22 listopada 2015

Rozdzial 19

-Co to jest?- wyszliśmy z auta, parkując przed jakimś budynkiem. Jego ścinany były ozdobione różnymi graffity, i wyglądało to naprawdę świetnie. Ktoś miał niezły talent, i chętnie się na to patrzało. Justin otworzył bagażnik i wyjął z niego deskę.
-Jeździsz?- uśmiechnął się zatrzaskując bagażnik, sprawdzając czy samochód na pewno jest zamknięty. Byłam zaskoczona, bo nigdy nie widziałam go na desce i o niczym nigdy nie wspominał.
-Już dawno tego nie robiłem. – podszedł do mnie i podekscytowany wyszczerzył zęby splatając nasze palce. – Poznasz kilku moich znajomych. – Wow. Nigdy bym nie pomyślała, że Justin się tym interesuje. Fajnie było widzieć go takiego radosnego. Byłam ciekawa jak sobie radzi. Chętnie ruszyłam za nim. Gdy tylko weszliśmy do przeogromnej sali, wszyscy skierowali wzrok na naszą dwójkę. Gdy obecni zdali sobie sprawę, że to Justin, zaczęli powitalnie krzyczeć i uśmiechać się. Justin spojrzał na mnie z uśmiechem i ruszył przed siebie. Wszyscy zaczęli się z nim witać, a ja widziałam jaki był szczęśliwy, że ich widzi. Chyba naprawdę dawno tego nie robił.
-Poznajcie Chloe. Moja dziewczyna- uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Kim.- dziewczyna w dwóch dobieranych warkoczach szybko wyciągnęła do mnie rękę. Była ładna i ubrana na sportowo. Jej płaski brzuch idealnie prezentował się w krótkiej koszulce, i była tu jedyną dziewczyną, w dodatku ona także trzymała w ręku deskę.

Kim
Siedziałyśmy z Chloe na podwyżce obserwując jak chłopacy popisują się przed nią. Ciągle się na nią gapili i uśmiechali, waląc jakieś głupkowate teksty, ale ona nie zwracała na ich uwagi. Uśmiechała się tylko dyskretnie przygryzając wargę, gdy Justin puszczał do niej oczko albo się do niej śmiał. Widać było, że jest nieśmiała. Ale nie dziwiłam się, że chłopacy ślinili się na jej widok. Była ładna. A Justin był w niej naprawdę zakochany. Ciężko było mi na to patrzeć. Dziwne uczucie. Nie spodziewałam się, że Justin z nią tutaj przyjedzie, i że w ogóle ma kogoś. Byłam o to zła, ale nie chciałam jej o to winić.  Ja sama byłam sobie winna. Uwielbiałam, gdy Justin czasami przyjeżdżał i przychodził, żeby z nami pojeździć. Niektórzy znają go od ósmego roku życia. Wtedy podobno przyjeżdżał tutaj częściej. Od razu mi się spodobał, ale nigdy nie miałam odwagi mu tego powiedzieć. Teraz było na to za późno. To w Chloe był niebywale mocno zakochany, a ona nie widziała świata poza nim. Byłam na siebie zła. Moje myśli przerwał dzwonek jej telefonu. Odebrała, uśmiechając się do mnie i przepraszając odchodząc kawałek dalej. Ja wpatrywałam się w Justina. Był naprawdę świetny.

Chloe
Podskoczyłam, gdy poczułam w tylnej kieszeni wibrację. Wyjęłam telefon i odeszłam na bok. Uśmiech szybko zszedł mi z twarzy, gdy usłyszałam ten głos.
-Cześć, skarbie. – spojrzałam w stronę Justina. Patrzał na mnie. Uśmiechnęłam się, a on widząc, że wszystko w porządku, wrócił do jeżdżenia. Odwróciłam się wpatrując się w świat za oknem.
-Dlaczego dzwonisz?!
-Nie cieszysz się?- jego bezczelny śmiech działał mi na nerwy.
-Zostaw nas w spokoju. Justin nie..
-Nie podoba mi się twój ton, skarbie. Chyba trochę się zapomniałaś. A ja tylko chciałem zapytać jak mijają Wam urocze wakacje. – poczułam ukłucie w brzuchu, a w oczach zaczęły mi się kręcić łzy. Miałam dość tego zamieszania. Denerwowało mnie to, że czułam się przez niego obserwowana. Że obserwuje Justina i czegoś od niego chce.
-Chloe?- odwróciłam się w stronę Justina, gdy poczułam w pasie jego dłonie. Rozłączyłam się szybko, wkładając telefon do tylnej kieszeni. Uśmiechnęłam się, a Justin pocałował mnie.
-Chloe coś nie tak?- przyglądał mi się i chyba zauważył, że mam ochotę się rozpłakać.
-Wszystko w porządku, dlaczego..
-Przecież widzę- przerwał mi przyglądając mi się.
-Na razie, dzięki stary, że wpadłeś- Justin odwrócił się do Toma i Davida żegnając się z nimi. Po chwili zostaliśmy już sami.
-Dowiem się czym się martwisz? – ściągnął brwi, przyglądając mi się uważnie.
-Justin..- przerwałam, bo przypomniały mi się słowa Brada. Jeśli się dowie, że powiedziałam Justinowi…
-Z kim rozmawiałaś. Dlaczego płaczesz?
-Z Bradem.
-Że co?- Justin patrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Nie kazał mi mówić. Powiedział, że coś ci się stanie.
-Chloe, że co?
-Przepraszam, że wcześniej Ci nie powiedziałam.
-Kurwa!- Justin odsunął się ode mnie i wściekły zasłonił twarz dłońmi.
-Justin, ja..
-Dlaczego do cholery mi nie powiedziałaś.- przybliżył się z powrotem, ale dużo bliżej.- To tobie mogło się coś stać! I co wtedy?! Miałaś mi mówić, jeśli coś się dzieję. Ja pierdole, wiedziałem, że on coś odjebie. Powinnaś powiedzieć mi od razu!
-Bałam się. O ciebie. Justin…
-O mnie? To ja boję się o Ciebie! Kurwa Chloe, a jeśli on by coś Ci zrobił? Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Przepraszam.
-Przepraszam.. – powtórzył po mnie sam do siebie i zabierając deskę i moją torebkę ruszył w kierunku wyjścia. Ruszyłam za nim, prawie biegnąc.

***

Justin nie odzywał się do mnie przez całą drogę. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Wyszłam na taras, gdzie Justin opierał się o barierkę wpatrzony w błękit morza. Tak strasznie nie chciałam się z nim kłócić, ale on był na mnie taki zły. Nie chciałam go takiego widzieć. Chciałam, żeby mnie teraz przytulił i po prostu powiedział, że wszystko będzie okey, ale nie liczyłam na to za bardzo. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego niepewnie. Przytuliłam się do jego pleców, obejmując go w pasie. Nie zareagował a ja przytuliłam policzek do jego koszulki. Oddychał szybciej, ale nie miał zamiaru się do mnie odezwać. Zamknęłam oczy i głęboko do płuc wciągnęłam jego perfumy.
-Przepraszam.- wyszeptałam, ale nie otrzymałam żadnej reakcji. Żadnej, oprócz jego coraz szybszego oddechu.
-Chciałam Ci powiedzieć. Już jakiś czas temu, ale bałam się. Powiedział, że jeśli się dowiesz o naszej rozmowie, może ci się coś stać. Że źle się to dla Ciebie skończy. – nadal nic, ale wiedziałam, że mnie słucha. – Ciężko było mi o tym nie powiedzieć, ale nie obchodziło mnie to, ze się wkurzysz. I nie dziwię się. Ale sam mi powiedziałeś, że jest zdolny do wszystkiego. Co jeśli naprawdę coś by ci się stało? Nie chciałam o tym myśleć, ani tym bardziej do tego dopuścić. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś stało ci się przeze mnie. W ogóle jeśli coś by Ci się stało. – serce waliło mi coraz szybciej. Jego też. – Za bardzo mi na tobie zależy.-Oddech Justina zatrzymał się na chwilę. Złapał za moje dłonie odciągając je od siebie. Odwrócił się w moją stronę i przytulił mnie.
-Przepraszam, że na ciebie krzyczałem. – pocałował mnie w czoło, a ja poczułam radość. - To na niego jestem bardziej zły. Chociaż na ciebie też. Chcę, żebyś była bezpieczna. Ale jak mam o to zadbać, skoro ty nie mówisz mi takich rzeczy.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj już. Po prostu obiecaj mi, że o wszystkim będziesz mi mówić. Nie mogę pozwolić na to, żeby coś ci się stało, rozumiesz?- tak bardzo się cieszyłam, ze mnie rozumiał.
-Obiecuje. –patrzał na mnie a ja tak bardzo chciałam jego bliskości. – Pocałuj mnie. –Otworzył szerzej oczy, jakbym prosiła go o rękę. – Pocałuj mnie, proszę- powtórzyłam a na jego usta wkradł się mały uśmiech. Położył dłoń na moim policzku a ja zamknęłam oczy. Delikatnie przejeżdżał kciukiem po mojej dolnej wardze, wplątując palce w moje włosy. Zacieśnił na nich lekko uścisk, nachylając się, by sięgnąć do moich ust. Zatrzymał się na milimetry ode mnie i szeroko uśmiechnął. Pomyślał o czym, a ja nie chciałam dłużej czekać. Spragniona jego pocałunku stanęłam na palcach. Nasze wargi złączyły się w długim, delikatnym i romantycznym pocałunku. To było takie lekkie. 
________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział był ok. Przepraszam tylko, że taki króciutki :*

5 komentarzy:

Obserwatorzy