Szłam naciągając rękawy i wkładając w nie
dłonie. Było dużo chłodniej niż wcześniej, ale powietrze pachniało jeszcze
naszym romantycznym deszczem. Uśmiechałam się do siebie, gdy przypominało mi
się jak Justin chciał, żebym za wszelką cenę została. Że jestem uparta i
jeszcze się rozchoruje, ale przecież musiałam się spakować. Dopiero co
wróciliśmy od Maddie, a teraz znowu gdzieś wyjeżdżamy. Najbardziej cieszę się z
tego, że będziemy mogli mieć dość dużo czasu tylko dla siebie. Przyjeżdżając
tutaj nawet nie marzyłam, że tak to wszystko się potoczy, i że polubię tu być.
Poczułam w tylnej kieszeni wibrowanie mojego telefonu i bardzo nie chętnie
wyciągnęłam dłoń z rękawa. Było jeszcze za wcześnie, ale mimo wszystko
przydałyby się już rękawiczki. Pogoda szybko się zmieniała. Pierwsza osoba jaka
przyszła mi na myśl to od razu był Justin, ale numer, który wyświetlił mi się
na wyświetlaczu był mi nie znany. Oblizałam suche usta i przyłożyłam telefon do
ucha.
-Cześć, Skarbie. – słysząc to stanęłam bez ruchu
na chodniku. Będąc już przed domem, spojrzałam jak w kuchni pali się światło,
samochód Sama stał przed domem. Poczułam ulgę, bo słysząc te słowa poczułam
ukłucie w brzuchu. To nie był Justin. W odpowiedzi oddychałam tylko coraz
głębiej, domyślając się kogo mogę się spodziewać po drugiej stronie słuchawki.
-Nie sądzisz, że nie powinnaś chodzić tak sama?
Zaczyna się ściemniać.- otworzyłam usta, ale nie miałam zamiaru nic powiedzieć.
Obróciłam się szybko, czując strach. Ktoś
mnie obserwował? – To trochę niebezpieczne, gdzie masz Justina?
-Dlaczego pytasz o Justina?- wyrwało mi się bez
zastanowienia. Zaczynałam bardziej czuć złość niż strach. Niski głos mężczyzny
zawibrował mi w uchu.
-Powinien Cię pilnować, może się to przecież źle
skończyć. Albo on może się skończyć..
-Zostaw Justina w spokoju!- podniosłam głos, ale
jego najwidoczniej to rozśmieszyło. Ucichł po chwili, a jego głos stał się
jeszcze niższy i dużo bardziej stanowczy.
-W takim razie to lepiej ty pilnuj jego.
Pożałuje tego, co zrobił. Wyścig wszystkiego nie załatwił. – mówił o tym
pobiciu. Wtedy w klubie. Przez cały czas aż do teraz miałam szczerą nadzieję,
że to skończona historia. Ale Justin przecież o tym mi właśnie mówił. Brad nie
zamierzał się poddać. –Trochę się zabawimy. A ty nie piśniesz ani słówka, rozumiemy
się?- serce zaczęło bić mi coraz szybciej. Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
–Jeśli dowie się o naszej rozmowie, rozwalę mu łeb, rozumiesz?- krzyknął a ja
zacisnęłam mocno powieki.
-Tak.
-Grzeczna dziewczynka- powiedział i rozłączył
się. Nie zdałam sobie sprawy, że pojedyncza łza spływała mi po policzku, dopóki
zimny wiatr nie przeszedł mi po twarzy. Weszłam pośpiesznie do domu, upewniając
się, że dokładnie zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie zastanawiając się, czy wie
gdzie mieszkam. Musiał mnie przecież obserwować, skąd wiedział co robię.. Ale
jedno czego byłam pewna, to to, że nie mogę o niczym powiedzieć Justinowi. Nie
może mu się nic stać. Wiedziałam, że to mnie nie wystraszy. To nie odciągnie
mnie od Justina. Od teraz siedzimy w tym we dwoje. Odepchnęłam się od drzwi,
gdy zza ściany wyłonił się Sam.
-Cześć, młoda- wysiliłam się na uśmiech,
zabierając się na ściąganie butów. Musiałam mu powiedzieć, że wyjeżdżam jutro z
Justinem.
***
Justin
Podniosłem się niechętnie z kanapy, gdy dzwonek rozległ się po domu. Gdy otworzyłem drzwi, od razu ukazała mi się ucieszona morda
Podniosłem się niechętnie z kanapy, gdy dzwonek rozległ się po domu. Gdy otworzyłem drzwi, od razu ukazała mi się ucieszona morda
Dylana. Zastanawiałem się, z czego się tak szczerzy, przypomniało mi się od
razu, że przecież wywinął coś z Maggy.
Czyżby się pogodzili?
-Siema, stary- wyciągnął w moim kierunku dłoń, a
ja przywitałem się z nim wpuszczając go do środka. Podniósł do góry rękę
pokazując piwa.
-Cześć. - Zamknąłem drzwi, a Dylan od razu
wpakował się do kuchni.
-To jak, masz ochotę na męski wieczorek?
-Dziś nie pije.- podszedłem po szuflady i
wyciągnąłem otwieracz do piwa. Położyłem go na stole przed Dylanem i podszedłem
do lodówki.
-Jak to nie pijesz? Nie masz ochoty na browara?
-Wyjeżdżam jutro z Chloe- uśmiechnąłem się do
siebie wyciągając z lodówki sok z kartonem pomarańczowym. Nalałem szklankę do
pełna i zająłem miejsce naprzeciwko przyjaciela. Ten zdarzył już trochę upić.
-Wyjeżdżasz? W co się znowu wpakowałeś?
-Stary w nic się nie wpakowałem. Zaprosiłem ją do domu nam morzem.
-Wow, jeszcze żadnej laski tam nie zabierałeś.
Zamierzasz ją tam przelecieć? Dobrze myślisz!- pokazał na mnie palcem szczerząc
się głupkowato.
-Jesteś palantem, wiesz?- Dylan zmarszczył brwi,
upijając łyk piwa. Jego gęba w końcu przestała się cieszyć.
-A nie o to ci chodziło?
-Chloe jest inna. Już ci mówiłem.
-Nie myślałem, że ty tak na serio.- ja też nie
myślałem, że kiedyś tak będzie. Jestem kurewskim szczęściarzem, że poznałem
Chloe. Lubiłem to nowe uczucie. Jak nie z tej planety. Sam się sobie dziwię,
ale tak jest lepiej. No zdecydowanie wolałbym, żeby to ona tu teraz siedziała
niż on taki nie ogarnięty, jak zawsze zresztą.
- To się pomyliłeś. Powinieneś się za siebie
wziąć. I za Maggy. Dorośnij w końcu.
-Nie poznaje cię, co ty się taki sztywny
zrobiłeś?
***
Dylan
Wkurwiało mnie podejście Justina. Od jakiegoś czasu strasznie się zmienił. Jeszcze niedawno nie przeszkadzało mu towarzystwo panienek i zabawianie się z nimi. Nie miał nic przeciwko, gdy jakaś pchała mu się do łóżka a teraz zachowuje się jak zgredziarz.
Wkurwiało mnie podejście Justina. Od jakiegoś czasu strasznie się zmienił. Jeszcze niedawno nie przeszkadzało mu towarzystwo panienek i zabawianie się z nimi. Nie miał nic przeciwko, gdy jakaś pchała mu się do łóżka a teraz zachowuje się jak zgredziarz.
-Stary, co ta laska z Tobą zrobiła.. nie poznaje
cię.
-Chloe nie jest jak każda inna. To coś dużo
poważniejszego- zauważyłem, że zaczynał się wkurwiać jak tylko zaczynałem te
tematy. Działało mi to powoli na nerwy. Ale już wiedziałem o co chodzi..
-Ty się zakochałeś.
-Co?
-Zakochałeś się.- zacząłem się śmiać a Justin
wstał w krzesła i udał się do salonu. Zabrałem ze sobą piwo i poszedłem za nim.
Rozsiedliśmy się przed telewizorem, właśnie leciał jakiś mecz.
-Odpierdolisz się?- jeszcze nigdy Justina
takiego nie widziałem. I dziwnie się z tym nagle zacząłem czuć. Ile razy
opowiadał mi jaka to ona nie jest cudowna, jaka delikatna, i że do tej pory nie
spotkał dziewczyny jak ona. Przestał się nawet ścigać. Kiedy ja go za kółkiem
widziałem? To mi do niego nie pasowało. Do tej pory jego życie to ciągłe
pakowanie się w jakieś gówna. Za każdym razem w coraz to większe. A teraz nie
można z nim pogadać. Oni w ogóle są w związku. Justin i związek? Bądźmy
szczerzy. To chyba w ogóle jego pierwszy taki związek. Może Justin ma racje.
Powinienem przeprosić Maggy..
-A co z Bradem? Wie o wszystkim?.
-Nie wplątywałem jej we wszystkie szczegóły. I
tak niech na razie zostanie- spojrzał na mnie, jakby miał na myśli, że to ja
mam trzymać język za zębami. Oczywiście, że nie miałem zamiaru o niczym jej
mówić.
-Oby gościu niczego nie odpierdolił.
-Tego się właśnie kurwa boje. Jeśli tylko by ją
dotknął, rozwaliłbym go. – Chloe to teraz jego najsłabszy punkt, trudno będzie
tego nie wykorzystać. Brad to największy skurwysyn jakiego znam, posunie się do
wszystkiego. – Dlatego na razie ją stąd zabieram. Nie chcę, żeby o tym myślała,
a ni się martwiła. Chcę chociaż na chwilę stąd zniknąć. – znów na mnie
popatrzył. W jego oczach można było dostrzec szczerość. –Ona jest lekarstwem na
wszystko. Przy niej nie ma żadnych zmartwień, wtedy jest tylko ona. I cały
świat się nie liczy. Spróbuj. – zaśmiał się bardziej sam do siebie, a ja
zrozumiałem, że Justin wpadł na dobre. Jego życie będzie teraz toczyło się
inaczej. Ale jeśli to ma wyjść mu na dobre, kibicuje mu.
***
Chloe
Nie mogłam zasnąć, a była dopiero szósta rano.
Miałam jeszcze ponad dwie godziny. Na myśl, że zostawiam tutaj wszystko oprócz
Justina, i w końcu będę mogła odpocząć, humor od razu mi się poprawia. Wstałam
jak poparzona i ruszyłam do łazienki. Potrzebuję prysznica. I jeszcze kilku
ważnych rzeczy..
Stałam przed lusterkiem owinięta jedynie
ręcznikiem i przyglądałam się swojemu odbiciu. Dlaczego czułam, że powinnam być
na coś gotowa? Związałam włosy w niedbałego
koka na samym czubku głowy, zakładając wszystkie wystające kosmyki za ucho, tak
aby nic mi nie przeszkadzało. Wzięłam głęboki oddech i zabrałam się za
przeszukiwanie kosmetyczki. Maszynka do golenia była najtrafniejszą rzeczą w
pierwszej kolejności. Przyłapałam się na tym, że mocno przygryzam dolną wargę. Wcześniej
nie zwracałam na to uwagi, ale Justina to rozpraszało. Będzie to można kiedyś
wykorzystać.. Wzięłam głęboki oddech i zdejmując z siebie ręcznik weszłam do
wanny gorącej wody. Skóra szczypała mnie przyjemnie, zanim nie przyzwyczaiłam
się do wysokiej temperatury.
Zbiegłam szybko na dół, gdy usłyszałam dzwonek
do drzwi, byłam pewna, że to Justin. Nie myliłam się. Nie zapraszając go nawet
do środka, w progu zawiesiłam mu się na szyję. To chyba z tęsknoty i obawy czy
jest cały. Oczywiście, że był, ale wczorajszy telefon nie dawał mi spokoju aż
do tej chwili. Justin zaśmiał się na moją reakcje szybko łapiąc mnie w talii.
-Chyba ktoś się stęsknił- wyszczerzył swoje zęby a ja przywarłam do niego ustami stając na palcach by dosięgnąć do jego ciepłych
warg.
-Nawet bardzo- mówiłam między pocałunkami.
Oderwałam się od niego i złapałam za rękę.
-Wchodź, potrzebuję jeszcze pięciu minut. –
zaciągnęłam go do salonu i wycofałam się, gotowa zaraz ruszyć na górę. – Nie
masz nic przeciwko, żeby Sam cię trochę pozanudzał?- uśmiechnęłam się, gdy brat
wszedł właśnie do salonu. Spojrzałam na nich i założyłam kosmyk włosów za ucho.
Justin spojrzał na mnie a ja ruszyłam na górę. Musiałam dopakować jeszcze kilka
rzeczy.
______________________________________________
Hej kochani:) mam nadzieję, że Dzień Wszystkich Świętych moja Wam dobrze :) Ja przepraszam, ale właśnie z tego powodu nie miałam dziś za bardzo czasu, i rozdział nie jest taki jaki chciałabym, żeby był. Ale mam nadzieję, że może Wam się podobał:)
Przepraszam za wszystkie błędy jeśli jakieś są, a przede wszystkim dziękuję Wam, że wygraliśmy dla Justina Biggest-fans :) Popatrzcie tylko jaką silną jesteśmy rodziną :) Dziękuję Wam bardzo, uśmiech Justina był w 100 % tego wart :)
chętnie poodpowiadam Wam jeśli znajdę chwilkę <3
Zachęcam do komentowania i brania udziału w ankietach po prawo ;)
Megaaaa *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję!! :*
UsuńŚwietne :) <3
OdpowiedzUsuńhttp://kardashianjennerpoland.blogspot.com
Dziękuję :)
Usuńfajny, ale mógłby być dłuższy.. tak szybko się skończył, a teraz znowu trzeba czekać do następnego weekendu ;)
OdpowiedzUsuńwiem skarbie i przepraszam, ale miałam mało czasu w ten weekend :) ale obiecuje, że następny będzie dłuższy i jeśli się domyśleliście to w następnym rozdziale będzie się trochę działo !!! :*
Usuńwiem skarbie i przepraszam, ale miałam mało czasu w ten weekend :) ale obiecuje, że następny będzie dłuższy i jeśli się domyśleliście to w następnym rozdziale będzie się trochę działo !!! :*
UsuńTrochę krótki, ale jednak mimo wszystko podoba się mi. Szczerze już się nie mogę doczekać weekendu, bo mam wrażenie, że w kolejnym rozdziale zacznie się coś dziać. Powodzenia w pisaniu aniołku <3
OdpowiedzUsuńDziękuję myszko :*
Usuńświetne,dopiero wczoraj zaczęłam czytać i jestem pod wrażeniem :) czekam na kolejne akcje i rozdziały z niecierpliwością,aczkolwiek muszę stwierdzić,że masz talent i ciekawą wyobraźnię,powodzenia mała w dalszym pisaniu :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo;*
Usuńsupi!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny *-*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńDziękuję :*
Usuń