-No dobrze- jego komórka zaczęła dzwonić a ja przyglądałam się światu za oknem.

***

Szliśmy wolno wzdłuż alejek, nie daleko jego domu. Obiad był pyszny, i miło było spędzić z nim czas. Trzymaliśmy się za ręce rozpieszczani przez lekki i przyjemny wiatr. 
-Rano dzwoniła do mnie Maddie. Mówiła, że Mell się za tobą stęskniła. – uśmiechnęłam się.- Nie może się doczekać kiedy znowu przyjedziesz.
-Mała jest taka kochana.
-Wszyscy Cię polubili. Mamy to już za sobą.- uśmiechnął się całując mnie w skroń.
-Ja tez ich polubiłam, masz cudowną rodzinę. – Justin przełożył rękę przez moje ramię, przytulając mnie do siebie. Spojrzałam nagle w niebo, gdy poczułam, że coś mokrego spadło mi na nos. Justin spojrzał w górę zaraz za mną.
-Chyba znowu będzie padać. Musimy się pośpieszyć. – pogoda momentalnie się zmieniła, a z nieba zaczęło coraz mocniej padać. Justin chwycił moją dłoń, splatając nasze palce. Pociągnęłam go lekko, zatrzymując go.
-Tym razem nie uciekajmy.
-Co?- popatrzał się na mnie zdziwionymi oczami. Zaczęło porządnie padać..
-Zostańmy.- stanął naprzeciwko mnie, patrząc na mnie przez krople deszczu. Jego mokre włosy oklapły mu na czoło. Przymrużał oczy osłaniając je od gęstych kropel. Uśmiechnęłam się i ponownie spojrzałam w niebo. Krople deszczu zmywały ze mnie wszystkie najmniejsze zmartwienia. Justin objął mnie w pasie, przysuwając mnie do siebie.
-Chloe.- spojrzałam na niego przymrużając w deszczu oczy.
-Jesteś cudowna wiesz?- zaśmiałam się a Justin przywarł do mnie ustami. Złapałam w dłonie jego policzki, oddając pocałunek. Naprawdę się całowaliśmy. Namiętnie i długo. Jego język pieścił moje podniebienie. Odsunęłam się i oboje potrzebowaliśmy zaczerpnąć powietrza.
-Chciałbym Cię gdzieś zabrać. Tylko we dwoje. Pojedziesz ze mną?- wpatrywałam się w jego radosne oczy. Był cały mokry i wyglądał uroczo.
-Dokąd?
-Chcę zabrać cię w jedno miejsce. Daleko stąd. Spędźmy trochę czasu tylko ty i ja. – uśmiechnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyję. Justin podniósł mnie i okręcił a ja poczułam się jak w romantycznej scenie z filmu.
______________________________________________________
KOCHANI OSTATNIE GODZINY GŁOSOWANIA, BŁAGAM WAS TWEETUJCIE, ŻEBY JUSTIN WYGRAŁ. TROCHĘ PRZEGRYWAMY, ALE MUSIMY ZROBIĆ WSZYSTKO NA CO NAS STAĆ. WYOBRAŹCIE MINĘ I UŚMIECH NASZEGO ANIOŁEK, GDY TO ON DOSTANIE TĄ NAGRODĘ. BĘDZIE WIEDZIAŁ, ŻE MIMO JEGO DŁUGIEJ PRZERWY ZOSTALIŚMY Z NIM I GO WSPIERAMY, ZE JESTEŚMY Z NIM ZAWSZE!!! Z BOKU NA MOIM BLOKU MOŻECIE TWEETOWAC .<3
#EMABiggerstFansJustinBieber

A poza tym to mam nadzieję, ze rozdział się podobał i zostawicie komentarz pod postem, liczę na was. BYŁ TO NAJDŁUŻSZY ROZDZIAŁ DO TEJ PORY ;*



24 komentarze:

  1. Polecam :)
    http://ask.fm/SaveWaterDrinkBeeer

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest super jak każdy inny :3 Uwielbiam twoje opowiadanie <3 Właścicielka asków: @chloegmoretzpoland i @littlemix114

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny wspaniały rozdział. Tym razem najdłuższy ale i chyba jeden z najlepszych ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zawsze,czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie był tylko najdłuższy rozdział ale również jeden z lepszych (romantyczny itp.)
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wow, dawno mnie tu nie było :)
    nadrobiłam już wszystko, więc z niecierpliwością czekam na next!
    PS.
    zmieniłam konto na twitterze, teraz prosze o informowanie mnie na @moonlightagain
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero dzisiaj zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, ale już zdążyłam przeczytać wszystkie rozdział i muszę szczerze przyznać, że piszesz świetnie. Również bardzo mi się podoba fabuła jest niesamowita, aż człowiek nie potrafi poprzestać na jednym rozdziale i musi czytać do końca. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i mam nadzieję, że niedługo się pojawi, bo ciekawość mnie wręcz rozpiera. Powodzenia w pisaniu kochana <3
    ~Paula~

    OdpowiedzUsuń
  9. Supcio... Uwielbiam go :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju jaki super rodział ^-^ Uwielbiam i ciebie i to opowiadanie <3 Czekam nn ^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy