1 listopada 2015

Rozdzial 16

Szłam naciągając rękawy i wkładając w nie dłonie. Było dużo chłodniej niż wcześniej, ale powietrze pachniało jeszcze naszym romantycznym deszczem. Uśmiechałam się do siebie, gdy przypominało mi się jak Justin chciał, żebym za wszelką cenę została. Że jestem uparta i jeszcze się rozchoruje, ale przecież musiałam się spakować. Dopiero co wróciliśmy od Maddie, a teraz znowu gdzieś wyjeżdżamy. Najbardziej cieszę się z tego, że będziemy mogli mieć dość dużo czasu tylko dla siebie. Przyjeżdżając tutaj nawet nie marzyłam, że tak to wszystko się potoczy, i że polubię tu być. Poczułam w tylnej kieszeni wibrowanie mojego telefonu i bardzo nie chętnie wyciągnęłam dłoń z rękawa. Było jeszcze za wcześnie, ale mimo wszystko przydałyby się już rękawiczki. Pogoda szybko się zmieniała. Pierwsza osoba jaka przyszła mi na myśl to od razu był Justin, ale numer, który wyświetlił mi się na wyświetlaczu był mi nie znany. Oblizałam suche usta i przyłożyłam telefon do ucha.
-Cześć, Skarbie. – słysząc to stanęłam bez ruchu na chodniku. Będąc już przed domem, spojrzałam jak w kuchni pali się światło, samochód Sama stał przed domem. Poczułam ulgę, bo słysząc te słowa poczułam ukłucie w brzuchu. To nie był Justin. W odpowiedzi oddychałam tylko coraz głębiej, domyślając się kogo mogę się spodziewać po drugiej stronie słuchawki.
-Nie sądzisz, że nie powinnaś chodzić tak sama? Zaczyna się ściemniać.- otworzyłam usta, ale nie miałam zamiaru nic powiedzieć. Obróciłam  się szybko, czując strach. Ktoś mnie obserwował? – To trochę niebezpieczne, gdzie masz Justina?
-Dlaczego pytasz o Justina?- wyrwało mi się bez zastanowienia. Zaczynałam bardziej czuć złość niż strach. Niski głos mężczyzny zawibrował mi w uchu.
-Powinien Cię pilnować, może się to przecież źle skończyć. Albo on może się skończyć..
-Zostaw Justina w spokoju!- podniosłam głos, ale jego najwidoczniej to rozśmieszyło. Ucichł po chwili, a jego głos stał się jeszcze niższy i dużo bardziej stanowczy.
-W takim razie to lepiej ty pilnuj jego. Pożałuje tego, co zrobił. Wyścig wszystkiego nie załatwił. – mówił o tym pobiciu. Wtedy w klubie. Przez cały czas aż do teraz miałam szczerą nadzieję, że to skończona historia. Ale Justin przecież o tym mi właśnie mówił. Brad nie zamierzał się poddać. –Trochę się zabawimy. A ty nie piśniesz ani słówka, rozumiemy się?- serce zaczęło bić mi coraz szybciej. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. –Jeśli dowie się o naszej rozmowie, rozwalę mu łeb, rozumiesz?- krzyknął a ja zacisnęłam mocno powieki.
-Tak.
-Grzeczna dziewczynka- powiedział i rozłączył się. Nie zdałam sobie sprawy, że pojedyncza łza spływała mi po policzku, dopóki zimny wiatr nie przeszedł mi po twarzy. Weszłam pośpiesznie do domu, upewniając się, że dokładnie zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie zastanawiając się, czy wie gdzie mieszkam. Musiał mnie przecież obserwować, skąd wiedział co robię.. Ale jedno czego byłam pewna, to to, że nie mogę o niczym powiedzieć Justinowi. Nie może mu się nic stać. Wiedziałam, że to mnie nie wystraszy. To nie odciągnie mnie od Justina. Od teraz siedzimy w tym we dwoje. Odepchnęłam się od drzwi, gdy zza ściany wyłonił się Sam.
-Cześć, młoda- wysiliłam się na uśmiech, zabierając się na ściąganie butów. Musiałam mu powiedzieć, że wyjeżdżam jutro z Justinem.

***
Justin
Podniosłem się niechętnie z kanapy, gdy dzwonek rozległ się po domu. Gdy otworzyłem drzwi, od razu ukazała mi się ucieszona morda 
Dylana. Zastanawiałem się, z czego się tak szczerzy, przypomniało mi się od razu, że przecież wywinął coś z Maggy.  Czyżby się pogodzili?
-Siema, stary- wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja przywitałem się z nim wpuszczając go do środka. Podniósł do góry rękę pokazując piwa.
-Cześć. - Zamknąłem drzwi, a Dylan od razu wpakował się do kuchni.
-To jak, masz ochotę na męski wieczorek?
-Dziś nie pije.- podszedłem po szuflady i wyciągnąłem otwieracz do piwa. Położyłem go na stole przed Dylanem i podszedłem do lodówki.
-Jak to nie pijesz? Nie masz ochoty na browara?
-Wyjeżdżam jutro z Chloe- uśmiechnąłem się do siebie wyciągając z lodówki sok z kartonem pomarańczowym. Nalałem szklankę do pełna i zająłem miejsce naprzeciwko przyjaciela. Ten zdarzył już trochę upić.
-Wyjeżdżasz? W co się znowu wpakowałeś?
-Stary w nic się nie wpakowałem.  Zaprosiłem ją do domu nam morzem.
-Wow, jeszcze żadnej laski tam nie zabierałeś. Zamierzasz ją tam przelecieć? Dobrze myślisz!- pokazał na mnie palcem szczerząc się głupkowato.
-Jesteś palantem, wiesz?- Dylan zmarszczył brwi, upijając łyk piwa. Jego gęba w końcu przestała się cieszyć.
-A nie o to ci chodziło?
-Chloe jest inna. Już ci mówiłem.
-Nie myślałem, że ty tak na serio.- ja też nie myślałem, że kiedyś tak będzie. Jestem kurewskim szczęściarzem, że poznałem Chloe. Lubiłem to nowe uczucie. Jak nie z tej planety. Sam się sobie dziwię, ale tak jest lepiej. No zdecydowanie wolałbym, żeby to ona tu teraz siedziała niż on taki nie ogarnięty, jak zawsze zresztą.
- To się pomyliłeś. Powinieneś się za siebie wziąć. I za Maggy. Dorośnij w końcu.
-Nie poznaje cię, co ty się taki sztywny zrobiłeś?

***
Dylan
Wkurwiało mnie podejście Justina. Od jakiegoś czasu strasznie się zmienił. Jeszcze niedawno nie przeszkadzało mu towarzystwo panienek i zabawianie się z nimi. Nie miał nic przeciwko, gdy jakaś pchała mu się do łóżka a teraz zachowuje się jak zgredziarz.
-Stary, co ta laska z Tobą zrobiła.. nie poznaje cię.
-Chloe nie jest jak każda inna. To coś dużo poważniejszego- zauważyłem, że zaczynał się wkurwiać jak tylko zaczynałem te tematy. Działało mi to powoli na nerwy. Ale już wiedziałem o co chodzi..
-Ty się zakochałeś.
-Co?
-Zakochałeś się.- zacząłem się śmiać a Justin wstał w krzesła i udał się do salonu. Zabrałem ze sobą piwo i poszedłem za nim. Rozsiedliśmy się przed telewizorem, właśnie leciał jakiś mecz.
-Odpierdolisz się?- jeszcze nigdy Justina takiego nie widziałem. I dziwnie się z tym nagle zacząłem czuć. Ile razy opowiadał mi jaka to ona nie jest cudowna, jaka delikatna, i że do tej pory nie spotkał dziewczyny jak ona. Przestał się nawet ścigać. Kiedy ja go za kółkiem widziałem? To mi do niego nie pasowało. Do tej pory jego życie to ciągłe pakowanie się w jakieś gówna. Za każdym razem w coraz to większe. A teraz nie można z nim pogadać. Oni w ogóle są w związku. Justin i związek? Bądźmy szczerzy. To chyba w ogóle jego pierwszy taki związek. Może Justin ma racje. Powinienem przeprosić Maggy..
-A co z Bradem? Wie o wszystkim?.
-Nie wplątywałem jej we wszystkie szczegóły. I tak niech na razie zostanie- spojrzał na mnie, jakby miał na myśli, że to ja mam trzymać język za zębami. Oczywiście, że nie miałem zamiaru o niczym jej mówić.
-Oby gościu niczego nie odpierdolił.
-Tego się właśnie kurwa boje. Jeśli tylko by ją dotknął, rozwaliłbym go. – Chloe to teraz jego najsłabszy punkt, trudno będzie tego nie wykorzystać. Brad to największy skurwysyn jakiego znam, posunie się do wszystkiego. – Dlatego na razie ją stąd zabieram. Nie chcę, żeby o tym myślała, a ni się martwiła. Chcę chociaż na chwilę stąd zniknąć. – znów na mnie popatrzył. W jego oczach można było dostrzec szczerość. –Ona jest lekarstwem na wszystko. Przy niej nie ma żadnych zmartwień, wtedy jest tylko ona. I cały świat się nie liczy. Spróbuj. – zaśmiał się bardziej sam do siebie, a ja zrozumiałem, że Justin wpadł na dobre. Jego życie będzie teraz toczyło się inaczej. Ale jeśli to ma wyjść mu na dobre, kibicuje mu.

***

Chloe
Nie mogłam zasnąć, a była dopiero szósta rano. Miałam jeszcze ponad dwie godziny. Na myśl, że zostawiam tutaj wszystko oprócz Justina, i w końcu będę mogła odpocząć, humor od razu mi się poprawia. Wstałam jak poparzona i ruszyłam do łazienki. Potrzebuję prysznica. I jeszcze kilku ważnych rzeczy..
Stałam przed lusterkiem owinięta jedynie ręcznikiem i przyglądałam się swojemu odbiciu. Dlaczego czułam, że powinnam być na coś gotowa? Związałam  włosy w niedbałego koka na samym czubku głowy, zakładając wszystkie wystające kosmyki za ucho, tak aby nic mi nie przeszkadzało. Wzięłam głęboki oddech i zabrałam się za przeszukiwanie kosmetyczki. Maszynka do golenia była najtrafniejszą rzeczą w pierwszej kolejności. Przyłapałam się na tym, że mocno przygryzam dolną wargę. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale Justina to rozpraszało. Będzie to można kiedyś wykorzystać.. Wzięłam głęboki oddech i zdejmując z siebie ręcznik weszłam do wanny gorącej wody. Skóra szczypała mnie przyjemnie, zanim nie przyzwyczaiłam się do wysokiej temperatury.
Zbiegłam szybko na dół, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, byłam pewna, że to Justin. Nie myliłam się. Nie zapraszając go nawet do środka, w progu zawiesiłam mu się na szyję. To chyba z tęsknoty i obawy czy jest cały. Oczywiście, że był, ale wczorajszy telefon nie dawał mi spokoju aż do tej chwili. Justin zaśmiał się na moją reakcje szybko łapiąc mnie w talii.
-Chyba ktoś się stęsknił- wyszczerzył swoje zęby a ja przywarłam do niego ustami stając na palcach by dosięgnąć do jego ciepłych warg.
-Nawet bardzo- mówiłam między pocałunkami. Oderwałam się od niego i złapałam za rękę.
-Wchodź, potrzebuję jeszcze pięciu minut. – zaciągnęłam go do salonu i wycofałam się, gotowa zaraz ruszyć na górę. – Nie masz nic przeciwko, żeby Sam cię trochę pozanudzał?- uśmiechnęłam się, gdy brat wszedł właśnie do salonu. Spojrzałam na nich i założyłam kosmyk włosów za ucho. Justin spojrzał na mnie a ja ruszyłam na górę. Musiałam dopakować jeszcze kilka rzeczy.



______________________________________________
Hej kochani:) mam nadzieję, że Dzień Wszystkich Świętych moja Wam dobrze :) Ja przepraszam, ale właśnie z tego powodu nie miałam dziś za bardzo czasu, i rozdział nie jest taki jaki chciałabym, żeby był. Ale mam nadzieję, że może Wam się podobał:)
Przepraszam za wszystkie błędy jeśli jakieś są, a przede wszystkim dziękuję Wam, że wygraliśmy dla Justina Biggest-fans :) Popatrzcie tylko jaką silną jesteśmy rodziną :) Dziękuję Wam bardzo, uśmiech Justina był w 100 % tego wart :)
zapraszam Was do mnie na tweetera oraz aska
chętnie poodpowiadam Wam jeśli znajdę chwilkę <3
Zachęcam do komentowania i brania udziału w ankietach po prawo ;)

16 komentarzy:

  1. Świetne :) <3

    http://kardashianjennerpoland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny, ale mógłby być dłuższy.. tak szybko się skończył, a teraz znowu trzeba czekać do następnego weekendu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem skarbie i przepraszam, ale miałam mało czasu w ten weekend :) ale obiecuje, że następny będzie dłuższy i jeśli się domyśleliście to w następnym rozdziale będzie się trochę działo !!! :*

      Usuń
    2. wiem skarbie i przepraszam, ale miałam mało czasu w ten weekend :) ale obiecuje, że następny będzie dłuższy i jeśli się domyśleliście to w następnym rozdziale będzie się trochę działo !!! :*

      Usuń
  3. Trochę krótki, ale jednak mimo wszystko podoba się mi. Szczerze już się nie mogę doczekać weekendu, bo mam wrażenie, że w kolejnym rozdziale zacznie się coś dziać. Powodzenia w pisaniu aniołku <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne,dopiero wczoraj zaczęłam czytać i jestem pod wrażeniem :) czekam na kolejne akcje i rozdziały z niecierpliwością,aczkolwiek muszę stwierdzić,że masz talent i ciekawą wyobraźnię,powodzenia mała w dalszym pisaniu :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy